Zagubiony

1
Malutki człek w swym mniemaniu bagnistym,
Bezradnie spoglądał na ponure drzewa.
Posępne listowie ciemniejsze od cienia,
Głuszyło zmysły swym oddechem świstnym.

Wtem w szarości srogiej dojrzał kwiat słoneczny.
Faliste płatki tak cudnej urody,
Tak słodko skradły mu resztki swobody.
Kiedy klękał przy nim, poczuł się bezpieczny.

Różany zapach zmysłowego dziwa
Napawał otuchą, kryjąc swój cierpki ton.
Zdjęty czarem zagłębił się w pamięci schron,
Szukając z bólem słodkich wspomnień miraż.

Bez tchu, oczami duszy dojrzał uśmiech Jej,
Który jak pryzmat, co wyzwala tęczę,
Tak sam wyrażał emocji naręcze
Całe; I znów Igła tkwiła w ciężkiej głowie.

Kiedy się ocknął, czuł dwoistość w duszy.
Słoneczny kwiat przepadł we świata szarości.
Był sam lecz wiedział, że nic go już nie skruszy,
Bo w mroku dostrzegł ścieżkę ku wolności.
Spojrzał jeszcze raz za siebie -
- I ruszył.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”

cron