Obiecałem, że poskromię jakoś swój język. Chyba nie dam rady... Zapraszam więc każdego gotowego na długą dyskusję o przyszłości współczesnej literatury. Resztę w sumie też zapraszam...
Cała moja bulwersjacja mentalna zaczęła się, gdy w temacie o akcji "Niech się wyda!" przeczytałem to:
i odpowiedźMilly pisze:Nieśmiało zapytam raz jeszcze...
Rozumiem, że jedno opowiadanie nie wchodzi w grę, ale co będzie, jeśli ktoś ma powiedzmy 15-20 dobrych, ale krótkich tekstów, z których po złożeniu wyjdzie całkiem pokaźny zbiorek opowiadań? A jeśli dopuszczacie taką możliwość, to czy są jakieś zastrzeżenia, np. że opowiadania muszą być osadzone w jednym świecie, albo ma je łączyć ten sam bohater, albo jedna tematyka, czy też mogą być zupełnie ze sobą niepowiązane, ale w tym samym gatunku? Proszę o rozwianie moich wątpliwości
Martinius pisze:Milly - aktualnie to nie wchodzi w grę i nie chodzi tutaj o nasze "widzimisię" ale o rynek wydawniczy i zapotrzebowanie. Dystrybutorzy i księgarnie bardzo niechętnie sięgają po taką literaturę - zwłaszcza debiutantów.
*khy, khy, rzyg, bełt, drap drap, swęd swęd*
Że co?! "nie chodzi tutaj o nasze "widzimisię" ale o rynek wydawniczy i zapotrzebowanie." Minie bardzo dużo czasu, zanim pojmę gdzie tu jest sens, a gdzie logika.
A. Wyobraźmy sobie współczesnego człowieka lat 25. Niedawno skończył studia, jest młody, dynamicznie się rozwija, zdobył już jakąś prace i jednocześnie nadal się szkoli. Załóżmy, że nawet lubi książki i ma kasę.
B. Wyobraźmy sobie teraz drugiego współczesnego młodego człowieka lat 25. Też skończył studia, ale pracy nie znalazł. No, może i znalazł - ale zajmująca i słabo płatna, albo w ogóle jakaś dorywcza. W jego branży szaleje bezrobocie (bo studiował np. filozofię cz inny taki chów krów i technologie papirusu). Załóżmy, że nawet lubi książki i jest na tyle zacięty, żeby sobie na nie odkładać kase.
A teraz pomyśl, czego Ci dwaj młodzi ludzie - tak skrajni, a tak podobni - nie mają. (Warto dodać, że tą "rzecz" indianie hopi-siupi z dorzecza Guadalapungur mają aż w nadmiarze.)
O czym mówię? Chodzi oczywiście o CZAS.
Wyścig szczurów, walka o pracę, wykształcenie, kasę itd. to cechy współczesnego świata. (Romatyków-filozofów żywiących się korzonkami i mieszkających w szałasie pomijam.)
Młody człowiek ma wybór - wybrać rozrywkę prostą, niezobowiązującą, czasowo regulowalną (np. gry, TV, jakieś sporty itp.) lub też sięgnąć po książkę.
Tutaj czeka go kolejny wybór - 153243432-stronicowa cegła znanego i prestiżowego autora Stefana Króla "Czcicele Bobrzej Nory" (129zł) lub zbiór krótkich "pięciominutowych" opowiadań rodzimego autora Rafała Żołędźskiego "Rozjechali mi żabę po 12 hamburgerów sztuka" (12zł).
W książce Stefana Króla wstęp kończy się na 132 stronie. Akcja nabiera tępa na stronie 53443, na 23445 nabiera rozpędu, na 542354 zapierdziela jak królik na heroinie, potem następuje Nieoczekiwany Zwrot Akcji, królik wpada w poślizg, wylatuje za zakręt, szaleńczo kotłuje łapkami po asfalcie, włącza się hamowanie tarczowe, wspomaganie kierownicy akcja nabiera coraz większego tempa właściwietojuższaleńczagonitwasłowazasłowem....... mózg biednego, spracowanego współczesnego czytelnika exploduje. *plum*
Natomiast w zbiorze opowiadań Rafała Żołędźskiego znajduje się 35 krótkich, kilkustronicowych opowiadań, każde o fabule zamkniętej. Łączy je tylko lekki i przyjemny styl autora i gatunek - załóżmy, że surrealistyczny horror z lekką nutką czarnego humoru.
