Faux pisze:Jak to jest wiedzieć, że jako pisarz wreszcie osiągnęło się jeden ze swych podstawowych celów? Co zmieni w twoim życiu wydanie książki? Zadedykowałeś ją komuś? ;-)
Książka nie jest nikomu zadedykowana. Oficjalnie...
Tak, najpiękniejsze marzenia to te jeszcze niespełnione, ale na tyle realne, żeby w ogóle miały jakikolwiek sens. A czuję się dość dziwnie, jakby rzecz dotyczyła innej osoby. Wydanie książki jest procesem, który nie dokonuje się z dnia na dzień. Najpierw proces twórczy. Miesiące bez jakiejkolwiek, przynajmniej w wypadku debiutanta, pewności, że nasza praca ma sens. Następnie czekanie na odpowiedź wydawcy, który często wyraża zainteresowanie, co niekoniecznie zaowocuje drukiem. Dalej negocjacje warunków, proces redakcyjny, dotrzymywanie terminów, okładka, oczekiwanie reakcji czytelników. W rezultacie wszystko trwa jakiś czas, i teoretycznie możemy przyzwyczaić się do myśli o ujrzeniu jej w księgarniach, ale zawsze towarzyszy temu odrobina niepewności. Więc z jednej strony rzecz niejako normalnieje, a z drugiej daje znaki owa podświadoma niepewność. Osiągnięcie celu, spełnienie marzenia rozmywa się na wiele splątanych stanów, wśród których dominuje oczywiście przyjemne poczucie sukcesu, ale i niepokoju...
Co zmieni wydanie książki? Łatwiej by mi było odpowiedzieć, gdyby honorarium zapewniło tak ze dwa latka spokoju, bez zastanawiania się, co włożyć do gara. A tak, nie wiem do końca, wiele zależy od tego, jak mi pójdzie z kolejną. W każdym razie, o ile mogę to stwierdzić, nie zauważyłem u siebie niepokojących zmian osobowości
