Jesienne. jednego snu.spełnienia

1
Marcin Treder



Jesienne?



Dąb, Quercus, o liściach ułożonych skrętolegle, porą jesienną głównie w okolicach krawężników, acz w bardziej przychylnych czasach, na gałęziach, stał. Stał. Cóż więcej powiedzieć można o drzewie, co by nie było drzewa nadinterpretacją? Zwłaszcza, że dąb o którym mowa, stateczny siłą korzeni, zdawał się, poza staniem, nie zajmować niczym innym. Gdyby chociaż wiało...gdyby wiatr tańczył wśród nagich gałęzi, gdyby dotykał delikatnie, gdyby szarpał, gdyby był kochankiem... Nie był. Zupełnie nie wiało. Nie było wśród gałęzi rozpiętej pajęczyny połyskującej w zachodzącym jesiennym słońcu, którego także nie było. Pochmurny dzień. Kobierzec mchu soczyście zielonego rozpościerać musiał się pod drzewem innym, podobnie jak źdźbła trawy. Nic poza staniem, nic poza dębem. Liście niedbale rzucone pod krawężnik, szary, spękany, z poprzedniej epoki. Krawężnik o który nigdy nie odbijała się żadna piłka i po którym nikt nie skakał, nie przechadzał się stawiając uważnie stopę za stopą. Zbyt blisko ruchliwej ulicy. Gdyby nie deszcz. Gdyby nie kałuża rozlana tuż pod krawężnikiem, obok zatkanej kanalizacyjnej kratki i liści nie byłoby niedaleko dębu. Niesione kołami samochodu, siłą pędu, mocą tłumu, rozniosłyby się po wszechświecie całym. Pozostałaby tylko pusta przestrzeń, stabilny konar i oczekiwanie na wiosnę. Tuż za dębem jest brama. Dąb na skrzyżowaniu dróg stoi, tej ruchliwej do miasta i tej z rzadka używanej przez auta- do podwórka. Brama jest szara i stoi. Stoi, choć nigdy nie wypuści liści. Bogato wewnątrz zdobiona moczem i sprośnościami. Pamięta niejeden rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia, kilkanaście pobić w całej gamie powodów: od zaszczytnej walki z zomo, po zupełnie niezaszczytną walkę z policją i jeden gwałt. I to tylko dlatego, że przez zmianę tynku, mniej więcej w połowie swojego aktualnego wieku, zupełnie zmieniła sposób postrzegania świata. Kiedyś miała kolor słońca zachodzącego nad Oceanem Spokojnym. Tuż za bramą jest podwórko w którym spodziewałbym się ujrzeć samotną huśtawkę bujającą się pod wpływem przyzwyczajenia i skrzypiącą jakby niechętnie. I jej nie ma. Zniknąć musiała lata temu w dzień taki jak ten w którym jednak nie było ni jednej kałuży, a suchy piach przewalał się szumnie wraz z wiatrem od ściany do ściany, od ściany do bramy, od bramy do krawężnika i chen ulicą ruchliwą. W podwórku stały ściany właśnie, ściany szare, wydrążone szarymi oknami i z szarymi za oknami twarzami, spoglądały posępnie. Jakiś uśmiech nieśmiały tkwi w parapecie jednego z parterów. Tam zakwitła jesienią wiosna. Ktoś został i być może przywrócą huśtawkę za lat kilka. Krzywdząco uogólniając i pominąwszy skąpe prawdopodobieństwo podwórkowej rekonwalescencji, za oknami szerzy się patologia codzienności. Zawodowo uprawiany alkoholizm z pokoleniowymi tradycjami, teleturnieje z nagrodami, pozbawione ringu bijatyki, tasiemcowe seriale, drobna narkomania, tabloidy, kłótnie all included, zacietrzewiona polityka, fałszywa z przyzwyczajenia religijność i religijny radykalizm (często w zgodnej parze)... ot brak zainteresowania. Najtańsze w mieście w pełni umeblowane pokoje do wynajęcia. Umeblowane rodzinnymi historiami, szeptem bramy, zwłaszcza o tym jednym przeraźliwym krzyku, gałęziami dębu, liśćmi, piachem i widokiem na podwórze. Przecież to zawsze spokojniej niż na ruchliwą ulicę.

