61

Latest post of the previous page:

Stefan Darda pisze: Niekoniecznie. Mam z pierwszej ręki informacje dotyczące osoby debiutującej (od razu ucinam spekulacje - nie chodzi tu o mnie), która od jednego z najbardziej znanych polskich wydawnictw otrzymuje niecałe 70 gr netto za sprzedany egzemplarz książki, której cena z okładki wynosi 24,90.
Hmm... niezłe zdzierstwo. A czy to co TU pisze ma pokrycie w rzeczywistości? Druk dającej się czytać książki 2,50 sztuka? Hmm.. a czy któryś z pisarzy z forum próbował kiedyś zabawy ze sprzedażą z pominięciem wydawcy i księgarni (internet, jakaś poczta pantoflowa itp). Takie samowydanie i samodystrybucja?
Stefan Darda pisze: (Tak na marginesie - czy trudno się temu dziwić, skoro często ostatnio omawiane na łamach Weryfikatorium wydawnictwo Nasze Debiuty w ogóle nie zamierza płacić honorariów, a i tak znajdują się chętni na wydawanie u nich?)
No zawsze się znajdą jelenie :). Ciekawe ile ND dają później :) 10 groszy :P ?
Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie

62
Jak ktoś woli teoretyzowanie niż konkretne info od praktyków to jego sprawa :)
Namrasit pisze:Hmm.. a czy któryś z pisarzy z forum próbował kiedyś zabawy ze sprzedażą z pominięciem wydawcy i księgarni (internet, jakaś poczta pantoflowa itp). Takie samowydanie i samodystrybucja?
Coś takiego to nonsens. Sprawa rozbija się o dystrybucję czyli fizyczną dostępność książek tam gdzie czytelnicy mogą je kupić/ zobaczyć. Wydawnictwo ma dystrybutora np. Fabryka firmę Olesiejuk. Dystrybutor zaś dysponuje umowami z sieciami sklepów, empikami itp. Samemu się tego nie przebije. No i jeszcze marketing - nie w sensie jakiejś agresywnej reklamy - a zwykłej informacji, że coś takiego jak dana książka istnieje. Zapowiedzi umieszcza się na stronie wydawcy, dystrybutora, serwisów internetowych, czasem w gazetach. A gdzie może zamieścić taką informację prywatna osoba? Na swoim blogasku? ;) Do tego jakość druku samej książki, redakcja, skład, korekta... Nie, naprawdę to kiepski pomysł.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

63
marcinsen pisze:Tak się zastanawiam - dużo osób pisze tutaj, że z pisania nie można wyżyć, że dopiero przy takiej fabryce umysłowej, jaką ma Pilipiuk można ledwo związać koniec z końcem i pozwolić sobie na powolne spłacanie kredytów. Mało kto jednak pisze o konkretach.
trrr... raz jeszcze: zaczynałem od zera.

Żonka w posagu wniosla z 500 książek i kompa, ja tysiąć książek i trochę szpargałów.

Kupiliśmy mieszkanie na zaduuuupiu krakowa (kredyt + pożyczki po rodzinie), spłaciliśmy plując krwią, kupiliśmy większe, sprzedalismy mniejsze i nadpłaciliśmy kawał kredytu (le jeszcze zostało). Kupiliśmy też samochód i nawet spłaciliśmy.

I to w siedem lat. Ludzie to przecież tempo dorabiania się jakie mało kto wydusił ze zmywaka w Anglii. A że "koniec z końcem" - nie będę przecież spłacał do emerytury to i rata wyyysoka... :( I cholernej dyscypliny to wymaga...

64
StanislawKarolewski pisze:
Cena wydawnicza także nie istnieje - wydawca oddaje książki w różnej cenie zależnie od kanału dystrybucji.
wiekszość poważnych wydawnictw ma jeden kanał dystrybucji - za to sprawdzony.
drobniejze rozrzucają po hurtowniach a potem strają się odzyskiwać kasę.
StanislawKarolewski pisze: Tak naprawdę to nie istotne jak to nazwiemy - ważna jest kwota jaką wydawnictwo przekaże autorowi za każdy sprzedany egzemplarz.
tajemnica handlowa ;)
StanislawKarolewski pisze: i żeby Ci dostawali mniej niż 3 zł/szt.
zrób sobie symulację kosztów wydania książki liczonej od ceny wydawnictwa

