Trochę poskrobałem i takie cuśko wyszło.
-------------------------------------------------------------------------------------
Każdy z nas, ludzi ma głęboko w umyśle skrzynię. Skrzynię małą, właściwie mikroskopijną. Skrzynia ta jest owinięta łańcuchami. Grubymi. Dziesiątkami grubych łańcuchów. Każdy mocny, walczy. Morduje się z tym co jest wewnątrz. Morduje się, by nie dać temu co, tam jest wyleźć na zewnątrz. I z reguły nie poddając się przez długie lata, może w końcu odpocząć, rozluźnić łączenia poszczególnych ogniw. Wtedy tez cały człowiek idzie odpocząć. Od wszystkiego i co ważniejsze już nikt z tego świata nie jest w stanie mu tego odpoczynku przerwać, choćby nie wiadomo jak mocno tego pragnął, a często pragnie tego z całych sił i własnej woli. Jednak nie może. Ale czasem to co jest wewnątrz nie daje za wygraną i łańcuchy w końcu poddają się. Ogniwa słabną, by dojść do krytycznego momentu i rozpaść się. Rozlecieć, każde w inną stronę. I właśnie wtedy, to co jest wewnątrz skrzyni może ją swobodnie opuścić. Nic nie jest w stanie powstrzymać tej ucieczki. Pewnie chcesz wiedzieć co tak bardzo chce opuścić (czego szczerze Ci nie życzę) Twoją skrzynię? Powiem Ci. Jest to ciemność. Ciemność czarniejsza niż morze pod nocnym niebem spowitym w najgęstsze chmury deszczowe. Ciemność wściekła, zła w każdej cząsteczce. Ciemność ta zamknięta w malutkiej skrzyni przez długie lata, skuta łańcuchami, przesiąknięta złem w czystej postaci nienawidzi Cię. Nienawidzi za uwięzienie. I bynajmniej nie przebacza. Jak kropla trucizny wlana do wody, ogarnia umysł, wchłaniając kolejne jego cząstki. Zatruwając je, by w końcu doprowadzić do ich zniszczenia. I gdy to się jej uda nie ma już umysłu. Jest tylko pustka. Ta twarz człowieka, niegdyś śmiejąca się, płacząca, wyrozumiała, czy zdenerwowana, teraz traci emocje, wyraz i całe swe człowieczeństwo. Oczy nie obdarowują już otoczenia tymi krótkimi, ani tymi długimi, pełnymi tęsknoty i miłości spojrzeniami. Teraz głucho wpatrują się w przestrzeń przed sobą. Ale nie widzą już tam nic. Nie chcą niczego zobaczyć. Nie mogą. Ta ciemność zamienia człowieka w istotę, o ile tak to można ująć, pustą. Pustą na zewnątrz i wewnątrz. Pustą w całości. Ale zanim pochłonie umysł, znęca się nad nim. Bezlitośnie zaspokaja niepohamowaną rządze zemsty. Każde cierpienie człowieka to odzyskana chwila więzienia w skrzyni. A jest tych chwil dużo. I ona pamiętając je, każdą dokładnie, odpłaca się, czasem z nawiązką. Odpłaca się przemawiając do człowieka. Pokazując mu, to czego boi się, to czego nie chce oglądać… I człowiek nie może tego powstrzymać, aż w końcu poddaje się. Nawet jeśli nie chce się poddać, musi, bo walka ta jest z góry przesądzona i nic nie jest w stanie zmienić jej wyniku. Wtedy nadchodzi ten właśnie koniec. Twarz i oczy tracą wyraz a ciało nie reaguje już na nic. Egzystencja powoli zbliża się do końca. Ten nadchodzi. Cichy i już spokojny, ale samotny. Po nim ciemność odchodzi pozostawiając człowieka obok innych odpoczywających…
Trochę o szaleństwie...
1"Ja to wszystko serdecznie pierdolę, panie majorze. I wszystkich."
Demony Wojny wg. Goi
Demony Wojny wg. Goi