Niech się wyda!

1
Zapraszam do dyskusji na temat programu "Niech się wyda!" - Programu wspomagającego debiutantów!

Informacje dotyczące akcji znajdują sie w TEJ WIADOMOŚCI.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

6
katamorion pisze:Według mnie bezpośredni kontakt z wydawnictwem jest lepszy.
A wydałeś już jakąś książkę? Kontaktowałeś się z wydawnictwem?

7
A czy są jakieś ramy czasowe bądź ilościowe tego przedsięwzięcia? Bo nie wiem, czy wszystko rzucać i kończyć to, co mam, jak najszybciej, czy zachować dotychczasowe tempo, co zaowocuje auto-zredagowanym tekstem pewnie za jakieś 3 miesiące.

9
Tony pisze:A czy są jakieś ramy czasowe bądź ilościowe tego przedsięwzięcia? Bo nie wiem, czy wszystko rzucać i kończyć to, co mam, jak najszybciej, czy zachować dotychczasowe tempo, co zaowocuje auto-zredagowanym tekstem pewnie za jakieś 3 miesiące.
Spokojnie, jest to akcja długofalowa. My też mamy swoje prace itd., dlatego nie możemy obiecać (i tym samym ograniczać innych), że wszystko zostanie zrobione natychmiast. Sądzę, że spokojnie można nadsyłać prace, które w obrębie 1-2 miesięcy zostaną przeczytane przez weryfikatorów.
katamorion pisze:Według mnie bezpośredni kontakt z wydawnictwem jest lepszy.
Oczywiście możesz mieć rację - jednak, tutaj tekst leci do wydawnictwa z konkretnymi ocenami ludzi, którzy mają w tym doświadczenie i naprawdę szczere chęci. Poza tym, owy tekst/powieść/książka zostaje wysłana do Videograf II z ocenami tych, którzy przeczytali (czyli czytelniczymi) - co pozwoli zwrócić większą uwagę na dany tekst.

Celem akcji jest nie tylko skierowanie oczu wydawnictwa na twór, ale też na autora. Wierzę, że jest to dobra akcja i że przysłuży się tym, którzy pragną pisać!
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

10
katamorion pisze:Nie kontakotwałam się jeszcze z żadnym wydawnictwem, ale myślę że bezpośredni kontakt jest lepszy niż sito redakcyjne młodych osób.
Znowu, możesz mieć rację, ale spójrz na to z tej strony:

Jestesmy weryfikatorami - nie raz i nie dwa pomogliśmy w poprawianiu tekstu. Kiedy czytam czyjąś pracę nadesłaną na maila zawsze zaznaczam słabe/złe fragmenty, sugeruję poprawki, wskazuję złe i mocne strony tekstu. Wyobraź sobie sytuacją, w której autor wysyła świetną książkę z mnóstwem błędów - zazwyczaj (strzelam, że 90% szans na spalenie tekstu u wydawcy) zostanie ona odrzucona. Ja, czytając, wykonam lwią część porpawek, dam sugestie porady - taki, poprawiony tekst leci do wydawnictwa. osoba, która skorzysta z programu może uzyskać naprawdę sporą pomoc - gdy tylko tekst będzie mieć potencjał. Czy nie jest to dobra alternatywa?
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

11
Świetna akcja, gratuluję :) Mam tylko jedno pytanie - czy nie dało by rady rozciągnąć tego również na teksty krótsze? Opowiadania na przykład? W moim skromnym dorobku powieści jeszcze nie ma :(
Miłości jestem posłuszna i szczęściu się nie opieram!
I czuję twoją pieszczotę i coraz bardziej zanikam,
I czuję twe pocałunki i coraz bardziej umieram.

Rok nieistnienia B. Leśmian

13
Milly pisze:Świetna akcja, gratuluję :) Mam tylko jedno pytanie - czy nie dało by rady rozciągnąć tego również na teksty krótsze? Opowiadania na przykład? W moim skromnym dorobku powieści jeszcze nie ma :(
Niestety, po wielu rozmowach z Videografem a także z innymi wydawnictwami/pisarzami - program nie może i nie obejmie (w nawet dłuższym czasie) krótszych form niż powieść. Jest to podyktowane wieloma warunkami naszego rynku czytelniczego - szczegółów podać nie mogę, natomiast zapewniam, że wiele w tej materii się nie zmieni w najbliższym czasie.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

14
Nie kontakotwałam się jeszcze z żadnym wydawnictwem, ale myślę że bezpośredni kontakt jest lepszy niż sito redakcyjne młodych osób.
Problem w tym, że wydawnictwa często nie czytają/ nie zwracają zbytniej uwagi/ nie odpowiadają na propozycje wydawnicze. Gdyby ich działanie było przejrzyste, proste i zorganizowane, a kontakt równie łatwy jak z każdą normalną instytucją na ziemi, wtedy ta inicjatywa nie miałaby sensu. Ale ma.

Jeśli ktoś z tego forum chce robić za darmo to, z czym nie radzą sobie opłacani ludzie (bo za czytanie i ocenianie tez im się przecież płaci), to można im tylko dziękować. Nawet jeśli w przyszłości miałoby im coś z tego skapnąć, to ja nadal podpisuje się pod tym obiema rękami.
Chodzi o to, żeby zwrócić uwagę wydawnictwa na tekst. Jeśli istnieje jakaś komitywa z Videografem II, to masz chociaż pewność, że już tam w redakcji Twój tekst będzie traktowany przychylniej. A to baaaardzo dużo.

Sam raczej nic nie wyślę (chcę wydać sam!sam!sam!nawet jeśli mam iść najdłuższą możliwą drogą), ale to opcja, która wielu ludziom może ułatwić życie. I wydawanie.

[ Dodano: Sro 09 Wrz, 2009 ]
Jeszcze pytanie:
Czy minimalna ilość znaków nie jest trochę za wysoka? 500k to jest już wcale nie mała książeczka, bywają dobre a krótsze.
(np. taki Vonnegut nie miałby u Was szans:P)
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

15
katamorion pisze:Według mnie bezpośredni kontakt z wydawnictwem jest lepszy.
i tak i nie. Weryfikatorium zapewni (khm... teoretyczie przynajmniej) jakąś selekcję.

powiem brutalnie - jeśli ostro i z głową poselekcjonuje to może spełnić w przyszłości rolę zachodniego agenta literackiego.

Przychodzi na biurko powieśc debiutanta co do której nie wiadomo co jest warta i powieśc debiutanta opatrzona kartką od selekcjonera "niezłe - rzuć okiem". Jesli selekcjoner ma za sobą np dziesięc tafionych pozycji to z jego zdaniem rozsądny wydawca bedzie się liczył.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”