66
Stefan Darda pisze: Mam z pierwszej ręki informacje dotyczące osoby debiutującej (od razu ucinam spekulacje - nie chodzi tu o mnie), która od jednego z najbardziej znanych polskich wydawnictw otrzymuje niecałe 70 gr netto za sprzedany egzemplarz książki, której cena z okładki wynosi 24,90.k.
o, znajoma kwota!
Supernova zaczęła wydawać debiutantów? ;)

67
Namrasit pisze: Druk dającej się czytać książki 2,50 sztuka?
da się jeśli:
a) format b6, 120 stron (harlekin)
b) papier gazetowy
c) okładka tekturowa
d) zamawiasz minimum 50 tyś szt. danego tytułu

za książkę wygadającą w miarę po ludzku nie zejdziesz poniżej 5-6 zł a i to pod warunkiem znaczącego nakładu.
Namrasit pisze:
Hmm.. a czy któryś z pisarzy z forum próbował kiedyś zabawy ze sprzedażą z pominięciem wydawcy i księgarni (internet, jakaś poczta pantoflowa itp). Takie samowydanie i samodystrybucja?
ja nie probowałem, ale słyszałem o takich przypadkach.
wszystkie zakończyły się tragicznie.

68
podsumujemy?

1) sądzę że debiutant ma szanse zarobić na książce ok 1-5 tyś zł. Oczywscie trafiła się p. Masłowska z dochodem zapewne rzędu 200 tys za debiut - ale to wyjątek. I nie frustrujcie sie tym że Jej sie udało a Wam niekoniecznie - bo TO JEST WYJĄTEK.

mi za samochodziki płacono 4 tyś zł/szt. i pisząc 4 rocznie byłem zadowolony z życia.

2) kto myśli w kategorii "jedna (genialna) książka" ten przegrał. Powtórzę - tu się karierę buduje nie latami ale DEKADAMI. Zaczłem pisać w wieku 11 lat. Debiutowałem mając 22. Dzis mam 35.

Czyli: dziś mam za sobą 24 lata nauki fachu i pracy i 13 lat od debiutu. Mam 39 wydanych ksiązek, mały miejski samochód bez bajerów, kredyt mieszkaniowy na karku, 3500 książek na półkach, trochę sprzętu agd, no i założyłem rodzinę. Bardzo dobry wynik jak na ten wiek, to wykształcenie, warunki strtowe i rzeczywistość społeczno-gospodarczą tej częsci europy.

za kolejne 20 lat będę miał 55 lat. Planuję dorobek: 80 wydanych książek, willa (może nawet z basenem), jacht (hmmm... jak sie nauczę zeglować), limuzyna (w zasadzie po cholerę? małe auto jest fajne bo małe i sie dobrze parkuje), służącą (cobym nie musiał sam pakować zmywarki), z 15 tyś książek na półkach i bardziej powiększona rodzina.

Źle?

3) najczęściej jest tak: pierwszą książkę kupi 2 tyś ludków. Przeczytają, pożyczą kumplom. Każda książka obejdzie w ten sposób 4-5 czytelników. Jak jest dobra to drugą kupi już 3 tyś ludków. Trzecią kupi pięć tyś a jak będzie wznowienie pierwszej to i niektórzy zechcą uzupełnić biblioteczkę. I tak dalej. Po dziesięciu latach jeśli nie spadnie jakość etc. to 20-tą ksiązkę zakładając minimalny rozwój kupi już np. 25 tyś kolesi.

4) tak się kręci ten kierat.

5) ad. pkt.3 to nie zawsze tak jest. Samochodzików napisałem 19. Pierwszego zeszło może ok 6 tyś egz. ostatniego ze 2 tyś. ja tam dawałem jakość ;) seria zdechła z wielu przyczyn.

69
Andrzej Pilipiuk pisze:
Namrasit pisze: Druk dającej się czytać książki 2,50 sztuka?
da się jeśli:
a) format b6, 120 stron (harlekin)
b) papier gazetowy
c) okładka tekturowa
d) zamawiasz minimum 50 tyś szt. danego tytułu

za książkę wygadającą w miarę po ludzku nie zejdziesz poniżej 5-6 zł a i to pod warunkiem znaczącego nakładu.
Wszystko pięknie, tylko że to nieprawda. Kto chce może wysłać zapytanie do drukarni offsetowej, zobaczyć w sieci też ile kosztują usługi przygotowania druki i redakcji. Druk wyżej wymienionego kosztuje zdecydowanie mniej.

