Po ziemniaki do sąsiada i grzyby w lesie(miniatura groteska)

1
A niech mnie - daję! Możecie linczować ;)









A poszła głupia do sklepu po ziemniaki zamiast do sąsiada. Walnięta w trzeci pośladek! Po drodze spotkała tego sąsiada z prawej strony jak się patrzy na jej przeogromnych rozmiarów dom. Z czerwonych cegieł. Dom sąsiada był z szarych pustaków. Głupia, a fe! Do sklepu, zamiast do sąsiada, po ziemniaki? Forsę marnuje, szmira jedyna tej wsi. Drugom jest patyczka - jak łatwo się domyślić, nazywana tak z powodu nazwiska Paczkowska. Patyczka też chodzi po ziemniaki do sklepu zamiast sąsiada. Zapytana, dlaczego, odpowiada, udając zdziwionom: 'ja nie mam sąsiadów!".

Niech se znajdzie, na przykład w biurze matrymonialnym! Sklep niedługo będzie kasy więcej mieć niż bank. Ale to nie wszystko! Wczoraj podczas układania włosów gofrownicom zobaczyłam przez okno, jak szmiry szły w podskokach do lasu po grzyby. Osz wy dajecie bogatym, odbieracie biednym? Idę za nimi. Grzyby spokojnie w lesie rosnom, a te głupie je zrywajom. Nie szanowne kurwy, kury po podwórku latajom, wystarczy przyłożyć do jednej koguta i już mata mleko!

Widzom mnie przez pięć iglastych lip. Ha, nie uciekam, niech nie myślom, że strach dodaje skrzydeł, bo nie dodaje, jak każdy wie i ja też już wiem, że nie dodaje! Podchodzom. Pytam się, dlaczego kupujom ziemniaki w sklepie, a nie u sąsiada i po co zrywajom grzyby w lesie.

- Bo sąsiad kupił pomidory, a kolo z bloku powiedział, że grzybków już nam nie przyniesie. Więc szukamy sami.





Wyszłam z lasu, zołzy zostały i nadal robiły za odwróconego Robin Hooda. Poleciałam do sąsiada, bo co innego miałam zrobić, no co? Muszę się dowiedzieć, czy to prawda, że sprzedaje pomidory zamiast ziemniaków. Nie do pomyślenia! Kartoflaki, takie smaczne stworzenia, robiące zapasy na zimę wtedy, gdy zimy nie ma. A pomidory? Chorujące na czerwonkę, przyczepione do kijów buraki z czymś mięsistym w środku. Miód jaki, czy co? Dobra idę, wolno, bo za czas płacom.

Jestem już pod domem sąsiada. Pukam do okna, bo drzwi są zamknięte. I nagle mi kuropatwa na głowę wskakuje. Łapię ją za głowę i robię karuzelę. Z radości wyrzuca całe pożywienie na sąsiada wychodzącego właśnie z domu. Puszczam kuropatwę, która odlatuje do lasu, pewnie ucieszyć jeszcze tamte pojeby. Zbliżam się szybko (co z tego, że mi mało zapłacą?) do sąsiada i pytam, czy naprawdę zaczął sprzedawać pomidory zamiast ziemniaków?

- Jakie pomidory? Żona mi na kartofle farbę czerwoną wylała! A bachory poprawiły koncentratem.

2
No dobrze, to z mojej strony tylko jedno pytanie: jakie były zamierzenia? O czym chcesz opowiedzieć Czytelnikowi?

Zuz
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

3
Hm.. Jak by tu odpowiedzieć. Spróbuję jak najkrócej.



Tekst wyszedł, bo byłam wnerwiona, że nie mogę napisać niczego normalnego (tzn zwykłego opowiadania, z fabułą, bohaterami itp). Więc napisałam tą o to miniaturkę. Nie ma niczemu służyć. Każdy czytelnik na swój sposób ją odczyta.



A jak nic nie będzie w niej widział, to mu się nie zdziwię - naprawdę nie zamierzam tym tekstem nic poważnego powiedzieć. To raczej krytyka na głupotę ;)



Mam nadzieję, że wszystko jasne.



Pozdrawiam

Patka
Zajrzyj, może znajdziesz tu coś dla siebie

Jak zarobić parę złotych

7
Nie, ja pytam nie o to dlaczego napisałaś ale po co. Jaki był cel (nie satysfakcjonuje mnie odpowiedź, że celem było rozładowanie artystycznego czcy innego napięcia)? Tzn, w skrócie - pisałaś, żeby pokazać świat oczami bohatera złośliwego i niewykształconego? Co go drażni, co męczy?

Jaki był zamysł?

Bez tego - obawiam się - nie będę mogła go zweryfikować.

Zuzanna
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

9
Ano, właśnie. Bo miniaturka ma to do siebie, że podlega takim samym prawom opowiadania historii jak większe rzeczy. Czyli musi mieć jakiś wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Nawet jeśli mają to być jednozdaniowe informacje.

Bez pewnych podstaw - tekst będzie po prostu niezrozumiały dla Czytelnika i sam się nie obroni.



Bardzo trudne jest skonfrontowanie swoich zamierzeń (jeśli w ogóle takie były) z rezultatami. Trudno jest też pokazać opowieść jednym zdaniem. Ale trzeba umieć.


miniaturka została napisała, żeby pokazać świat oczami typowego głupka
Czy faktycznie? Obawiam się, że pokazanie świata to bardzo ogólne i dość zarozumiałe stwierdzenie. Tu został (?) pokazany jakiś malutki kawałeczek - i o ten kawałeczek - mi chodziło. Dlatego pytam, jaki konkretnie, bo ja nie rozpoznaję.



Litartura to historia z tezą. Autor nie jest w stanie pokazać całej złożoności świata, więc skupia się na kilku ważnych sprawach, które dominują. Czy istnieje miłość w czasach zarazy? Czy stary człowiek może? Gdzież są niegdysiejsze śniegi? Kto zabił? - to są pytania, które stawia autor i próbuje na nie odpowiedzieć. Czasem nie ma odpowiedzi, czasem odpowiedzi są różne na różnych poziomach odczytania tekstu, ale zaczyna się jakimś pytaniem.

Autor oczywiście nie chce być obiektywny - opowiada historię ze swojego punktu widzenia. Jeśli wierzy w miłość - Romeo umiera razem z Julia, zamiast wrócić do Rozaliny i żyć długo i szczęśliwie. Autor manipuluje Czytelnikiem, wywołując w nim określone emocje, bo chce aby Czytelnik coś wyciągnął z utworu, coś poczuł, z czymś został, coś przemyślał.



Tu jest strumień świadomości osoby, o której nic w zasadzie nie wiadomo. Jest kobietą (dziewczynką? staruszką?) i mieszka na wsi. Zastanawia się, czemu sąsiadka kupuje ziemniaki w sklepie zamiast u tzw chłopa. Potem jest ciąg rozbieganych mysli, spostrzeżeń. Na koniec pyta sąsiada,
czy naprawdę zaczął sprzedawać pomidory zamiast ziemniaków?

- Jakie pomidory? Żona mi na kartofle farbę czerwoną wylała! A bachory poprawiły koncentratem.


Co tu jest puentą?



Jako Czytelnik jestem po przeczytaniu tego tekstu w głębokiej rozsterce. Po co zmarnowałam tyle czasu? Na co? Czy się wzruszyłam? Nie. Czy się śmiałam? Nie. Czy się czegoś dowiedziałam? Nie. Czy się przestraszyłam? Nie. Czy wywołał we mnie jakiekolwiek refleksje? Nie. Czy cokolwiek z tego tekstu we mnie pozostanie? Mam głęboką nadzieję, że nic.



Gdyby to była część opowieści, leżąca w jakimś kontekście, gdybym miała bohaterkę tak pokazaną, że ją np polubię albo czuję dla niej współczucie, albo lęk przed nią - owszem, ten strumień świadomości miałby sens i byłby (w miarę!) ok. Ale istniejący samodzielnie ma dla mnie tyleż sensu co czytanie Harry'ego Pottera, co dziesiąte zdanie i to wspak.



Gdybyż to miało posmak autentyzmu - gdyby to były prawdziwe rojenia np pod wpływem zaburzeń psychicznych lub autentyczna wypowiedź osoby niedorozwiniętej (to chyba masz na myśli, pisząc o swoim bohaterze / bohaterce per typowy głupek) - ok. Miałoby to dla mnie walor poznawczy a może nawet też artystyczny.

Niepokoją mnie jednak te słowa: typowy głupek. Co to właściwie znaczyło? Jak to się odbiło na tekście?

Bo chyba nie przez zestawienia elementów abstrakcyjnych jak wystarczy przyłożyć do jednej koguta i już mata mleko czy pięć iglastych lip. Te zabiegi miały dać jaki efekt? Infantylizmu bohaterki? Infantylizm z kolei ogranicza zarówno język jak i wyobraźnię - co ma wpływ na jakość użytych w tym strumieniu świadomości środków wyrazu.



Widzę też niekonsekwencję w stylizacji języka. Z jednej strony język niezwykle prosty z tzw zaciąganiem np.: drugom, latajom itd. Z drugiej strony jest wiele niekonsekwencji. Bo np sąsiad (powinno być: somsiad), zapłacą (zapłacom), miód (mniód), łapie, robie, sie a jest: łapię, robię, się.



Intryguje mnie to oświadczenie:
Można jednak odczytywać ją na różne sposoby.
Nie wpadłam na jakie. Poza jednym: wyobrażenie typowego głupka z umiejscowieniem akcji na wsi jest krzywdzące i stereotypowe. A i ta głupota jest tu przedstawiona bardzo dziwacznie.



Moim zdaniem tekst napisany jako rodzaj spuszczenia wentylu, próba napisania cokolwiek z nadzieją, że okaże się być jakieś.



Zuz
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

10
Nie, nie i jeszcze raz nie. Powtarzam - nie mogłam napisac nic zwyczajnego, to napisałam to! Nie że miałam jakąś tam nadzieję. Sama uważam tekst za głupi, ale mam do niego sentyment. Po prostu nie trafia do każdego - jeden nazywa to gniotem, inny na to głosuje (nieważne, gdzie). Nie każdemu odpowiada mój humor. A tekst to groteska, proszę zauważyć.



A i nie pisze nigdzie wprost, że bohaterka znajduje się na wsi.



To miało po prostu być absurdalne i nawet byle jakie.



Co do konsekwencji, no to się zgadzam. Ale już nie zmienię :)
Zajrzyj, może znajdziesz tu coś dla siebie

Jak zarobić parę złotych

12
No jak nie napisałaś, że to na wsi? No a gdzie?
Forsę marnuje, szmira jedyna tej wsi.


I las, i kury i kuropatwy... kurde, jeśli nawet wieś nie jest tu pewna... Zacukałam się.



Żeby nie było tak surowo :)

Pisz, pisz. Tylko nie wszystko pokazuj :)

Wstaw ten swój zwyczajny tekst. Całkiem możliwe, że będzie bardzo przyzwoity.



Zuz
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

13
Heh, no to wpadłam. Myślałam, że to wykasowałam :)



Nie, ja wszystkiego nie pokazuje, kiedyś tak robiłam, ale wiem, że to prowadzi do grafomani.



A tekst zwyczajny wstawię - jak jakiś napiszę (mogłabym stary jakiś dać, ale nieeeee, będzie nowiutki)



Jeszcze raz dzięki. A, i nie było aż tak surowo - surowsze oceny dostawałam i jestem przyzwyczajona, hehe :D
Zajrzyj, może znajdziesz tu coś dla siebie

Jak zarobić parę złotych

14
O Jezu...

Przeczytałam... jakoś. To chyba najgorsza miniatura jaką czytałam na tym forum(może oprócz mojego okropnego eksperymentu ;) a co - trochę samokrytyki nie zaszkodzi, przynajmniej akurat moje ego to wytrzyma :P ). Miał to być jakiś pastisz?Jakieś stereotypowe procesy myślowe ludzi o niskim IQ? (jasne, że z czegoś takiego da się wykminić coś ciekawego ale tu zdecydowanie nie wyszło) Hmm, w ogóle mnie nie śmieszy wręcz mnie to denerwowało i męczyło. Nie zobaczyłam świata z innej perspektywy, nie wczułam się w rolę wsiowego głupka ani nie zachwyciłam stylem. Narracja pierwszoosobowa więc możesz robić co chcesz... jasne. Zrobił się tu miks, który przy czytaniu niektórych może doprowadzić niemalże do szału(patrz ja).

To zdecydowanie wygląda jak "pisanie, żeby coś napisać" i wylać jakieś emocje na papier. Jak już pisałam wcześniej nie lubię emocji na papierze a pisanie, żeby ot pisać ma nazwę - grafomania.

Miało być absurdalne i byle jakie - właściwie to poniekąd przewidywania autora się spełniły więc jeśli serio chciałaś żeby twój tekst był byle jaki to cel osiągnięty.

Ciężko mi jednak uwierzyć, że ktoś pisze tekst z zamiarem napisania gniota. Ehh, chyba że to jakaś nowa moda.

Cóż... pozostaje mi czekać na coś normalnego i założyć, że to tylko taka wpadka jeśli chodzi o twoje teksty. Mam nadzieję, że następne nie będą w zamierzeniu "byle jakie" :)



Pozdrawiam serdecznie ;)
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

15
Hm... Po pierwsze dziękuję. Po drugie... a nie, nie będzie wyliczania ;)



Najgorsza miniaturka? No nie wiem, co powiedzieć. Pewnie po tym co zaraz przeczytać powiesz mi, by nauczyła się dystansu, ale uśmiechnęłam się, a nawet zaśmiałam. Chyba dam swoją jeszcze gorszą, wtedy zmienisz zdanie ;)



Chcę po prostu powiedzieć, że nie zmartwiłam sie w żaden sposób twoją oceną i nie mam zamiaru kończyć z pisaniem. Są różne gusta i guściki. Wszystkim nie dogodzę, tzn nie wszystkim tym tekstem. Na pewno. Gdyby tak było, to by znaczyło, że jestem pieprzonym geniuszem. A do tego mi daleko (na szczęście) ;)



I nie, to nie miał być pastisz. Głupio mówić, ale ja nie wiem nawet, co to takiego :roll:



I nie, nie pisałam tego: "by napisać gniota". Nigdzie tego nie napisałam, takich słów. On sam wyszedł. W ogóle nie wiem, czy pisałam, ale tekst jest z pewnego projektu :)



Pisanie by ot, napisać prowadzi do grafomanii? O, mamo! Do grafomanii prowadzi uzależnienie od pokazywania tekstów. Ale nie pisanie by tylko napisać!



I nie uważam tego tekstu za wpadkę. Mam do niego sentyment i to się nie zmieni, nawet po dziesięciu krytycznych wypowiedziach.



Wiem, nie powinnam tak pisać, powinnam mieć do Ciebie szacunek. Ale trochę się wnerwiłam. Nie, nie przez twój komentarz. Przez to, że gdzieś tam mnie oszukali, bo powiedzieli, że to dobre, fajne jest.


Arrianna pisze:może oprócz mojego okropnego eksperymentu


no przestań, o ile myślę o tym samym tekście co ty, to mi się nawet on podobał - ba, widzisz, pamiętam go, choć czytałam dawno ;)


Arrianna pisze:Mam nadzieję, że następne nie będą w zamierzeniu "byle jakie"


nie, raczej nie. Mogą być za to w nie zamierzeniu.



Ale absurdalnych tekstów nie przestanę pisać. Nie odradzajcie mi tego, dobrze? Bo mimo tego co wyżej się znajduje potrafię pisać normalne groteski (to "potrafię" to oczywiście na wyrost, chodzi o tworzenie fabuły)



Jeszcze raz dziękuję. I pozdrawiam

Patka
Zajrzyj, może znajdziesz tu coś dla siebie

Jak zarobić parę złotych
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”