Kiedy kończy się inspiracja...

1
No więc mam taki, hmm, nie tyle problem, co po prostu krążące po głowie pytanie, dziecię czystej ciekawości - jak myślicie, kiedy inspiracja przestaje być inspiracją, a zaczyna być kopią?

Czy jeżeli w jakimś filmie podpatrzę wygląd jakiejś postaci, której twarz potem zastosuję w książce, lecz postać będzie miała własną historię, własne życie, to czy jest to wtedy plagiat? Czy jeśli przypomnę sobie obraz, który widziałem kilka lat temu nie wiadomo gdzie, a wywrze on ogromny wpływ na moją pracę, na przykład scena w nim przedstawiona da początek całej wymyślonej przeze mnie historii bądź pojawi się w niej obrazowa miejscówka, to czy mogę to dalej traktować jak własne dzieło?

Ot, taki temat do przemyśleń. Chciałbym wiedzieć, co o tym sądzicie.

2
Kiedy coś inspiruje cię do stworzenia własnego dzieła, to jest to, jak sama definicja mówi, inspiracja. Kiedy coś stanowi główną część twojego dzieła, to zaczyna się plagiat.

Kopiowanie wg. mnie zaczyna się mniej-więcej wtedy, kiedy próbujemy coś zyskać przenosząc coś z innego utworu. Niech to będzie uznanie czy pieniądze - mówie tutaj o niejakim "podczepieniu" się pod już sprawdzony pomysł. Kiedy natomiast coś nam siepodoba i postanawiamy wpleść to w wytwory własnych wizji - jest (wg mnie) niegroźne.



Sama na przykład od kilku lat siłuję się z myślami, bo pamietam wciąż jedno opowiadanie (a właściwie prolog do niego, bo nigdy nie zostało ukończone o ile wiem), którego idea niesamowicie mi się spodobała. Nazywało się "Cała prawda zaklęta jest w oczach" i jedną z cech charakterystycznych ów prologu było to, że postacie były opisywane głównie przez kolor i wyraz oczu. Często mam ochotę wykorzystać tą ideę, natomiast nie robię tego, bo dla mnie byłby to już plagiat (nawet, jeśli nie pamietam autora, a sama idea zaginęła gdzieś w mrokach internetu) - wykorzystanie czyjegoś pomysłu, a nie wplecenie jego części we własne.
Never do something you wouldn't want to explain to paramedics.

---

"Mała dawka filozofii czyni z człowieka ateistę,

duża zwraca go ku religii."

Francis Bacon

3
Był już taki wątek, poszukajcie na forum, bo pamiętam, że inni się sporo napisali w tej kwestii.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”