Dokładnie w rozciągniętej do przeszłości chwili gdy wszystko to stało, pomyślałem,że wkurwia mnie ta stateczność, że wprost nie mogę znieść pierdolonego dębu wraz z jego łacińską nazwą i obszczanej bramy w której ktoś znowu krzyczał ostatniej nocy. Zostawiłem myśli te dla siebie. Milczeliśmy właśnie, a milczenia tego nie śmiałem przerwać. W wykrochmalonej pościeli, z akompaniamentem telewizora sąsiadów, leżeliśmy. Leżeliśmy. Wszystko przeciągało się w nieskończoność, wracaliśmy z zezwierzęcenia w ludzkość, a wraz z ludzkością wracały obrazy. Gdy pojawił się ostatni, milczenia nie było.

-Jesień wróciła.- powiedziałem pierwszy, choć bez winy. Właściwie chciałem zapytać. Właściwie nie chciałem powiedzieć nic. Nie spojrzała na mnie, zaczęła mówić.

-Jeszcze nigdy wiosna nie trwała tak krótko. Ktoś rozbił butelkę.- myślałem, że to kpina, lecz nie usłyszałem brzęku szkła. Powinienem był zareagować na krzyk. Jeszcze przed chwilą trzymała mnie za dłoń, teraz była gdzieś daleko, zapalała papierosa.

-Słońce właśnie zaszło. Muszę wracać do domu.- Wiedziałem. Musiałem wiedzieć. Nie było w niej smutku. To była relacja. Uniosła kolano. Była piękna w obojętności. Chmury dymu płynęły pod sufit. Jesień to metafora? Jesień to symbol. Ktoś mógł zginąć.

-Czuję zapach moczu. Ta czarna dziura między budynkami.- Liście dębu spadają. Dębów setki, tysiące, miliony. Inne gatunki drzew. Bliskość końca, znaki zapytania. Przeciąga się delikatnie. Nigdy tak mi nie imponowała. Nikt nie zareagował.

-Zupełnie nagle. Szkło tuż przy szyi, zaciął mnie nawet.- świadomość śmierci. Te ciągłe ucieczki, te płonne nadzieje. Gdyby na jej rzęsie nie zawisła łza, gdyby choć zawiał wiatr.

-Chciałam zapomnieć jak było, gdzie.- papieros w popielniczce i pierwsze spojrzenie. Na moment przestałem myśleć słowami.

-Ale się nie da. -Kto wie czy po tej jesieni nadejdzie wiosna. świadomość śmierci. Przed śmiercią strach. To wszystko poczynając od krawężnika, przez dąb, bramę, podwórko, ściany, szyby, twarze. Orgazm to mała śmierć. Nadinterpretacja. To wszystko jest tam. Jaka szkoda. Nigdy tam nie byłem? To wszystko zmyślone. Ktoś znowu nocą krzyknął w bramie.
cogito ergo scribo.scribo ergo sum

2
O mój dobry i miłościwy Panie!



Nie podołałem lekturze twojego "dzieła".

Przyznaję się bez bicia. Różne książki juz w życiu czytywałem, ale to przekracza wszelkie granice trudności odbioru.



Mam pytanko, czytałeś to?



Ja po pierwszym zdaniu wiedziałem, że będzie cieżko. Po kilku następnych okazało sie, że się myliłem, bo było piekielnie ciężko.



Chciałbym cie uświadomic w kwestii istnienia czegos takiego jak "AKAPITY".

Mam nadzieję, że coś ci to mówi.



Wyczułem, że masz cos do przekazania. Ale nie mam różowego pojęcia co.



Następny razem postaraj się wywołać w czytelniku jakies konkretne uczucia.

Kropelki potu na czole, wywołanę kolejnymi, nieudanymi prubami pochwycenia twoich myśli, to nie najlepszy efekt.



Wybacz, że nie przeczytalem całości. W końcu jestem tylko człowiekiem.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)

3
gott-foo pisze:O mój dobry i miłościwy Panie!

Nie podołałem lekturze twojego "dzieła".

Przyznaję się bez bicia. Różne książki juz w życiu czytywałem, ale to przekracza wszelkie granice trudności odbioru.


Książki różne czytywałeś jak sam przyznajesz, ale czy jakąkolwiek przeczytałeś? Nie podejmuje wielkiej defensywy, byłoby to raczej żenujące, chętnie podjąłbym jednak temat szeroko pojętej interpretacji tekstów.

Są tacy, którzy uważają, że z tekstu otrzymuje się to co się weń wkłada (tekstocentryczność, powiązania z hermeneutyką). Przystępując do czytania posiadasz pewien kulturalny bagaż, doświadczenie, wiedzę, lub jej brak, co konstytuuje Twój odbiór. Abstrahuję zupełnie od mojego tekstu, jak czytać Cortezara, gdy się z pewnymi rzeczami nie spotkało, a szczególnej wrażliwości brak? "Gra w klasy" może więc być nudną cegłą zalegającą bezsensu na półce, między poczytną fantastyką typu Dragonlance. Ot chciałem zwrócić uwagę na zagadnienie trudności tekstu;)



Mam pytanko, czytałeś to?


Czytałem:) Nie raz nawet, próbujac uchwycić w czym tkwi napięcie między sceną, a postaciami, między statecznością obrazu, a dopiero co zakończonym seksem, który w naszym kręgu kulturowym jest przecież aktem (stąd imo wyrażenie akt seksualny;)). Analizując dostrzegłem, co mnie zaskoczyło dość mocno, że wraz z pierwszym zdaniem rozpoczyna się opis gwałtu i że tekst w całości jest tekstem o gwałcie. Widzę dwa poziomy owego gwałtu, dwa poziomy odrzucenia, trzy samotności.

To conajmniej dziwne analizować własny tekst, ale jak napisałem w poście przedstawiającym- to eksperyment, tekst jednego natchnienia.



Chciałbym cie uświadomic w kwestii istnienia czegos takiego jak "AKAPITY".

Mam nadzieję, że coś ci to mówi.


To ten moment wciśnięcia 'enter' kiedy podejmujemy nowy wątek, nową myśl? Akapity jak i słowa muszą mieć (imo) w tekście swoją rolę, jeśli chcesz możesz zastanowić się dlaczego ich nie użyłem.



Następny razem postaraj się wywołać w czytelniku jakies konkretne uczucia.

Kropelki potu na czole, wywołanę kolejnymi, nieudanymi prubami pochwycenia twoich myśli, to nie najlepszy efekt.



Wybacz, że nie przeczytalem całości. W końcu jestem tylko człowiekiem.


Jeśli to rzeczywiście były 'pruby' to nic dziwnego, ze się nie powiodły;)

Rada dotycząca wywołania w czytelniku konkretnych uczuć- przyjęta. Zdaje mi się, że masz rację.



Wybacz, że nie dostarczyłem rozrywki. Pozdrawiam,
cogito ergo scribo.scribo ergo sum

4
Styl ok. Tekst nie dla mnie. Nie podoba mi sie - bo jest o niczym (co autor pewnie zaneguje - takie jego prawo).



Do autora: Szerokiej publiki nie zdobedziesz, ale wydaje mi sie, ze wcale Ci o to nie chodzi. Pzdr

5
Nie neguje- vide moja odpowiedź na post poprzedni. Czytelnik ustanawia interpretację. Jeśli spytałabyś się o czym jest tekst, odpowiedziałbym: Ty mi powiedz. I powiedziałaś. Skoro jest o niczym to jest o niczym.



Co do szerokiej publiki- jasne, że nie zdobęde, na pewno nie tekstami takimi jak ten (a nie jest to jedyna forma w jakiej tworze;)) i tak nie o to w tym chodzi. Eksperyment to słowo klucz.



Pozdrawiam serdecznie.
cogito ergo scribo.scribo ergo sum

6
Hmm,po przeczytaniu kilku pierwszych wersów(tylko kilku?może więcej,ale kto by liczył)stwierdzam jedno: Filozof potrafi.



