Traktując przedstawienie się jako przywilej, nie zaś obowiązek, witam!
Przyszedłem na świat w upalne, lipcowe lato 89, a niedługo potem nadano mi imię Oskar, które wybrał jeszcze wtedy młody mój ojciec, zafascynowany bohaterem Blaszanego bębenka.
Teraz. Studiuję, na na wydziale ochrony środowiska i rybactwa(!) UWM co wypłynęło naturalnie z mojej dziecięcej fascynacji różnymi istotami (insektami przeważnie), a która przyjmowała różne formy podczas mojej, można by rzec, kariery naukowej.
Czytam, bawię się w gry fabularne i poguję. Palenie papierosów traktuję tak samo jak przejażdżki fiatem 126p o dźwięcznym imieniu "Błękitny Mściciel", raczej rzadko, ale w pełnej egzaltacji.
Nigdy nie wystarczył mi odbiór mediów, dlatego tworzę.
6
cześć
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3pcp0_user6.jpg[/img]
----------------------------------------------------------------------
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3phuz_userbar(2)b.jpg[/img]
----------------------------------------------------------------------
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3phuz_userbar(2)b.jpg[/img]
8
Istotnie, ciekawe powitanie.
Witam w naszym gronie
Witam w naszym gronie

„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.