o zawodach i wykształceniu

1
Pomyślałem sobie że może warto to wydzielić jako temat.

Na początek przeklejam kim sa pisarze od fantastyki - jeszcze z uzupełnieniem.

aaaa.. o tym też już pisałem
to raz jeszcze - z tytułami naukowymi jak znam, a buźką zaznaczam kto pracuje na uczelni - jak wiem:

dr. Anna Brzezińska - historyk
Ewa Białołęcka - pedagog (wczesnoszkolny bodaj)
Anna kantoch - arabistyka? orientalistyka? coś takiego
dr Magda Kozak - lekarz
Maja Lidia Kosssakowska - artysta plastyk/archeolog
M.Wójtowicz - socjolog?/tłumaczka

Facety:

K.Boruń - fizyk
J.Ćwiek - studiuje zdaje się kulturoznastwo
prof. M.S.Huberath - biofizyk ;)
J.Grzędowicz - biolog
J.Inglot - polonista
W.Jabłoński - polonista chyba.
dr Jacek Komuda - historyk i informatyk
G.Janusz - germanista
R. Kosik - nie wiem ale pracował w reklamie
F.W.Kres - nie iwem - pracował jako pielęgniarz i ochroniarz
inż. dr K.T.Lewandowski - inzynier chemik, doktorat z filozofii ;)
M.Mortka - skandynawista i anglista
T.Pacyński - informatyk i spawacz
R.Pawlak - nie wiem
J.Piekara - chyba psycholog.
A.Sapkowski - nie wiem, zawód handel zagraniczny
dr j.sobota (o ile toto można pisarzem nazwać) filozof :(
dr A.Szrejter - archeolog
dr Wit Szostak - filozof ;)
janusz A. Zjdel - fizyk atomowy
prof. A.Zimniak - chemik ;)
inż. A. Ziemianski - architekt ;)
R.Ziemkiewicz - polonista

i ja - archeolog

zwróćcie uwagę na liczbę utytuowanych naukowo
profesorów dwu, inżynierowie, a doktorów to na pęczki

wśród elity fachu jest sporo przedstawicieli nauki - przy czym humaniści i niehumaniści mniej więcej po równo.

Praktycznie każdy ma lub będzie miał wykształcenie wyższe.
polonistów doliczyłem sie trzech na 29 pozycji. (w tym R.A.Ziemkiewicz dawno przeszedł do publicystyki a J.Inglot już dłuzszy czas nic nie wydał).

Czyli 10% raptem.

3
Dla porządku dołączam się do listy; A. Przechrzta - historyk ( poniekąd doktor nauk humanistycznych) :P

Na poważnie - rzeczywiście niewielu polonistów.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

4
Mimo wszystko widzę, że pisarzami zostają ludzie inteligentni.
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons

5
Z głównym nurtem jest trochę podobnie. No ale w sumie jakie wykształcenie powinien mieć pisarz? Humanista - polonista (jak mi się zrymowało)? Nie, pisarstwo to coś, czego się nie nauczy na zajęciach, chyba że poprawnego języka czy obycia w literaturze.

Tak mi się skojarzyło z moimi zajęciami z dziennikarstwa w liceum, gdzie nam powtarzano, że w sumie jesli chcesz być dziennikarzem to trzeba przede wszystkim pisać, mieć praktyki w redakcjach gazet (jako uczniowie klasy dziennikarskiej mieliśmy taką możliwość), biegać, wyrabiać kontakty itd. A studia lepiej wybrać inne np. historię, politologię, socjologię, informatykę, cokolwiek. Potem możesz byc dziennikarzem- historykiem, dziennikarzem-politologiem, cokolwiek, jakaś specjalizacja, ,,a tak będziesz dziennikarzem-dziennikarzem czyli dupa blada" . Oczywiście nie oznacza to, żeby nikt nie szedł na dziennikarstwo, bez przesady, ale coś w tym jest.

Po polonistyce najczęściej słyszę, że ludzie pracują w szkole, jako redaktorzy, teoretycy języka na uczelni itd. O pisarstwie słyszę z ich ust rzadko, co nie znaczy, że wcale. Jednak wydawać by się mogło, że po takich studiach więcej osób będzie chciało pisać...
Już prędzej ludzie po ASP, jak Musierowicz, która jest grafikiem, mają większy pociąg do sztuki pisania.

[ Dodano: Sro 14 Paź, 2009 ]
Z głównym nurtem jest trochę podobnie. No ale w sumie jakie wykształcenie powinien mieć pisarz? Humanista - polonista (jak mi się zrymowało)? Nie, pisarstwo to coś, czego się nie nauczy na zajęciach, chyba że poprawnego języka czy obycia w literaturze.

Tak mi się skojarzyło z moimi zajęciami z dziennikarstwa w liceum, gdzie nam powtarzano, że w sumie jesli chcesz być dziennikarzem to trzeba przede wszystkim pisać, mieć praktyki w redakcjach gazet (jako uczniowie klasy dziennikarskiej mieliśmy taką możliwość), biegać, wyrabiać kontakty itd. A studia lepiej wybrać inne np. historię, politologię, socjologię, informatykę, cokolwiek. Potem możesz byc dziennikarzem- historykiem, dziennikarzem-politologiem, cokolwiek, jakaś specjalizacja, ,,a tak będziesz dziennikarzem-dziennikarzem czyli dupa blada" . Oczywiście nie oznacza to, żeby nikt nie szedł na dziennikarstwo, bez przesady, ale coś w tym jest.

Po polonistyce najczęściej słyszę, że ludzie pracują w szkole, jako redaktorzy, teoretycy języka na uczelni itd. O pisarstwie słyszę z ich ust rzadko, co nie znaczy, że wcale. Jednak wydawać by się mogło, że po takich studiach więcej osób będzie chciało pisać...
Już prędzej ludzie po ASP, jak Musierowicz, która jest grafikiem, mają większy pociąg do sztuki pisania.

[ Dodano: Sro 14 Paź, 2009 ]
Coś mi się podwójnie wysłało.

6
Bez przesady. Od ornitologów też nie można przecież wymagać, żeby latali. Pisarzem jest ten kto uważa, że ma coś ciekawego do powiedzenia, a nie ten kto wie jak poprawnie sklecić zdanie i umie rozkminić na części pierwsze wszystkie jego składowe.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

7
khm... żeby to coś ciekawego umieć przekazać trzeba jednak klecić zdania. ;)

znajomość części składowych też się przydaje jak Ci redaktor zaznaczy na marginiesie "błąd następstwa podmiotów".

Problem w tym że gramatyki w szkołach uczy się baaaardzo źle. I potem 90% uczniów nie widzi żadnego sensu jej nauki a pozostałe 10% sądzi że trzeba to wykuć bo będą o to pytali na egzaminie.

8
icy_joanne pisze:Z głównym nurtem jest trochę podobnie. No ale w sumie jakie wykształcenie powinien mieć pisarz?
albo humanistyczne poparte szerokimi zaintersowaniami z odległych gałężi nauki,
albo inne ale poparte szerokimi zaintersowaniami humanistycznymi.

tzn. zacząć należy oczywiście jak sie ma zainteresowania nie poparte jeszcze papierkiem.

;)

9
Mało tego. Zauważyłem, że powieści większości ludzi są powiązane z ich zainteresowaniami. A zainteresowania są powiązane z dziedziną w której są dobrzy. Na przykład pan Pilipiuk jest archeologiem i jego opowiadania często opierają się na archeologii, albo są z nią powiązane. Pamiętam jakiś rozdział o Kubie gdzie grupa młodych archeologów wykopała i złożyła golema. Oprócz tego wiele innych rzeczy, wiedza z archeologii na pewno przydała się w momentach kiedy trzeba było, no nie wiem, opisywać rozkopywanie grobów i tym podobne. Inny przykład - pan Jacek Piekara. Teraz dowiedziałem się, że jest psychologiem i to można też wywnioskować czytając jego książki.

Bo przecież świetnie pisze się o tym, co się lubi. Wykorzystując swoją konkretną wiedzę można uczynić opowiadanie szczególnie wyjątkowym. Bo wtedy jest w pełni profesjonalne - w końcu napisał ją ekspert. A dziennikarz? No cóż, musi zdobywać informacje o zagadnieniu, które mu się przydadzą z internetu lub książek ale nawet po długim "dokształceniu" nie wie o np. kulturze i religiach wschodu tyle, co człowiek po ukończonym kulturoznawstwie~ :)

10
Andrzej Pilipiuk pisze:Problem w tym że gramatyki w szkołach uczy się baaaardzo źle. I potem 90% uczniów nie widzi żadnego sensu jej nauki a pozostałe 10% sądzi że trzeba to wykuć bo będą o to pytali na egzaminie.
No niestety ;/
Wiem to choćby po sobie - pisać lubiłam od zawsze, na polskim nieźle sobie radziłam. Ale jak przyszło do gramatyki to miałam ochotę wyć do księżyca. Skończyłam liceum wiedząc, co to podmiot i orzeczenie i niewiele poza tym (takie już na przykład dopełnienie, albo nie daj Boże dopełnienie bliższe i dalsze to już zupełny kosmos był).
Posiedziałam rok na klasyce i nagle okazało się, że to wszystko wcale nie jest takie trudne.

I nie jestem w stanie zrozumieć, czemu nasze szkolnictwo tak wygląda, dlaczego nikt z nim czegoś nie zrobi. Mundurki wprowadzić mogli - a zmienić programu nie.

A jak jeszcze przypomnę sobie maturę z polskiego... Pisanie pod klucz, dobry żart ;/
"I learned to listen.
In my dark, my heart heard music."

11
Sol pisze:
A jak jeszcze przypomnę sobie maturę z polskiego... Pisanie pod klucz, dobry żart ;/

Matura z polskiego jest żartem. Z ustnej dostałam 80% bo baba w komisji czepiła się jakiegoś słówka w prezentacji i nie przygotowałam kolorowych plakacików przez co przysypiała i miała pretensje. A przy krótkiej rozmowie o literaturze zaczęła ziewać i nawet nie słuchała uważnie. A jełopy, które nie wiedzą, co to Pan Tadeusz, przyszły, pokazały jakieś banały, zrobione przez kogoś innego i dostały 100%. A po pisemnej moja polonistka była taka dumna, przypadkiem klucz przewidywał więcej możliwości a ja wybrałam chyba analizę wiersza i moje 90%, mnożone podwójnie w punktacji na studiach było wg niej cudowne. Jak gdyby to była jej zasługa.

Nasz polski wygladał tak, że jak mieliśmy przeczytać jakąś lekturę, to miał być szczególowy spr z treści. Wynik był taki, że każdy wkuwał kto jakiego koloru miał kapelusz, ale o czym była książka, ba, czy ona miała jakiś sens czy przesłanie, to mało kto wiedział. Grunt, że ludzie zdołali zapamiętać ile reszty wydał Rzecki klientowi itp.

Może przyjdzie dzień, kiedy spokojnie i z przyjemnością przeczytam Pana Tadeusza. Ostatecznie lata nauki języka polskiego nie zdołały gruntownie zniszczyć mojej miłości do literatury. Chociaż dopiero od niedawna mogę nie krzywić się na dźwięk słowa Mickiewicz.

Wracając do wykształcenia: w moim, i nie tylko przypadku potwierdza się zasada: człowiek z motywacją zewnętrzną (np. nagrody, oceny) szybko traci zapał do czegoś,robi to by coś zyskać, człowiek z motywacją wewnętrzną będzie dbał i rozwijał się w danym kierunku (ponieważ chcę coś osiagnąć, zrealizować, chociaż nikt mu nic nie każe). Gwoli ścisłości. Zanim poszłam na mój kierunek studiów z czystej ciekawości i zapału przeczytałam 1 książkę z tego zakresu. Od kiedy rozpoczęłam studia i zrozumiałam, że to nie to, choćby mnie katowali za nic nie przeczytam wymaganej literatury tylko absotutne minimum. Kiedyś pewien mądry profesor stwierdził, ze jego koledzy tworzą teorie naukowe i robią kolejne badania, bo nie mają co robić i które są w sumie zbędne, szkoda lasów (i studentów). I to co się uczymy na studiach nie ma nijak do wymagań późniejszych pracodawców.

12
Chyba każdy polonista lubi popadać w przesadę.
U mnie z kolei żadnych sprawdzianów z treści nie było (a szkoda). Potrafiliśmy za to przerobić 3 lektury w ciągu tygodnia (w tym "Potop". Skończyliśmy go omawiać jak byłam w połowie książki - czyli po trzech dniach). Z kolei nad innymi kobiecina się rozwodziła nie wiadomo ile ("Lalkę" robiliśmy 2 miesiące).

A wypracowania były koszmarne. Nie wolno było mieć własnych poglądów nt książki. Jeśli nie trafiłeś w przemyślenia nauczycielki to dostawałeś 1, choćbyś nie wiem ile czasu poświęcił wypracowaniu. Poza tym zadawała je nam codziennie, z dnia na dzień (a gdzie czytanie lektur? a gdzie inne przedmioty? a gdzie nauka do matury cholera jasna?!).
Rezultat był taki, że lektur prawie nikt nie czytał, a wypracowania ściągaliśmy z netu (przynajmniej była szansa dostać 3).

A już ci, którzy zadeklarowali pisanie rozszerzenia mieli kompletnie przerąbane - non stop musieliśmy interpretować wiersze (jeśli o mnie chodzi, to moja pięta Achillesowa - coś mi się podoba albo nie, ale nie cierpię szukać w utworze 3 dna, wymieniając przy tym jeszcze wszystkie użyte środki stylistyczne i ich funkcje)
"I learned to listen.
In my dark, my heart heard music."

13
icy_joanne pisze: Wracając do wykształcenia: w moim, i nie tylko przypadku potwierdza się zasada: człowiek z motywacją zewnętrzną (np. nagrody, oceny) szybko traci zapał do czegoś,robi to by coś zyskać, człowiek z motywacją wewnętrzną będzie dbał i rozwijał się w danym kierunku (ponieważ chcę coś osiagnąć, zrealizować, chociaż nikt mu nic nie każe).
wydaje mi się że niemal identycznie jest z pisaniem.
motywacja.

Tylko ludziom tego rozpaczliwie brakuje.

14
Bo fanki są za mało aktywne :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

15
icy_joanne pisze:Humanista - polonista (jak mi się zrymowało)? Nie, pisarstwo to coś, czego się nie nauczy na zajęciach, chyba że poprawnego języka czy obycia w literaturze.
Moim zdaniem humaniści mają najlepszy start (czego jakoś dziwnie nie widać w liście przedstawionej przez Pana Andrzeja - co znaczyłoby, że pewnie się mylę) właśnie dlatego, że potrafią (mam nadzieję, że potrafią) władać sprawnie językiem. Obycie w literaturze - hmm... polemizowałbym. Skończyłem filologię angielską i owszem, znam się na literaturze angielskiej lepiej niż większość Polaków (Bóg wybaczy nieskromność) i mniejszość Anglików czy Amerykanów (Bóg wybaczy im brak wykształcenia) ale wiem też, że streszczenia na studiach funkcjonują tak, jak i w liceach. Teoretycznie humaniści znają się na literaturze - w praktyce zaś różnie bywa. Ale nie o tym chciałem napisać, odszedłem od tematu.

Otóż całkowicie zgadzam się z icy_joanne - żadne studia nie nauczą człowieka pisania. Moim skromnym zdaniem bardzo ważne są prywatne zainteresowania danego człowieka i to, co ma do przekazania. Człowiek znający się na historii (interesujący się nią hobbystycznie albo pod tym kątem wykształcony) może dokonać małych przeróbek w historii i opowiedzieć tak zmienione dzieje czytelnikowi w sposób wielce interesujący. Psycholog może wniknąć w umysł swojego bohatera (ba, czytelnika też!) głębiej niż zwykli śmiertelnicy i, jeżeli ma talent, dobrze to opisać. Nawet ktoś, kto skończył AWF może sobie świetnie radzić - zwłaszcza w opisywaniu dynamicznych scen, walk, pościgów i tym podobnych. Zresztą, żadne studia nie są konieczne - wystarczy po prostu umieć pisać (jak Feliks W. Kres kiedyś zauważył - by móc zostać pisarzem, wypadałoby umieć pisać) i mieć coś ciekawego do powiedzenia.

Z własnego doświadczenia - bardzo denerwują mnie autorzy robiący błędy... hmm... chyba merytoryczne. Gołym okiem widać, gdy czyta się scenę pojedynku napisaną ręką człowieka, który nigdy szabli nie dzierżył, że coś w takim tekście nie gra.

Podsumowując - wykształcenie nie odgrywa aż takiej roli. Moim skromnym zdaniem ważniejsze jest by pisarz:
a) miał coś do przekazania (albo morał opowieści albo samą pasjonującą opowieść),
b) znał się (chociaż pobieżnie) na tym, o czym pisze - by uniknąć "zabawnych" błędów i przekłamań,
c) miał wszechstronne zainteresowania - żeby móc pisać o "wszystkim po trochu',
d) umiał posługiwać się językiem ("by język giętki wyraził wszystko, co pomyśli głowa" - w tym wypadku raczej giętka klawiatura...).

Mniej więcej w tej kolejności.

[ Dodano: Czw 15 Paź, 2009 ]
Nie wiem, czy nie namotałem trochę - może przedstawię to jaśniej. Humaniści mają dobry start bo zaczynają ze znajomością języka i literatury - ale muszą (muszą, nie powinni) mieć przy tym inne zainteresowania - żeby mieć o czym pisać. Psychologowie, historycy, socjolodzy, wszyscy inni - często mają wiele do powiedzenia o ciekawych rzeczach i często patrzą na świat z nieco odmiennej niż zwykły śmiertelnik perspektywy - a ważną rzeczą w pisaniu jest właśnie prezentowanie nietypowego spojrzenia na świat. Najważniejsze jest jednak, moim zdaniem, nie wykształcenie a... hmmm... pasja?

[ Dodano: Czw 15 Paź, 2009 ]
Andrzej Pilipiuk pisze:jak Ci redaktor zaznaczy na marginiesie "błąd następstwa podmiotów".
Dzwoni się wtedy do niego z pytaniem "Grozisz mi?" ;)
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron