3
Chodzi mi o sposoby typu "burza mózgów", dzięki któym można uzyskać ciekawe i oryginalne rozwiązania fabuły, czy też pomysły. Woody Allen podobno chodzi na spacery i wtedy wymyśla fabułe swoich scenariuszy. A jakie wy macie sposoby?
6
Tak się tylko czepiam 
Dobra, odpowiem, zamiast bić pianę
Mnie inspiruje wszystko. Raczej nie wymyślam nic przy pisaniu, tylko "przypominam sobie". Jak idę ulicą i jacyś ludzie wyzywają się, staram się podsłuchać, podpatrzeć - raz dostałem przez to po twarzy (przypadkowo), ale warto było. Podsłuchuję rozmowy w tramwaju, sklepie, na wycieczce. Patrzę na krajobrazy, robię zdjęcia.
Potem siadam do pisania. Czasem mam pomysł od początku do końca. Wtedy jest łatwiej,wiadomo jakie mają być sceny, jakie zdarzenia i co będzie w dialogach.
Gorzej gdy pomysł zaczyna się zmianiać w trakcie pisania. Wtedy zaczynasię wolna amerykanka. Dialogi powstają same, obrazy przychodzą do głowy, nie wiadomo kiedy się wszystko skończy. Potem trzeba siedzieć nad tekstem i równać go i szlifować całymi dniami, bez pewności, czy coś z tego wyjdzie.
A teraz kreatywność. Ta cholera jest niesterowalna, wtedy gdy ma pracować, śpi smacznie i budzi się w najmniejspodziewanych momentach. Jak brakuje pomysłu, najlepiej przestać o tym myśleć. Gorące kakao i do łóżka z książką. Polecam historyczne. Ostatnio mam spotkania z Jagiellonami i Jasienicą. Niektórych rzeczy, które tam przeczytałem sam bym nie wymyślił
Przez czytanie umysł się relaksuje i zaczyna z własnej woli rzucać pomysłami.
Można spróbować zabawy w absurdalne skojarzenia. Wymyślasz jakiś wyraz, a potem dokładasz najbardziej absurdalne skojarzenie do pary z pierwszym. I tak dalej. Czasami przychodzą do głowy takie rzeczy, że czaszka puchnie.
W moim przypadku sprawdza się bardzo prosty sposób na wymyślenie czegoś - nie myśleć o tym. Pewnie dlatego nie zostanę pisarzem - nie wymyślam na zawołanie

Dobra, odpowiem, zamiast bić pianę

Mnie inspiruje wszystko. Raczej nie wymyślam nic przy pisaniu, tylko "przypominam sobie". Jak idę ulicą i jacyś ludzie wyzywają się, staram się podsłuchać, podpatrzeć - raz dostałem przez to po twarzy (przypadkowo), ale warto było. Podsłuchuję rozmowy w tramwaju, sklepie, na wycieczce. Patrzę na krajobrazy, robię zdjęcia.
Potem siadam do pisania. Czasem mam pomysł od początku do końca. Wtedy jest łatwiej,wiadomo jakie mają być sceny, jakie zdarzenia i co będzie w dialogach.
Gorzej gdy pomysł zaczyna się zmianiać w trakcie pisania. Wtedy zaczynasię wolna amerykanka. Dialogi powstają same, obrazy przychodzą do głowy, nie wiadomo kiedy się wszystko skończy. Potem trzeba siedzieć nad tekstem i równać go i szlifować całymi dniami, bez pewności, czy coś z tego wyjdzie.
A teraz kreatywność. Ta cholera jest niesterowalna, wtedy gdy ma pracować, śpi smacznie i budzi się w najmniejspodziewanych momentach. Jak brakuje pomysłu, najlepiej przestać o tym myśleć. Gorące kakao i do łóżka z książką. Polecam historyczne. Ostatnio mam spotkania z Jagiellonami i Jasienicą. Niektórych rzeczy, które tam przeczytałem sam bym nie wymyślił

Można spróbować zabawy w absurdalne skojarzenia. Wymyślasz jakiś wyraz, a potem dokładasz najbardziej absurdalne skojarzenie do pary z pierwszym. I tak dalej. Czasami przychodzą do głowy takie rzeczy, że czaszka puchnie.
W moim przypadku sprawdza się bardzo prosty sposób na wymyślenie czegoś - nie myśleć o tym. Pewnie dlatego nie zostanę pisarzem - nie wymyślam na zawołanie

7
spróbuj celibatu, albo rozpasania seksualnego. na kazdego z nas dziala jeden z tych sposobówkatamorion pisze:Macie jakieś sprawdzone pomysły na wymyślanie kreatywnych rozwiązań przy pisaniu?

8
spróbuj celibatu, albo rozpasania seksualnego. na kazdego z nas dziala jeden z tych sposobów
W książce jak pisać jeden z felietonistów radzi oglądać codziennie "obrazki erotyczne" aby pisać w stanie nieustannego pobudzenia. Jego nazwisko jest jednak mi nieznane i przepadło w odmętach historii więc to chyba nie najlepszy pomysł.
[ Dodano: Wto 23 Cze, 2009 ]
Tytuł książki "Jak pisać"
[ Dodano: Wto 23 Cze, 2009 ]
jest zły to jest "Sztuka pisania"
10
A ja biorę dużą kartkę papieru i najpierw "rozstawiam poinki" - wypisuję imiona bohaterów i co o nich wynika z tekstu. I tak później bazgrolę dlalej, strzałeczki, co by było gdyby, strzałeczka, wtedy on mógłby... strzałeczka. I tworzę w ten sposób fragment fabułki. Spisuję to be żadnych zacięć, bo przecież wszystko mam już poukładane. Jak kończę dany fragment, znów bazgrolę na papierze. Bardzo fajna sprawa.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."
.....................................Wallace Stevens
Jedyny imperator: władca porcji lodów."
.....................................Wallace Stevens