91

Latest post of the previous page:

Nie no, cytować tego wszystkiego nie będę! Bo nie! ;)



Po kolei:



1. Stan faktyczny - dobre wyjście.

2. Jakaś dziura. Jak już zamierzasz wychodzić z takiego punktu, dowiedz się więcej o krajach OPEC, a także o złożach ropy, które nie są eksploatowane. Arabia Saudyjska jest bliskim sojusznikiem Waszyngtomu i co jak co, ale na cel ataku nie pasuje.

3. Tak, tego można się spodziewac.

4. Bzdura. Zapominasz o Unii Europejskiej. Rosja prędzej ruszyła by na Kaukaz i dalej na wschód i południe.

5. Karta NATO zobowiązuje do interwencji. Wiele z krajów slowiańskich już jest w NATO, więc...

6. Ehmmm trochę poczytaj o polityce międzynarodowej.

7. Czyżby Europa nic się od czasów III Rzeszy nie nauczyła? Lagicznie nie do przyjęcia.

8. Mam wątpliwości czy USA stać na trzy wojenki na raz. Szczególnie wobec oporu opinii publicznej.

9.Taaaaa. A jak się niby dogadali? Polityka i wrogość do USA to nie wszystko. Oni bardziej nie nawidzą siebie wzajemnie. Sunnici, Wahabici, Szyici itp...

10. Nie wywołuję się 3 wojen, by naraz wszystkie odpuścić.

11. Chiny i Japonia RAZEM?! Ekhemm. Zrób sobie przysługę i poczytaj trochę o działaniach armi Cesarstwa Japonii w Chinach. Wierz mi, pamięć o tym jest naprawdę silna. Japonia zaś nie ma armii, tylko siły obrony. Ciężkoby było przekonać Japończyków do walki.

12. Z wojny na wojnę? Nawet USA nie są tak głupie.

13. bez komentarza...

14. Spadek wydobycia ropy gdzie? Chyba tylko w okolicach Ameryki centralnej i południowej.

15. Na wschód? Przez cieśninę Beringa? I co chcą zaatakować? Alaskę i Kanadę? Skoro USA przed chwilą użyło broni jądrowej?

16. Tak! Samobójcy na lotniach zrzucają ładunki atomowe na Europę... Która bardziej się przejmuje zakimś zagrożeniem na zadupiu, niż Rosją, która dopiero co groziła jej granicom... I jak przedą ci fanatycy z Kalifatu?

17. ??? No to już przesada...

18. A! To jeszcze Meksyk nie dostał nuklearką?

19.Co do chaosu to zgoda...



Krótko (albo i nie) bez sensu ładu i składu. Wydaje się, że masz niewielką wiedzą o świecie i mechanizmach nim rządzących. Patrzysz na swój świat poprzez pryzmat tego co pojawia się w mediach. przypomina to trochę scenariusze jakie tworzyłem kilka ładnych lat temu. Ale mimo wszystko jakiś ciąg zdarzeń istnieje i np. w stanach najprawdepodobniej niewiele osób dopatrzyłoby się jakiś nieścisłości. Wydaje mi się, że potrzebujesz nieco więcej wiedzy i tyle. Wyobraźnia jest.



A to na gorąco:



1.bez zmian.

2.gospodarka załamuje się. UE zaczyna się rozpadać gdy regionalne nacjonalizmy przełamują chęć do konsolidacji.

3. Rosja ropoczyna szeroką inwazję na Kaukazie.

4. Nacjonaliści Niemieccy przejmuja władzę. Jako prestiżowy punkt swojej populistycznej polityki uznają odzyskanie Kłajpedy i Prus.

5. Chiny, celem zabiezpieczenia żywotnych interesów na wchodzie zajmują sąsiednie kraje.

6. Związane umowami z Japonią i broniące złóż ropy na bliskim wschodzie USA podejmuje interwencje.

7. Niemcy zajmują zbronie Kłajpedę. Formalny rozpad Unii Europejskiej. Praktycznie wszystkie kraje wykorzystują sytuację dla zaspokojenia swoich aspiracji. Np. Polska udrza na wschód odzyskując Lwów i Wilno.

8. W Okręgu Kaliningradzkim dochodzi do incydentu nuklearnego. Najprawdopodobniej doszło do awarii, bądź wypadku. na krórymś ze starych okrętów floty Bałtyckiej. opad obejmuje sporą część Europy. Walki toczą się dalej, ale ze zmiejszającą się intensywnościa.

9. Załamanie się rządów w Ameryce Południowej i Centralnej. Partyzantki i kartele narkotykowe staraja sie przejąć władze wobec załamania się rynku narkotykowego w pogrązonym w kryzysie świecie.

