Andrzej Pilipiuk pisze:jest recenzja "domu" w najnowszym numerze Science Fiction
Coś mi się obiło o uszy. Ciekawe, jak ta recenzja zostanie przyjęta... ;-)
auron pisze:Jako, że jestem właśnie po przeczytaniu "Domu na Wyrębach", chciałem pogratulować świetnego debiutu. Książka naprawdę bardzo mile mnie zaskoczyła.
Bardzo dziekuję i cieszę się, że książka podeszła.
auron pisze:Chciałem też nawiązać do porównań z prozą S. Kinga (jako taki mały psycho fan Kinga). Bo odniesienia treściowe do tematyki (horror, obyczaj, trochę z powieści psychologicznej) uważam oczywiście za trafione, ale znajduje też jeszcze jeden dość "mocny' element wspólny. Mianowicie sposób rozwijania i ukazywania historii, który uważam za bardzo zbliżony do prozy amerykańskiego pisarza. W przypadku Kinga rzecz często nazywana jest "gawędziarstwem". Tutaj, w przypadku "Domu na Wyrębach" również moim zdaniem można znaleść takie "gawędziarstwo" (oczywiście w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu). Przynajmniej takie ja odnosze wrażenie. Mam nadzieje, że nie uraziłem Pana takim porównaniem. Bo jeśli polska proza z gatunku horroru może być ukazana w ten sposób to zawsze będę po nią z chęcią sięgał.
Bardzo mi zależało, aby "Dom na wyrębach" nie był jedynie horrorem, aby można było w nim znaleźć coś więcej. Jeśli przynajmniej w jakimś stopniu się udało, to świetnie.
A porównanie do mistrza absolutnie mnie nie uraziło. :-) Dzięki. No i mam nadzieję, że nie zawiodę oczekiwań w przyszłości.
auron pisze:W jednym z wywiadów przeczytałem, że przy pierwszym kontakcie z nowo wydaną książką, zamiast podziwiać, zajął się Pan wertowaniem powieści w celu odnalezienia jakiegoś fragmentu, który miał zostać zmieniony. I tu niedyskretne pytanie: Dotyczyło to jakiejś małej korekty (bardziej formalnej) czy zmian w treści utworu?:D
Nie było mowy o pomyłkach w treści, czy też w kwestiach redaktorskich. W tych sprawach wszystko przebiegło całkowicie bezproblemowo.
Chodziło o błąd w trakcie przygotowywania gotowego tekstu dla potrzeb drukarni, co było związane ze specyficzną konstrukcją "Domu na wyrębach", ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze i książka od początku wygląda tak, jak wyglądać powinna.