Co do wcześniejszej rozmowy, to Panowie niestety nie mają racji. Nikt też nie raczył zauważyć, że przy 50 000 książek sprzedanych w pół roku - nawet autor dostający 2 zł/szt może spokojnie przeżyć i zarobi więcej niż większość kowalskich. Oczywiście debiutant może i dostaje 0.7 zł, choć są i tacy, którzy na dzień dobry mają 2 zł. W Polsce w 2009 r. Ale cały czas mówimy o życiu z pisania a nie o debiucie!


Fabryka sprzedaje książki za pośrednictwem Olesiejuka, ale fakturują je inaczej na różne kanały - np. taniej do Empiku, drożej do małej księgarni. Tu też nie trzeba odwoływać się do jakiś tajnych znajomości - wystarczy poczytać o sporach wydawców z Empikiem.
Andrzej Pilipiuk pisze: zrób sobie symulację kosztów wydania książki liczonej od ceny wydawnictwa
Ależ ja mam takie symulacje, baa nawet nie symulacje a znam to z doświadczenia. I powiem tak: jeżeli dostajesz mniej niż 3 zł/szt, to chętnie przejmę wydawanie wszystkiego co napiszesz. (okazując wcześniej odpowiednią kwotę na koncie, umowy z dystrybutorami etc.). A znając Twoją odpowiedź, odpowiadam wrócimy do tej rozmowy za dwa lata :)
http://tiny.pl/h72vc

70
StanislawKarolewski pisze: Wszystko pięknie, tylko że to nieprawda. Kto chce może wysłać zapytanie do drukarni offsetowej, zobaczyć w sieci też ile kosztują usługi przygotowania druki i redakcji.
pozwolę sobie upierać się przy swoim ;)
Co do wcześniejszej rozmowy, to Panowie niestety nie mają racji.
;)
Nikt też nie raczył zauważyć, że przy 50 000 książek sprzedanych w pół roku - nawet autor dostający 2 zł/szt może spokojnie przeżyć i zarobi więcej niż większość kowalskich.
50 tyś Narerturm Sapkowskiego sprzedało się (podobno) w dwa lata.
No cóż nadal jst to więcej niż zarobi niejeden Kowalski - tu zgoda.

Jako człowiek życzliwy życzę każdemu by powtórzył sukces Maslowskiej lub choćiaz żeby żył na poziomie wyższym niż Kowalski*

Zważ jednak że Sapkowski debiutował w 1986-tym a pierwszą ksiązke pod nazwiskiem wydał w 1990-tym. Do tego mial za free promocję w najwiekszym polskim dzienniku i najwiekszym piśmie branzowym, zrobili mu ekranizację i grę komuterową.

Sapkowski podobnie jak Maslowska to ciagle wyjatek od reguły.
Fart, dodajmy jeszcze że gdy strtował nieiele miał konkurencji a gdy publikował polityka wydawcy-monopolisty sprawiała ze przez dekadę potencjalnej konkurencji maszynopisy plesniały w szufladach

Zamierzam oczywiście dogonić nakładami Sapkowskiego. ;)
I pobić go definitywnie wydając w tych nakładach 3 ksiazki rocznie. ;)
a potem zasiąść na tronie odlanym z "zajdli" Sapkowsiego ;) i popijać krew innych pisarzy ;) z kielicha wykonanego z czaszki J.Grzędowicza etc. ;) ;)

W powiedzmy dziesięć-piętnaście lat.
Ale cały czas mówimy o życiu z pisania a nie o debiucie!
wydaje mi się ze 95% użytkowników tego forum woli słuchać o debiucie i perspektywach wokół-debiutowych - głównie dla tego że to mają przed sobą.

ok. da sie zyć z pisania majac na rynku 5-7-15 tytułów.
ale ich interesuje początek: ile wyrwą za pierwszą książkę.
chętnie przejmę wydawanie wszystkiego co napiszesz. (
trzeba było sie zgłosić w odpowiednim czasie - tzn osiem lat temu. ;)
Sorry - na gotowe każdy umie przyjść.

w moim przypadku zgłosiło sie dotąd z dziesięć dużych wydawnictw z propozycjami "przejęcia". W paru przypadkach byli to ci sami judasze którzy dekadę temu "nie widzieli możliwości" i którym moja proza "nie pasowała do profilu" lub ktorzy uznali moje oczekwiania finansowe za "przesadnie wygórowane" ;)


__________________________________________
*Szef wydawnictwa Supernova ma na nazwisko Kowalski. Czy to przypadkowa zbieżność? :P

71
Andrzej Pilipiuk pisze:w moim przypadku zgłosiło sie dotąd z dziesięć dużych wydawnictw z propozycjami "przejęcia". W paru przypadkach byli to ci sami judasze którzy dekadę temu "nie widzieli możliwości" i którym moja proza "nie pasowała do profilu" lub ktorzy uznali moje oczekwiania finansowe za "przesadnie wygórowane"
Słodkie, takie... polskie :)

Ja to nazywam: Znawcy sera :)
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

72
StanislawKarolewski pisze: Ależ ja mam takie symulacje, baa nawet nie symulacje a znam to z doświadczenia.
dobra. To ja się złośliwie zapytam:

a) masz doświadczenie
b) umiesz wydrukować książkę za 2,5 zł.

i jak na razie wydałeś dwie... w tym jedną własną.
dlaczego tak mało?

73
Andrzej Pilipiuk pisze:
StanislawKarolewski pisze: Wszystko pięknie, tylko że to nieprawda. Kto chce może wysłać zapytanie do drukarni offsetowej, zobaczyć w sieci też ile kosztują usługi przygotowania druki i redakcji.
pozwolę sobie upierać się przy swoim ;)
Jasne, każdemu wolno błądzić :) Polecam wysłanie zapytania o tego harlequina do drukarni, to nic nie kosztuje a rozwieje wątpliwości. Druk jest tani, ale to akurat niewiele zmienia, bo koszta są tylko gdzie indziej.
Andrzej Pilipiuk pisze:
50 tyś Narerturm Sapkowskiego sprzedało się (podobno) w dwa lata.
No cóż nadal jst to więcej niż zarobi niejeden Kowalski - tu zgoda.

Jako człowiek życzliwy życzę każdemu by powtórzył sukces Maslowskiej lub choćiaz żeby żył na poziomie wyższym niż Kowalski*

Zważ jednak że Sapkowski debiutował w 1986-tym a pierwszą ksiązke pod nazwiskiem wydał w 1990-tym. Do tego mial za free promocję w najwiekszym polskim dzienniku i najwiekszym piśmie branzowym, zrobili mu ekranizację i grę komuterową.

Sapkowski podobnie jak Maslowska to ciagle wyjatek od reguły.
Fart, dodajmy jeszcze że gdy strtował nieiele miał konkurencji a gdy publikował polityka wydawcy-monopolisty sprawiała ze przez dekadę potencjalnej konkurencji maszynopisy plesniały w szufladach

Zamierzam oczywiście dogonić nakładami Sapkowskiego. ;)
I pobić go definitywnie wydając w tych nakładach 3 ksiazki rocznie. ;)
a potem zasiąść na tronie odlanym z "zajdli" Sapkowsiego ;) i popijać krew innych pisarzy ;) z kielicha wykonanego z czaszki J.Grzędowicza etc. ;) ;)

W powiedzmy dziesięć-piętnaście lat.
Tylko, że my ni emówimy tu o nakładzie jednej książki - tylko o wszystkich tytułach w danym okresie czasu. O kwocie jaka zarabia autor a nie o kwocie jaką zarabia za tytuł.


Andrzej Pilipiuk pisze: wydaje mi się ze 95% użytkowników tego forum woli słuchać o debiucie i perspektywach wokół-debiutowych - głównie dla tego że to mają przed sobą.
OK. Za debiut dostaje się kieszonkowe a nie wynagrodzenie. Tu się zgadzam.