10. Partyzantki muzułmańskie, oraz załamanie współpracy międzynarodowej pogrążają całkowicie w chaosie kraje arabskie.

11. Pozostawione same sobie kraje Afryki topią się w etnicznych rzeźiach.

12. Zagrożona zarówno przez Chiny, jak i USA i ich sojuszników, Korea Połnocna używa na masową skalę broni jądrowej. Wyspy japońskie, czy to przypadkiem, czy to z premedytacją, doświadczają precyzyjnych uderzeń nuklearnych w uskok tektoniczny. Skutkiem są trzęsienia ziemi wykraczające poza skalę. Kiedy ustają wielkie sztormy kraju kwitnącej wiśni już nie ma.

13. Pakistan i Indinie niszczą się wzajemnie w nuklearnym ogniu.

14. Sousz USA - Rosja. Jako dwie największe i wciąż spójne potęgi kraje te podejmują się zaprowadzenia porządku. USA zajmuje się Amerykami i Australią, Rosja zaś Europą i tym co się da ocalić ze wschodu. Chiny są otoczone ,lepiej niż murem przez, nuklearne pustkowia.



i to tak... pisane na żywca.



P.S przepraszam za ew. błędy.
"Nie ma ludzi normalnych, są tylko źle zdiagnozowani"

Należy mi się medal ...

92
... przeczytałam cały wątek (nie jeden z resztą, bardzo pouczające ). I dumam czy każdy świat w powieści musi być całkowicie oryginalny.

Zwłaszcza chodzi mi o rasy. Czy nie można czasami wykorzystać starych dobrych elfów, smoków czy demonów. Koleżanka ma w chwili obecnej problem, tworzy opowiadanie i ma rasę trzykropek, bo wyglądają jak elfy, zachowują się jak elfy itp, ale nie ma pomysłu jak nazwać.

Może sztampowo i to wygląda, ale zawsze przecież można przypisać takiej znanej rasie własny zestaw cech. Hmm.. Sama już nie wiem :twisted:

Żeby nie było am własny świat z nową wymyśloną rasą. nawet dorobiłam się całkiem zgrabnej teorii magii, ale oprócz tego plączą mi sie właśnie demony i smoki :P.

Czy to straszny grzech??
Ręce do góry. Moja tajna broń.



<Dłubiąc stopą w ziemi i patrząc niewinnym wzrokiem, mówi> A ja mam pytanie



Cztery choroby początkującego pisarza: zaimkoza, nadopisy, interpunkcja, literówki

Sadyzm jest wrodzony...zazwyczaj

93
kersi pisze:Czy to straszny grzech


Według mnie absolutnie nie, a nawet jest to wskazane. Mało się widzi klasycznego fantasy które ludzie tak kochają. Rozumiem, że jest mała pseudo-autorów/ek, którzy piszą swoje "pszewspaniałe historje o elfach i krasnolódach" na swoich pięknych blogaskach, ale czy ich warto brać pod uwagę?



Wchodząc do biblioteki z klasycznego High Fantasy widzę tylko Tolkiena. A nie, widziałem też jedno opowiadanie Salvatore'a.



Nie rozumiem zupełnie zarzutów "młody autorze, błagam,nie idź w stronę Sapkowskiego!".



Powtarzam - pisanie o elfach i orkach to nic złego. Udowodnijcie, że nie.
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons

94
Popieram Cię. Problemem w pisaniu jest umiejętność nadania wyjątkowości właśnie naszym elfom, tak by nie kojarzyły się one odrazu z wszystkimi znanymi opowiadaniami, tylko były nasze właśnie, miały swoje miejsce w naszym świecie, a nie byłby tam obce. Samo pisanie o nich może być grzechem. Ale umiejętne pisanie - jak najbardziej nie.

95
Od pewnego czasu próbuję stworzyć swój świat fantasy, na razie mam taki przepis:



- całkowite odrzucenie standardowego modelu fantasy z elfami, ogrami, orkami, krasnoludami itp.

- całkiem nowe rasy bazujące na humanoidalnych zwierzętach o różnych cechach psychicznych, każda rasa ma pewne cechy psychologiczne wspólne, ale każda jednostka w danej rasie jest psychicznie odmienna (wywalamy np. pojęcie dostojnych, dobrych elfów),

- bohater o złożonej osobowości, nie jest ani zbyt dobry ani zbyt zły przez co wydaje się być prawdziwszy,

- nazwy ras pochodzące z wymarłych języków aktualnie nie używanych,

- sam świat to nowe, wymyślone gatunki roślin o fantazyjnych kształtach i właściwościach, własna mapa świata z ukształtowaniem terenu, steampunk, połączenie średniowiecza z nowoczesnością - także przy postaciach, np. połączenie "parowego mecha" z żywą istotą.



Co myślicie o takim świecie?
Zasady muzyki Heavy Metalowej - klik!

