(List został pokazany na prośbę autorki, mojej mamy Małgorzaty)
Ostatni list
Ten list, to ostatni mój list do ciebie
Więc spal, i nie daj go czytać.
Spal ! niech nikt nie wie,
Jak trudno się z prawdą borykać.
Nie zobaczysz mnie już więcej...
Jestem bardzo szczęśliwa...
Oddając ten list w Twoje ręce,
Uwalniam się i zrywam.
Myślisz, że będę prosiła,
Że więcej nigdy, nikogo?
Że będę o Tobie śniła,
I chcę iść przez życie z Tobą?
Że tylko Ty, i nikt inny,
Że razem, tylko we dwoje,
Że Ty nie jesteś winny,
A nasze błędy, to moje...
Czasem tak bywa w życiu,
Że w żalu giną uczucia,
I tylko samej, w ukryciu.
Czuje się ból ukłucia.
Nie trzeba wielkich słów,
Aby wyrazić tak mało!
Więc żegnaj, bądź zdrów.
Nic nam się nie udało...
Ostatni list
1„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.