16

Latest post of the previous page:

Ja piszę różnie. To zależy od mojego nastroju i weny. Napisałam 2-3 powieści w pierwszej osobie, ale zdecydowanie wolę pisać w osobie trzeciej, ponieważ mogę opisać więcej szczegółów.
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

17
Zetknęłam się właśnie z książką, w której jest zastosowana narracja pierwszoosobowa, ale w czasie teraźniejszym. Czyli: "Wstaję, idę do kuchni, jem obiad, przychodzi kolega i mówi...."

Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim i szczerze mówiąc - po stu pięćdziesięciu stronach - jestem zniesmaczona i nie chce mi się tego czytać dalej (co prawda nie tylko z powodu pierwszej osoby czasu teraźniejszego, ale totalnie rozwlekłego stylu, opisującego każdy szczegół zachowania i przeszłości każdej spotkanej osoby, a nawet wygląd budowli (np. idziemy do akademika zbudowanego z cegły....), przez co akcja w ogóle nie idzie naprzód). Nie wiem z jakiej racji książka została uznana za bestseller.

Moim skromnym zdaniem czas teraźniejszy męczy i wydaje się strasznie sztuczny. Nie wiem czy jest często wykorzystywany, bo spotkałam się z czymś takim pierwszy raz, ale generalnie nie polecam takich eksperymentów ;)
Miłości jestem posłuszna i szczęściu się nie opieram!
I czuję twoją pieszczotę i coraz bardziej zanikam,
I czuję twe pocałunki i coraz bardziej umieram.

Rok nieistnienia B. Leśmian

19
Bo... [quote=Milly]czas teraźniejszy męczy i wydaje się strasznie sztuczny.[/quote]
Jeśli ktoś snuje jakąś opowieść, dużo lepiej brzmi to w czasie przeszłym. Autor na początku książki sugeruje, że to, co opowiada, już się zdarzyło, a mimo wszystko używa czasu teraźniejszego, jakby działo się to teraz. To z kolei niejako wymusza wypisywanie wszelkich szczegółów tego co się dzieje, zanim tak naprawdę dojdzie się do sedna sprawy i właściwej akcji. To strasznie męczy. Z reguły jeśli narrator opisuje wydarzenia z przeszłości, skupia się na najważniejszych wątkach, a jeśli zwraca na coś szczególnego uwagę, sugeruje to, że jest to z jakiegoś powodu eksponowane (bardzo fajnie robi to Nabokov w swoich książkach - z tego co wiem, wszystkie są pisane z perspektywy narratora pierwszoosobowego). W wypadku czasu teraźniejszego wydaje się, że wszystko jest ważne, a tak naprawdę wszystkie te szczegóły rozmywają to, co najważniejsze.

Poza tym kojarzy mi się to z grami RPG - zrobiłam to, tamto, siamto i idę do domu. Nie pasuje mi to do powieści! A może po prostu ta książka jest kiepsko napisana i przez to zamydliła mi prawdziwe zalety czasu teraźniejszego w pierwszej osobie. Muszę porównać z inną książką o podobnej narracji. Ktoś coś czytał takiego?
Miłości jestem posłuszna i szczęściu się nie opieram!
I czuję twoją pieszczotę i coraz bardziej zanikam,
I czuję twe pocałunki i coraz bardziej umieram.

Rok nieistnienia B. Leśmian

20
A co z narratorem, który opowiada w pierwszej osobie, ale jest wszechwiedzący? Albo opowiada o tym, co się kiedyś zdarzyło?

Mi się ta druga opcja nie podoba. Bo to oznacza, że główny bohater przeżyje do końca. To podświadome ograniczenie "zjada" cały klimat ze sceny, w której ktoś celuje w narratora z giwery. "Już myślałem, że to mój koniec, ale..." Skoro to opisał... znaczy, że żyje.

21
Vialix pisze:Mi się ta druga opcja nie podoba. Bo to oznacza, że główny bohater przeżyje do końca. To podświadome ograniczenie "zjada" cały klimat ze sceny, w której ktoś celuje w narratora z giwery. "Już myślałem, że to mój koniec, ale..." Skoro to opisał... znaczy, że żyje.
Niekoniecznie. Nie wiesz jaki jest zamysł autora - może całą historię opowiada duch głównego bohatera? Albo opowieść dobiega do momentu, w którym aktualnie znajduje się bohater i wtedy zostaje zabity czy umiera. Są różne sposoby takiego przedstawienia fabuły, by zaskoczyć czytelnika i by ów nie czuł niedosytu. Polecam wspominanego już wcześniej Nabokova. Narracja cały czas pierwszoosobowa, ale opowieści są niesamowite. A w Lolicie już na samym początku wiadomo, że narrator już nie żyje, a przedstawione wydarzenia są zapisem jego dziennika. Mimo tego, że wiemy, iż narrator resztę życia spędził w więzieniu i umarł, jego wspomnienia czyta się fantastycznie.

A narrator pierwszoosobowy wszechwiedzący? To chyba Bóg tylko :)
Miłości jestem posłuszna i szczęściu się nie opieram!
I czuję twoją pieszczotę i coraz bardziej zanikam,
I czuję twe pocałunki i coraz bardziej umieram.

Rok nieistnienia B. Leśmian

22
Milly pisze:Bo...
Milly pisze:czas teraźniejszy męczy i wydaje się strasznie sztuczny.

Ośmielę się z tym nie zgodzić. Czas teraźniejszy nie męczy - zmęczyć może co najwyżej fatalnie napisana książka (i to się tyczy każdego czasu!). Weźmy takiego Williama Wharton'a. Pisał książki posługując się tym właśnie czasem. Czy jego proza męczy? Jest sztuczna? Pisać dobrze można wszystkim (chodzi mi tutaj o czas... ale chyba i o całą resztę).

[ Dodano: Pią 01 Sty, 2010 ]
Dodam jeszcze jedno: wydaje mi się, że czytając powieść napisaną w pierwszej osobie, bardzo łatwo jest wczuć się w rolę głównego bohatera. Tym bardziej w czasie teraźniejszym: siadam na łóżku, biorę do ręki książkę i zaczynam czytać. Po kilku stronach tak napisanego tekstu czytelnik "odpłynie", i zacznie wierzyć, że to ON siada na łóżku, On bierze do ręki książkę i że to ON ją czyta. Może więc warto rozważyć napisanie książki w ten sposób, kiedy bardzo nam zależy, żeby czytelnik... hmm... poczuł zdarzenia bohatera na własnej skórze?

[ Dodano: Pią 01 Sty, 2010 ]
"poczuł zdarzenia bohatera" - wybaczcie, jest Sylwestrowa noc, godzina 03.23 :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”

cron