A co?Zagmatwać wszystko,naciągając cięciwę zrozumienia do granic zdolności ludzkiego umysłu,powodując tak zwany "restart" u czytelnika po każdym wyrazie.Czytelnika nie wprawionego w potyczkach z takowym myśleniem-a tych wprawionych jest stosunkowo niewielu.



Przyznam szczerze,że mnie tekst raczej znużył niż zaciekawił(i mówię to po przeczytaniu paru wersów?Tak,gdyz później postanowiłem przeczytac całość).



Tekst(lub sam autor)ma aspirację na spowodowanie jakiś sobie tylko znanych reakcji u czytelnika,lecz dzieje się rzecz zupełnie rózna od zamierzeń.Czytelnik nie potrafi strawić tekstu i "wymiotuje" nim.



Takie jest moje zdanie.Po prostu dotykasz niewielkiego grona czytelników.Może bym do niego należał,ale chyba reprezentuję inną szkołę .
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

7
Ukłon z mojej strony dla komentujących, ukłon nie tylko dziękczynny, ale i pokorny. Niemniej jeśli poza czytaniem lubicie przeczytać/rozumieć, odsyłam do pierwszego komentarza.



Kilka uwag do Webera:

1) Prosze nie tytułuj mnie filozofem. Nie potrzebuje tego określenia.

2) Rozjaśnij mi może troszke stwierdzenie 'jestem z innej szkoły'.



Pozdrawiam,
cogito ergo scribo.scribo ergo sum

8
1.Niech tak się stanie.

2.Jestem z innej szkoły.Hmm,o co mi chodziło?Zapewne o to,że podobnie jak ty studiuję filozofię,tyle, że na Uniwersytecie Opolskim.Ty zapewne jesteś z innego,stąd wnioskuję,że reprezentujemy różne podejście do "folozofowania".Dlatego też użyłem takiego sformułowania.



Poza tym,nie wątp w to,że osoby komentujące twój tekst,go nie zrozumiały-miej więcej wiary w ludzi.Mnie nauoczono jak czytać ze zrozumieniem,ale są też tak zwane samouki.Tak,więc uwagi(nawet te ukryte),że ktoś mógłby nie zrozumieć twojego tekstu są zupełnie nie na miejscu.



Pozdrawiam.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

9
weber pisze:1.Niech tak się stanie.

2.Jestem z innej szkoły.Hmm,o co mi chodziło?Zapewne o to,że podobnie jak ty studiuję filozofię,tyle, że na Uniwersytecie Opolskim.Ty zapewne jesteś z innego,stąd wnioskuję,że reprezentujemy różne podejście do "folozofowania".Dlatego też użyłem takiego sformułowania.


W pierwszej chwili pomyślałem- co ma Uniwersytet do sposobu filozofowania, ale nagle naszła mnie myśl, ze gdyby nie trzech profesorów to pewnie nie takimi torami biegłaby moja myśl- przyznaje więc rację:) Jeśli masz czas i chęć może rozwniesz jakoś wypowiedź o tym jak to filozofię się studiuje w Opolu. Ja tkwie wciąż na Uniwersytecie Gdańskim- cóż najlepiej nie jest, ale udało się napotkać poszerzenie horyzontów;). Jestem na specjalizacji kulturowo- aksjologicznej, twór nieporozumienie póki co:/ Kwestia szczególnie mnie interesująca (wybacz pragmatyzm)- jak tam u was ze stypendiami naukowymi? Ja dostaje (najwyższe) 120zł m-c, co jest dość skandaliczne i powoduje moją silną frustrację. Koniec ot;)



Poza tym,nie wątp w to,że osoby komentujące twój tekst,go nie zrozumiały-miej więcej wiary w ludzi.


Chyba nasze myśli się rozminęły;) Chciałem tylko zaznaczyć stanowisko koła hermeneutycznego, co warto by mieć na uwadze czytając, a sam przecież wiesz, że procent ludu zaznajomionego z takimi pojęciami (jak i teoretyka interpretacji w ogóle) jest raczej znikomy.



