Dzisiaj sylaby zaniedbane i niepoliczone.
Wiem, że nie stało się nic wielkiego.
Żywioły śnią słodko o kataklizmach.
Nie leżę w ziemi z mianem martwego.
Nie rówieśnikiem dla mnie starszyzna.
Skaczę wysoko szczypiąc obłoki,
Wzrok nieomylny pozostał po latach,
Gdy śmieję się wielce to zrywam boki,
Los, zaś choroby we mnie nie wplata.
Coś jednak zawodzi. Trybik...Czy śruba...
Wygięte. Wadliwe. Z defektem w gębie.
Taką mi dolę sprawiła luba,
Że pali i kłuje mnie w serca obrębie.
Najlepszy mechanik dziur nie załata.
Żaden klej serca nie sklei na powrót.
Czas zwróci sprawność w maleńkich ratach.
Zakwitnie w tęczę jałowych ogród.
"Między słowami"
1"Życie nas mija i patrzy ze śmiechem,
Jak nad zagadką stoimy bezradnie,
Jak złotą piłką bawimy się grzechem,
Czas przeklinając, co sny nasze kradnie."
Jak nad zagadką stoimy bezradnie,
Jak złotą piłką bawimy się grzechem,
Czas przeklinając, co sny nasze kradnie."