Wilk jest opkiem testowym, stworzony głównie w celu sprawdzenia umiejętności w niektórych dziedzinach (głównie koncentrowaniu się na głównym bohaterze i jego uczuciach)
Dlatego zależy mi na jego ostrej ocenie.
Z góry dzięki
PS - nie wiem jak duże części lubicie czytać.
Wilk ma 2,5 strony
Cykl ponad 8...
Ale dobra, zapraszam do czytania i ostrej krytyki

Deszcz mozolnie bębnił w szyby. Górski krajobraz powoli przesuwał się za szybą autokaru, niczym w rytm brzmiącej w uszach spokojnej piosenki. Piotrek oderwał wzrok od rozciągającego się krajobrazu i rozejrzał się po autokarze – widok nie zachęcał szczególnie do robienia czegokolwiek, a zwłaszcza do ściągnięcia słuchawek z uszu by z kimś porozmawiać. Miejsce obok było puste – towarzysz podróży gdzieś prysnął – wokół można było dojrzeć plotkujące zapewne dziewczyny. Paru znudzonych chłopaków wpatrywało się w szyby niezbyt przytomnym wzrokiem. Zaś reszta przedstawicieli płci niespecjalnie pięknej zbiła się w grupkę na końcu autokaru i nawijała o przyziemnych sprawach popijając piwo w butelce od soku jabłkowego, co jakiś czas pociągając coś mocniejszego z krążącego tam razem z piwem termosu. Piotrek westchnął. Nigdy nie potrafił się zżyć dobrze z tą grupą, mimo, że pozory zachowywał dobre – niby miał paru lepszych znajomych, niby nie miał wrogów, ale tak naprawdę... Nie cierpiał większości ludzi ze swojej klasy i gdy mógł unikał jej. I przyziemność i zajmowanie tylko chlaniem i przechwalaniem, kto gdzie jak i z którą coś robił nudziła go – bo i co tam niby takiego ciekawego? I tak pewnie wszyscy zmyślali albo, co najmniej mocno fantazjowali. Chłopak odwrócił się do okna, lecz nie spojrzał za nie. Popatrzył w inny świat – świat wykreowany z jego własnych marzeń i pragnień. świat utopijny, w którym nie ma naszej kochanej przyszłości narodu – tej, która jedyną perspektywę, jaką roztaczała, gdy dojdzie do władzy była trochę szybsza niż planowano apokalipsa oraz ogólny upadek moralno-etyczny. Miejsce bez problemów z pieniędzmi, świat bez egoizmu, świat, w którym ludzie nie posiadają wielu ze swoich przywar... Twór bez większości wad, z wieloma ciekawymi rzeczami do zrobienia...
W końcu wysiedli z autokaru – niewielki, dość przyjemnie wyglądający pensjonat w jakiejś górskiej miejscowości dawał pozytywną nadzieję, na choć odrobinę komfortu. Gdy tylko usłyszał, że przez przypadek został zaklepany także jeden pokoik jednoosobowy nie zwlekał. Szybko wybiegł na czoło grupy pośród cichych bluzg, gdy uderzał kogoś bagażem i zajął to miejsce dla siebie. Pokoik był mały, ale całkiem przytulnie urządzony – mała łazieneczka z prysznicem, parę półek, oraz mały tarasik z krzesłem i widokiem z trzeciego piętra tworzyły sympatyczną atmosferę. Wycieczka zapowiadała się coraz lepiej. Popołudnie nie było specjalnie interesujące – zwiedzanie miasteczka, starego kościółka oraz kupowanie zapasów, które składały się tylko z tego, co najbardziej demoluje organizm. Na wieczór była planowana mała wycieczka z jednym z opiekunów – najbardziej lubianym, z całego grona pedagogicznego, młodym chemikiem i amatorem chodzenia po górach. Chętnych było mało, więc nie było problemów z dostaniem się. W końcu około godziny dwudziestej mała, bo zaledwie dziesięcioosobowa grupka wyruszyła. Piotrek tym razem nie wziął odtwarzacza mp3 – są rzeczy ważniejsze do słuchania niż muzyka - jednym z takich powodów bywają odgłosy natury. Zwłaszcza tam gdzie było jej bliżej do naturalnego stanu. Podczas pierwszej przerwy odszedł trochę na bok, żeby móc w spokoju poobserwować góry wczesnym wieczorem – a widok był naprawdę wspaniały. Zachodzące słońce odbijało się w płynącej niżej rzeczce, tworząc kolorowe wzory na jej nierównym obliczu. Zostawił swój plecak i poszedł trochę głębiej w las. Nie miał ochoty słuchać wycieczki, chciał pobyć trochę sam z naturą. Chciał odpocząć od tego zgiełku miasta... Choć przez moment poczuć się jak w swoich marzeniach...
Rozmyślając zagłębiał się powoli w las – drzewa nie rosły gęsto, krzaków ani krzewów także nie było dużo, więc większych problemów to nie sprawiało i pozwalało iść trzymając głowę w chmurach. W końcu jednak nadszedł czas by wrócić do świata żywych – zmrok zaczął zapadać w coraz szybszym tempie. Piotrek rozejrzał się – lecz nie był w stanie zorientować się gdzie jest droga – w dodatku, psiamać nie był w stanie powiedzieć skąd przyszedł. Mimo wcześniejszych opadów ziemia była sucha, a słabe ślady szybko znikały wraz z nadchodzącą nocą. Wtedy chłopak usłyszał wycie – najprawdopodobniej wilka. W tym momencie prysły wszystkie troski – mimo, że powinno być zupełnie inaczej – chłopak poczuł zupełny spokój. Kiedyś czytał o wilkach – podobno zanim człowiek porzucił naturę i zaczął ją niszczyć, wilki były duchowymi przewodnikami ludzkości. Chłopak zaczął powoli w kierunku, z którego rozlegał się zew – nie wierzył ze coś mu się stanie – nie po tym, co przeczytał. Trasa mijała spokojnie, mimo że okazało się, że wilk był o wiele dalej niż mu się zdawało. Nie próbował się skradać – wiedział, że to było bezcelowe, oraz nie chciał stwarzać pozorów, że chce wilka zajść nieoczekiwanie – o ile wilk mógł zrozumieć coś takiego... Zwierzę stało na skale wpatrując się w nadchodzącego młodzieńca. Zatrzymał się... Wokół panowała niesamowita cisza, burzył ją tylko powolny oddech młodzieńca. Wpatrywał się w wilka nie próbując nawet oderwać wzroku – wszystko przestało go obchodzić. Chciał tylko podziwiać jak najdłużej to zwierze – choćby miała być to ostatnia rzecz w jego życiu – choć nie takiej śmierci pragnął. Po chwili, która wydawała się trwać, co najmniej godzinę, wilk uniósł głowę w kierunku księżyca i zawył głosem, jakiego jeszcze chyba nie znał świat...
- Wstawaj chłopie! Dojechaliśmy! Jak długo masz jeszcze zamiar tutaj spać? – ktoś próbował go budzić przyspieszając ten proces lekkimi kopniakami w buty i nogi
- Już się zbieram qwa... I przestań mnie kopać, bo jak ci oddam to będziesz zbierał swoje zęby po całym ośrodku. – odburknął Piotrek
- Jakim ośrodku? Przecież mamy mieszkać w domkach! Coś ci się chyba przyśniło
- Ta... A teraz złaź mi z drogi, bo chcę wyjść...
Chłodne powietrze uderzyło go w twarz od razu po wyjściu z autokaru – mimo popołudnia temperatura była stosunkowo niska – nawet jak na czerwiec. Z niewiadomych przyczyn wydawało mu się, że w oddali słyszy wycie – wycie wilka...
- Zbiórka! - ryknął nauczyciel - Uspokójcie się, bo zaraz pani profesor ogłosi parę ważnych rzeczy!
Po czym skinął w kierunku stojącej niedaleko, starszej kobiety o siwych włosach - potocznie znanej jako "Lekki kaliber", a to ze względu na wyjątkowo drobną posturę.
- Najpierw najważniejsza informacja - rozpoczęła - niestety zaszła pomyłka i zamiast domków zostały nam zarezerwowane pokoje w ośrodku...
Ale Piotrek dalej już nie słuchał. Momentalnie wszystkie myśli skupiły się na pensjonacie... śnie... Pensjonacie, śnie i... Wilkach...
Po chwili powrócił do rzeczywistości, podniósł rękę i nie czekając na pozwolenie zaczął mówić, przerywając tym samym nauczycielce.
