-Przecież wiesz że Cie kocham!
- Kochasz mnie? Jasne! Kochasz tą swoją pieprzoną piłkę a nie mnie!
- Przecież wiesz że musze jakoś zarabiać na życie!
- To powinieneś się wziąć do uczciwej pracy, a nie latasz po trawie jak jakiś idiota! – Odchodzę!
- No ale Kasiu…
- Nie ma żadnego ALE! Jadę do mamusi, a Ty jak zmądrzejesz to zadzwoń!
Wyszła trzaskając drzwiami, wsiadła do pomarańczowego opla i odjechała.
Pomyślałem – jedź! Będę miał trochę spokoju.
Bywało już że wyjeżdżała, opuszczała mnie, ale po kilku dniach wracała, zapewne wróci jutro albo pojutrze jak tylko wujek Jacek zacznie swoje dywagacje na temat ojca Tadeusza i jego dobrego wpływu na młodzież.
Kasia to jest moją największa miłość, poznałem ją na imprezie u Łukasza. Niewiele pamiętam z tamtego wieczoru, ale jej nie zapomniałem. Trudno by było, bo następnego dnia zaraz po otwarciu oczu zobaczyłem jej czerwone stringi na poduszce. Pozostała część Kasi była w łazience pod prysznicem. Miałem duże obawy przed otwarciem drzwi do WC, miewałem już „poranki kojota” i różnie się to kończyło. Tego ranka mój uśmiech rozpromienił na całą twarz. Była piękna! Blondynka, około 165 cm wzrostu, piękne duże niebieskie oczy, nie za duże, jednak bardzo seksowne piersi. Zawstydziła się wtedy widząc mnie w drzwiach i kazała wyjść. W nocy była odważniejsza… chyba.
Dzwonek telefonu przerwał moje wspomnienia. Na wyświetlaczu migał napis „Witek dzwoni”. Witek był zastępcą mojego trenera w Warszawskiej drużynie. No właśnie, nie wspomniałem że „piłka” o której „krzyczała” Kasia, to nie jakaś tam kopanka z kumplami na boisku, tylko gra w Legii. Hmm, gra to trochę za dużo powiedziane, grzanie ławy albo grzanie krzesełka na trybunie.
- Słucham Pana trenera!
- Łosowski! Gdzie Ty jesteś?!
- No yyy Panie trenerze, przecież dopiero 10.30, dziś jest środa – trening o 13.00
- O jakiej 13? Przecież wczoraj do Ciebie dzwoniłem! Odebrała ta Twoja dupa i wyraźnie jej powiedziałem że punkt 10.00 w klubie.
- Pan wybaczy, nie wiedziałem…
- Zwijaj się i biegiem do nas..jest tu ktoś kto chce Cie zobaczyć..
- Już jadę… Nie zdążyłem wypowiedzieć do końca tych słów kiedy to usłyszałem już tylko piii pii piii.
Pewnie znowu przyjechał ten z Motoru Lublin. Tyle razy mówiłem że nie będę tam grał…
Trochę zdenerwowany wsiadłem do mojego Punto. W klubie byłem za piętnaście jedenasta. Pod drzwiami stał już Franek – dozorca.
- Panie Tomku pan biegnie szybko się przebrać bo ktoś tam na pana czeka.
- Czeka – niech czeka. Przecież się nie pali.
Udałem się do szatni. Zbytnio mi się nie spieszyło, przecież jak Czekaja tyle to poczekają jeszcze chwile. Ubrałem koszulkę, spodenki, getry i korki i pobiegłem na murawę.
Na trybunach stał nasz trener Jan Urban, Witek Moch – drugi trener który to właśnie mnie tu pośpiesznie ściągnął i dwóch facetów w średnim wieku w ciemnym prochowcu.
To nie z Motoru – pomyślałem. Na murawie trenowali już inni.
- Siema chłopaki – krzyknąłem
- No cześć Tomek, co wczoraj ciężko było? Kacyk męczy? - reszta kolegów zareagowała śmiechem.
