Swiat oczami bandytów [fantasy]

1
Witam, baaardzo serdecznie proszę o zerknięcie na mój tekst, Wasza opinia jest dla mnie niezmiernie ważna. Chciałbym sie dowiedzieć czy posiadając aktualny warsztat mam jakąkolwiek szanse na jego poprawę w przyszłości? Czy mam jakiekolwiek zadatki na choćby przeciętnego pisarza?, Proszę o bardzo szczerą odpowiedź, choćby była najbardziej brutalna, z góry dziękuje i zapraszam do (mam nadzieję) miłej lektury!









Słońce ustępowało powoli miejsca nadchodzącemu ksieżycowi, kiedy młoda, rudowłosa dziewczyna siedziała ukryta wśród lisci i gałęzi gdzieś głęboko, w mrocznej puszczy. Ubrana jak łowczyni, w lekki, maskujacy strój, z kołczanem strzał na udzie i skórzanym, wytartym do połysku ochraniaczem na lewym przedramieniu.Jedną ręką trzymała łuk, pięknie wykonany kompozyt, utwardzony rogiem jelenia. Czekała, nasłuchiwała, nie poruszając się ani na chwilę. Wiedziała, że prędzej czy później zwierze musi tędy przejść, to jest dobre miejsce – pomyslała. Nie musiała długo czekać. W oddalonych o jakieś 40 kroków paprociach dostrzegła ruch, następnie usłyszała ciche pochrumkiwanie. Dzik. Nie ucieszyła się zbytnio z tego faktu, nie raz i nie dwa zdażyło sie, że niezbyt szczęśliwie ugodzony dzik stawał do szarży i atakował napastnika. Rayla miala juz pamiątke po takim zdarzeniu, w postaci paskudnej blizny na lewej łydce. Tym razem był to jednak podrostek, jeszcze bez kłów.

Dzik zbliżał się, Rayla pewnym, wyćwiczonym ruchem dobyła strzały i naciągnęła cięciwę, na chwile wstrzymując oddech. Wystrzeliła, strzała bezszelestnie poszybowała pomiędzy gałęziami i ugodziła zwierze w samo serce. Dzik zawył głośno, odbiegł kilka kroków i zwalił się bez życia, przebierając jeszcze tylnymi nogami w posmiertnych konwulsjach. Rayla nie lubiła tego momentu, kochała I szanowała przyrodę, zabijanie zwierząt przychodziło jej z wielką trudnoscią, czego nie mogła powiedzieć o zabijaniu ludzi. Często zarzekała się, że będzie żywić się jedynie tym co znajdzie w lesie, ale kiedy przychodził głód, szybko zmieniała zdanie. Oprawiła swoją zdobycz, precyzyjnie i zręcznie - robiła to już setki razy, po czym zarzuciła dzika na plecy i ruszyła w gęstwinę. Z gracją omijała kolejne przeszkody, wąziutkie, ledwo dostrzegalne ścieżki, wiły się przed jej stopami niczym splecione węże, gdzieniegdzie musiała się wspinać, coś przeskoczyć, by znowu stanąć na ścieżce. Ciche pohukiwanie sowy oznajmiło jej, że robi się już naprawde późno. Znała ten las jak własną kieszeń, wychowała się tu, ale nie chciała spędzic tej nocy w dziczy. Przyspieszyła kroku, gdy po niedlugim czasie dostrzegła dwa wielkie głazy, przystanęła i zagwizdała na palcach – trzy krótkie sygnały i jeden długi, znajomy gwizd odpowiedział dwoma długimi i jednym krótkim. Znała ten sygnał, oczekiwała go...



Z pomiędzy głazów, jak duch wyłoniła się sylwetka mężczyzny. Był wysoki, dosyc chudy, ale żylasty, wprawne oko od razu mogło wydedukować, że jest zabójczo sprawny. Na jego kruczoczarnych, sięgającyh ramion włosach , dało się zauważyć rzadkie paski siwizny. Twarz miał groźną, pociągłą, z orlim nosem i przenikliwym, błyskającym spojrzeniem.Odziany w niekompletną zbroję, dzierzył u pasa duży, dwuręczny miecz.



- Psia krew, nie masz ty domu dziewczyno ? Już się martwiliśmy, chciałem wysłać po ciebie Thorira, ale te cholerniki znowu sie schlały i ktos musiał ich przypilnować!

