Przedstawienie

1
Potrafię sprawić przyjemność komuś tym, co piszę - wiem to ze spontanicznych reakcji, nie jest to mam nadzieję przejaw zbyt wysokiego mniemania o sobie. Jednak nigdy nie było to coś napisane dla szerszego grona odbiorców (nie licząc postów na forach), są to maile, wcześniej listy.



Gdy próbuję napisać coś takiego, na przykład opowiadanie, wprawia mnie w stan, w który czasem wpadam pracując. Stan podwyższonych obrotów i nerwowości w momencie, gdy mi się przerwie. Szczególnie, gdy mi się przerwie jakąś "głupotą" - bo może to coś bardzo ważnego, a dla mnie w tym momencie to głupota.



W pracy potrafię przebywać w tym stanie i odciąć się od świata - nie licząc komórki, grrr.



W domu natomiast, gdy czasem chciałbym coś napisać, to urasta to do jakiegoś wielkiego zdziwaczenia, gdy uprzedzam, że chcę mieć spokój. Co prawda nie mam stricte własnego kąta, gdzie mógłbym się zamknąć ze swoim pisaniem, ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że do mojej partnerki to nie przemawia, że potrzebuję odizolowania. Dla niej kwintesencją życia codziennego jest bycie razem i konsultowanie się w różnych sprawach. Gdy jestem w pracy, to nie wydzwania do mnie z najróżniejszymi bieżącymi sprawami - omawiamy je później. Gdy jestem w domu i proszę o spokój, to nie potrafi się powstrzymać i o coś zawsze zahaczy. To mnie z kolei bardzo denerwuje i nici z nastroju do robienia czegokolwiek produktywnego. A jednocześnie nie lubię okazywać fochów o drobnostki, co ostatecznie kończyło się praktycznie stałym niepisaniem, o ile można tak to sformułować.



Tak to trwało u mnie od kilku lat. Zdarzało mi się, że coś tam napisałem do szuflady, raz na kilka miesięcy. Jakąś miniaturkę, początek czegoś dłuższego, jakby książki.



Zainspirowany ostatnio pewnym wydarzeniem w naszym domu napisałem rzutem na taśmę krótkie opowiadanie (nieco ponad 10 tysięcy znaków ze spacjami), przy okazji strzelając ostatecznie focha przy jednej z prób, zakładając, że cel uświęca środki.



Opowiadanie pisałem tak, aby mogły go czytać dzieci. Nie mam w tym względzie doświadczenia, jednak ich dotyczyło to wydarzenie i one mają być w założeniu odbiorcami opowiadania. Wiek: 7-13. Podrzuciłem to kilku dzieciakom i starszym osobom - zebrałem pozytywne oceny, choć nikt się specjalnie nie zachwycał. Więc nie wiem ile w tych ocenach jest prawdy, ile kurtuazji.



Nie jestem w gorącej wodzie kąpany pod względem swoich wypocinek, opowiadanko zostało napisane tydzień temu. To wszystko tu piszę teraz oczywiście przed umieszczeniem tekstu w weryfikatorni, trudno mi jednak powiedzieć, kiedy to się stanie, czekam jeszcze na uwagi od jednej osoby, na której opinii bardzo mi zależy. Po ewentualnej korekcie wolę jednak mieć otwartą drogę na publikację fragmentu natychmiast po tym, jak się na to zdecyduję.



Nie wiem, czy w tym miejscu dyskutuje się o możliwościach pisania i warunkach temu sprzyjających. Mam nadzieję, że stąd tego tekstu nikt nie usunie za takie się rozwleczenie w temacie.



O mnie - mam pracę czasem nerwową o nienormowanym czasie. Jestem Ślązakiem, chociaż nie posługuję się językiem śląskim.



Skończę słowem, którym codziennie zaczynam minimum kilkanaście tekstów:



Witam.

2
Witam serdecznie :D
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tu się przedstawiamy ...”