96
Jestem głęboko przekonany, że będzie dobry. Jak ser. Z dziurami włącznie :D
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

97
Marv, brzmi to smakowicie. Brawo.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

98
OK, Marv, brawa za nowatorskie podejście do fantastyki, ale bez przesadyzmu. Jeśli wszystko będzie absolutnie inne, to jak się w tym połapie czytelnik? ; >
Daj coś z naszego świata, jakieś punkty odniesienia, wrzuć jakiś wiąz albo brzozę zamiast fileusów, peaczyków czy im podobnych dziwnych roślin.
I wszystko logicznie, dobrze? : ]

Powodzenia.
Piszcząco - podskakująca fanka Mileny W.

99
BMF pisze:Według mnie absolutnie nie, a nawet jest to wskazane. Mało się widzi klasycznego fantasy które ludzie tak kochają. Rozumiem, że jest mała pseudo-autorów/ek, którzy piszą swoje "pszewspaniałe historje o elfach i krasnolódach" na swoich pięknych blogaskach, ale czy ich warto brać pod uwagę?

Wchodząc do biblioteki z klasycznego High Fantasy widzę tylko Tolkiena. A nie, widziałem też jedno opowiadanie Salvatore'a.
Zabiję!

Powtarzam po raz 204: Jest TYLKO JEDNA klasyczna książka fantasy, w której znajdują się elfy i krasnoludy! I to jest Władca Pierścieni!
A jeśli ktoś mi jeszcze raz nazwie tego buca Salvatore'a, którego wyobraźnia ogranicza się do światów wymyślonych przez dziesiątki ludzi, światów z gier i filmów, to naprawdę zatłukę na śmierć! I to jedną kartką papieru. To będzie trwało i to będzie bolesne.

Jezusie Chrystusie, synu Dawida! Salvatore i Tolkien w jednym szeregu! Dostanę apopleksji.

Człowieku, zanim weźmiesz się za pisanie fantasy, to przeczytaj choć 10% klasyki! A to coś więcej niż Władca Pierścieni. Słyszałeś o Ziemiomorzu? O Wiecznym Wojowniku? O Książętach Amberu? Nie? To nie masz prawa nawet wypowiadać słowa "klasyka".

Marv - błogosławię ci.

kersi - pytasz, czy to grzech. A to złe pytanie jest.

Demony i smoki istnieją w kulturze człowieka od dziesiątków tysięcy lat. Elfy nie. Elfy, takie, jakie znacie, wymyślił Tolkien. Są jego własnością. Właściwie każdy tekst, w którym się pojawiają, jest albo trybutem złożonym temu twórcy, albo rozbudowaną wariacją na temat jego świata.

Chcesz pisać o demonach i smokach? A pisz, jeśli powiesz nam o nich coś, czego nie powie nam nikt inny.

Ale od elfów - wara. Chyba, że wasza ambicja, wyobraźnia i duma kończy się na pisaniu laurek dla Tolkiena. Ja wolę wymyślać własne historie.

Różnica jest taka, jakbyście pytali, czy możecie pisać książki o brytyjskich agentach i czy możecie pisać książki o Jamesie Bondzie.

Możecie pisać fantasy, ale nie, nie powinniście pisać o Elfach.


Tolkien miał 62 lata kiedy zaczynał pisać Władcę. A przed tym prowadził przez wiele lat badania na temat mitologii, zapomnianych języków i historii. Okażcie mu choć trochę szacunku, nie przywłaszczając sobie jego pracy!
Tolkien potrzebował elfów. Wymyślił je więc, stworzył od podstaw, tak jak wszystko w swoim świecie.

Soi pyta:
OK, Marv, brawa za nowatorskie podejście do fantastyki, ale bez przesadyzmu. Jeśli wszystko będzie absolutnie inne, to jak się w tym połapie czytelnik?
Czy wy nie łapiecie, że w roku 1954, kiedy Tolkien pisał o Śródziemiu to wszystko to było właśnie inne i nowe? I co? Nawet po 50 latach umiemy się w tym połapać.

Ale nie, wy chcecie w wieku lat nastu, bez znajomości klasyki i nawet jednego dobrego opowiadania na koncie napisać powieść fantasy z elfami, bo macie taką zachciankę. Bo "elfy były takie zajebiste w tym filmie/grze/czymśtam". A na cholerę wam one? 90% klasyki fantasy nie zawiera elfów w ogóle.

Naprawdę, miejcie trochę więcej wstydu.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

100
Oj coś czuję, że opowiadaniem, które teraz piszę, to mocno podpadnę Ninetongues, bo jest tam elf, choć w sumie dość mało Tolkienowski :P

A co do poruszanego tematu, to niestety muszę się zgodzić, że duża część książek z gatunku klasycznego fantasy, z którymi się spotkałam, była marną kopią twórczości Tolkiena w tym zakresie (mistrz nie ma sobie równych). Jednak z drugiej strony same rasy elfów czy krasnoludów zostały bardzo spłycone przez gry komputerowe, które również pełnymi garściami czerpią z tej tematyki.
Jednak mimo wszystko lubię czytać książki w tych klimatach i naprawdę szkoda, że tych dobrych jest tak mało.
Szczęście nie jest zarezerwowane dla wybranych.

101
Ninetongues pisze:Zabiję!
Cha, cha, cha. Zapraszam do tańca.
Ninetongues pisze:Powtarzam po raz 204: Jest TYLKO JEDNA klasyczna książka fantasy, w której znajdują się elfy i krasnoludy! I to jest Władca Pierścieni!
Zgoda.
Ninetongues pisze:Jezusie Chrystusie, synu Dawida! Salvatore i Tolkien w jednym szeregu! Dostanę apopleksji.
Nadinterpretacja. Polecam podszkolić się w czytaniu ze zrozumieniem. Ależ nie, skądże, nie czytałem Amberu, to ja tu jestem nieopierzonym grafomanem. Przepraszam, błagam o łaskę.
Jeśli dalej nie rozumiesz o co mi chodziło pisząc zdania przez ciebie zacytowane -> proszę, oto objaśnienie: Chodziło mi o to, że wchodząc do biblioteki chciałem sobie poczytać o tych cholernych elfach. Nie mówię, że Savlatore stoi na równi z Tolkienem, bo pan R.A. tworzy raczej literaturę rozrywkową, choć to tylko moje zdanie i mogę się mylić. Nie każ mnie, o wielki.

Nie stawiam ich na równi.
Ninetongues pisze:Człowieku, zanim weźmiesz się za pisanie fantasy, to przeczytaj choć 10% klasyki!
Wybacz, ale nie jesteś Bogiem i nie masz prawa mówić mi, co i kiedy mam pisać. Nie jesteś też tak zajebisty, za jakiego się uważasz. Proponuję popuścić spodnie i otworzyć się bardziej na literaturę, bo twoje podejście do niej wywołuje u mnie napad spazmatycznego śmiechu. Może to ty masz rację, a ja plotę bzdury. Może odwrotnie. Nie wiem, nie mnie to oceniać, czas pokaże.

Tylko nie wjeżdżaj mi w kompetencje, bo bardzo tego nie lubię.
Ninetongues pisze:Słyszałeś o Ziemiomorzu? O Wiecznym Wojowniku? O Książętach Amberu? Nie? To nie masz prawa nawet wypowiadać słowa "klasyka".
Nie, nie, tak. Ani jednego nie czytałem. Litości, wołam kładąc głowę na pieńku.
Ninetongues pisze:Chcesz pisać o demonach i smokach? A pisz, jeśli powiesz nam o nich coś, czego nie powie nam nikt inny.
Zieew. A co powiesz na rzeczy kiedyś już napisane, lecz przedstawione w nowy, inny sposób? O tym może nie pomyślałeś, bo patrzysz przez pryzmat "coś było -> do widzenia". Jak już wspominałem śmieszy mnie taka postawa.
Ninetongues pisze:Ale od elfów - wara.
Nie.
Ninetongues pisze:Ja wolę wymyślać własne historie.
Skąd wiesz, że opowieść z elfami nie jest czyjąś (moją?) własną historią? Nie wiesz tego, a niewiedza nie daje ci prawa krytykowania "klasycznego" fantasy z krasnoludami i ziejącymi ogniem smokami. Powiem to twoim tonem, może to do ciebie dotrze. (O ile oczywiście w słowach pisanych można mówić o "tonie wypowiedzi".)

NIE MASZ PRAWA

Dziękuję za uwagę, albo jej brak. Nie chce mi się dalej odpisywać, bo zapewne nie dojdziemy do porozumienia, a ja zarobię drugiego warna. Weny życzę.
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons

102
Miko pisze:Oj coś czuję, że opowiadaniem, które teraz piszę, to mocno podpadnę Ninetongues, bo jest tam elf, choć w sumie dość mało Tolkienowski :P
To zabawne, bo ostatnio po raz pierwszy udało mi się stworzyć coś, z czego naprawdę jestem zadowolony i również wystąpił tam elf. Choć głównie po to, aby wyostrzyć pewne prawidłowości. :-) I podobnie jak Ty, nie nazwałbym swojego przesadnie “tolkienowskim”.

Dobra, nawiązując do niezbyt wyrafinowanego pojedynku słownego...
BMF jest niczym prawdziwy BMF, tak więc nie komentuję jego wypowiedzi, choć pozwolę sobie mieć nadzieję, że nikt Tolkiena do Salvatore'a porównywać nie będzie.
Ninetongues należy się szacunek, tak jak każdemu zresztą i dlatego warto może zrzucić nieco z tonu. Niemniej, post mnie troszeczkę rozbawił.

Masz słuszność – Tolkien stworzył rasę Elfów od podstaw, co jest wyczynem niezwykłym, zważając zwłaszcza na lata powstania. Dodałeś też, że demony i smoki istnieją w kulturze człowieka od tak wielu lat – nie weryfikuję tego, ale zapewne ich historia sięga bardzo daleko. Nie rozumiem natomiast, dlaczego dajesz “zielone światło” piszącym o tych właśnie istotach, a jesteś przeciwny dotykaniu Elfów. Nasz najbardziej chyba znany twórca fantasy dorzucił dość dużo ważące “to i owo” do worka z tym gatunkiem literackiem i nie widzę powodu, dla którego ktoś nie miałby tego użyć. Jasne, że zawsze będziemy świadomi, komu tak naprawdę zawdzięczamy to wszystko.
Uwaga, herezja. Tym razem z mojej strony. Elfy Sapka przypadły mi do gustu bardziej niż te, ujmijmy to, klasyczne. Z przyczyn różnorakich choć może niezbyt odkrywczych. Jeżeli ktoś chciałby dociekać dlaczego, to mogę to potem zwięźle odnotować.
Ninetongues pisze: Ale nie, wy chcecie w wieku lat nastu, bez znajomości klasyki i nawet jednego dobrego opowiadania na koncie napisać powieść fantasy z elfami, bo macie taką zachciankę. Bo "elfy były takie zajebiste w tym filmie/grze/czymśtam".
Wiesz, patrząc na to, co uczynił niejaki “Pałkolini”... Zaiste, Twoje obawy są zrozumiałe, lecz uważam to jednak za najzwyklejszą ignorancję. Nie masz prawa (możliwe, że pisząc w ten sposób popełniam ten sam błąd co poprzednik) określać w ten sposób młodzieży i generalizować. Uwierz mi, popełniasz błąd i liczę na to, że będą i tacy nastolatkowie, którzy Cię zaskoczą i udowodnią, że jesteś w błędzie. I w zasadzie ta część Twojego posta nie spodobała mi się.

Pozdrawiam i również życzę weny, a podążając tą drogą, kolejnych owocnych opowiadań, które bardzo przypadły mi do gustu.

103
BMF
Wybacz, ale nie jesteś Bogiem i nie masz prawa mówić mi, co i kiedy mam pisać.
Oto przypowieść: Był sobie raz koleś, który chciał otrzymać prawo jazdy. Wyjechał więc z instruktorem na jazdę próbną. Okazało się, że młodzian nie przeczytał ani kodeksu drogowego, ani instrukcji obsługi samochodu. Po wypadku, w którym na szczęście nikomu nic się nie stało, ów młody człowiek tupnął nóżką, skrzyżował ramiona na piersi i odmówił przyjęcia jakiejkolwiek odpowiedzialności. Na pytanie, czemu wsiada za kółko skoro nie wie nic o prowadzeniu samochodu odpowiadał policji i instruktorom:
"Nie jesteście bogami! Nie macie prawa mówić mi co i kiedy mam robić."

Młodzieniec obraził się na wszystkie samochody i kierowców na świecie, i nigdy więcej nie usiadł już za kierownicą, ograniczając się do Need For Speeda u siebie w domu. Szło mu bardzo dobrze.

Koniec.
Nie jesteś też tak zajebisty, za jakiego się uważasz.
A to już wierutna bzdura. Jestem cholernie zajebisty. Nie masz nawet pojęcia, jak bardzo można być zajebistym.
Zieew. A co powiesz na rzeczy kiedyś już napisane, lecz przedstawione w nowy, inny sposób?
[Częstuje kawą] Ja? Nic ponad to, co napisałem powyżej.
Skąd wiesz, że opowieść z elfami nie jest czyjąś (moją?) własną historią?
A skąd ty wiesz, że tekst z Jamesem Bondem nie jest moją własną historią?
...niewiedza nie daje ci prawa krytykowania "klasycznego" fantasy z krasnoludami i ziejącymi ogniem smokami.
A to prawda. Nic mi nie daje takiego prawa. Bo czegoś takiego jak "klasyczne" fantasy z krasnoludami i ziejącymi ogniem smokami po prostu nie ma (z jednym, wspomnianym już wyjątkiem). Piszesz o popfantasy. O przykładowej makulaturze z forgottenów, dragonlansów i wszystkich innych lansów.

