Mam do was takie pytanie i właściwie prośbę o poradę.
Dobrze się czuję w krótkich tekstach (kilka, maksymalnie kilkanaście - to drugie o wiele rzadziej) stron w edytorze tekstu, lubię pisać krócej i wiem, że o wiele lepiej mi takie formy wychodzą. Tutaj i nie tylko spotkałam się z opiniami, że krótkie teksty nie bardzo do czegokolwiek się nadają, do tego mam świadomość, że żadne wydawnictwo nigdy nie przyjmie mi czegoś "za krótkiego" i aby wydać cokolwiek na papierze muszę nauczyć się pisać tasiemce.
Mimo usilnych starań nie bardzo czuję się w długich formach. Tak jak krótkie twory własne często mnie samej się podobają, tak te kilka w których wyszłam poza obręb 10 -12 stron mnie zupełnie nie satysfakcjonują. Czuję, że leję wtedy wodę, a przedłużająca się fabuła staje się banalna.
Po pierwsze chciałabym poznać wasze opinie, czy rzeczywiście uważacie, że krótka proza jest do bani i jeśli umie się pisać tylko taką, lepiej dać sobie spokój z ambicjami.
Jeżeli tak, to podzielcie się spostrzeżeniami z czego to może wynikać i jak to zmienić. Jak najlepiej pokonać tę drogę od krótkich form do długich? A może lepiej pisać te krótkie do szuflady i doskonalić w ten sposób warsztat, a na coś dłuższego porwać się za X lat, kiedy będzie się na to gotowym?
2
Nigdy w życiu. Shorty też są ważne i potrzebne, spójrz na takie NF, czasem teksty na ćwierć strony. Ktoś je przecież czyta. I ktoś za nie płaciTutaj i nie tylko spotkałam się z opiniami, że krótkie teksty nie bardzo do czegokolwiek się nadają, do tego mam świadomość, że żadne wydawnictwo nigdy nie przyjmie mi czegoś "za krótkiego" i aby wydać cokolwiek na papierze muszę nauczyć się pisać tasiemce.

Na pewno krótsze formy mają rację bytu w czasopismach i antologiach tematycznych.
Jeśli ktoś twierdzi, że pisanie krótszych kawałków nie ma sensu i śmierdzi, to (z mojego punktu widzenia) pieprzy głupoty.
Skoro taka forma jest i ktoś ją tworzy, to na pewno takie teksty są potrzebne. Oczywiście 10-15 stron do shorta nie zaliczam, ale to taki przykład był.
3
Miałam kiedyś zbiorek shortów SF i bardzo go lubiłam, nie pamiętam tytułu, ale pamiętam poszczególne opowiadanka. Kiedyś jak czytałam Fantastykę (w zamierzchłych czasach) było tam sporo shortów, niektóre takie perełki, że ho ho.
Ja osobiście cenie shorty - to bardzo trudna forma, skondensowana.
A poza tym nie długość się liczy tylko treść i rzemiosło
Zuz
Ja osobiście cenie shorty - to bardzo trudna forma, skondensowana.
A poza tym nie długość się liczy tylko treść i rzemiosło

Zuz
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
4
A co w kwestii długości powieści? Aktualnie napisałem trzy rozdziały z rozplanowanych dwunastu i długość tekstu wynosi 57 000 słów (mniej więcej 330 000 znaków); każdy rozdział zajmuje średnio 33 wordowskie strony (w formatowaniu standardowym byłoby to oczywiście odpowiednio więcej). Wpadłem na opinię, że objętość powieści nie powinna przekraczać 200 000 słów. Z drugiej strony, cięcie tylko po to, by zmieścić się w określonym limicie ujęłoby rysunkowi postaci, podbudowie intrygi czy samej konstrukcji świata.
Pracując zgodnie z planem, jak do tej pory, uzyskam objętość 220 000 słów. Czy może być to powód do niepokoju, jeśli chodzi o publikację?
Pracując zgodnie z planem, jak do tej pory, uzyskam objętość 220 000 słów. Czy może być to powód do niepokoju, jeśli chodzi o publikację?
6
Kapitanie, przyjmując, że rozdziały będą podobne objętościowo, wyliczyłam, że wyjdzie Ci tak w przybliżeniu 750 stron znormalizownych A4, czyli podobna ilość po odpowiednim sformatowaniu w wielkości zeszytowej. Nie powinno to stanowić wielkiego problemu, taki Dukaj dobija do 1000 stron.
Albowiem o jakość chodzi, nie o ilość. Takoż mało i dużo może być bardzo dobrze. xD
Osobiście bardzo lubię krótkie opowiadania, Lorelay. Dobrze jest czasem wchłonąć utwór w całości, nie zaniedbując innych obowiązków. :P
Albowiem o jakość chodzi, nie o ilość. Takoż mało i dużo może być bardzo dobrze. xD
Osobiście bardzo lubię krótkie opowiadania, Lorelay. Dobrze jest czasem wchłonąć utwór w całości, nie zaniedbując innych obowiązków. :P
Piszcząco - podskakująca fanka Mileny W.
8
Kapitan Kaszebe pisze:Wpadłem na opinię, że objętość powieści nie powinna przekraczać 200 000 słów. Z drugiej strony, cięcie tylko po to, by zmieścić się w określonym limicie ujęłoby rysunkowi postaci, podbudowie intrygi czy samej konstrukcji świata.
A widziałeś "TO" albo "Bastion"? Krótkie, to one raczej nie są, a świetne - a jakże!

9
juz o tym chyba pisaliśmy i to odnoszę wrażenie kilka razy?
do czasopisma najlepsze są utwory liczące 10-20 stron znormalizowanych
(strona znormalizowana to 60 znaków X 30 linjek - ale uwzględniając wcięcia akapitowe dialogi etc. - realnie to ok 1500 znaków)
czyli 15'000-30'000 znaków i do gazety.
Jeśli tekst jest bardzo dobry redaktor z pewną dozą niechęci łyknie 30 stron.
Genialne teksty dłuższe ewentualnie weźmie Science fiction - ale pewnie rozbiją na dwa numery.
*
Powieść to ok 250-330 stron maszynopisu.
Moje umowy obligują mnie do dostarczania maszynopisów liczących ok 500'000 znaków.
Taka objętość pozwala najlepiej wykorzystać stosunek objętść ksiązki/cena druku. Trochę grubsza byłaby już nieproporcjonalnie dorższa w produkcji.
Przypadki "lodu" Dukaja czy "miast pod skałą" Huberatha to absolutne wyjątki ktore potwierdzają tę regułę.
do czasopisma najlepsze są utwory liczące 10-20 stron znormalizowanych
(strona znormalizowana to 60 znaków X 30 linjek - ale uwzględniając wcięcia akapitowe dialogi etc. - realnie to ok 1500 znaków)
czyli 15'000-30'000 znaków i do gazety.
Jeśli tekst jest bardzo dobry redaktor z pewną dozą niechęci łyknie 30 stron.
Genialne teksty dłuższe ewentualnie weźmie Science fiction - ale pewnie rozbiją na dwa numery.
*
Powieść to ok 250-330 stron maszynopisu.
Moje umowy obligują mnie do dostarczania maszynopisów liczących ok 500'000 znaków.
Taka objętość pozwala najlepiej wykorzystać stosunek objętść ksiązki/cena druku. Trochę grubsza byłaby już nieproporcjonalnie dorższa w produkcji.
Przypadki "lodu" Dukaja czy "miast pod skałą" Huberatha to absolutne wyjątki ktore potwierdzają tę regułę.
10
Zazdroszczę (tak, bardzo niegodne uczucie, ale prawdziwe) wszystkim, którzy dobrze czują się w krótkich formach. Mnie takie opowiadania zupełnie nie wychodzą, a jak już za coś się wezmę, to najczęściej urasta mi do jakiś 100 stron (300 000 znaków) i nie potrafię opanować mojej grafomanii.
Dlatego Lorelay, jeśli dobrze pisze ci się podobne rzeczy, to powinnaś się tylko cieszyć i rozwijać własne zdolności.
Dlatego Lorelay, jeśli dobrze pisze ci się podobne rzeczy, to powinnaś się tylko cieszyć i rozwijać własne zdolności.
Szczęście nie jest zarezerwowane dla wybranych.
12
Można napisać kilka krótkich opowiadań o podobnej tematyce i zrobić z tego książkę. Lub napisać opowiadanie do którego się wróci później by rozbudować fabułę i dodać kilka wątków. Według mnie napisanie opowiadanie i pokazanie kilku miejsc oraz bohaterów, nie powinno zamykać drogi do stworzenia całego świata. Naszego świata.
Kto wie czy za kilka lat czy miesięcy nie znajdziesz swojego starego opowiadania i nie powiesz sobie, że to ciekawe, ale trochę by się dało zmienić tutaj i tutaj i wtedy okaże się, że z 20 stron, rozbudujemy to do 200 lub 2000 tysięcy.
Kto wie czy za kilka lat czy miesięcy nie znajdziesz swojego starego opowiadania i nie powiesz sobie, że to ciekawe, ale trochę by się dało zmienić tutaj i tutaj i wtedy okaże się, że z 20 stron, rozbudujemy to do 200 lub 2000 tysięcy.
15
Można podejść do dłuższych form we właściwy sposób , wykorzystując umiejętność pisania tych krótkich. Dłuzszy tekst składa się z poszczególnych scen, rozwijających akcję. Na każdą scenę można przeznaczyć jedną stronę. W ten sposób, małymi krokami można sukcesywnie posuwać akcję do przodu. Przy 220 scenie można zakonczyć całość.