Pozdrawiam serdecznie.
cogito ergo scribo.scribo ergo sum

11
Pocieszające;) Filozofia i poezja odeszły do lamusa. życie jest targane porywami nie namiętności jak kiedyś, lecz pożądan materialnych- nie ma czasu na refleksje. Pamiętam jak kiedyś po obronie pracy magisterskiej pewna pani doktor chodziła po instytucie z dużym bukietem kwiatów, co spotkało się z komentarzem znajomego 'jakież piękne dostała pani kwiaty'; 'jeśli tak pała pan pożadaniem do tego artefaktu to prosze go wziąć'-i poczęła wpychać mu bukiet do łapy:)



Inną skandaliczną sprawą na UG jest fakt, że (przepraszam za ten samochwał)zostałem wybray najlepszym studentem, o czym dowiedziałem się z ogłoszenia w dziekanacie, samego dziekana nigdy nie widziałem;). Nie ma co budują sobie kadrę na przyszłość;P



Nie wiem jak wy, ale ja właśnie piszę. Opowiadanie na konkurs na który zostałem poniekąd zaproszony. Za nim wyślę pocztą wrzuce wam do przeczytania.



Pozdrawiam!
cogito ergo scribo.scribo ergo sum

12
Ech, trudno było ale przeczytałem.



Ciężkie to to takie, że ledwo udźwignąłem. Tekst mnie bardziej zmęczył niż zaciekawił. Rozumiem, że miałeś coś do przekazania ale nie wiem co i nie chce mi się nad tym zastanawiać. Tak jak Manta już wspomniała, styl ok ale tekst raczej nie jest do szerokiej publiczności.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

13
Lżej jest w tym co pisze teraz (mam nadzieje). Stylem przynajmniej, bo przekaz winien być conajmniej tak, jeśli nie bardziej- ciężki. Zapraszem, więc do działu 'jestem w trakcie';). Wiele w tekście jest do poprawienia- zdaje sobie z tego sprawę, wpadły mi nawet do głowy dziś pewne pomysły, ale najważniejsza jest opinia czytelników:)

ps. opisywane zdarzenia częściowo opierają się na faktach.



Pozdrawiam i raz jeszcze przepraszam, że nie dostarczyłem rozrywki.
cogito ergo scribo.scribo ergo sum

14
i chen ulicą ruchliwą
łaaa! Hen chyba, hen, hen, h-e-n.


Ktoś rozbił butelkę.- myślałem, że to kpina
a tutaj się nigdy nie stawia kropki. Tutaj jest dopuszczalny znak zapytania, wykrzyknik, ale nigdy, przenigdy kropka.



No ale dosyć tego znęcania i wytykania, tekst bardz mi sie podoba. Nie jestem pewna czy dobrze zrozumiałam że to była ta sama kobieta, ale chyba nie o to chodzi. Bardzo fajny styl, mnie tam ani nie zmęczył ani nie przeraził, a i przyjemność niejaką odczułam, więc pozwól że walnę Cię serdecznie w plery: joł men, kongratulejszyn.
[img]http://server.jassmedia.net/tutona/baner7s.png[/img]

15
Gdy zaczęłam czytać pomyślałam: „Co tu robi jakiś opis biologiczny?”. Ale dopiero po paru linijkach skapnęłam się, że to jest bardziej „literackie”. Za bardzo zamieszałeś. Z tego co mi się wydaję miała to być próba „górnolotnego pisarstwa”. Ale zamiast tego wyszedł skomplikowany, trudny do przeczytania tekst. Musisz pamiętać o komunikatywności oraz jak się decydujesz na dany styl, w którym piszesz to musisz się tego trzymać.



I moje drugie zastrzeżenie to jest to, że tekst jest taki… suchy. Musisz popracować nad opisami uczuć bo u ciebie to leży.



Po trzecie (i dzięki Bogu ostatnie ;)): jak piszesz to zastanów się co chcesz przez to osiągnąć. Jak wiesz już co chcesz przekazać to pomyśl trochę nad tym. Coś co jest zrozumiałe dla ciebie nie musi być zrozumiałe dla innych.
http://www.pro-people.pl.tl bo świat można zmienić...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”