No, ale poważnie. BMF - ja nie piszę o jakichś swoich fantazjach czy preferencjach. Nie piszę też po to, żeby pochwalić się wiedzą, bo znam ludzi, którzy wiedzą milion razy więcej ode mnie na temat fantasy. Nie o tym i nie po to piszę.
Ja, mój drogi, piszę o faktach. Piszę o tym, jak jest, nie o tym, jak różni ludzie sobie myślą, że jest.

Obróćmy sytuację - spotykasz gościa, młodszego od ciebie o n lat, który właśnie zagrał raz, dwie godziny w Baldura. Do tej pory jedyne co czytał, to opakowanie tej gry (instrukcja za trudna). Teraz, z wypiekami na twarzy odszedł od monitora i już uważa się za eksperta. I wymyślił sobie taką historię, że będzie niziołek, i wilkołaki będą, i on będzie przed nimi uciekał, żeby wrzucić do oceanu starożytny artefakt mrocznego lorda. I że zbierze drużynę. Drużynę Bransoletki!

I tłumaczy ci usilnie, jak jakiemuś debilowi, że to nieprawda, że coś takiego to fanfiction i plagiat, że to jego własna historia. I że można pisać o czymś co już było, tylko to trzeba w innym świetle. Co dalej? Jak mu powiesz, że jego niziołek to Frodo, to on zaprzeczy i powie: "Nie! Bo mój niziołek to blondyn!"

Słuchajcie, to jest temat o tworzeniu światów, a zmienia się w offtop o złej fantasy. A jednak czułem, że podobna dyskusja i tak będzie miała miejsce. Prawda jest taka, że dzisiejszy "fan" fantasy rozumie ten gatunek jako elfy + krasnoludy + smoki. Prawda jest taka, że ponad połowa dzisiejszych dzieciaków rozumie muzykę jako Tokyo Hotel + Doda + Rubik.
Prawda jest smutna.

Niemniej trzeba rzeczy nazywać po imieniu. Wbrew temu, co niektórym wmawiają w telewizji nie wszystko jest względne. Jak coś należy do klasyki literatury, to należy i już. Żadnych tam "nie masz prawa!", "to moja sprawa" czy innych "to zależy co kto lubi". Czy ktoś się kłóci grając w pokera "ej, nie fair! Ja nie chcę, żeby full był starszy niż dwie pary!" lub "a ja sobie dociągnę dwanaście kart, a nie trzy!". Nikt tego nie robi, bo to niepoważne. Zasady są już dawno ustalone. I wy tak nie róbcie.

Tak bardzo chcecie być w klubie "pisarzy fantasy"? To musicie czytać klasykę. Chcecie być astrofizykami? Bez nauki astronomii i fizyki nie będziecie. Co w tym trudnego do zrozumienia? Tu nie chodzi o mnie, moje ego i moją (oczywistą przecież) zajebistość. Tu chodzi o fakty.

Galadh:
Jasne, że zawsze będziemy świadomi, komu tak naprawdę zawdzięczamy to wszystko.
Powtarzam - jeśli ambicja pisarska ogranicza się u kogoś do pisania fanfików - nic mi do tego.
Uwaga, herezja. Tym razem z mojej strony. Elfy Sapka przypadły mi do gustu bardziej niż te, ujmijmy to, klasyczne. Z przyczyn różnorakich choć może niezbyt odkrywczych.
Ależ to żadna herezja. Ja na przykład nie lubię ani tych, ani tych. Jedne nudne, drugie zmienione w podchmielonych, popapranych gajowych.
Akurat Sapkowski w "Wiedźminie" uprawia inteligentną grę z fanem fantasy, polegającą na swego rodzaju destrukcji gatunku. U Tolkiena elfy były szlachetne? No to zróbmy z nich brutalne, zdeterminowane komando. U Tolkiena krasnoludy były dumne? No to zróbmy z nich pochlejusów i dresiarzy. U Tolkiena niewiasty były cnotliwe? No to zróbmy... Ciri.
Ta konwencja jest zabawna, jak najbardziej - wszystko postawione na głowie. Ale daleko temu do klasyki literatury. To właśnie świetny przykład na to, że choćbyście swoje elfy zrobili niebieskie i obtoczyli je w g. to zawsze będzie to tylko i wyłącznie kopia/przeróbka/wersja alternatywna pomysłu Tolkiena.

Poza tym taka przeróbka będzie bawić raz. Dobrze. Dwa razy? Może. Trzy? Już wątpliwe.
Nie masz prawa (możliwe, że pisząc w ten sposób popełniam ten sam błąd co poprzednik) określać w ten sposób młodzieży i generalizować. Uwierz mi, popełniasz błąd i liczę na to, że będą i tacy nastolatkowie, którzy Cię zaskoczą i udowodnią, że jesteś w błędzie. I w zasadzie ta część Twojego posta nie spodobała mi się.
Mam prawo wyrażać swoją opinię. Takie prawo daje mi konstytucja. Mam prawo wyrażać ją jednoznacznie, jeśli mówię o faktach. Takie prawo daje mi logika. Mam prawo pisać, że elfy są głupie, albo że niektórzy czytają za mało książek. Takie prawo daje mi własne widzimisię poparte przykładami.

Nie, nie będzie nastolatków, którzy mnie zaskoczą. Znam szesnastoletnią dziewczynę, która napisał tekst na poziomie światowym. Znam osiemnastolatków z dobrymi opowiadaniami fantasy. Ale nie, nie będzie nastolatków, którzy napiszą coś z tolkienowskimi elfami i to będzie wybitne. Tu nie chodzi nawet już o wiarę. To po prostu niemożliwe. Eragon najlepszym przykładem tego, co się dzieje, kiedy ktoś próbuje.
Jeden. Wielki. Plagiat.

I mało mnie interesuje, czy czyjeś elfy będą mniej lub bardziej tolkienowskie. Tak samo jak mało mnie interesuje, czy czyjś James Bond jest mniej, lub bardziej Iano-Flamingowski. Bo to określenie z tej samy klasy.

Kończę ten przydługi post. Lubię dyskutować. Inwektywy (które nie są sprytnie zakamuflowane) nie lecą, więc zachęcam do rozmowy każdego, kto chce się na ten temat wypowiedzieć.

Weny nie życzę, życzę ambicji.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

104
Spróbowałem trochę zwizualizować mój pomysł, przy tworzeniu tych wszystkich ras to naprawdę pomaga. Poniższy obrazek i opis mam nadzieję pomoże i Wam, w sensie jak wg. mnie podchodzić do tworzenia własnych postaci :)

[img]http://img193.imageshack.us/img193/520/taibshe.th.jpg[/img]

Rasa: Taibhse (nazwa pochodzi z mało używanego języka irlandzkiego, a znaczy "duch")

Cechy:

- naukowcy, wynalazcy, tworzą cuda steampunkowej maszynerii (statki powietrzne, pociągi itp.)
- poruszają się w stworzonych przez siebie mechanicznych zbrojach których źródłem energii jest magiczna para, zbroja służy do ataku (zwielokrotniona siła), obrony (Taibhse dzięki zbroi potrafi stać się na chwilę takim duchem którego nie można uszkodzić)
- słabi fizycznie, jeśli nie są chronieni przez zbroję, są łatwym celem


Może zamiast kopiowania tego co już istnieje weźmiecie kartkę i ołówek i naszkicujecie sobie coś własnego, czegoś co będzie wasze i będziecie z tego dumni? (Nie chodzi o jakieś cuda artystyczne, choćby jakiś szkic postaci). Trzeba też dodać cechy psychologiczne, tutaj radziłbym nie stosować "syndromu dostojnych i dobrych elfów" a każdego bohatera psychologicznie zróżnicować, tak jak to jest z ludźmi. Dzięki temu wszystko będzie bardziej prawdziwe.

Co do świata - tu jest tyle możliwości ile planet we wszechświecie :) Weźmy chociażby Tytana, księżyc Saturna -180stopni Celcjusza, kriowulkany, brak zbiorników wodnych - ale za to są zbiorniki płynnego metanu. Popatrzcie w niebo, znajdźcie coś dla siebie i pozmieniajcie to tu, to tam :)

Mam nadzieję, że komuś pomogłem xD
Zasady muzyki Heavy Metalowej - klik!

105
Ninettonues pisze: Jestem cholernie zajebisty. Nie masz nawet pojęcia, jak bardzo można być zajebistym.
OK., Nine, podyskutujmy bez inwektyw. Jak równy z równą. ; ]

Od czego by tu zacząć… Aha, zacznę więc od tego, że wszystko już było. Elfy Tolkiena też nie wzięły się znikąd. Ot, wziął człowieka, wydłużył go, odchudził, dolepił spiczaste uszy, obdarzył długim życiem i nadmierną godnością i voila, gotowy, wystarczyło jakoś go nazwać – elfem na przykład. W ten sposób każdy sobie może zrobić elfa, Sapkowski chociażby uczynił go bardziej ludzkim, bo czemu by nie, ma prawo.
Jeśli każdy tekst z elfami tolkienowskimi uważasz za laurkę dla tego twórcy, to opowiadanie z demonami będzie hołdem złożonym tej kulturze, z której dany demon się wywodzi. Tego demona też w sumie ktoś kiedyś musiał wymyśleć, choć cel pewnie był inny.