- Chciałbym wziąć pokój jednoosobowy
- Piotrek, czy nie wiesz, że nie należy się wtrącać innej osobie w słowo? Na pytania będzie czas później. Ale nie - nie ma opcji, żeby ktokolwiek miał pokój jednoosobowy. Bez dyskusji - powiedziała chłodnym tonem, po czym wróciła do tłumaczenia regulaminu wycieczki.
Opuścił rękę smutny, Pośród wymownych i pogardliwych spojrzeń reszty wycieczki. LEcz to już go nie obchodziło. Słońce zbladło, świat poszarzał. Szansa na wspaniałą przygodę, o której marzył prysła jak bańka mydlana. Wszystko się skończyło, a wycieczka straciła sens...
Nie przejmował się już, z kim będzie dzielić pokój, o której są posiłki, czy co się jeszcze będzie działo. To wszystko było bez znaczenia...
Pokój trafił mu się trzyosobowy - z dwoma osobami, z którymi mało, kto lubił się zadawać. Ale to mu nie przeszkadzało. Nie przepadał za nimi, ale mimo to, byli to ludzie jakże podobni do niego. Aspołeczni, żyjący we własnym wyimaginowanym świecie. Niepotrafiący żyć ze światem, dlatego uciekający w krainę marzeń, czy jak to dzisiaj popularniejsze - komputerów.
Pokoik był mały, jak na trzy osobowy, ale przyjemny. Jedna duża szafka, parę półeczek czy 2 lampki nocne. Do tego skromna łazienka z ledwo upchniętym prysznicem, oraz tarasik z dwoma krzesłami i odrobiną miejsca. Niektóre rzeczy były niby podobne do jego snu, ale czyż pierwszy raz jest w takim pensjonacie? Przecież wszędzie jest podobnie. Pokój mógł wiec powstać z jakichś zakamarków jego pamięci... Smutek powoli ustępował goryczy. Chłopak czuł się jakby dobiegł na metę jako drugi tylko, dlatego, że jego pas biegu był w gorszym stanie... Zaczął powoli kląć na swój własny umysł, który go do tego doprowadził.
= Dlaczego?! Dlaczego tak mi robisz? Dlaczego tworzysz mi nadzieję, która nie ma sensu zaistnieć? Dlaczego odbierasz mi te ostatnie odrobiny radości, jakie posiadam? Dlaczego! Dlaczego. Dlaczego... =
Targany tymi uczuciami położył się i udając zmęczonego zasnął, aby uciec od bólu, który czuł do samego siebie, mimo, że tak naprawdę nie był winny...
Gdy przyjdzie czas
tam pośród gwiazd
w końcu spotkamy się
świat usnął. Na niebie migotały gwiazdy, korzystające z braku księżyca, który znajdował się w nowiu. Noc była ciepła, mimo że to był góry. Piotrek siedział na plastikowym krześle, które znalazł na tarasie obok i rozkoszował się przyjemną pogodą. Rozmyślał. O świecie, o śnie... Dumał nad wszystkimi dzisiejszymi wydarzeniami, nad wizją ze snu, oraz jednym niepasującym kawałku, który doprowadził go do tak parszywego stanu.
Choćbyś ruszył w świat
I porzucił swój dom
nawet wtedy każdy z nas
będzie wspierać cię
Nawet gdyby księżyc zgasł,
A ty wędrował pośród gwiazd,
twa dusza będzie pośród nas,
a my nie opuścimy cię...
Piotrek zsunął słuchawki z uszu i spojrzał na niebo
- pośród gwiazd, co? - mruknął do samego siebie
Od dziecka lubił patrzeć na gwiazdy. Ich piękno i delikatny blask od zawsze go przyciągały. Jako mały chłopiec chciał, gdy dorośnie, polecieć kiedyś za orbitę ziemską i móc popatrzeć na gwiazdy w swoim pełnym, nieskrywanym przez atmosferę ziemską blasku, a potem umrzeć, zamykając oczy widząc najpierwotniejszy i najpiękniejszy twór wszechświata...
= Marzenia = pomyślał = czy one kiedykolwiek się spełniają? =
Westchnąwszy wstał i wrócił do pokoju
PS - nie to nie jestem ja

Choć zawarłem tutaj kawałeczki siebie, czasami nawet nie takie malutkie