- Dzięki, Herstein, ty jeden się o mnie troszczysz, - usmiechnęła się - ale niepotrzebnie, przedłuzyło mi sie troche, to fakt, ale opłacalo się. Rayla zwaliła dzika na ziemię – Wreszcie coś normalnego do żarcia – dodała z usmiechem – Chodźmy, jestem głodna jak wilk.





Obóz Rayli i Hersteina, był czymś więcej niz tylko obozem. Dostać się tam można było ukrytym przejściem, tunelem wykopanym pod runem leśnym, bardzo dobrze zamaskowanym, dla niewprawnego oka niemal niewidocznym. Przejście ciągneło sie na jakieś 500 kroków i prowadziło do naturalnie osłoniętej jaskini. Pieczara była ogromna, właściwie nie mozna było jej nazwac jaskinią, to był wręcz pałac. Na ścianach migotały liczne lampy oliwne, podłoga zaś obfitowała w kunsztownie haftowane kolorowe dywany, wokół pełno było mebli, pieknych misternie zdobionych, z najszlachetniejszych gatunków drewna. Na jednej ze ścian prezentowała się kolekcja różnorakiej broni. Od krótkich sztyletów i puginałów, przez egzotyczne sejmitary i trójzęby aż po ogromne młoty bojowe i dwuręczne miecze ceremonialne, zbyt ciężkie żeby nimi walczyć. Po lewej stronie stało mocarne biurko, a na nim sprzęt do pisania, I niechlujnie ułozone sterty map.W samym rogu pomieszczenia, znajdowało się źródełko krystalicznie czystej wody, która wolniutko spływała ze skał, nadmiar leciał dalej wgłąb skały, a część zostawała w zagłebieniu.U wylotu jaskini stało palenisko z rożenem.



- Wstawać, pijackie gęby, żarcie przyszło! - krzyknął Herstein, gdy on i Rayla znaleźli się juz na miejscu.

- No nareszczie kurwa! - odpowiedział jakiś głos, z dalszej częśc jaskini.

- Sigurd, ile razy ci mówiłem, żebys nie przeklinał przy damie, to nie przystoi, nawet takiej kanalii jak ty – powiedział Herstein, puszczając oko do Rayli. Herstein nie lubił hamstwa i prostactwa, był człowiekiem inteligentnym i taktownym, kierował się w zyciu swoimi zasadami, ponadto żywił sympatię do Rayli, była dla niego trochę jak córka.



Mężczyzna wstał ze swojego posłania, był niski i krępy, głowę miał zgoloną na łyso, twarz owalną, pucołowatą. W małych oczkach dało się dostrzec zbójecki błysk, a nad nimi rozciągały się obfite, krzaczaste brwi, które pozornie dodawały ich właścicielowi cech wielkiego mysliciela.

- Dobra już szefie, daruj mi , głodnym to i przeklinam, zawsze tak mam, psia mać. Dobrze cie widzieć mała, co ty tam sie bawisz w ciuciubabke z tymi jelonkami czy na nie polujesz ? Nastepnym razem wróć przed zmrokiem bo cie wilcy przywitaja, hehe...

- Sigurd, prędzej ty żone znajdziesz niż mnie wilki zaskoczą, zapewniam cię... - odpowiedziała z przekąsem Rayla.

Sigurd nic nie odpowiedział, był zbyt głodny.



Usiedli we trójkę przy palenisku i nadziali dzika na rożen. Po chwili dołączyli do nich pozostali towarzysze. Było ich pięciu. Ogromny Thorir zwany Bykiem, prawa ręka Hersteina, zawsze siadał obok niego, niechętnie rozmawiał z innymi, nigdy nie krzyczał, nie upijał się, był oazą spokoju. Nigdy nie rozstawał się ze swoim dwuręcznym toporem, spał w kolczudze, a pod poduszką zawsze trzymał sztylet.

Był też Szybki Kalev, a Szybki był dlatego, że po mistrzowsku władał sztyletami, potrafił przebić dwoje oczu, dwoma sztyletami na raz , z odległosci czterdziestu kroków. Nikt tez nigdy nie widział, w którym momencie Kalev wyciąga i wkłada swoje zabawki do pochew, on ma je od razu w rękach, albo nagle znikają mu z rąk i są juz w pochwach.

Obok Szybkiego Kaleva zawsze, ale to zawsze siadał Ingvar, zwany przez resztę Młodym, bo był najmłodszy z całego towarzystwa, nie włączając Rayli. Młody przyjaźnił się z Kalevem, mieli podobne poczucie humoru i obaj nie przepadali za Sigurdem, który nie bardzo im ufał. Sigurd pogardzał skrytobójczą bronią jaką władali Kalev i Ingvar, trzeba bowiem zaznaczyć, że Młody lubował się w malutkich, śmiercionośnych kuszach, egzotycznych lecz równie groźnych gwiazdkach i innych podobnych broniach miotanych. I trzeba przyznać, że obsługa tychże zabawek przychodziła mu nad wyraz zręcznie.

Do posiłku przysiadł też Torsten Gaduła. Torsten Gaduła stracił kiedyś język na torturach, dlatego pozostali nazwali go ironicznie Gadułą, co niezbyt mu się spodobało, ale tak już zostało.Torsten ma już 60 lat, ale wciąż trzyma formę, zna sie na leczeniu i zielarstwie, uratował kiedyś Hersteinowi życie, dlatego jest niejako uprzywilejowany. Sigurd często kiedyś z niego drwił gdy nie było Hersteina, za co stary odpłacił mu przyrządzając miksture na przeczyszczenie. Sigurd cały dzień spędził w krzakach, a cała kompania miała ubaw ponad 4 dni. Po tym zdarzeniu Sigurd zostawił starego Torstena w spokoju.

Osatnim z kompanii był Gudrid. Gudrid był łącznkiem Hersteina ze światem zewnętrznym, to on zdobywał informacje, on fałszował i przechwytywał ważne listy. Szpiegował i pozbywał się niewygodnych ludzi. Był specem od załatwiania tzw. ciemnych interesów,



Gudrid jako ostatni przybył do jaskini tego wieczoru, tylko on i Thorir mogli przechodzić przez tunel sami, na pozostałych zawsze czekał ktoś przy dwóch głazach, ukryty wsród zarośli, gdyż Herstein wyznawał zasadę, że “ostrozności nigdy za wiele”, dlatego musiał mieć pewność, że nikt nie ma za soba ogona.

Gdy tylko Gudrid wszedł do jaskini, natychmiast podszedł do niego Herstein. Gudrid spodziewał się tego.

- I jak ? - spytał niecierpliwie Herstein.

- Jutro w południe, północny trakt, podobno ma być tego dużo – powiedział ze złosliwym usmieszkiem.

- Ile ? - oczy Hersteina zabłysły.

- Nie wiem, może pięć tysięcy orenów, albo I więcej. Na pewno będzie tego sporo, bo nasz ukochany król Falvic jest nad wyraz chojny jesli chodzi o podarki dla swej przyszłej żony.

- Świetnie, a jak z obstawą, wiesz coś ? - naciskał Herstein.

- Prawdopodobnie około dwudziestu zbrojnych, ale wcale bym się nie zdziwił gdyby było I ze trzydziestu, ostatnio sa bardzo ostrożni, nie wiem czy damy rade Herstein. Tym razem może być ciężko. - szpieg zmarszczył czoło I podrapał się nerwowo po twarzy.

-Herstein także miał wątpliwości, dziesięciu zbrojnych było łatwym celem, Udawało im się nawet z dwudziestoma, ale trzydzieści ? Nie był pewien czy gra jest warta świeczki, postanowił przedyskutować sprawę z pozostałymi. Gdy wszyscy napełnili już brzuchy, Herstein podjął temat.

- Jest sprawa chłopcy, I to duża sprawa, jeśli wiecie co mam na mysli. - Wiedzieli co ma na myśli, tego tonu nie dało się pomylić z żadnym innym, chodziło o robote.

- W czym rzecz szefie ? Jest tego tyle, że nie będziemy w stanie unieść ? To Cię martwi ? – Wyszczerzył zęby Sigurd.

- Trzydziestu zbrojnych, Sigurd, to mnie martwi – Herstein powiódł wzrokiem po wszystkich zgromadzonych wokół ogniska. Nie wyglądali na zachwyconych.

- Ile tego może być szefie ? - zapytał Szybki Kalev, jak zawsze ciekawski.

- Ponoć 5 tysięcy, a może I więcej – odparł Herstein.

- Fiu Fiu – zagwizdał Młody – nie wiem jak wy, ale ja jestem za, jesteśmy przecież najlepsi prawda? Na pewno damy radę, mówie wam, czuje to w kościach...

- Zawrzyj gębe szczurku, wiesz ilu to jest trzydziestu zbrojnych ? To jest właśnie trzydziestu pierdolonych zbrojnych, w pełnych zbrojach, dobrze wyćwiczone wojsko, nie takie chłystki jak ty! - przerwał Młodemu Sigurd. Zapadło dłuższe milczenie. Po długiej chwili głos zabrała Rayla:

- Ja sama zdejme z dziesięciu jak będe miała dobrą pozycję – zasugerowała nieśmiało, po czym spojrzała na Hersteina, miała nadzieję zobaczyć w jego oczach aprobatę. Zawiodła się.

Herstein spojrzał na Thorira. W takich momentach jak ten, to właśnie Thorir potrafił najcelniej ocenić sytuację, brał udział w wielu bitwach zanim wylądował w puszczy. Miał obycie wojskowe, znał taktyke I sposób myślenia przeciętnego zołnierza, potrafił to wykorzystać.

- Mów Thorir.

- Gdy pójdą juz w ruch pułapki – zaczął niskim głosem Byk - trzeba za wszelką cene doprowadzić ich do rozproszenia. Niech rozpęta się chaos, wtedy stracą inicjatywę, wpadną w panikę I zaczną uciekać. Wojsko jest mocne tylko w kupie. Zatem musimy ich porządnie nastraszyć, tak jak zwykle z resztą, lecz tym razem jeszcze mocniej. Same pułapki załatwią z dziesięciu na samym początku. Gdy dojdzie już do zwarcia, moge wziąć trzech na raz, wiecej nie dam rady, wojsko ma dobre zbroje I będe musiał szukać luk w pancerzu, a to spowalnia walkę. Sigurd weźmie dwóch, Szybki ma cztery sztylety, ale załóżmy, że zdąży użyć tylko dwóch, to daje nam kolejna dwójke do odstrzału mniej, chyba żeby zaryzykował potem walke w zwarciu, co przy dobrym opancerzeniu I wyszkoleniu wrogów, jest pomysłem raczej kiepskim, prawda Szybki ? - Kalev zgodził się niechętnie, a olbrzym kontynuował- Młodemu prawdopodbnie uda się zdjąć ze trzech z tej swojej kuszy, zanim do niego dotrą, ale wtedy będzie już po nim. Młody, dla Twojego dobra więc, radzę zając Ci pozycję gdzieś koło Rayli I w miarę mozliwości strzelać z ukrycia. - chłopak zgodził się, kwitując to skinieniem głowy. - Ty Herstein weźmiesz kolejnych trzech, no chyba, że sie postarzałeś ostatnimi czasy... - urwał Byk I spojrzał z ledwo wyczuwalna kpiną na Hersteina, ten nie odpowiedział. Nauczył się już, że zaczepki Thorira nalezy zbywać milczeniem, bo nigdy nic dobrego z nich nie wynika. Pomimo iż Thorir I Herstein byli wobec siebie bardzo lojalni, to zawsze dawało się między nimi wyczuć pewną dozę wpółzawodnictwa, obaj uważani byli za najlepszych wojowników w tej grupie, ale to Herstein był przywódca, czego Byk mu zawsze skrycie zazdrościł. Pewnego razu tak sie pokłócili, że doszło między nimi do walki, na szczęście, niegroźnej, bo w porę zareagował Sigurd I sie opamiętali, ale Herstein od tamtej pory już wie jak rozmawiać z Thorirem. Byk, ciągnął dalej – Rayla, może powalić od siedmiu do dziesięciu jak będzie miała szczęście I dobrą pozycję, tylko trzeba mieć na uwadze, że będzie musiała celować w szyje lub pachwiny - Thorir przerwał na chwilę I spojrzał na Raylę – dasz rade mała? - Pewnie! - odparła. Olbrzym ciągnął dalej - Wnioski ? Powinno się udać jeśli zrobimy porządne pułapki i czegoś nie spieprzymy – przerwał swój monolog I pogrążył się w zwyczajowym dla siebie milczeniu.



Hersteinowi ulżyło, wiedział, że na Thorira można liczyć w takich sprawach, rozjerzał po wszystkich I oznajmił:

- A więc załatwione, ruszamy jutro o świcie, trzeba przygotować pułapki I obrać najdogodniejsze pozycje, wyśpijcie się dobrze, musicie być w dobrej formie. - Herstein urwał na chwile, po czym dodał – Aha I bez głupiego bohaterstwa prosze, głowę ma się tylko jedną...pamiętajcie...

Cała banda pokiwała zgodnie głowami I ruszyli do swoich posłań. Herstein wiedział, że musi jeszcze z kimś porozmawiać. Zawołał Gudrida.

- No nie powiesz mi Herstein, że I tym razem ominie mnie zabawa ? - zapytał szpieg, marszcząc usta w ukrutnym grymasie.

- Gudrig, wiesz, że jesteś mi potrzebny tam, na zewnątrz, bez ciebie juz dawno gryzłbym ziemię. Musisz stwarzać pozory, jesli cię wytropią zginiemy wszyscy. Wróć więc do tego swojego przytulnego gniazdka I pokaż się światu, niech Gudrig znowu będzie Panem Gudrigiem, bankierem z miasta Arkham.

- Ehh... znowu masz rację Herstein, cholera, niech Ci będzie....



C.D.N.





































-

2
Blokuję. Odblokuję jak przeczytasz regulamin ;)



Pięknie, a ja z rozpędu oceniłem już... : ( - Sky
Ostatnio zmieniony pn 09 mar 2009, 20:08 przez Arrianna, łącznie zmieniany 1 raz.
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

3
Czekała, nasłuchiwała, nie poruszając się ani na chwilę.
Nie można się nie poruszać ani na chwilę. Ani przez chwilę - tak, ale w wypadku "ani na chwilę" sugeruje zawieszenie czynności (nikt nie rusza się na chwilę).
Wiedziała, że prędzej czy później zwierze musi tędy przejść, to jest dobre miejsce – pomyslała.
Jak na mój gust niezgrabne wtrącenie myśli w zdanie. Raczej bym to rozdzielił.
Nie musiała długo czekać. W oddalonych o jakieś 40 kroków paprociach dostrzegła ruch (...)
Liczby w takich wypadkach zapisuj słownie, a dystanse określaj... bardziej ogólnie. Gdy ktoś mi pisze, że coś było oddalone o 40, 50, 65 kroków... co za różnica? To czasem nawet komicznie wypada w praktyce.
Nie ucieszyła się zbytnio z tego faktu, nie raz i nie dwa zdażyło sie (...) ]
O.O
Przyspieszyła kroku, gdy po niedlugim czasie (...)
To słowo brzmi tutaj niezwykle topornie.
Z pomiędzy głazów, jak duch wyłoniła się sylwetka mężczyzny. Był wysoki, dosyc chudy, ale żylasty, wprawne oko od razu mogło wydedukować, że jest zabójczo sprawny. Na jego kruczoczarnych, sięgającyh ramion włosach , dało się zauważyć rzadkie paski siwizny. Twarz miał groźną, pociągłą, z orlim nosem i przenikliwym, błyskającym spojrzeniem.Odziany w niekompletną zbroję, dzierzył u pasa duży, dwuręczny miecz.
Strasznie łopatologiczny opis, czytelnik raczej wyobrazi sobie tylko część rzeczy. Reszta i tak umknie. Radzę dokonywać ścisłej selekcji szczegółów.
Obóz Rayli i Hersteina, był czymś więcej niz tylko obozem.
:D
Przejście ciągneło sie na jakieś 500 kroków i prowadziło do naturalnie osłoniętej jaskini.
Powiedziałem już coś odnośnie liczb.
(...) (I) niechlujnie ułozone sterty map.W samym rogu pomieszczenia, znajdowało się źródełko krystalicznie czystej wody, która wolniutko spływała ze skał, nadmiar leciał dalej wgłąb skały, a część zostawała w zagłebieniu.U wylotu jaskini stało palenisko z rożenem (??!! - Sky).
Jeśli coś jest ułożone, to słowo z góry sugeruje jakiś określony porządek, hierarchię, więc przysłówek "niechlujnie" zupełnie do niego nie pasuje. Masz tam powtórzenie wredne. W GŁĄB <- pisze się oddzielnie. a "Rożenem"... "rożnem" raczej, nie? Raczej rożnem.

A teraz zerknijmy na większą część akapitu wraz z powyższym fragmentem.
Na ścianach migotały liczne lampy oliwne, podłoga zaś obfitowała w kunsztownie haftowane kolorowe dywany, wokół pełno było mebli, pieknych misternie zdobionych[,] z najszlachetniejszych gatunków drewna. Na jednej ze ścian prezentowała się kolekcja różnorakiej broni. Od krótkich sztyletów i puginałów, przez egzotyczne sejmitary i trójzęby aż po ogromne młoty bojowe i dwuręczne miecze ceremonialne, zbyt ciężkie żeby nimi walczyć. Po lewej stronie stało mocarne biurko, a na nim sprzęt do pisania, niechlujnie ułozone sterty map.W samym rogu pomieszczenia, znajdowało się źródełko krystalicznie czystej wody, która wolniutko spływała ze skał, nadmiar leciał dalej wgłąb skały, a część zostawała w zagłebieniu.U wylotu jaskini stało palenisko z rożenem.


Dużo cech, dużo stania, wiszenia, bycia. Dużo wymieniania. ZA DUŻO. Opisy lepiej opierać na trafnych porównaniach, anegdotach, spostrzeżeniach. Lepiej pisać o tym, że nasz bohater idąć, śledzi wzrokiem liczną broń wywieszoną na ścianie, niż o tej broni pisać. Podczepiasz pod to postać - wszystko nieco ożywa, zaczyna się ruszać. W końcu to świat przedstawiony, a nie konkurs na najdokładniejszy opis.

Masy ćwiczeń tu trzeba. MASY.

- No nareszczie(,) kurwa! - odpowiedział jakiś głos, z dalszej częśc jaskini.


Już teraz Ci powiem, że tekst jest mendowato niechlujny pod względem braku polskich liter i literówek. Wkleiłem to wszystko do lorda i zobaczyłem od cholery czerwonych podkreśleń.

To strasznie odstrasza. Nie tylko w księgarni - tutaj, w relacji zobacz<->oceń też.

- Sigurd, ile razy ci mówiłem, żebys nie przeklinał przy damie, to nie przystoi, nawet takiej kanalii jak ty – powiedział Herstein, puszczając oko do Rayli. Herstein nie lubił hamstwa i prostactwa, był człowiekiem inteligentnym i taktownym, kierował się w zyciu swoimi zasadami, ponadto żywił sympatię do Rayli, była dla niego trochę jak córka.


Brawo, w kilku linijkach streściłeś mi tego frajera. Co lubi, jaki jest, czego nie toleruje. Pikna wyliczanka!

Tak się nie pisze. Pokaż to, jeśli dane cechy są ważne. I jeszcze coś - gość przed chwilą nawzał kogoś kanalią, więc aż taki taktowny i inteligentny nie jest. Czy to był żart, czy nie.

Mężczyzna wstał ze swojego posłania, był niski i krępy, głowę miał zgoloną na łyso, twarz owalną, pucołowatą. W małych oczkach dało się dostrzec zbójecki błysk, a nad nimi rozciągały się obfite, krzaczaste brwi, które pozornie dodawały ich właścicielowi cech wielkiego mysliciela.


Źle.

Zbójecki błysk i brwi, które nadawaly cech myśliciela? Jezu, gość ma na mordzie sałatkę z charakterów ludzkich. Za dużo opisujesz, a za mało pokazujesz.

Po chwili dołączyli do nich pozostali towarzysze. Było ich pięciu.


Po chwili dołczyło do nich pięciu towarzyszy.

Prościej?

Był też Szybki Kalev, a Szybki był dlatego (...)


To już jest makabra ;)

(...) że po mistrzowsku władał sztyletami, potrafił przebić dwoje oczu, dwoma sztyletami na raz , z odległosci czterdziestu kroków.


GRRR. Przestań podawać w tych krokach wszystko! Ten Kalafior tylko z czterdziestu taki skuteczny jest, czy co? Masa powtórzeń, zdanie brzmi idiotycznie.

Nikt tez nigdy nie widział, w którym momencie Kalev wyciąga i wkłada swoje zabawki do pochew, on ma je od razu w rękach, albo nagle znikają mu z rąk i są juz w pochwach.


Po pierwsze: to całe wkładnie do pochew brzmi tutaj... nieprzyzwoicie x D

Po drugie: znów powtórzenia, niepotrzebne motanie. Początek nie zapowiadał takiej kaszanki... :(

I trzeba przyznać, że obsługa tychże zabawek przychodziła mu nad wyraz zręcznie.


Obsługa nie przychodzi zręcznie.

Do posiłku przysiadł też Torsten Gaduła. Torsten Gaduła stracił kiedyś język na torturach, dlatego pozostali nazwali go ironicznie Gadułą, co niezbyt mu się spodobało, ale tak już zostało.Torsten ma już 60 lat, ale wciąż trzyma formę, zna sie na leczeniu i zielarstwie, uratował kiedyś Hersteinowi życie, dlatego jest niejako uprzywilejowany. Sigurd często kiedyś z niego drwił gdy nie było Hersteina, za co stary odpłacił mu przyrządzając miksture na przeczyszczenie. Sigurd cały dzień spędził w krzakach, a cała kompania miała ubaw ponad 4 dni. Po tym zdarzeniu Sigurd zostawił starego Torstena w spokoju.


Naiwne to i idiotyczne. Im dalej w las, tym gorzej.

Gudrid jako ostatni przybył do jaskini tego wieczoru, tylko on i Thorir mogli przechodzić przez tunel sami, na pozostałych zawsze czekał ktoś przy dwóch głazach, ukryty wsród zarośli, gdyż Herstein wyznawał zasadę, że “ostrozności nigdy za wiele”, dlatego musiał mieć pewność, że nikt nie ma za soba ogona.


Budujesz za długie zdania. Zdecydowanie za długie.

- Nie wiem, może pięć tysięcy orenów, albo I więcej. Na pewno będzie tego sporo, bo nasz ukochany król Falvic jest nad wyraz chojny (...)


Ortografów Ci nie daruję.

- Jest sprawa chłopcy, I to duża sprawa, jeśli wiecie co mam na mysli. - Wiedzieli co ma na myśli, tego tonu nie dało się pomylić z żadnym innym, chodziło o robote.


Po co prawisz o tych wszystkich oczywistościach, zamiast prowadzić czysty dialog bez tych zasmiecających go atrybutów?

- W czym rzecz szefie ? Jest tego tyle, że nie będziemy w stanie unieść ? To Cię martwi ? – Wyszczerzył zęby Sigurd.


Cię raczej z małej litery. To opowiadanie, a nie list.

- Gdy pójdą juz w ruch pułapki – zaczął niskim głosem Byk - trzeba za wszelką cene doprowadzić ich do rozproszenia. Niech rozpęta się chaos, wtedy stracą inicjatywę, wpadną w panikę I zaczną uciekać. Wojsko jest mocne tylko w kupie. Zatem musimy ich porządnie nastraszyć, tak jak zwykle z resztą, lecz tym razem jeszcze mocniej. Same pułapki załatwią z dziesięciu na samym początku.


Rzeczywiście. Pieprzony weteran jak z obrazka.

Gdy dojdzie już do zwarcia, moge wziąć trzech na raz, wiecej nie dam rady, wojsko ma dobre zbroje I będe musiał szukać luk w pancerzu, a to spowalnia walkę.


Idiotycznie to brzmi. Jakby miał stać nad rozlożonym pancerzem i szukać dziurek. I musi im powiedzieć, że to spowalnia walkę? A co, w innych krajach przyśpiesza?

Dalej wymiękłem, jeździłem oczami po linijkach i coraz bardziej marszczyłem czoło...

Tekst niechlujny, to już mówiłem. Literówki, polskie znaki, zdania nie zakończone kropką. To odstrasza i to strasznie. No bo skoro ktoś tak lekko podchodzi do sprawy, to i po co oceniający ma się angażować?

No właśnie nie wiem, po co. Ja tutaj wszystko robię z pasji.

Z początku było nawet dobrze, a potem już tylko coraz gorzej. Idiotyczne, przegadane dialogi. Ten schemat ataku na wroga brzmi jak plan dziesięciolatka, który chce okraść na niby Sklepik Ze Słodyczami, który umownie zmaterializował się pod stołem w pokoju gościnnym. Opisy głównie opierają się na wymienianiu, wyliczaniu. Charakterów postaci raczej nie pokazujesz - streszczacz je. "On lubi to, tamto i tamto. Nie dogaduje się z tym gościem, a tego całuje w dupę". To literacki odpowiednik lenistwa. Przynajmniej ja tak na to patrzę ;) Opisy trzeba pokazywać dynamicznie, a nie statycznie. Gdy coś się rusza, żyje - wtedy wydaje się bliższe, bardziej namacalne.

Suche zdania z dziesiątkami przymiotników i (PRZEKLĘTYCH) przysłówków żadnego klimatu nie stworzą. Czytasz je, leci dalej i nic nie czujesz. I tyle.

Masz problemy z ortografią miejscami, na interpunkcję nie zwracałem uwagi - zajechałbym się po prostu, zresztą interpunkcja ostatnimi czasy jakoś źle widziana jest w ocenach... co zresztą doskonale rozumiem.

Chciałbym sie dowiedzieć czy posiadając aktualny warsztat mam jakąkolwiek szanse na jego poprawę w przyszłości?


Jejku. Co to za pytanie? :) Nawet najgorszy warsztat można poprawić.

Czy mam jakiekolwiek zadatki na choćby przeciętnego pisarza?


Szanse na coś takiego ma teoretycznie każdy. Praktycznie - nie. W Twoim wypadku widzę masę do odrobienia, z estetyką i porządnym podejściem do roboty na czele.

Ogólnie - tekst bardzo słaby. Nic więcej nie powiem.

Pozdrawiam! ;)
Ostatnio zmieniony pn 09 mar 2009, 20:10 przez SkySlayer, łącznie zmieniany 2 razy.

4
SkySlayer... posłużę się cytatem. Te słowa pisałem dwa lata temu, ale wciąż są aktualne:
Prosiłbym Ciebie i innych aby nie oceniali tekstów osób,które nie są łaskawe się przedstawić zanim coś wrzucą - tym samym łamią regulamin tegoż szacownego forum. Peace
Wolałbym żebyście się do tego stosowali.

W porządku, napisanie tego wszystkiego zajęło mi trochę czasu i już nie sprawdziłem, czy gość się przestawił czy nie. Następnym razem sprawdzę - Sky



Arri edit: Łatwo to sprawdzić ilością postów... zgadnij Sky na co wskazuje 1? :P Dobra chłopaki, już nie ma o czym mówić :P



Ano fakt. Jestem kretynem :D - Sky
Ostatnio zmieniony pn 09 mar 2009, 20:44 przez Weber, łącznie zmieniany 4 razy.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

5
Przepraszam wszystkich za zamieszanie. Rzeczywiście, jak ostatni plebs nie przedstawiłem się, ale zostało to już nadrobine. Co do tekstu, to dziękuje bardzo SkySlayerowi za wnikliwą i trafną analizę.

6
Pytanie było, czy posiadając aktualny warsztat mam jakąkolwiek szanse na jego poprawę w przyszłości? Czy mam jakiekolwiek zadatki na choćby przeciętnego pisarza?

Odpowiedź: masz. Ale...



1/ Niechlujnie piszesz, literówki, błędy ortograficzne itd... Trzeba nad tym popracować.

2/ Ale za to dość ładnie komponujesz zdania pod względem długości, umiejscowienia przecinków i miejsc akcentowanych.

3/ Za dużo używasz przysłówków, przymiotników, określeń i opisów postaci z męczącymi szczegółami dotyczącymi głównie wyglądu. Niech wyobraźnia Czytelnika popracuje.

4/ Opisy są niepogłębione, wygląd dominuje nad charakterami a to duży błąd. Charakterystykę postaci poznajmy w trakcie akcji (nie muszą to być skomplikowane sceny batalistyczne, ale taki drobne mini scenki obyczajowe).

Podobało mi się na przykład to:
Do posiłku przysiadł też Torsten Gaduła. Torsten Gaduła stracił kiedyś język na torturach,
Nie podobało to
dlatego pozostali nazwali go ironicznie Gadułą, co niezbyt mu się spodobało, ale tak już zostało.
Nie mów, że coś jest ironiczne, dobre, złe, śmieszne czy straszne - bo to powinien ocenić sam Czytelnik. Nie narzucaj mu interpretacji. Do skreślenia.

5/ Nie mów czegoś, co Czytelnik już wie, np:
- Fiu Fiu – zagwizdał Młody – nie wiem jak wy
Zagwizdał - i po co jeszcze o tym wspominasz? Powinno być zapisane raczej tak:

- Fiu Fiu... nie wiem jak wy

albo:

- Nie wiem jak wy... - Młody gwizdnął -

6/ Więcej akcji, mniej gadania i jeszcze mniej opisów :)



Zuz
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

8
Przepraszam, ale ja też nie przedstawiłem się na forum. Czy to takie istotne? Nie rozumiem dlaczego. Czasami trzeba łamać zasady i regulaminy, a czasami one łamią ciebie. Przepraszam, ale nie chciałem nikogo urazić, po prostu sądze, iż jest to nie potrzebne zawalenie miejsca na serwerze(to moje zdanie). Przedstawianie się kim jestes, co robisz, przypomina mi głupi portal nasza-klasa.
"Chance favors the prepared mind"

9
Myślę, iż wejście do jakiegokolwiek nowego środowiska, pierwej wymaga przedstawienia sie. Jeśli przedstawienie się kojarzy Ci sie z nk, to nas swoją miarą nie mierz. Tu regulamin jeszcze nikogo nie złamał. Ba! Sprzyja pewnemu porządkowi.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

10
A ja dodam od siebie małą prośbę:

niech kolega w takim miejscu nie mówi o takich sprawach. To też zaśmiecanie serwera, jesli o tym mowa ;) A przywitać się wypada, czasem dobrze jest wiedzieć dodatkowo jakieś rzeczy o autorach niektórych tekstów. I tyle ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”