Porno

1
- ych, ych, ych!

- ach, ach, ach!



- Stoooop! Zatrzymać kamerę. Zatrzymać mówię.

Co się z wami dzieje, do jasnej cholery? Co to ma być? Walka morświnów? Robert, jak ty na niej leżysz? To nie jest taśmociąg do patroszenia fok. To kobieta. Rozumiesz? Tłumaczyć ci jeszcze mam?



- Eeeeee, szefie, przepraszam. Mam dodatkową robotę. Maluję w porcie wnętrza kadłubów okrętowych. Cztery godziny wiszę i się bujam na linach, potem pół godziny przerwy i do roboty, na liny. Tak osiem godzin dziennie. Wszystkie kości mnie bolą.

- Chłopie, jaja sobie robisz? Co to kogo obchodzi? Uważasz, że ludzie kupią nasz film z litości dla malarza kadłubów okrętowych? Oni chcą się podniecić, cymbale jeden, twoją muskulaturą, ładną twarzyczką, no i wiesz czym jeszcze. Dlatego wygrałeś casting, nie? Właśnie dlatego.

- Szefie, ten, tego, może trochę przerwy, albo zastępstwo jakieś, ja już naprawdę nie mogę.

- Zdurniałeś do reszty! Wiesz, jak brzmi tytuł? Romeo i Julia! Romeo, baranie! Co, mam w połowie filmu wstawić Robin Hooda? A ty czego rżysz kobieto?



- Nie rżę, złaź ze mnie gamoniu, nie mam czym oddychać, dlatego tak świszczę. Od tygodnia jestem przeziębiona, boli mnie gardło i klatka piersiowa, zbliża się okres.

- To widać, masz minę, jak zając, kiedy ucieka przed lisem i dopadnie go biegunka. Wszystko robi w locie. Ludzie, przecież, wy macie stanowić esencję pożądania! Patrząc na was, widz ma szukać wzrokiem swojego partnera i pożreć go bez zapitki. Bez zapitki mówię, a jak tak na was patrzę to mi się tylko zalać w trupa chce, gdzie moje piwo?



- Dobra dziesięć minut przerwy. Idę na papierosa.



- Uff, poszedł. Możemy w końcu pogadać. Co tam u ciebie Monia?

- Wszystko po staremu. Tyram na rurze od świtu do rana, żeby banda spoconych samców odrobinę się pośliniła, wydoję trochę kasy z jednego czy drugiego, za majteczkami się czołgających. Wracam skonana do domu, a tam od nowa polsko ludowa. Sprzątanie, pranie, gotowanie. Dzieci do szkoły, drugie śniadanie w tornister i tyle się widzimy. Raz w tygodniu wpadam na plan i tak w koło Macieju.

- Wiesz, a mnie porobiły się pęcherze na rękach, od tych przeklętych kadłubów, chyba rzucę którąś robotę w cholerę, bo nie wyrabiam. Jak sądzisz, dać sobie siana z filmami?

- Czy ja wiem, też o tym myślałam. Powiem ci tak. Rzucisz kiedy chcesz, zawsze masz czas podjąć decyzję. Co dwie pensje, to nie jedna. Ty chyba też masz dzieci? Nie martw się, damy radę, zobaczysz. Będzie dobrze. Cicho, wraca ten sadysta.

- Wszyscy gotowi! Wracamy na plan. Uwaga! Przygotować się! Start!



O proszę, przerwa się jednak przydała, nieźle im idzie, prawda? Rozmawiali ze sobą cały czas, mówisz? Hm. Na pewno jakieś świństwa. Za dobrze im idzie, za dobrze.
Ostatnio zmieniony wt 02 cze 2009, 09:26 przez MAREL, łącznie zmieniany 1 raz.

2
Witaj.Osobiście nie podoba mi się tematyka jaką wybrałeś.Tekst ciężki do zinterpretowania.Myślę że opisana przez ciebie akcja, jest przedstawiona w sposób mało dynamiczny.Chce jdnak pogratulować Ci odwagi w wybraniu tak kontrowersyjnego tematu,

Pozdrawiam.

3
Miniatura, bez wątpienia jedna z najtrudniejszych form. Wymaga doskonałego warsztatu, kondensacji treści przy jednoczesnym zachowaniu umiaru, rozwagi, błyskotliwości literackiej, pomysłu i absolutnej perfekcji formalnej.

Nie znalazłam w twoim tekście niczego co odpowiadałoby powyższym wymogom. Moje podstawowe zarzuty to:



- Niedopasowanie języka bohaterów do konwencji i sytuacji. Mówiąc po ludzku - gadają jak nie z naszej epoki, to odzywki zupełnie nie na czasie, spłycają wartość emocjonalną przekazu. Treść wypowiadana przez postaci jest naiwnie dosłowna, zbyt obszerna. Który reżyser czy producent podczas kręcenia filmu wypomina aktorom po co są na planie? Wszyscy dobrze wiedzą o pewnych oczywistych oczywistościach.



- Przepaść między temat a warsztatem jest zbyt duża.



- Granica między tragizmem a śmiesznością, zbyt mała.



- Groteskowa miniatura źle napisana, staje się groteską własnej groteskowości.



Generalnie rzecz biorąc lubię bajki. To jest bajka, to jest metaforyczne, ciut absurdalne, jednakowoż... dobra bajka nie zawiera morału samego w sobie. Nie dajesz mi pola do wysnucia morału, do interpretacji bo ten "symbolizm" jest jedynie pozorny, wmuszony, wepchnięty na siłę.

Co do schematów, pojawiają się oczywiście i same w sobie nie robią tekstowi krzywdy. Jednak gdy połączą się z dosłownością wypowiedzi, rujnują całość.



Miniatura, ciężka sprawa, musi powalić na kolana, żeby uznać ją za przyzwoitą. Zamiast słuchać o codziennym życiu aktorów porno (wnioskując o wszystkim z kontekstu ich wypowiedzi), wolałabym kilka obrazków, slajdów z życia.

To wszystko, mam nadzieję, że kolejna moja niejasna wypowiedź zostanie pozytywnie odebrana;)

[ Dodano: Wto 02 Cze, 2009 ]
Miniatura, bez wątpienia jedna z najtrudniejszych form. Wymaga doskonałego warsztatu, kondensacji treści przy jednoczesnym zachowaniu umiaru, rozwagi, błyskotliwości literackiej, pomysłu i absolutnej perfekcji formalnej.

Nie znalazłam w twoim tekście niczego co odpowiadałoby powyższym wymogom. Moje podstawowe zarzuty to:



- Niedopasowanie języka bohaterów do konwencji i sytuacji. Mówiąc po ludzku - gadają jak nie z naszej epoki, to odzywki zupełnie nie na czasie, spłycają wartość emocjonalną przekazu. Treść wypowiadana przez postaci jest naiwnie dosłowna, zbyt obszerna. Który reżyser czy producent podczas kręcenia filmu wypomina aktorom po co są na planie? Wszyscy dobrze wiedzą o pewnych oczywistych oczywistościach.



- Przepaść między temat a warsztatem jest zbyt duża.



- Granica między tragizmem a śmiesznością, zbyt mała.



- Groteskowa miniatura źle napisana, staje się groteską własnej groteskowości.



Generalnie rzecz biorąc lubię bajki. To jest bajka, to jest metaforyczne, ciut absurdalne, jednakowoż... dobra bajka nie zawiera morału samego w sobie. Nie dajesz mi pola do wysnucia morału, do interpretacji bo ten "symbolizm" jest jedynie pozorny, wmuszony, wepchnięty na siłę.