Andrzej Pilipiuk pisze: ok. da sie zyć z pisania majac na rynku 5-7-15 tytułów.
ale ich interesuje początek: ile wyrwą za pierwszą książkę.
Grosze. Ale Ci, którzy nie chcą szybko się wzbogacić tylko żyć z pisania powinni wiedzieć, że to możliwe.
Andrzej Pilipiuk pisze: trzeba było sie zgłosić w odpowiednim czasie - tzn osiem lat temu. ;)
Sorry - na gotowe każdy umie przyjść.

w moim przypadku zgłosiło sie dotąd z dziesięć dużych wydawnictw z propozycjami "przejęcia". W paru przypadkach byli to ci sami judasze którzy dekadę temu "nie widzieli możliwości" i którym moja proza "nie pasowała do profilu" lub ktorzy uznali moje oczekwiania finansowe za "przesadnie wygórowane" ;)
Czyli moje na wierzchu - nie interesuje Cię propozycja 3 zł/szt :) - przecież cały czas tylko o to tu bój się toczy
__________________________________________
*Szef wydawnictwa Supernova ma na nazwisko Kowalski. Czy to przypadkowa zbieżność? :P[/quote]

[ Dodano: Czw 29 Paź, 2009 ]
Andrzej Pilipiuk pisze:
StanislawKarolewski pisze: Ależ ja mam takie symulacje, baa nawet nie symulacje a znam to z doświadczenia.
dobra. To ja się złośliwie zapytam:

a) masz doświadczenie
b) umiesz wydrukować książkę za 2,5 zł.

i jak na razie wydałeś dwie... w tym jedną własną.
dlaczego tak mało?
Tu odpowiedziałem w poście z rana - pogadamy za dwa lata :)

A dlaczego wydałeś do tej pory tylko 40 książek? Bo wczesniej nie było czasu/pieniędzy/doświadczenia/umiejętności etc. Umiem i każdy to umie - taki harlequin jak powyżej opisany to koszt mniejszy niz 2 zł/szt za sam druk.
http://tiny.pl/h72vc

74
StanislawKarolewski pisze: Umiem i każdy to umie - taki harlequin jak powyżej opisany to koszt mniejszy niz 2 zł/szt za sam druk.
to podzielimy się robotą - ja zakłada szkołę pomaturalną i kształcę przyszłych pisarzy Ty ich wydajesz ;)

Jesien 2012-tego?
Kuso z czasem.

76
Przyglądam się dyskusji, bo w konkretach poruszanych tematów nie mam doświadczenia. Natomiast ogólnie, sprowadzając kwestie do ceny druku książki, przyjmując argumenty obu stron, można wywnioskować, że nawet jeśli wydawnictwa przedstawiają autorom inną cenę druku niż jest w rzeczywistości, aby przyciąć ich procent, to te wydawnictwa mają dojścia na rynku, mają wyrobioną markę. Innymi słowy nawet gdybym drukował wspomniane harlequiny po 0,50 zł/szt., to niewiele z nimi zrobię, bo mnie jako wydawcy/drukarza nikt nie zna (może by brali, gdybym sprzedawał za bezcen, ale wtedy nie ma mowy o wysokiej prowizji dla autora). Książka Stanisława Koralewskiego nie jest widoczna w żadnym głównym sklepie internetowym. A od wydawnictw znanych dystrybutorzy biorą wszystko, jak leci, tylko w różnych ilościach, np. debiutantów biorą mało, ale same nakłady też są małe, wydawnictwo dopiero próbuje tekst.

Nie chodzi o "układ", tylko o podstawy współpracy. Książki wydawnictwa "X" sprzedają się od lat, mają lepszych, lub gorszych autorów, ale coś sprzeda się zawsze. Bierze się więc od nich praktycznie w ciemno. Wydawnictwo "Y" nie jest znane, więc nie bierzemy od niego wcale, po co ryzykować. Zdarzają się wyjątki, ale potwierdzają one regułę.

Podobnie jest z czytelnikami, wielu ma wypróbowane wydawnictwa i skłania się ku znanym sobie.

Ostatnim czynnikiem jest jakość. Przyjmuję, że aby wydrukować dobrej jakości książkę, jej cena może być wyższa. Wysyłając zapytanie ofertowe do pierwszej lepszej drukarni możemy otrzymać niską cenę, ale należy liczyć się z ryzykiem niskiej jakości druku i introligatorki.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron