Latest post of the previous page:
Co sądzisz o prozie Brunona Schulza?573
A John Maxwell Coetzee?
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.
574
Andrzej Pilipiuk pisze:StanislawKarolewski pisze:Co sądzisz o prozie Brunona Schulza?
baaaadziewie.
Dziękuję za odpowiedź.
576
Andrzej Pilipiuk pisze:StanislawKarolewski pisze:Co sądzisz o prozie Brunona Schulza?
baaaadziewie.
Pozwolę sobie zadać to samo pytanie, tyle że potraktowane bardziej dosłownie

Czy sądzisz, że Twoja proza jest lepsza od prozy Brunona Schulza?
Tylko nie mów proszę

577
Tylko nie mów proszęże to jest inny gatunek od Twojego, bo Bruno Schultz mimo że pisał językiem poetyzowanym, to takiego Kafkę przetłumaczył w stylu głównonurtowym i nie miał z tym żadnych problemów.
Może i nie miał, ale zrobił to chujowo, popełniając szkolne błędy.
Stąd teorie rzekomej roboty jego żony i jedynie drobnej korekty Brunona, a potem sygnowania swoim nazwiskiem.
Seks i przemoc.
...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
578
TadekM pisze:Stąd teorie rzekomej roboty jego żony i jedynie drobnej korekty Brunona, a potem sygnowania swoim nazwiskiem.
Dobra Tadek, odrobiłeś lekcje lepiej ode mnie, co nie zmienia faktu, że moje pytanie, które zadałem Panu Andrzejowi nie utrzymuje się w mocy. Jeśli ktoś mówi, że proza Brunona Schulza jest "badziewiem" (cóż za koszmarne słowo!) to znaczy, że:
a) Reprezentuje sobą wyższy poziom językowy i estetyczny, co sprawia że "Sklepy cynamonowe" tracą dla Niego funkcję edukacyjną.
b) Tematyka "Sklepów cynamonowych" tak bardzo go odstręcza, że język i jego walory poetyckie całkowicie tracą w jego oczach swą moc.
c) Jest beznadziejnie zaprzepaszczonym ignorantem estetycznym.
P.S.
Punkt b jest dodany z powodów grzecznościowych
Hmmm... wyluzujcie trochę? A Tadziowi już kiedyś mówiłem, żeby uważał na język - Sky
Ostatnio zmieniony czw 14 maja 2009, 23:51 przez Epejos22, łącznie zmieniany 1 raz.
579
> Jeśli ktoś mówi, że proza Brunona Schulza jest "badziewiem" (cóż za koszmarne słowo!) > to znaczy, że:
> a) Reprezentuje sobą wyższy poziom językowy i estetyczny, co sprawia że "Sklepy
> cynamonowe" tracą dla Niego funkcję edukacyjną.
proza Schulza to dosłowny zapis wewnętrznego słowotoku. (teraz sie to chyba nazywa "strumień świadomości"
). Podobny efekt widzimy też u Singera czy a mniejszą skalę u Grynberga - co wskazuje na ich próbę zaadaptowania dla literatury tradycji mówionego potoczystego i wpadającego w słowotok języka jidysz.
Z cąłym szacuknkiem dla Żydów, żydów ich języka i kultury uważam że eksperyment ten to tylko ciekawostka.
Ergo: Uważam że niemal każdy pisarz od SF pisze lepiej.
Uważam że proza Schulza posiada oczywisty walor edukacyjny - stanowi przykład jak nie pisać.
> b) Tematyka "Sklepów cynamonowych" tak bardzo go odstręcza, że język i jego walory > poetyckie całkowicie tracą w jego oczach swą moc.
sorry - jaka tematyka? Przeciez autor nie napisał najważniejszego - tzn. o czym właściwie chciał nam opowiedzieć. Szczątkowa fabuła, tonąca pod tonami rozwlekłego opisu. Z opisu tego też niewiele wynika. Gdyby ktoś chciał np na podstawie tej prozy ustalić czym właściwie w Drohobyczu handlowano to miałby chyba z tym nielichy kłopot.
U Singera jest to dużo bardziej przejrzyste. Też szetl, też sklepiki bidni żydkowie bogaci żydzi etc - ale na pierwszy rzut oka widac sens. Czuje się ten świat. Można go posmakować.
> c) Jest beznadziejnie zaprzepaszczonym ignorantem estetycznym.
ok. no to jestem. możesz się czuć moralnym zwycięzcą.
sorry - tej prozy nie trawę. Jest dla mnie zaprzeczeniem wszystkiego co ja uważam za dobrą literaturę. Dla mnie to karykatura. Przypomina mi grafiki tego samego autora.
wybaczcie. Jestem prostym człowiekiem. Rozumiem potrzebę estetyczną narysowania gołej baby w dorożce. Rozumiem jakieś potrzeby artysty sprawiające że ta baba będzie trzymać pejcz czy gołego kolesia na smyczy. (bądźmy tolerancyjni). Tylko niech ta baba będzie podobna do baby. Niech ma np. tzw. "proporcje".
rozumiem potrzebę zapisania tego co w duszy gra - a nawet potrzebę pokazania tego komuś.
> Punkt b jest dodany z powodów grzecznościowych
żeby się wrednego grafomana Pilipiuka dało przyłpać na antysemityzmie?
Pudło. Prozę Żydów Korczaka i Belmondta cenię, zakłamane pamiętniki Szpilmana też oceniam wysoko jeśli chodzi o styl literacki. Poezję Tuwima i Brzechwy nawet dziecku czytam.
Swoją drogą zmuszanie licealistów do czytania Schulza to zapewne wredny sabotaż ciemnogrodu - mający obrzydzić polskim dzieciom kulturę mniejszości narodowej!
edytka Soi: pozwoliłam sobie usunąć brata bliźniaka tego postu. I już nie przeszkadzam
> a) Reprezentuje sobą wyższy poziom językowy i estetyczny, co sprawia że "Sklepy
> cynamonowe" tracą dla Niego funkcję edukacyjną.
proza Schulza to dosłowny zapis wewnętrznego słowotoku. (teraz sie to chyba nazywa "strumień świadomości"

Z cąłym szacuknkiem dla Żydów, żydów ich języka i kultury uważam że eksperyment ten to tylko ciekawostka.
Ergo: Uważam że niemal każdy pisarz od SF pisze lepiej.
Uważam że proza Schulza posiada oczywisty walor edukacyjny - stanowi przykład jak nie pisać.
> b) Tematyka "Sklepów cynamonowych" tak bardzo go odstręcza, że język i jego walory > poetyckie całkowicie tracą w jego oczach swą moc.
sorry - jaka tematyka? Przeciez autor nie napisał najważniejszego - tzn. o czym właściwie chciał nam opowiedzieć. Szczątkowa fabuła, tonąca pod tonami rozwlekłego opisu. Z opisu tego też niewiele wynika. Gdyby ktoś chciał np na podstawie tej prozy ustalić czym właściwie w Drohobyczu handlowano to miałby chyba z tym nielichy kłopot.
U Singera jest to dużo bardziej przejrzyste. Też szetl, też sklepiki bidni żydkowie bogaci żydzi etc - ale na pierwszy rzut oka widac sens. Czuje się ten świat. Można go posmakować.
> c) Jest beznadziejnie zaprzepaszczonym ignorantem estetycznym.
ok. no to jestem. możesz się czuć moralnym zwycięzcą.
sorry - tej prozy nie trawę. Jest dla mnie zaprzeczeniem wszystkiego co ja uważam za dobrą literaturę. Dla mnie to karykatura. Przypomina mi grafiki tego samego autora.
wybaczcie. Jestem prostym człowiekiem. Rozumiem potrzebę estetyczną narysowania gołej baby w dorożce. Rozumiem jakieś potrzeby artysty sprawiające że ta baba będzie trzymać pejcz czy gołego kolesia na smyczy. (bądźmy tolerancyjni). Tylko niech ta baba będzie podobna do baby. Niech ma np. tzw. "proporcje".
rozumiem potrzebę zapisania tego co w duszy gra - a nawet potrzebę pokazania tego komuś.
> Punkt b jest dodany z powodów grzecznościowych
żeby się wrednego grafomana Pilipiuka dało przyłpać na antysemityzmie?

Pudło. Prozę Żydów Korczaka i Belmondta cenię, zakłamane pamiętniki Szpilmana też oceniam wysoko jeśli chodzi o styl literacki. Poezję Tuwima i Brzechwy nawet dziecku czytam.
Swoją drogą zmuszanie licealistów do czytania Schulza to zapewne wredny sabotaż ciemnogrodu - mający obrzydzić polskim dzieciom kulturę mniejszości narodowej!
edytka Soi: pozwoliłam sobie usunąć brata bliźniaka tego postu. I już nie przeszkadzam
Ostatnio zmieniony ndz 17 maja 2009, 17:55 przez Andrzej Pilipiuk, łącznie zmieniany 1 raz.
580
No a ja się nie dowiedziałem, co z tym Coetzeem. :(
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.
581
Andrzej Pilipiuk pisze:proza Schulza to dosłowny zapis wewnętrznego słowotoku. (teraz sie to chyba nazywa "strumień świadomości").
Słowotok to (tak mi się wydaje

Przypadek jest w "Ullisesie" Joyca (jeśli już mowa o "strumieniu świadomości"), który siadał do pisania swej książki bez planu i bez zastanawiania się nad tym, co pisze. Może się mylę

Skąd więc Ci przyszło do głowy, drogi Andrzeju

Właśnie tym się różni "strumień świadomości" od "nie strumienia świadomosći". Ten pierwszy "ma gdzieś" spójność czasu, miejsca i akcji. Bruno Schulz był reprezentantem drugiej "frakcji".
Andrzej Pilipiuk pisze:sorry - jaka tematyka? Przeciez autor nie napisał najważniejszego - tzn. o czym właściwie chciał nam opowiedzieć. Szczątkowa fabuła, tonąca pod tonami rozwlekłego opisu. Z opisu tego też niewiele wynika.
Masz rację - "fabuła jest szczątkowa i tonie pod tonami rozwlekłego opisu". Zgadzam się całkowicie, ale powiedzmy sobie szczerze: w "Sklepach cynamonowych" wcale nie chodzi o wartką fabułę (bez której każda książka traci dla Ciebie sens), lecz o słowa, które krzesają między sobą bezkonkurencyjny nastrój.
W pewnym sensie twórczość Brunona Schulza to jeden wielki opis przyrody, który w polskiej literaturze nie ma sobie równych.
Mnie się wydaje, Andrzeju, że nie lubisz poezji i dlatego nie trawisz prozy Brunona Schulza. On nie był prozaikiem, lecz poetą, który pisał swój wiersz w oparciu o zasady prozatorskie.
Navajero pisze:A mnie się podobała
Mnie też

582
Nie ulega wątpliwości, że pisanie nastawione na akcję, jest dla większości czytelników łatwiej przyswajalne niż, tekst gdzie akcja ma znaczenie uboczne. Znaczy z pierwszym typem tekstu docieramy do większej ilości czytelników, a pisarz przecież pisze dla nich, chce dotrzeć do jak największej grupy. Nie oznacza to oczywiście pisania pod publiczkę, jednak gdyby ktoś chciał tworzyć tylko dla elity, pisałby listy... Tymczasem przeważnie tekst "nieakcyjny" ( często nie mający nic wspólnego ze strumieniem świadomości), staje się z automatu elitarny, w tym sensie, że niewiele osób ma ochotę zastanowić się nad nim dłużej, pomyśleć o co chodziło autorowi. No, Bogiem a prawdą, czasem owi czytelnicy nie mają takiej możliwości - za mała erudycja, oczytanie itp. Niedawno przetrenowałem to na sobie. Wydrukowany w NF tekst głownie "akcyjny" ( choć oczywiście z pewnym kontekstem, aluzjami, smaczkami) „Wilczy Legion", uzyskał spory aplauz i w plebiscycie czytelników Nowej Fantastyki, zajął II miejsce na najlepszy, polski tekst roku 2008 ( oczywiście chodzi o opowiadania drukowane w NF), inny - "Wycieczka z przewodnikiem", tekst zdecydowanie erudycyjny, gdzie akcja miała mniejsze znaczenie - była tylko pretekstem do przedstawienia wewnętrznego świata bohaterów, nie wzbudził specjalnego zainteresowania, pisano co najwyżej, że jest nienaganny pod względem warsztatowym ( no dostałem wyrazy uznania od paru osób, ale to były wyjątki
). Tak więc poniekąd rozumiem nastawienie Andrzeja, choć się z nim nie zgadzam 


Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
584
Epejos22 pisze:[
Mnie się wydaje, Andrzeju, że nie lubisz poezji i dlatego nie trawisz prozy Brunona Schulza. On nie był prozaikiem, lecz poetą, który pisał swój wiersz w oparciu o zasady prozatorskie.
ok. Schulz to poeta.
Ja jestem od literatury.
Faktycznie nie lubię poezji.
Ale powiedzcie: czemu mam szanować twórczość poety który się pod literata podszywał?

Nie umiał pisać prozą? Przymusu nie ma. Ja się nie biorę za poezję.
(a może umiał? może kiedyś odnajdzie się "Mesjasz"? Wtedy pogadamy).
585
Andrzej Pilipiuk pisze:ok. Schulz to poeta.
Ja jestem od literatury.
Faktycznie nie lubię poezji.
Tak, Schulz to poeta, ale poeta, który pisze prozę, czy jak się wyraziłem poprzednio: "poezję w oparciu o zasady prozatorskie". I na tym polega siła wielkich jednostek twórczych. One nie są ukierunkowane jednokierunkowo na świat. Tzn. odwzorowują swoje wnętrze na zewnątrz nie w sposób adekwatny i fotograficzny (jak w sytuacji, gdy poeta jest poetą, a prozaik prozaikiem), lecz w sposób symetryczny i analogiczny (jak w sytuacji gdy poeta jest prozaikiem, a prozaik poetą). Takie hybrydy (według mnie) tworzą sztukę dużo świeższą i dużo bardziej rozwibrowaną strukturalnie.
Adam Pilipiuk pisze:Ale powiedzcie: czemu mam szanować twórczość poety który się pod literata podszywał?
Z tego samego powodu dla którego szanuje się twórczość komediopisarską Moliera. Otóż Molier, mimo że pisał komedie, w środku miał się za urodzonego tragika! Innymi słowy

TadekM zarzucał Schulzowi, że jest słabym tłumaczem literatury głównonurtowej, bo "spartolił" translacje "Procesu" Kafki. A no "spartolił". Tak samo jak Molier "partolił" swoje tragedie, które w duchu chciał pisać w zastępstwie swoich komedii, co wcale nie znaczy, że jeden i drugi byli słabymi pisarzami.
Jest więcej takich zdualizowanych przypadków, które koniec końców wyszły pisarzowi na zdrowie. Weźmy za przykład Sienkiewicza. Otóż Sienkiewicz myślał, że jest dramatopisarzem. Chciał się utrzymywać z pisania utworów scenicznych. "Niestety" pisanie powieści wychodziło mu lepiej i został słynnym powieściopisarzem.
I jeśli nie zanujesz prozy Brunona Schulza z powodu nieadekwatności na płaszczyśnie wnętrze-zewnętrze, to powinieneś być konsekwentny i nie szanować również takich sław jak Molier czy Sienkiewicz. Można sobie wyobrazić większą niesprawiedliwość?
[ Dodano: Sob 16 Maj, 2009 ]
Andrzej Pilipiuk pisze:Nie umiał pisać prozą? Przymusu nie ma. Ja się nie biorę za poezję.
Właśnie o to chodzi, że umiał pisać prozą, przy czym była to proza poetyzowana. Nie rozumiem dlaczego dla Ciebie język prozatorski to coś z musu odpoetyzowanego, tj, wyczesanego z artystycznych związków między słowami?
Twój styl jest stylem dziennikarza. A styl dziennikarski to styl stworzony dla początkujących i średniozaawansowanych czytelników. Może i jest gładki, ale gdzie w tym dusza?
586
Ja tylko wtrącę (jako głos rozsądku - hehe), że panowie schodzicie powolutku na ścieżkę dyskusji na temat, w którym osoba żyjąca z pisania (to cholernie wielkie słowo, żyć z czegoś), dyskutuje z kimś, kto bez wątpienia literaturę kocha, ale patrzy na nią pod kątem osobistym, nie zawodowym (co, wstyd przyznać, stwierdzam na podstawie lektury tylko jednego tekstu Epejosa). Moim skromnym zdaniem tu nie ma mowy o konsensusie, bo to dwa totalnie różne światopoglądy, a dobra książka leży dokładnie po środku (dobry, wyszukany, ale zrozumiały języki i głębsza od kałuży idea, którą chciał zawrzeć w tekście autor).
[ Dodano: Nie 17 Maj, 2009 ]
Wybaczcie ten stylistyczny bełkot na początku pierwszego zdania. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko godzinę i padający deszcz - przez cały dzień, na mnie.
[ Dodano: Nie 17 Maj, 2009 ]
Wybaczcie ten stylistyczny bełkot na początku pierwszego zdania. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko godzinę i padający deszcz - przez cały dzień, na mnie.
Seks i przemoc.
...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com