Czy pomysl Wam się podoba?

1
ściany w jego pokoju były białe, ale on dostrzegał w nich niebo, czasem odrobinę różu. Na jego oddziele przebywało wiele osób, które nie odróżniały rzeczywistości od swojego wyimaginowanego świata, on jednak był inny. Nie pamiętał już jak tam trafił, ale zawsze mu się tam podobało. Dookoła otaczało go tyle interesujących światów, do każdego z nich mógł wkroczyć, nikt mu tego nie zabraniał. Czasem wymykał się ze swojego pokoju i krążył po korytarzach. Spotykał tam wiele interesujących zwierząt, chociaż odnosił wrażenie, że sa martwe. Rano zastanawiał się czemu jego lekarz mówił żeby przestał głaskać swoją kroplówkę, on zdziwiony przecież ciągle stał obok żyrafy. Jedynie lekarze wydawali mu się złymi duchami w jego idealnym świecie. Ciągle coś mu tłumaczyli i straszyli go wolnością. Nie rozumiał tego. Przecież on był wolny teraz, gdzie oni chcieli go wypuszczać. Wszystcy dookoła mówili o zdrowiu i wolności. Byli głupcami. Nie dostrzegali tego co wydawało się być dla Briana czymś najpiękniejszym na świecie.

Nic nie dawało mu tyle radości jak wspólne posiłki w jego międzyplanetanej stołówce. Spotykał tam wtedy wszystkich. Każdy na chwile wpadał żeby opowiedzieć Brianowi o swoim życiu. To było dla niego takie interesujące. Wszystko potem skrzętnie malował chciał pokazać lekarzom jaki cudowny raj dla niego stworzyli i jak dobrze jest wszystkim pozostałym lokatorem tego wielkiego pudełka z oknami. Znów zaczynali o wolności.

Nigdy nie rozumiał jeszcze czemu dają mu jakieś kapsułki. Na początku myślał, że maja dać mu więcej energii, ale potem zorientował się, że po nich czuję się bardziej śpiący. Przestał je łykać. Zbierał swoje ziarenka w swoim pokoju. Kiedy kazano mu je łykać przechowywał je pod językiem przez cały dzień. Brian bał się, że jego język może poczuć się samotny. W końcu miał parę rąk, nóg, oczu, a jego biedny język był sam. Kiedy proszek do niego wpadał czuł, że jego język staje się weselszy. Odkąd stworzył w swoim pokoju pod łóżkiem małą armię kapsułek wiedział, że jeszcze lepiej czuję się z dnia na dzień. Nie poznawał tylko tej kobiety która przychodziła raz w miesiącu i zalewała się płaczem siedząc naprzeciwko niego przy stole. Wszyscy jego koledzy tego nie lubili. Nie dość, że bezczelnie wyciągano ich z ich światów to jeszcze kazano oglądać takie dziwaczne sceny. Brian nie wiedział czemu jakiś płyn wycieka z oczu tej kobiety, nie rozumiał też czemu nazywała go "synem" przecież on był Brianem.

Kiedy ona wychodziła przez jakiś czas było mu smutno i przed oczami pokazywały mu się jakieś dziwne obrazki przedstawiające jakiegoś chłopca, innych ludzi. Nienawidził tego, bo nie mógł bawić się wtedy ze swoja małą żyrafą, dosięgało go coś czego nie potrafił nazwać. To było przygnębienie. Lekarze wtedy mówili mu, że musi wrócić na wolność wtedy ta kobieta przestanie płakać. Kolejny raz nie rozumiał. Był wolny, a oni kazali mu pomagać jakiejś kobiecie. Nic o nim nie wiedzieli.

Z czasem Brian stwierdził, że nie lubi nie rozumieć. Kiedy zdawał sobie sprawę, że coś jest nie tak jak on myślał, że być powinno przestawal o tym myśleć. Patrzył w swoje niebo. Kobieta przestała go odwiedzać.

Minęło pare miesięcy. Z oddziału Briana znikali jego koledzy z innych światów. Jednych kobiety w białych strojach zakrywały na twarzach, inni szli do tych ludzi którzy płakali po przeciwnej stronie stołu raz w miesiącu. Pnieważ to było wbrew jego logice ponownie zapatrywał się w swoje niebo albo bawił się z żyrafą. Jego znajomi nie lubili tych ludzi, czemu dali odebrać sobie wolność?

Jego niebo zaczęło robić się któregoś dnia jakieś inne niż zwykle. Z dnia na dzień robiło się coraz czarniejsze, czasem nie mógł już spacerować i spotykać tych dziwnych zwierząt, które wyglądały jak martwe. Jego lekarz strasznie na niego nakrzyczał kiedy znależli jego podłóżkową armię.Zabrali mu jego żyrafę. Zdziwił się kiedy ten sam płynek który wypływał z oczu tej kobiety pojawił się na jego policzkach, ale pomyślał, że pewnie to deszcz. Nie mógł jednak widzieć jak pada, bo jego niebo pokryła czarna nicość. Czerń widział także dużo później. Bardzo zbliżyła się do jego twarzy kiedy zamykali go w tym drewnianym pudełku pod ziemią. Brian nie lubił czerni ale znalazł tam wielu nowych przyjaciół, lubił kiedy po nim pełzali, czuł, że wtedy naprawdę żyję.
"Let the sun never blind your eyes

Let me sleep so my teeth won't grind

Hear the sound from the voice inside"

2
Hmmmmm, pomysł jest ciekawy. Ciężko będzie rozwinąć akcję ale gdyby się udało to efekt byłby bardzo dobry. Czyta się płynnie ale zauważyłem problemy z interpunkcją i parę literówek. Przeczytaj tekst kilka razy i wybij je wszystkie co do jednego.

Ogólnie uważam, że efekt może być naprawdę ciekawy. Wszystko zależy od tego czy uda Ci się odpowiednio rozwinąć pomysł.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

3
No niestety problemy z interpunkcją i literówkami to już nie moja wina, przynajmniej nie calkiem, bo mam bardzo duże problemy z klawiaturą, niemal ciągle odmawia mi posluszeństwa :/ :P. No ale z czasem może i ten problem uda mi się zwalczyć :).
"Let the sun never blind your eyes

Let me sleep so my teeth won't grind

Hear the sound from the voice inside"

5
whatever_nevermind pisze:No niestety problemy z interpunkcją i literówkami to już nie moja wina, przynajmniej nie calkiem, bo mam bardzo duże problemy z klawiaturą, .
Może spróbuj autokorekty, np. w Wordzie?
- Co to jest małe, białe i zżera kamyczki?

- ??

- Mały, biały, zżeracz kamyczków

6
Próbowalam wlaśnie ale jak widać nie wszędzi Word znalazl blędy. No ale będę kombinować i niebawem nie będzie takich rzeczy.
"Let the sun never blind your eyes

Let me sleep so my teeth won't grind

Hear the sound from the voice inside"

7
Spróbuj sobie sprawdzac jeszcze po wklejeniu na forum
- Co to jest małe, białe i zżera kamyczki?

- ??

- Mały, biały, zżeracz kamyczków

8
pomysł mi sie podoba... tylko smutny troszkę, jak czytam nie zwracam uwagi na błędy raczej... Ciekawie opisujesz uczucia...
" I think I'm better of alone"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”