Program
Powracająca przytomność przyniosła mu ze sobą ból głowy, jakby uderzył w tramwaj. Dookoła panowała ciemność. To było przerażające. Strach przejął kontrolę nad jego umysłem, paraliżując kończyny. Czy to był koniec?
- Czy zobaczę za chwilę światełka w tunelu? – pomyślał
Próbował koncentrować się nad przypomnieniem sobie ostatniej rzeczy jaką robił.
„Noc, taaak chyba była 21. Widziałem na zegarku w moim samochodzie. Słyszałem jakiś dźwięk.... to chyba był pociąg. Czekałem na przejeździe. No tak! Może był wypadek. Może za chwilę się obudzę podłączony do kroplówki w szpitalu. Może jestem w śpiączce. Ale zaraz umarli nic nie czują ,a mi głowa pęka. Zatem żyję!”
W tym momencie usłyszał głos który kazał mu się podnieść. Poczuł jak do jego ciała napływa energia i odzyskuje nad nim kontrolę. Ból głowy niestety nie minął. Podniósł się powoli, pojawiło się słabe światło, a obraz zaczął nabierać ostrości.
***
- Yamack, jesteś już gotowy? - Krzyczał szef na swojego podwładnego
- Szefunciu... daj no mi jeszcze 5 minut.
- Moi przełożeni się niecierpliwią! Masz 15 sekund.
- Jejku, nienawidzę tej roboty – zamruczał pod nosem Yamack.
***
Darek zajęty był zrzędzeniem nad swoim losem.
- Gdzie ja właściwe jestem, nie podoba się mi to ani trochę.
Pomieszczenie wydawało się nie mieć końca. Zdawało mu się, że przeszedł ponad kilometr po pokrytej miękką czarną wykładzinie podłogą zanim zobaczył drzwi. Biła od nich lekka czerwona poświata. Gdy podszedł bliżej okazało się, że drzwi są zawieszone w powietrzu. Zdziwiło go to tylko nieznacznie. No cóż, po tym co go spotkało, czy mogłyby go dziwić lewitujące drzwi?
- To musi być sen na jawie, muszę się szybko obudzić. No już, Darek, obudź się! Chociaż nie wiem, bo bardziej m nie martwi. To co się teraz ze mną dzieje, czy to co stało się ze mną w realnym świecie? – głośno myślał.
Otworzył drzwi, ale przez nie nie przeszedł. Popatrzył. Widać było las – zmierzył wzrokiem otoczenie. Liście szumiały na wietrze. Jarzębina błyszczała w słońcu. Zwyczajny polski las jesienią – tylko, że był pewien, że 3 godziny temu była zima. Co prawda słyszał o przebiegunowaniu ziemi, miały nastąpić zmiany w pogodzie i tak dalej. Ale żeby tak szybko? Niemożliwe. Wcale nie miał ochoty na spacer po tym lesie, gdy nagle poczuł niewidzialną siłę oplatającą go wokół i coś co szarpnie go do środka. Podnosząc się z ziemi obejrzał się za siebie – nie było tam już żadnych drzwi.
- Wariujesz stary... a mówiłem, trzeba było nie palić halucynogenków miesiąc temu – mówił sam do siebie.
***
- Yamack, na litość boską, ile razy mówiłem ci, żebyś tego nie robił. Chcesz stracić pracę! W tej korporacji jesteś nikim! Pójdź do Technomu tam nie dbają o to co robisz – tu mamy dyscyplinę...
Yamack nie słuchał, długoletnie doświadczenie podpowiadało mu, że może sobie pozwolić na pewne drobne zabawy. Próbował ukrywać rozbawienie klikając kolejne przyciski na konsoli.
***
Mózg Darka zaprogramował się na przypominanie sobie obozów harcerskich z czasów jego młodości. Przecież nie był aż tak stary – to tylko 5 lat. Tak... Darek miał 20 lat, studiował medycynę, ale pozostała mu pasja do survivalu.
- Sen czy nie sen zawsze można trochę poćwiczyć, może jak się zmęczę to się obudzę – pomyślał i ruszył przed siebie z kieszonkowym scyzorykiem w dłoni, tak na wszelki wypadek.
Szelest ,który jakby podążał za nim nie dawał mu spokoju. Zaczynał się bać. Stanął, rozejrzał się i zobaczył uroczego kociaczka. Podszedł żeby go wziąć.
- Ty też się pewnie boisz, co malutki, wyprowadzisz mnie stąd?
Mały kot uśmiechnął się jak gdyby zobaczył tłustą mysz która sama do niego idzie. Niezauważalnie dla Darka wyciągnął pazurki. Gdyby Darek był bardziej przytomny zapewne zauważyłby drobne detale które wskazywały na to, że z kotkiem jest coś nie tak: nienaturalna postawa, zdeformowane kości przednich łap, lekko rozwidlony ogon, a przede wszystkim jego oczy – były całe czarne. Gdy ręka Darka niemal dotykała już futerka kotka, to osobliwe stworzenie zaczęło szybko rosną i upodabniać się do klonu Darka – z jedną różnicą – ręce miało rozrośnięte w szpony z długimi pazurami zdolnymi do przecinania stali.
Darek stanął osłupiały, scyzoryk sam mu wypadł z ręki. Stworzenie zamachnęło się. Bardziej przypadkiem niż celowym działaniem Darek uniknął pierwszego uderzenia. Chciał schylić się po scyzoryk. Postanowił ratować się ucieczką.
- To nie jest sen w takim momencie zawsze się budzę! Czyli nie żyję i jestem w piekle, co ja zrobiłem takiego w życiu!?! – rozpaczał i biegł.
- Idiota – mruknęło osobliwe stworzenie i pobiegło za nim.
***
- Koniec pracy, na dziś wszystko gotowe – pomyślał Yamack. Trzy właściwe kliknięcia w konsolę i projekt znalazł się na dysku chromatycznym Hazuriego i jego zespołu. Co prawda mógł już iść do domu, ale zawsze lubił oglądać projekt do końca – sprawiało mu to niezwykłą przyjemność, poza tym miał nadzieją na awans na wyższego kontrolera.
***
Darek biegł długo zanim się przewrócił, bestia go dopadnie - to było pewne, przecież nawet się nie męczyła. Widział ją jak szykuje się do skoku. Lekko się odsunął, ale szpony i tak minęły jego twarz zaledwie o centymetr. Czuł jej oddech, który tak naprawdę nie był przyjemny. Pomyślał o tym, ze w kieszeni ma paczkę Tic Tac’ów. Potem pomyślał, że to jednak głupia myśl. Bestia o jego twarzy spojrzała na niego z politowaniem. Był przegrany i bez szans, zdany na jej łaskę. Ta zaś podniosła pazury, i w momencie kiedy chciała go uderzyć wszystko zaczęło zwalniać i kręcić się dookoła niego. Świat zdawał się rozpływać, tracić ostrość i ciemnieć.
***
- Świetna robota Hazuri byłeś naprawę najlepszy, zbijemy kiedyś dzięki tobie fortunę – szef wychwalał swojego podwładnego.
- Yuri ,zwrócił się do niższego kontrolera – pozbądź się niepotrzebnych rzeczy.
***
Darek obudził się w swoim samochodzie na polu w Rajcu. W radiu mówili o jego zaginięciu:
„Młody student medycyny Dariusz Sztula zaginął 2 dni temu w nocy w okolicach Pionek jadąc do Radomia. Po raz ostatni jego samochód widziano około godziny 21 w okolicach przejazdu kolejowego na ulicy Cichej w Pionkach. Podejrzewa się uprowadzenie dla okupu. Wszelkie osoby mogące pomóc w tej sprawie proszone są o niezwłoczny kontakt z policją. ”,a dalej nastąpiły głupawe reklamy. Jakiś gość dobijał się do jego samochodu. Maciej, tutejszy rolnik, w ludowej gwarze, krzykliwie nakazywał mu opuszczenie pola swoim samochodem. Wyglądało na to, że dość mocno uderzył o ziemię, na szczęście pole ziemniaków zamortyzowało impet upadku samochodu. Zresztą, i tak teraz nie będzie nadawał się do jazdy.
***
Tymczasem w odległej galaktyce rodzina Egsarów oglądała swój ulubiony program telewizyjny z cyklu „Poznaj swoją galaktykę”. Dziś ich zadaniem najlepszy odcinek o istotach z planety Ziemia. Prezenter Hazuri pokazywał jak istoty ludzkie reagują na strach oraz rzucał dowcipne i celne uwagi na temat niezgrabnego poruszania się ludzi oraz szeroko komentował nierozwagę osobnika decydującego się dotknąć kameo-pirani – nowego wynalazku naukowców, stworzonego specjalnie dla potrzeb tego programu. Troje czarnych oczu każdego spośród członków rodziny obserwowało z zainteresowaniem scenę w której osobnik upadł i wydawało się, że się poddaje – „cóż za zadziwiający brak instynktu obrony własnej egzystencji” mówił w trójwymiarowej telewizji Hazuri. A u dołu pola projekcji pojawiały się myśli człowieka odczytywane przez specjalne urządzenie i tłumaczone przez uniwersalny translator na język zrozumiały dla egsarów. „Cóż widać ,że ludzie generalnie to strachliwe istoty” w ostatnim momencie gdy kameleo-pirania miała dorwać istotę ludzką zatrzymano projekcję i nastąpiła zapowiedź następnego programu z tego cyklu.
***
Yamack zrobiłeś świetną robotę z tą interaktywną makietą nowej technologii, tym razem wyszło dokładnie jak zaplanowaliśmy. Człowiek miał naprawdę wrażenie, że jest w tym co nazywają lasem. Myślę, że powinienem cię promować na projektanta programu. – mówił szef. Przed Yamackiem otworzyły się nowe możliwości – był szczęśliwy.
***
Tymczasem Darek nie mógł dojść do siebie. Zastanawiał się co się z nim działo.
„No to raczej sen nie był, hm... może porwali mnie kosmici?” Lecz po chwili porzucił te szalone domysły o tych osobliwych stworzeniach. Do dziś się nie dowiedział, że występował jako jeden z nielicznych w programie dla kosmitów.
[ Dodano: Sob 31 Paź, 2009 ]
Nikt nic nie pisze. To może znaczyc tylko jedno. Jest baaaardzo źle.
3
Brzmi to nieco tandetnie. Nie jestem zwolennikiem suchych zdań na temat emocji.jasminium pisze:Dookoła panowała ciemność. To było przerażające.
Poprzednio refleksje gł. bohatera zaznaczone były myślnikiem, więc jest to pewna niekonsekwencja redaktorska.jasminium pisze:„Noc, taaak chyba była 21. Widziałem na zegarku w moim samochodzie. Słyszałem jakiś dźwięk.... to chyba był pociąg. Czekałem na przejeździe. No tak! Może był wypadek. Może za chwilę się obudzę podłączony do kroplówki w szpitalu. Może jestem w śpiączce. Ale zaraz umarli nic nie czują ,a mi głowa pęka. Zatem żyję!”
Zajęty był - był zajęty (?)jasminium pisze:Darek zajęty był zrzędzeniem nad swoim losem.
Po pierwsze zgubiłaś podmiot. Po drugie można sobie darować "zdawało się" / "wydawało się" w jednym ze zdań, bo jest to nieprzyjemne powtórzenie - niepotrzebne zresztą.jasminium pisze:Pomieszczenie wydawało się nie mieć końca. Zdawało mu się, że przeszedł ponad kilometr po pokrytej miękką czarną wykładzinie podłogą zanim zobaczył drzwi.
Tu chyba zabrakło jakiejś ważnej części zdania.jasminium pisze:Chociaż nie wiem, bo bardziej m nie martwi.
Wtrącenie po kresce wyjątkowo niepotrzebne, przez co wręcz nieporadne.jasminium pisze:Widać było las – zmierzył wzrokiem otoczenie.
Był, była. Dałoby radę bez tego powtórzenia. Zresztą często używasz tego określenia, które w wielu przypadkach można zastąpić inną formą. No i cały czas problem z podmiotem.jasminium pisze:Zwyczajny polski las jesienią – tylko, że był pewien, że 3 godziny temu była zima.
Znów powtórzenia. "Do środka" nie jest tu zbyt plastycznym opisem. Trzeba szukać we wcześniejszych fragmentach odpowiedzi na to, do środka czego go wciągnie. Ta ostatnia część zdania brzmi strasznie dziwnie, no i przydałoby się trochę przecinków, nie sądzisz?jasminium pisze:gdy nagle poczuł niewidzialną siłę oplatającą go wokół i coś co szarpnie go do środka.
A tu jest chyba błąd rzeczowy. Jak mniemam chodzi o grzyby halucynogenne, które nie służą do palenia. Sądzę, że nie wypada pisać o czymś, o czym nie ma się zielonego pojęcia. Żeby nie było, że do czegoś namawiam - jest wikipediajasminium pisze:trzeba było nie palić halucynogenków miesiąc temu

To ma sens jedynie w formie pytania więc "?" zamiast "!".jasminium pisze:Chcesz stracić pracę!
Wziąć? Koty są bardzo małe, nie wiem czy to do końca bezpieczne?jasminium pisze:Podszedł żeby go wziąć.

Mogłabyś dodać "na ręce" czy coś w tym stylu.
Czy koty na pewno wyrażają pogodę ducha uśmiechem? Pytam, bo po prostu nie jestem pewien.jasminium pisze:Mały kot uśmiechnął się jak gdyby zobaczył tłustą mysz która sama do niego idzie.
A "mały kot" jest w tym przypadku błędem, ponieważ nie będziesz chyba nazywać podmiotu "małym kotem" przez cały czas (wtedy musiałyby być dwa koty - jeden duży, drugi mały) a już wiadomo, że nie jest to duży kocur.
Rosnąć.jasminium pisze:stworzenie zaczęło szybko rosną
Chyba upodabniało się do Darka, bo nic mi nie wiadomo, żeby facet był klonem. Poza tym mówi się "klona", chyba że chodzi o drzewo.jasminium pisze:upodabniać się do klonu Darka
W jaki sposób rozrastały się w szpony? Dlaczego akurat "rozrośnięte". Poza tym chyba nie ręce, tylko palce, ew. dłonie? Informacja o tym, że są zdolne do przecinania stali też nie jest na miejscu. Nie dość, że brzmi to głupio, to nie pasuje do narratora, który do tej pory opisywał tylko to co widać i co dzieje się z Darkiem. Nie wiem, skąd miałby wiedzieć do czego zdolne były pazury.jasminium pisze:ręce miało rozrośnięte w szpony z długimi pazurami zdolnymi do przecinania stali.
Kolejna sprawa, to zwierze rosło mu na rękach? Kiedy je wyrzucił, upuścił... ?
Jak to postanowił uciec? Przecież chciał schylić się po scyzoryk.jasminium pisze:Chciał schylić się po scyzoryk. Postanowił ratować się ucieczką.
Dalej już nie chce mi się zaznaczać, bo stylistycznie tekst jest bardzo kiepski. Popełniłaś wszystkie możliwe błędy początkującego pisarza. Gubisz przecinki, gubisz podmiot, używasz powtórzeń, niepotrzebnych zaimków, zdania nie wynikają z siebie logicznie, a czasami wręcz sobie przeczą, nie podajesz ważnych informacji, później pisząc tak, jakby zostały podane, często ograniczasz opisy do suchych stwierdzeń, używasz dziwnego, nienaturalnego szyku zdania, piszesz o rzeczach, o których nie masz pojęcia... Jest tego całe mnóstwo. Nie wiem czy w tekście brakuje jakiegokolwiek możliwego błędu, który popełnia się na początku przygody z pisaniem.
W dodatku sam tekst korzysta z wyjątkowo banalnego pomysłu, do którego nie dorzuciłaś niczego nowego. Jest to enty tekst o kosmitach egzaminujących wytrzymałość ziemian, przy czym zapewniam, że większość tekstów, z jakimi miałem do czynienia, lepiej wykorzystuje ten pomysł. Sama forma prowadzenia narracji jest uciążliwa. Skaczesz z miejsca na miejsce, wrzucasz jakieś urywane wstawki, które niczego nie wnoszą do tekstu. No i ostatnia już uwaga (co nie znaczy, że wymieniłem wszystko, co rzuciło się w oczy podczas czytania) to że opowiadanie nie jest nawet science-fiction. Opowiadanie zawiodło mnie pod każdym względem. Jeśli naprawdę lubisz pisać i chcesz to robić, muszę zdradzić Ci pewien sekret: otóż pisanie to nie tylko dobra zabawa, ale wymaga też ciężkiej pracy, szlifowania warsztatu, wielokrotnego przeglądania tekstów pod kątem ich sensowności, zwracania uwagi na wiele zasad podczas pisania. A przed Tobą, jak mi się wydaje, tej pracy jest jeszcze sporo. Przede wszystkim jednak pisz i czytaj, na razie jest
jasminium pisze:baaaardzo źle
6
Dyskusja na temat kto tu jest mądrzejszy chyba byłaby bezcelowa, podobnie jak dodawanie za każdym razem "moim zdaniem". Gdyby to był komentarz bazujący na autorytecie, zapewniam, że nie siliłbym się na tak obrazową argumentację.
Jeśli perspektywa ciężkiej pracy i szlifowania warsztatu wystarczy, żeby Cię zniechęcić, to przyznaję rację. Pisanie nie jest dla Ciebie. Bądź co bądź wytrwałość jest w tej zabawie ważniejsza niż wrodzony talent.
Jeśli perspektywa ciężkiej pracy i szlifowania warsztatu wystarczy, żeby Cię zniechęcić, to przyznaję rację. Pisanie nie jest dla Ciebie. Bądź co bądź wytrwałość jest w tej zabawie ważniejsza niż wrodzony talent.
7
No nie wiem, może po tym ile znalazł błędów w mojej pracy. Po prostu jak to czytałam to poczułam sie taka głupia i wstyd mi było, że wogóle coś takiego napisałam. Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie poniżył, ale to moja wina, bo dałam tu taki tekst. A pisać będę dalej, tylko nikomu nie będę pokazywać tego co stworzę.
"Kto żyw, martwy, kto umiera,
Chodźcie tańczyć Makabrela"
Chodźcie tańczyć Makabrela"
8
Nikt nie poniżył ciebie, tylko skomentował twoje błędy. Nie bierz tego tak osobiście. Wyciąg wnioski i pisz dalej. Wklejaj i nie martw się tym, ze będą negatywne komentarze. Pisania uczymy się na błędach. Głowa do góry.jasminium pisze:Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie poniżył, ale to moja wina, bo dałam tu taki tekst.
9
jasminium zgadzam się z padaPada zbyt osobiście i emocjonalnie do tego podchodzisz
poczytaj na forum co pisał Andrzej Pilipiuk, jaki, jego zdaniem, początkowo reprezentował poziom. Umiejętności przychodzą wraz z doświadczeniem. Gdybym ja zaczął pisać w Twoim wieku, miał bym teraz sześcioletni staż
moje obecne prace bez wątpienia były by o wiele lepsze
nie zniechęcaj się negatywnymi komentarzami tylko motywuj, ja przynajmniej staram się tak robić. A co do tekstu to nie czuję się kompetentny wytykać błędy



"-Jak się dowiemy ile on ma lat ?
-Utnijmy mu nogę i policzmy słoje"
-Utnijmy mu nogę i policzmy słoje"
11
Jeżeli słowa Tadeusza zostały odebrane w taki sposób to ja postaram się, by mój komentarz był króciutki. Nie chcę żeby ktoś czuł się poniżony.
Kurczę, wszystko, co chciałem ci wskazać wynotował Tadeusz.
Więc muszę rzeczywiście potraktować ten post skrótowo.
Postaraj się być nieco bardziej konsekwentna pisząc. Nie zmieniaj sposoby zapisywania myśli bohatera z linijki na linijkę.
Pisząc, że coś jest przerażające spraw, że czytelnik nie musi wierzyć narratorowi na słowo. Spraw żeby sam tak stwierdził. Popracuj nad budowaniem nastroju, bo to raczej kuleje w tym tekście.
Popracuj nad plastyką opisów i dialogami, bo te brzmią strasznie sztucznie i naiwnie:
Więcej czytaj. Dużo pisz.
Kurczę, wszystko, co chciałem ci wskazać wynotował Tadeusz.
Więc muszę rzeczywiście potraktować ten post skrótowo.
Postaraj się być nieco bardziej konsekwentna pisząc. Nie zmieniaj sposoby zapisywania myśli bohatera z linijki na linijkę.
Pisząc, że coś jest przerażające spraw, że czytelnik nie musi wierzyć narratorowi na słowo. Spraw żeby sam tak stwierdził. Popracuj nad budowaniem nastroju, bo to raczej kuleje w tym tekście.
Popracuj nad plastyką opisów i dialogami, bo te brzmią strasznie sztucznie i naiwnie:
Przypomina mi to raczej skecz kabaretu.- Yamack, jesteś już gotowy? - Krzyczał szef na swojego podwładnego
- Szefunciu... daj no mi jeszcze 5 minut.
- Moi przełożeni się niecierpliwią! Masz 15 sekund.
- Jejku, nienawidzę tej roboty – zamruczał pod nosem Yamack
Więcej czytaj. Dużo pisz.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
12
[1] - Przytomność "coś" przyniosła? Raczej zaznaczyła się bólem głowy[1]Powracająca przytomność przyniosła mu ze sobą ból głowy, [2]jakby uderzył w tramwaj.
[2] - Porównanie chybione. Ile osób uderzyło głową w tramwaj? Kac - bardziej znane uczucie. Używaj metafor w sposób, który z łatwością każdy sobie przyswoi.
Usilne przypominanie zawiera w sobie "koncentracja". Zdanie jest rozepchane, sztuczne.Próbował koncentrować się nad przypomnieniem sobie ostatniej rzeczy jaką robił.
Dziwny ciąg przyczynowo-skutkowy. Zakłada, że jest w szpitalu, pod kroplówką - czy umarłemu podpinali by kroplówkę?No tak! Może był wypadek. Może za chwilę się obudzę podłączony do kroplówki w szpitalu. Może jestem w śpiączce. Ale zaraz umarli nic nie czują
Godziny, minuty zapisujemy słownie.Yamack, jesteś już gotowy? - Krzyczał szef na swojego podwładnego
- Szefunciu... daj no mi jeszcze 5 minut.
- Moi przełożeni się niecierpliwią! Masz 15 sekund.
- Jejku, nienawidzę tej roboty – zamruczał pod nosem Yamack.
W zdaniu występuje pytanie bezpośrednie - warto postawić "?"- Gdzie ja właściwe jestem, nie podoba się mi to ani trochę.
naprzestawność w zdaniu doprowadziła do błędu - wychodzi na to, że wykładzina była pokryta podłogą.Pomieszczenie wydawało się nie mieć końca. Zdawało mu się, że przeszedł ponad kilometr po pokrytej miękką czarną wykładzinie podłogą
Poprawnie:
Pomieszczenie wydawało się nie mieć końca. Zdawało mu się, że przeszedł ponad kilometr po podłodze pokrytej miękką czarną wykładzinie.
Przeszedł po podłodze - nie podłogą
Obejrzał się już zawiera, że spojrzał za siebie. Wynika to z mowy potocznej.Podnosząc się z ziemi obejrzał się za siebie
I tak dalej, i tak dalej.
Przedstawiony, surrealistyczny świat posiada wizję, której niestety nie udało ci się przenieść na papier. To, co ty uznajesz za istotne, wcale istotne nie jest - plastyczność obrazów cierpi na tym, bo zdania "ze świata" są nie do końca przekonywujące, czegoś brakuje. Natomiast sama narracja to mały koszmar - tutaj jest taka ilość błędów, że głowa mała. I - co cię zdziwi - wcale nie jest to złe. Te błędy to podstawa do pracy nad sobą. Oczywiście, mając na uwadze twoje słowa, wiem, że nie będziesz pisać (obym był w błędzie), ale takie jest pisanie: wymaga pracy nad sobą, tekstem i ponownie, nad sobą. Zawsze musisz czytać swój tekst - nauczyć się go czytać, polubić czytać aby w przyszłości poprawiać go, eliminować błędy. Tego da się nauczyć - wystarczy mocno chcieć.
Co do samej historii - wiele rzeczy mi umknęło ponieważ styl przysłaniał fabułę. Jeżeli miałaś odwagę aby to spłodzić, odwagę aby to pokazać - miej odwagę do przeczytania za jakiś czas. Ludzie się zmieniają, doświadczają więcej - być może dostrzeżesz to, co zostało ci przekazane. Wówczas się czegoś nauczysz.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.