Współczesny Młody Człowiek wraca po pracy/studiach/czymśtam, zmęczony (czy tam skacowany) siada w fotelu. Widzi dwie rzeczy: konsolę XKloc180 i najnowszego Super Uber Solar Street Fighter IV Turbo: Expanded Edition Online oraz zbiorek opowiadań Żołędźskiego. Postanawia sobie poczytać. Sięga więc po książkę i czyta.
21:06 - Przeczytał pierwsze opowiadanie. Niezłe. Proste, acz ciekawe.
21:15 - Przeczytał kolejne. Dłuższe, ale z zaskakującą pointą. Poziom szczęścia rośnie.
21:16 - Mikrofalówka piszczy, pizza gotowa. Idzie po pizzę, wraca z pizzą, wciąga pizzę jak wygłodniała maciora wiosną. Kolejne opowiadanko jest na tyle zgrabne, że mózg radzi sobie jednocześnie z kierowaniem ręką do ust i oczami po tekście.
21:30 - Pizza skonsumowana, tak jak kolejne 2 opowiadania. Przy ostatnim zachłysnął się ze śmiechu i troche ketchupu skapnęło na stronę, przez co tekst się ubrudził i kluczowy dla fabuły moment został ukryty. Nic nie szkodzi - to tylko jedno, krótkie opowiadanie. Zgodnie z prawami Murphy'ego, przy czytaniu książki Stefana Króla ketchup kapnął by akurat na kluczowy moment w fabule, gdy Poboczny Bohater Historii Częściowo Związanej Z Główną Osią Odnogi Centralnej Fabuły mówi do Dziadka Bobra, że jego ojcem jest.... no właśnie, nie wiadomo. Pieprzony ketchup...
22:00 - Uchahany do łez, kortyzol tryska uszami, czytelnik szczęśliwy i w duchu dziękuje autorowi za podarowanie mu paru odstresowujących chwil. Została jeszcze połowa opowiadań. Będzie co czytać w autobusie.
Czytelnik, który ma czas na czytanie powieści to albo uczniak, albo "oldsqlowiec" lat 40+ pamiętający, jak to się za komuny "Fantastyke" przynosiło do szkoły i podniecało wizjami Lema... albo człowiek w wieku dowolnym, który ma na to czas i ochotę. Łapki w górę! Jeeeden... dwaaa... ej, schowaj tą drugą rękę!
Ja natomiast chętnie sięgnę po zbiorek opowiadań. Hmm... Lovecraft nie żyje, Sawaszkiewicz nie żyje... Cholera. Gdzie się podziały zbiory opowiadań?
Świat będzie nieuchronnie zmierzał ku minimalizmowi, skracaniu czasu trwania różnych czynności, w tym zapewne czytania. A jeśli nie skracaniu, to maxymalizowaniu przyjemności z tego wynikłej. (Nie wyjeżdżać mi tylko teraz z Fahrenheitem czy inną taką pseudomądrą książką. [Oj, grabie sobie... wiem...

Dlatego triumfy święcą typy Harry'ego Potter'a, Zmierzchu i Pratchetta.
PS Kto nie zna przyjemności czytania tworów teoretycznie prostych, krótkich, acz uzależniających - niech wejdzie tu http://greybrow.iq.pl/Sawaszkiewicz/z_m ... /index.php
To jak z paleniem papierosa. Dopier co wypaliłeś jednego, a już masz ochotę na następnego... No i jeszcze jednego... przecież to tylko pare minut...
Kto się zgadza, a kto nie? Mam rację, czy pieprzę bzdury? Paradoxalnie (do tematu) liczę na długą i owocną wymianę zdań
