Mój Aniołek

1
Aniołów ci w niebie dostatek

U stóp Boga siedzących

Czystych w bieli szkarłatnej

Na ziemię spoglądających.

Gdy w Górze biesiada trwa

Na ziemi ukrop, skwar

Bo cóż ten padół jest wart?!

łzy, ból i cierpienie

Przeszywa skrwawioną ziemię

A lud błaga do Pana

O choćby kroplę tej bieli

A Pan, jak to Pan

Cierpliwy, łaskawy i sprawiedliwy

Ulitował się nad ludem żebrzącym

I posłał na ziemię Anioła

By otarł kroplę potu z ich czoła.



Jakiż ogromny smutek w sercu Boga się rodzi

Gdy najukochańszy Anioł

Na ziemię do ludzi schodzi

I łza w oku się kręci

Pociesza Pan Bóg Anioła:

"Nie płacz Ty mój Aniołku

wrócisz tu, bo taka Twa dola".



I zstąpił Anioł na ziemię

Tłumy ludu dokoła,

Lecz nikt nie chciał Aniołka:

"Idź precz skąd przyszedłeś

tu nie ma miejsca dla ciebie,

dom twój nie tutaj, lecz w niebie!!!"





I wypędzili go z miasta

Na pola i lasy

A to chałastra!!!

I szedł smutny przez lasy i bagna

I płakał, i szlochał daremnie

Ryknął Bóg swym gniewem ogromnym:

"Spuszczę ja karę siermiężną na to nieludzkie plemię!"



Anioł był już u kresu sił i wytrzymałości

Dość miał ludzkiej pogardy,

Pychy i nieszczerości,

Lecz blaskiem nadal przecudny

W całej swej okazałości

Siadł na kamieniu przydrożnym

I zaczął szlochać, i płakać.

A szedł drogą włóczęga

Prosty to człek był, lecz szczery

Ukląkł naprzeciw Anioła,

ściągnął koszulę swą brudną

I otarł łzy z białej cery.



I mówił chłop prosto, lecz z serca:

"Nie płacz Boży Aniele

za święte są Twe łzy

nie znajdziesz tu dla nich miejsca."

I nagle w oczach Anioła

łza inna, choć równie słona.



I patrzą tak sobie w oczy

Jedne święte a drugie zwyczajne.

Uśmiech na twarzy Anioła!!!

Jakże się cieszy chłopczyna!!!

I serca obojgu rozrywa

Jakaż to wielka siła?!



A Pan Bóg wlewa w ich serca

Wiarę, nadzieję i miłość.

Lecz pomiarkował Pan w swoich czynach:

"Cóż ja robię?!

przecież to zwykły chłopina?!"

Lecz ujął się Anioł do Boga

I łkał, i płakał, i błagał.



żal ściska Boskie serce

I łza się do oka wkrada:

"A niech ci będzie dziecino."

I z nieba im pobłogosławił:

"Dbaj o niego i szanuj go,

bo choć to zwykły chłopina

to serce widzę ma szczere i czyste.

A ty nikczemny chłopino,

co skradłeś Anielskie serce

strzeż go w dzień i noc każdą,

by nie szlochało już nigdy więcej.

A gdy choć jedną łzę w oczach jej ślicznych zobaczę

pójdziesz do piekła razem z Judaszem.

Za każdą łzę jej przez ciebie wylaną

miliony ognia ciebie dostaną!!!"



I żyli odtąd razem w miłości

I doczekali się potomności

I Matka Boska się cieszyła

I z góry im błogosławiła.



A ludzie...hmm, jak to ludzie

zazdrość, głupota...

Lecz oni trwali dalej w jedności

Bo była...

Bo jest to MIłOść ZłOTA!!!
Bądź Sobą, a wtedy cały świat "padnie" u Twych stóp.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”

cron