Wiatr kołysze trawy na stepie.
Ogromna przestrzeń.
Wokół horyzont roztacza się
ostrym kołem.
Panie,
który patrzysz gdzieś z góry,
spośród chmur na niebie rozciągniętych,
stoję pośrodku Twych pól.
Wznoszę ręce, zamieram,
usiłuję powiedzieć Ci,
jak bardzo mnie nie ma.
Jedyne co zostało ze mnie,
to krzyk, który
uniósł wiatr po stepie.
Jak źdźbło podeptane
wciąż z mozołem wznoszę się ku Tobie,
by znowu nienawidzić, by łamać się...
Jestem naraz jak studnia tęsknoty
i jak pęknięty dzban.
Pomóż przetrwać tę piekielną suszę miłości!
Tak bardzo wciąż mi jej brak.
To przecież nie grzech, że
człowiek pragnie tej ludzkiej miłości,
takiej zwykłej, na cztery ręce...
[ Dodano: Nie 31 Maj, 2009 ]
Pozwoliłam sobie na wiersz o tematyce religijnej, mam nadzieję, że nie odstraszy większości komentatorów, może znajdzie się ktoś kto spróbuje się nim zająć i podzieli się swoimi spostrzeżeniami. Pozdrawiam.
2
No mnie nie odstraszył bo jest to tematyka również i mi bliska. 


ten fragment spodobał mi się szczególnie. No bo jesteśmy naprawdę mikroskopijnym pyłkiem...alouette pisze:Wznoszę ręce, zamieram,
usiłuję powiedzieć Ci,
jak bardzo mnie nie ma.
Za to ta troszkę zepsuła mi efekt, ale ogólnie wiersz mi się podoba. Napewno nie jeden raz go przeczytam. No i ON napewno się cieszyalouette pisze:Pomóż przetrwać tę piekielną suszę miłości!
Tak bardzo wciąż mi jej brak.
To przecież nie grzech, że
człowiek pragnie tej ludzkiej miłości,
takiej zwykłej, na cztery ręce...

"Stąpaj ostrożnie,
Stąpasz po marzeniach..."
Stąpasz po marzeniach..."