Co do schematów, pojawiają się oczywiście i same w sobie nie robią tekstowi krzywdy. Jednak gdy połączą się z dosłownością wypowiedzi, rujnują całość.



Miniatura, ciężka sprawa, musi powalić na kolana, żeby uznać ją za przyzwoitą. Zamiast słuchać o codziennym życiu aktorów porno (wnioskując o wszystkim z kontekstu ich wypowiedzi), wolałabym kilka obrazków, slajdów z życia.

To wszystko, mam nadzieję, że kolejna moja niejasna wypowiedź zostanie pozytywnie odebrana;)
Sprzeczne sprzeczności są podniecające. Taki mały zabieg a cieszy.

4
Nie wiem, co mam napisać. Żadna to miniatura. Porno tutaj mniej niż w Muminkach a te dwa drewna, za aktorów robiące to "żenua" katastrofalna. W zasadzie tekst został oparty na dialogu i tutaj jest pies pogrzebany - bo jak widać, wyszedł on sztywno do bólu. Ciekawostką (i tutaj każdy może się zastanowić) jest postać reżysera. On jest plastyczny. Nie trzeba opisów, narracji itd. aby stworzyć barwną postać i akurat to wyszło ci bardzo dobrze - i tak mnie na zastanowienie wzięło, skąd ta postać wyszła tak naturalna? Ogólnie, tekst nie podobał mi się.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

5
Martinius, dziękuję za odrobinkę optymizmu, że coś wyszło.

Sola Sel, oczywiście, jestem pod wrażeniem Twojej rozbudowanej krytyki, daje sporo do myślenia.

Harry, jak widzisz odwaga nie wystarczy, trzeba mieć jeszcze warsztat i pojęcie.

6
Jeżeli to jest wszystko, to jestem zawiedziony
Temat świetny, można w nim dłubać i dłubać (bez skojarzeń!). Pomyśl sobie: "cierpienia młodej gwiazdy filmów pornograficznych". Czy to nie rewelacja?! Gdyby skonstruować skomplikowaną psychikę tej dwójki ludzi, gdyby pokazać, jak ciężko jest wyżywić dzieci, tańcząc na rurze i występując w pornosach - to by było coś! Ale z całą pewnością nie jest to możliwie w jednostronicowej formie. Prześpij się z tym pomysłem, daj mu dojrzeć, a potem się rozpisz. Póki co tekst nie robi wrażenia, ale to przecież jest materiał na powieść!

Gorzej jest ze stroną techniczną. Olewasz takie rzeczy jak rozpoczynanie zdania wielką literą ("- ych, ych, ych!"), przecinki w oczywistych miejscach ("- Dobra dziesięć minut przerwy") itd.
Podoba mi się za to sposób wypowiedzi reżysera. Hm... jak by to powiedzieć... przekonał mnie? Powiedzmy, że mniej więcej tak wyobrażałem sobie reżysera pornosów.

Cóż? Do roboty!

Trzymaj się!

7
Nie będę wytykać błędów, bo to solidnie zrobili już poprzednicy. Za to powiem co mi się podobało.
MAREL pisze:Co się z wami dzieje, do jasnej cholery? Co to ma być? Walka morświnów?
MAREL pisze: Bez zapitki mówię, a jak tak na was patrzę to mi się tylko zalać w trupa chce
Dokładnie te dwa teksty. Może jestem skrzywiona, ale poprawiły mi nastrój, są tak absurdalne, że strasznie przypadły mi do gustu.

Jak popracujesz nad warsztatem i wykorzystasz posiadane poczucie humoru, to będziesz miał we mnie wierną czytelniczkę.

Pozdrawiam.
Szczęście nie jest zarezerwowane dla wybranych.

8
Nie to żebym był jakimś starym zboczuchem, ale czytanie tego zaczęło się dla mnie dość obiecująco. Niestety dalej rozczarowanie - głównie z powodów wyżej już wyliczonych przez poprzedników.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”