- Nie nie, wszystko w porządku.
Co to za faceci? Wyglądają jak neo z matrixa!. Haha chłopaki znowu wybuchli śmiechem. Drygu zbytnio do piłki nie miałem, ale byłem dusza towarzystwa.
- Eeej no pokażcie na co was stać – Krzyknął trener Urban
No i zaczęliśmy od wolnego truchtu, potem coraz szybciej, zabawy z piłką, aż do wewnętrznej gierki. Wyjątkowo dobrze mi dziś szło, czy było to spowodowane obecnością tych „gości” na trybunach? Zapewne nie. Bo w pewnym momencie zapomniałem w ogóle że oni tam są.
ŁOSOWSKI do mnie!- krzyknął dziarskim tonem Witek
Podbiegłem do nich i zapytałem o co chodzi. Pan trener Urban powiedział:
- To jest Tomek Łosowski, jeden z naszych najlepszych zawodników… Walnąłem taka minę jak bym jadł cytrynę – przecież pól sezonu grzeje ławę a on takie brednie wygaduje, pewnie chce się mnie pozbyć - pomyślałem
- A to są Richard Legs i Bryan Dambs z Manchesteru.
Do mojej „cierpkiej” miny doszedł jeszcze lekki opad szczęki – podałem im rękę i powiedziałem hallo! Z angielskiego byłem tak samo dobry jak z każdego innego języka obcego…
Może przejdźmy do gabinetu prezesa, tam porozmawiamy – zaproponował pan Jan. Witek szepnął mi na ucho – Tomuś leć pod prysznic.
Po kilku minutach otworzyłem drzwi prezesa i pan Michał Topalski kazał mi usiąść.
Tomek - Richard i Bryan przylecieli z Manchesteru żeby Ciebie zobaczyć, spodobałeś im się na treningu.
Już miałem wystrzelić żartem „Spodobałem? A co to pedały jakieś?” ale jakoś się opanowałem.
Prezes mówił dalej – Na ostatnim meczu Legii II Warszawa był przedstawiciel Manchesteru United i widział Twoją grę. Chcą Cie przetestować!
Zaniemówiłem!
Mnie?
- Tak Ciebie – odparł
To są jakieś żarty tak?
- Żadne żarty. Pakuj się, jutro o 7.46 masz samolot z Okęcia.
Udałem się w wielkim szoku do szatni. Tam chłopaki jak zwykle się wygłupiali. Jarek krzyknął - I co?! Motor Lublin czy Tur Turek?
Szepnąłem – Manchester
Haha, jasne, a ja Barcelona wykrzyknął Jarek.
- Kurwa poważnie, jutro lecę na testy do Manchesteru United.
Zapadła cisza. Ty do MU? Jak to możliwe? Przecież Ty pół roku „w pierwszym” nie grałeś!
Sam nie wiem. Mam bilet to lecę – powiedziałem łamiącym głosem. Wiedziałem że jest w szatni 20 zazdrośników którzy jak by tylko mogli to by mi wyszarpali ten bilet. W sumie racja, większość z nich bardziej zasługiwała na ten wyjazd niż ją.
Piotr – nasz kapitan, wstał i zaczął bić brawo, dołączyli do niego pozostali. Zrobiło mi się bardzo miło. Co chwile słychać było tylko – gratuluje ! Pokaż im! I wszyscy razem zaczęli śpiewać LEGIA LEGIA WARSZAWA LALA LALALALALA.
Wsiadając do samochodu pomyślałem – KASIA.
Muszę jej powiedzieć. Na pewno do mnie wróci i polecimy razem.
Nie zastanawiając się ani chwili, ruszyłem do Pruszkowa – do jej rodzinnego domu...
Byłem tam przed godziną 13.00. Stał samochód Kasi, ten oczojebny pomarańcz wszędzie rozpoznam. Wszedłem do domu, na dole nikogo nie było.
Pomyślałem – czyżby gdzieś pojechali? Z góry słychać było odgłos muzyki. Kasia pewnie jest w swoim pokoju. Pobiegłem szybko na górę, będąc nieopodal jej drzwi słychać było już nie tylko Timbelanda i Nelly Furtado ale także ciężki oddech…
Ćwiczy? Kiedyś miała niby rowerek, ale przecież figurę ma idealną.
Wparowałem do jej pokoju… a tam Kasia… i jej sąsiad. Na pewno nie ćwiczyli – on ja po prostu pieprzył!
- Kurwa, co Ty robisz! Kto to kurwa jest?
Chudy chłopak podniósł się z niej i bez większego wstydu wystawił rękę w moją stronę mówiąc
- Eee Michał jestem
- Chuj mnie to obchodzi kim jesteś! Wypierdalaj!
Kasia wyszeptała – Michał wyjdź proszę
- Co ty robisz… to znaczy co to w ogóle jest, o co chodzi…
Nie umiałem złożyć prostego mądrego zdania.
- Tomuś to nie miało…
- Od kiedy to trwa!? – wykrzyknąłem
- Ale Tomuś ja…
- Jak długo on Cie posuwa!
Drugi raz… ale to nie tak jak myślisz…
Wybiegłem z pokoju i udałem się czym prędzej do samochodu. Miałem łzy w oczach. Dziewczyna która kochałem, za którą mógłbym rękę oddać, puściła się z innym… JA pierdole – wykrzyknąłem, odpaliłem radio w samochodzie i ruszyłem z piskiem w stronę domu…
Minęła właśnie 13.00 w Radiu Zet – wiadomości z kraju Beata Pawłowska…
Nie mogłem się na niczym skupić, jechałem tak szybko że mandat nie zamknął by się pewnie w kwocie 3 cyfrowej. Po chwili rozległ się dzwonek telefonu „Moje kochanie dzwoni” – zamigotało na wyświetlaczu.
Ta moje kochanie kurwa, jakiegoś obszczymurka a nie moje! Rzuciłem telefon na tylne siedzenie i tam pogrywała melodyjka z hymnem legii
W radiu po raz kolejny rozległ się jingiel „Wiadomości Sportowe Radia Zet przedstawi Kamil Rabkowski
„Mamy sensacyjna wiadomość. Jak udało nam się dowiedzieć nieoficjalnie, prawy pomocnik Legii Warszawa Tomasz Łosowski został dziś sprzedany do Manchesteru United za kwotę 10 milionów euro, (…) Łosowski ostatnio bardzo rzadko grywał w pierwszym składzie…
Bajkopisarze! – . Na testy jadę! A nie kurwa transfer!
Jasne, pomyślałem, na pewno ten cały Rabkowski mnie słyszy. Ze złości docisnąłem pedał gazu w moim Punto i wskazówka na liczniku w szybkim tempie zaczęła odchodzić od setki
Znowu usłyszałem „Mistrzem Polski jest Legia…” odwróciłem się i zobaczyłem na wyświetlaczu mojej Nokii „Dzwoni prezes”.
Czego on chce! Sięgnąłem po telefon który leżał na podłodze za moim siedzeniem …W tym samym momencie usłyszałem straszny zgrzyt metalu. Odgłos był tak głośny że nie wiedziałem co się dzieje. Ułamek sekundy później wyrzuciło mnie z fotela z taka siłą że czułem jak rozbijam głowę o tylne drzwi..
Uchyliłem oczy...jezdnia… krzyki, wrzaski. Z oddali usłyszałem „dzwońcie po karetkę” …
Re: Wszystkie kobiety to...
2Wciągnęło mnie. Chciałem więcej czyli pozytywnie. Ogólnie piłka nożna to nie moja bajka. Poza tym Legia i Manchester - to się nazywa fantastyka!
[quote="fipii"]
Kasia to jest moją największa miłość, poznałem ją na imprezie u Łukasza. Niewiele pamiętam z tamtego wieczoru, ale jej nie zapomniałem.
to razi. gryzie, szczypie i kłuje.