Tolkien dołożył swoje trzy grosze, ba, może nawet pięć złotych, do kultury, a tak się składa, że z niej czerpiemy.
Bond to jednak coś innego. To konkretne imię i nazwisko, z jedną postacią się kojarzące, a elfy są nie tylko jednego rodzaju. Taka subtelna różnica, wiem, ale jest.
Nine pisze:Soi pyta:
Soi pisze: OK, Marv, brawa za nowatorskie podejście do fantastyki, ale bez przesadyzmu. Jeśli wszystko będzie absolutnie inne, to jak się w tym połapie czytelnik?
Czy wy nie łapiecie, że w roku 1954, kiedy Tolkien pisał o Śródziemiu to wszystko to było właśnie inne i nowe? I co? Nawet po 50 latach umiemy się w tym połapać.
Soi się źle wyraziła, tak dla odmiany. : / Nie mam nic do pomysłu Marva, naprawdę, ale trzeba go sprawnie zrealizować, a to nie będzie proste. Pod ciężarem tej nowatorskości może pójść na dno, jeśli wszystko, co nowe, nie zostanie wprowadzone po trochu, elegancko objaśnione, najlepiej bez pomocy słowniczka na końcu książki, jeśli nie będzie logiczne. Tak jak Ty obawiasz się zalewu „klasycznego fantasy”, tak ja boję się chaosu tych, który chcą zerwać ze standardami, a najlepiej i z tym prawami władającymi na Ziemi. Światem Tolkiena rządziły te same prawa fizyczne, biologiczne, co naszym (zakładając, że istniałaby cała ta magiczna menażeria) – i o to mi chodziło, bo jeśli wszystko się odwróci bez jakiejkolwiek korespondencji z naszą rzeczywistością (choćby myśli w stylu: Ha, na Ziemi mamy noc i dzień, to u mnie będzie jeszcze teryfalomerpsja), to człowiek tego rozumem nie obejmie.

I lekka dewiacja tematu, czyli ile trzeba przeczytać.
Ile byś nie przeczytał, to będzie za mało, bo nie podołasz każdej książce. Klasykę, owszem, bardzo dobrze, Ziemiomorze, Amber, tak, tak. Ale wciąż powstają dobre książki, naprawdę, i może kiedyś one też zasłużą na laurki. A może takie laurki już robimy, nawet o tym nie wiedząc, bo nie przeczytaliśmy wszystkiego, może nasz absolutnie genialny pomysł już ktoś wykorzystał? Może moja teryfalomerpsja już gdzieś istnieje, potem ja z nią wyskoczę za kilka lat i zacznie się wytykanie palcami, że trybut składam, chociaż mój twór trochę się różni od tego drugiego? To tak, jakbyś tłumaczył temu dziecku od Baldura, twórcy niziołka blondyna, że popełnił plagiat, a on nawet o tym nie wiedział.

Tak, wiem, mówię o czymś całkiem innym. Naginam. Ale spać mi się chce i bełkoczę, i nie mogę ogarnąć tego wszystkiego za jednym razem. Ech, klarowność przekazu to nie my. : P
W razie jakichś koszmarnych niejasności dajcie znać, jakoś to wytłumaczę…

Aha, jeszcze to:
Nine pisze: Ale nie, nie będzie nastolatków, którzy napiszą coś z tolkienowskimi elfami i to będzie wybitne.
Dlaczego, mój drogi, od razu ma być wybitne? Dobre nie wystarcza? Musi być też li tylko dobra literatura, bo by tej genialnej nie było widać. : P
I czemu tylko młodzież? Młodzież ma to do siebie, że dopiero się uczy i raczej nieprędko zacznie wydawać. Jeszcze zdąży zauważyć, co jest nie tak, choćby z perspektywy czasu, a ma go od groma.
I nie generalizuj, czego nie wolno, jeśli chodzi o tworzenie, jeśli tylko nie jest to niezgodne z obowiązującym prawem, bo każdy jest inny, inaczej tworzy albo i nie tworzy. A geniusz i z elfów tolkienowskich jeszcze wiele wyciśnie.

______________________________________________
Nine pisze:… to naprawdę zatłukę na śmierć! I to jedną kartką papieru. To będzie trwało i to będzie bolesne.

O, to było śliczne, Nine. : ]
Tylko jak go nazwie, bo tego nie określiłeś… ; >


Elfy, elfy… Jakby nigdy nie natrafili na zawsze spełniające się przepowiednie i Przeznaczenie… Ale marudzą… ; )
Piszcząco - podskakująca fanka Mileny W.

106
Marv, a zapisz mi to fonetycznie - Taibhse - bo mnie się zaraz jakieś j albo sz napatacza.
Pomysł masz ciekawy. Ja się w tworzenie świata bawić nie zamierzam, ale miło tak z boku podpatrywać jak inni to robią.
Miałam któregoś razu wymyślić jakąś istotę parszywą do straszenia, ale samym człowiekiem straszy się równie dobrze. Będę tu zaglądać.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

Wróć do „Kreatorium”