Pozdrawiam serdecznie
[quote="fipii"]
Kasia to jest moją największa miłość, poznałem ją na imprezie u Łukasza. Niewiele pamiętam z tamtego wieczoru, ale jej nie zapomniałem.
to razi. gryzie, szczypie i kłuje.
Pozdrawiam serdecznie
There are only two things: love, all sorts of love, with pretty girls, and the music of New Orleans or Duke Ellington. Everything else ought to go, because everything else is ugly.
Re: Wszystkie kobiety to...
3fipii pisze: -Przecież wiesz że Cie kocham!
Po myślniku odstęp.
fipii pisze: Bywało już że wyjeżdżała, opuszczała mnie, ale po kilku dniach wracała, zapewne wróci jutro albo pojutrze jak tylko wujek Jacek zacznie swoje dywagacje na temat ojca Tadeusza i jego dobrego wpływu na młodzież.
Zrobiłbym z tego dwa zdania tzn. ,,(...) ale po kilku dniach wracała. Zapewne wróci (…).”
fipii pisze: Tego ranka mój uśmiech rozpromienił na całą twarz.
Zaznaczone wywalić. I przed słowem ,,twarz” napisałbym ,,moją”.
fipii pisze: - Już jadę… Nie zdążyłem wypowiedzieć do końca tych słów kiedy to usłyszałem już tylko piii pii piii.
Zaznaczone wywalić.
fipii pisze: Zbytnio mi się nie spieszyło, przecież jak Czekaja tyle to poczekają jeszcze chwile.
,,czekają”.
fipii pisze: Na trybunach stał nasz trener Jan Urban, Witek Moch – drugi trener który to właśnie mnie tu pośpiesznie ściągnął i dwóch facetów w średnim wieku w ciemnym prochowcu.
,,Na trybunach stali Jan Urban oraz Witek Moch - (…) w ciemnych prochowcach.” Wersja powyżej jest niepoprawna.
fipii pisze: Co to za faceci? Wyglądają jak neo z matrixa!. Haha chłopaki znowu wybuchli śmiechem. Drygu zbytnio do piłki nie miałem, ale byłem dusza towarzystwa.
Kropka nie potrzebna. Rozumiem, że jest to wypowiedź bohatera, tak? Więc powinno to być zapisane tak: - Co to (…)!” I reszta od nowej linijki. Wywaliłbym jeszcze te ,,haha”.
fipii pisze: ŁOSOWSKI do mnie!- krzyknął dziarskim tonem Witek
Zły zapis oraz brak kropki.
fipii pisze: - To jest Tomek Łosowski, jeden z naszych najlepszych zawodników… Walnąłem taka minę jak bym jadł cytrynę – przecież pól sezonu grzeje ławę a on takie brednie wygaduje, pewnie chce się mnie pozbyć - pomyślałem
Literówki. Błędny zapis. Powinno to wyglądać mniej więcej tak: ,,- To jest Tomek Łosowski, jeden z naszych najlepszych zawodników… '' i reszta od nowej linijki. I brak kropki.
fipii pisze: Może przejdźmy do gabinetu prezesa, tam porozmawiamy – zaproponował pan Jan. Witek szepnął mi na ucho – Tomuś leć pod prysznic.
,, do ucha” i ponownie zły zapis.
fipii pisze: Tomek - Richard i Bryan przylecieli z Manchesteru żeby Ciebie zobaczyć, spodobałeś im się na treningu.
To co powyżej. Zaznaczone wywalić.
fipii pisze: Prezes mówił dalej – Na ostatnim meczu Legii II Warszawa był przedstawiciel Manchesteru United i widział Twoją grę. Chcą Cie przetestować!
Błędny zapis.
fipii pisze: Mnie?
To co wyżej.
fipii pisze: To są jakieś żarty tak?
To samo.
fipii pisze: Jarek krzyknął - I co?! Motor Lublin czy Tur Turek?
I tu też.
fipii pisze: Szepnąłem – Manchester
I tu.
fipii pisze: Haha, jasne, a ja Barcelona wykrzyknął Jarek.
No i tu.
fipii pisze: Ty do MU? Jak to możliwe? Przecież Ty pół roku „w pierwszym” nie grałeś!
Sam nie wiem. Mam bilet to lecę – powiedziałem łamiącym głosem.
Tu też.
fipii pisze: W sumie racja, większość z nich bardziej zasługiwała na ten wyjazd niż ją.
,,W sumie mieli rację, (…)ja.”
fipii pisze: Na pewno nie ćwiczyli – on ja po prostu pieprzył!
,,ją”.
fipii pisze: Chudy chłopak podniósł się z niej i bez większego wstydu wystawił rękę w moją stronę mówiąc
- Eee Michał jestem
Brak kropek.
fipii pisze: Kasia wyszeptała – Michał wyjdź proszę
To co wyżej oraz błędny zapis.
fipii pisze: Drugi raz… ale to nie tak jak myślisz…
To co wyżej.
fipii pisze: Dziewczyna która kochałem, za którą mógłbym rękę oddać, puściła się z innym…
,,Dziewczynę, którą (…).”
fipii pisze: Rzuciłem telefon na tylne siedzenie i tam pogrywała melodyjka z hymnem legii
Brak kropki.
fipii pisze: „Mamy sensacyjna wiadomość.
,, sensacyjną”.
fipii pisze:Bajkopisarze! – . Na testy jadę! A nie kurwa transfer!
Kropka nie potrzebna i błędny zapis.
Fabuła nawet nawet, ale sam tekst był kiepski. W krótkim opowiadaniu bardzo dużo błędów. Błędne zapisy dialogów, a co za tym idzie słaba przejrzystość tekstu. Nie spodobało mi się też to jak jego dziewczyna mu mówi, że to już drugi raz. Nie potrafię tego sobie wyobrazić. Bardziej mi to pasuje do panienki lekkich obyczajów. Czytając ten tekst byłem zwyczajnie znudzony, a pewnie tego nie chciałeś. Polecam poczytać o zapisie dialogów, bo w tym tekście to kwiczy. Masz pomysł, ale nie potrafisz go dobrze wykorzystać.
Podsumowując: był pomysł i tylko to. Tekst kiepski.
Pozdrawiam
Kat
4
Zabawna sytuacja. W tekście ocenianym sporo błędów, ale i w recenzji (Kat) też kilka (choć nie wszystko złe, z częścią uwag się zgadzam). O ile w tekstach jest to naturalne, o tyle w recenzjach błędów nie powinno się błędnie poprawiać, poprawne rzeczy uznawać za błędy i Autora w błąd wprowadzać.
Co do samego tekstu:
1/ liczby w tekście z małymi odstępstwami słownie
2/ interpunkcja wymaga podszkolenia, ale jest i sporo niechlujstwa, no bo kropka na koncu zdania to nie jest kwestia znajomości lub nie - zasad, ale po prostu zapomnienia.
Rozumiem kłopoty interpunkcyjne, sama miewam, ale niechlujstwo w stosunku do Czytelnika to samobój i brak szacunku.
3/ nadużywanie wulgaryzmów nie zrobi opowiadania. Jest dla nich miejsce w literaturze, ale poza nimi musi być jakaś treść, bo to przyprawa a nie potrawa. U Ciebie jest tego za dużo.
4/ Pomysł - całkiem niezły, chociaż płytko bardzo podany. Trochę jak opowiadania w pismach dla kobiet (gdyby wywalić wulgaryzmy), w sensie: był u progu kariery, ale pod wpływem nieszczęśliwych okoliczności wszystko się wali.
Widzę tu pewien potencjał i w tym konkretnie opowiadaniu i u Ciebie, ale trochę pracy Cię czeka. Sugerowałabym:
1/ Sczytać to opowiadanie na głos
2/ Sprawdzić wszystko dokładnie trzy razy pod kątem gramatyki, interpunkcji zwłaszcza
3/ Rozebrać je ponownie tak, jak rozbiera się teksty w szkole, czyli zrobić plan
4/ Według planu sprawdzić tempo, gdzie są opisy, gdzie dialogi, czy wszystko jest na swoim miejscu, gdzie są punkty zwrotne itd.
5/ Ponownie sczytać na głos i nadać płynność dialogom, scenom, wywalić zbyt długie zdania, niepotrzebne słówka (zaimki, przysłówki, wulgaryzmy co najmniej o 2/3)
6/ Ponownie sczytać, poprawić literówki, spacje, akapity itd
7/ Dać komuś do obejrzenia
8/ Jeszcze raz wysłać do nas, zobaczymy postępy w pracy twórczej i wyrazimy zachwyt
Powodzenia
Zuz
Co do samego tekstu:
1/ liczby w tekście z małymi odstępstwami słownie
2/ interpunkcja wymaga podszkolenia, ale jest i sporo niechlujstwa, no bo kropka na koncu zdania to nie jest kwestia znajomości lub nie - zasad, ale po prostu zapomnienia.
Rozumiem kłopoty interpunkcyjne, sama miewam, ale niechlujstwo w stosunku do Czytelnika to samobój i brak szacunku.
3/ nadużywanie wulgaryzmów nie zrobi opowiadania. Jest dla nich miejsce w literaturze, ale poza nimi musi być jakaś treść, bo to przyprawa a nie potrawa. U Ciebie jest tego za dużo.
4/ Pomysł - całkiem niezły, chociaż płytko bardzo podany. Trochę jak opowiadania w pismach dla kobiet (gdyby wywalić wulgaryzmy), w sensie: był u progu kariery, ale pod wpływem nieszczęśliwych okoliczności wszystko się wali.
Widzę tu pewien potencjał i w tym konkretnie opowiadaniu i u Ciebie, ale trochę pracy Cię czeka. Sugerowałabym:
1/ Sczytać to opowiadanie na głos
2/ Sprawdzić wszystko dokładnie trzy razy pod kątem gramatyki, interpunkcji zwłaszcza
3/ Rozebrać je ponownie tak, jak rozbiera się teksty w szkole, czyli zrobić plan
4/ Według planu sprawdzić tempo, gdzie są opisy, gdzie dialogi, czy wszystko jest na swoim miejscu, gdzie są punkty zwrotne itd.
5/ Ponownie sczytać na głos i nadać płynność dialogom, scenom, wywalić zbyt długie zdania, niepotrzebne słówka (zaimki, przysłówki, wulgaryzmy co najmniej o 2/3)
6/ Ponownie sczytać, poprawić literówki, spacje, akapity itd
7/ Dać komuś do obejrzenia

8/ Jeszcze raz wysłać do nas, zobaczymy postępy w pracy twórczej i wyrazimy zachwyt
Powodzenia

Zuz
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
5
Przyznam bez bicia, że do lektury skłonił mnie tytuł... No, ciekaw byłem, bo zawsze zbiera mi się na mdłości, gdy słyszę: "Wszystkie kobiety są..." albo "Wszyscy mężczyźni to...". Tak, ciekaw byłem, czy oprzesz się pokusie stawiania łatwych pytań i dawania jeszcze łatwiejszych odpowiedzi. Nie udało się, historia banalna, to że "z życia wzięta" nie jest w tym wypadku szczególnym atutem, właściwie niczym nie zaskakujesz, nie skłaniasz do refleksji. Nawet końcówka była przewidywalna. Czyta się szybko, akcja ma tempo, jednak całość porusza mniej więcej tak, jak lektura brukowców, które zupełnie przypadkowo
zdarza mi się wziąć do ręki. U fryzjera na przykład...
Weź sobie do serca uwagi Zuzy, opłaci się.

Weź sobie do serca uwagi Zuzy, opłaci się.
6
fipii pisze:-Przecież wiesz że Cie kocham!
pierwsze zdanie i tyle byków! Spacja zjedzona, przecinek przed "że" (najprostsza zasada interpunkcyjna - stawianie przecinka przed "że"), "cię' i z małej. Co, wykrzykujesz to do każdej użytkowniczki forum?

fipii pisze:Przecież wiesz że Cie kocham!
- Kochasz mnie? Jasne! Kochasz tą swoją pieprzoną piłkę a nie mnie!
- Przecież wiesz że musze jakoś zarabiać na życie!
- To powinieneś się wziąć do uczciwej pracy, a nie latasz po trawie jak jakiś idiota! – Odchodzę!
- No ale Kasiu…
- Nie ma żadnego ALE! Jadę do mamusi, a Ty jak zmądrzejesz to zadzwoń
sporo przecinków do wrzucenia. Dialogi to nie coś, że możesz sobie ot tak, zrezygnować ze znaków interpunkcyjnych. Za dużo zaś wykrzykników, miał być krzyk, że to z pewnością nie jest miła sytuacja, wyszło jednak kiepsko, jakby kłóciła sie nastolatkowa para. "ALE!" śmiesznie wygląda, zawsze mi sie kojarzy z głupiutkim zapisem w HP (nie przepadam za tą powieścią). Mocno przejaskrawiony ten pierwszy dialog.
fipii pisze:do pomarańczowego opla
o ile się nie mylę, nazwy aut zapisuje sie w więlkiej litery, czyli będzie "Opla"
fipii pisze:Bywało już że wyjeżdżała, opuszczała mnie, ale po kilku dniach wracała, zapewne wróci jutro albo pojutrze jak tylko wujek Jacek zacznie swoje dywagacje na temat ojca Tadeusza i jego dobrego wpływu na młodzież
nie najlepiej to zdanie wygląda. A dlaczego? Bo wcześniej pisałeś (?) krótkie, nie dłuższe niż na linijkę. A tu od razu taka długość.
fipii pisze:Kasia to jest moją największa
wywalić "to"
fipii pisze:Trudno by było, bo następnego dnia zaraz po otwarciu oczu zobaczyłem jej czerwone stringi na poduszce. Pozostała część Kasi była w łazience pod prysznicem
warto by napisać, że "część ubrań Kasi", bo tak wygląda, jakby Kasia była zbudowana z ubrań.
fipii pisze:piękne duże niebieskie oczy, nie za duże, jednak bardzo seksowne piersi
ale co ma jedno do drugiego. Jest "jednak" i powinno odnosić się do "oczu", a tymczasem piszesz o piersiach.
Po opisie Kaśki powinnam skończyć czytać. Znów piękność nad pięknościami!
fipii pisze:- Już jadę… Nie zdążyłem wypowiedzieć do końca tych słów kiedy to usłyszałem już tylko piii pii piii.
myślnik by sie przydał, bo po wielokropku mówi już narrator/bohater, a nie tylko bohater. Drugie zdanie jest poplątane, zdaje mi się, że za dużo słów w nie wcisnąłeś. Albo zła interpunkcja nie pozwala mi je zrozumieć.
fipii pisze:Na trybunach stał nasz trener Jan Urban, Witek Moch – drugi trener który to właśnie mnie tu pośpiesznie ściągnął i dwóch facetów w średnim wieku w ciemnym prochowcu
hm... czy na pewno chciałeś napisałeś, że oprócz głównego bohatera Witek Moch ściągnął jeszcze dwóch facetów w średnim wieku w ciemnym prochowcu? Nie wydaje mi się. Potrzebny myślnik przed "i", bo wtrącenia - a "drugi trener, który to właśnie mnie tu pośpiesznie ściągnął" jest wtrąceniem - oddzielamy z dwóch stron znakiem interpunkcyjnym. I nie ważne, czy to przecinek, czy myślnik.
fipii pisze:Co to za faceci? Wyglądają jak neo z matrixa!. Haha chłopaki znowu wybuchli śmiechem. Drygu zbytnio do piłki nie miałem, ale byłem dusza towarzystwa
pierwsze wrażenie; "eee, ale o co chodzi?". Dopiero później pomyślałam, że chodzi ci i dwóch facetów w średnim wieku. Jednak za długa przerwa sprawia, że sie zapomina i potem takie fragmenty wygląda jakby między nimi a poprzednimi zdaniami coś było, ale gdzieś sie podziało, nie wiadomo gdzie
W myślach dokończyłam sobie tytuł - mam nadzieję, ze mi wszystkie kobiety to wybaczą - "Wszystkie kobiety to popierdoleńce." No i widzę, że autor myśli tak samo, przynajmniej tak zrozumiałam tekst.
Wszystkich błędów i zgrzytów nie wypisałam, bo byki co chwila się zdarzały. Kiepska interpunkcja, przez która nierzadko nie mogłam za pierwszym razem zrozumieć zdania. Brakuje troche myślników przed wypowiedziami bohaterów. Tak samo kropek na końcu zdania. Błędny zapis dialogów. Robisz przerwę w tekście tam, gdzie zupełnie to niepotrzebne - np. gdy jest rozmowa i wcale się ona nie kończy, nie zmienia. Tutaj to widać:
fipii pisze: Tak Ciebie – odparł
To są jakieś żarty tak?
- Żadne żarty. Pakuj się, jutro o 7.46 masz samolot z Okęcia.
Udałem się w wielkim szoku do szatni. Tam chłopaki jak zwykle się wygłupiali. Jarek krzyknął - I co?! Motor Lublin czy Tur Turek?
Szepnąłem – Manchester
Haha, jasne, a ja Barcelona wykrzyknął Jarek.
- Kurwa poważnie, jutro lecę na testy do Manchesteru United.
Zapadła cisza. Ty do MU? Jak to możliwe? Przecież Ty pół roku „w pierwszym” nie grałeś!
Sam nie wiem. Mam bilet to lecę – powiedziałem łamiącym głosem. Wiedziałem że jest w szatni 20 zazdrośników którzy jak by tylko mogli to by mi wyszarpali ten bilet. W sumie racja, większość z nich bardziej zasługiwała na ten wyjazd niż ją.
Dialogi na marnym poziomie, mało wartościowe, chociaż czepiać się nie powinnam ze względu na temat. Brzmią jednak momentami jak z zapisków piętnastoletniego gnojka. Nie wszystkie brzydkie słowa gładko przechodzą, bardziej wygląda to na silenie się na "bycie fajnym" . Humor na najniższym poziomie, mam się śmiać, nie śmieję, bo niby z czego? Zawsze w takich sytuacjach myślę sobie, po co autor bardzo chce mnie przekonać, że ma świetny humor, jeżeli to nieprawda. Wykonanie pomysłu od czapy. Kaśka mówi mu, że odchodzi, on zajmuje się piłką, dostaje propozycje z dużego klubu, jedzie do Kaśki, widzi, jak posuwa ją jakiś Maciej, wkurza się, wsiada do samochodu, szybko jedzie, nic sobie nie robi z radiowych wiadomości, ma wypadek. Pozostaje pytania, skąd ta propozycja, bo przecież ot tak się nie wzięła. Naiwne toto mocno. Dlaczego, jak tekst o piłce, to przy okazji musi być o dziewczynie/nach, bzykaniu, a na koniec coś złego, najczęściej wypadek? Takie potraktowanie tematu to - moim zdaniem - tylko pójście na łatwiznę, bo niczego ciekawego czytelnik nie dostaje. Wszystkie zagrania zna, a jeżeli nie, to są one przedstawione w banalny sposób. Przez chwilę sie zastanawiałam, czy wiadomości z radia przypadkiem nie lecą tylko w świadomości bohatera, ale wtedy jego krzyki byłyby bez sensu, jak i końcówka. Końcówka jest już leceniem na łeb na szyję - byle jak najszybciej skończyć. I to bynajmniej nie zaskakuje, bo już od dłuższego fragmentu można sie domyślać, że Tomek będzie miał wypadek. Cały tekst napisany banalnym językiem.
Pozdrawiam
Patka