1096

Latest post of the previous page:

Preissenberg pisze:przepisywanie zdań tyle razy ile się da aby wbić sobie ich konstrukcję i słownictwo do głowy.
Co o tym sądzisz? Skuteczne?
idiotyczne

1097
Wielu tłumaczy ćwiczy w ten sposób. Ale czy to działa - nie wiem, nie próbowałem nigdy.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

1099
Zodiak pisze:Witaj, Andrzeju. Zastanawia mnie ta wtórność pomysłów. Czy to coś złego? Jeśli tamat jest fajnie ujęty, to i brak oryginalności nie przeszkadza, bo opowieść wciąga.
sam sobie odpowiedziałeś: "jeśli".

wywalając otwarte drzwi trzeba zrobić to z większym wdziękiem niż poprzedni włamywacz...

1100
Preissenberg pisze:Andrzeju, skomentuj pomysł / metodę na "naukę pisania" - przepisywanie zdań tyle razy ile się da aby wbić sobie ich konstrukcję i słownictwo do głowy.
Oczywiście. Wykuj się na blachę 1000 doskonałych zdań i żonglując nimi buduj potem teksty ;)

a już poważnie - wydaje mi się że to khm... idiotyczne?
Natomiast oglądanie zdań i analiza ich konstrukcji, czytanie na głos dla załapania melodii - to może coś dać.

1101
Andrzej Pilipiuk pisze:jakiego tekstu?
Jakiegoś artykułu z Wyborczej albo czegoś takiego, oczywiście... ;)
Mojego opowiadania, które przesłałem jakiś czas temu. Pisze Pan, że większość już przeczytana i że nie ma dla nas nadziei - chciałem się po prostu dowiedzieć jak bardzo nie ma dla mnie nadziei.

[ Dodano: Czw 21 Sty, 2010 ]
Sir Wolf pisze:Wielu tłumaczy ćwiczy w ten sposób. Ale czy to działa - nie wiem, nie próbowałem nigdy.
Eeee... znam wielu tłumaczy, żaden nie ćwiczy w taki sposób. Jak dla mnie bezsensowne zajęcie - lepiej ciągle pochłaniać nowe teksty niż wałkować w kółko stare i "genialne". Czytanie ponoć rozwija.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

1102
A ja znam takich, co tak ćwiczą. Inna sprawa, że robią to głównie w celu opanowania nie tyle konstrukcji zdań, co raczej charakterystycznych zwrotów (na przykład: treść wyroku sądowego).
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

1103
Kiedyś próbowałem ćwiczyć styl przepisując ręcznie fragmenty "Sklepów cynamonowych".
Było to na tyle żmudne zajęcie, że szybko porzuciłem, ale jakieś efekty były (już po przepisaniu ok. 5 stron). Jak ktoś jest wytrwały, może śmiało próbować.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.

1104
Sir Wolf pisze:A ja znam takich, co tak ćwiczą. Inna sprawa, że robią to głównie w celu opanowania nie tyle konstrukcji zdań, co raczej charakterystycznych zwrotów (na przykład: treść wyroku sądowego).
Dziwnych waćpan tłumaczy znasz, dziwnych a wielce osobliwych... I co, są dobrzy w tym co robią? Ja tak po prawdzie siedzę właśnie w tłumaczeniach prawniczych i owszem, trzeba strasznie dużo formułek znać - ale uczenie się ich na pamięć mija się z celem, czasami przecież występują pewnie niebezpieczne modyfikacje...

Rozumiem o co Ci chodzi - chyba. Owszem, takie coś może się okazać przydatne i pomocne w opanowaniu pewnych zwrotów i konstrukcji, sam miałem w "początkach działalności" kilka Tekstów Wzorcowych - ale w końcu nadchodzi czas, gdy trzeba odrzucić kule i albo iść dalej o własnych siłach albo pozostać w miejscu.

Moim skromnym zdaniem - sztuczka dobra dla tłumaczy, dla pisaczy bezuzyteczna raczej.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

1107
Po przeczytaniu kilku tomów Wędrowycza naszło mnie pytanie.
Dlaczego tyle w nim odniesień do Schwarceneggera i granych przez niego postaci?
Od poczciwego Terminatora w kilku miejscach, przez Predatora, aż po subtelniejsze zapożyczenia np. z Commando... Jako jego fan, oraz wielbiciel kina akcji klasy B często miałem małe de'javu podczas czytania przygód Jakuba.

1110
Raptor pisze:Po przeczytaniu kilku tomów Wędrowycza naszło mnie pytanie.
Dlaczego tyle w nim odniesień do Schwarceneggera i granych przez niego postaci?
b to łatwoidentyfikowalny element kultury ;)

1111
Czytając pierwszy tom Oka Jelenia, miałem takie dziwne przeczucie, że przeskakujesz między narracją pierwszoosobową a trzecioosobową. Na przykład dzieje się tak wtedy, gdy Hela rozmawia z łasicą. Przecież bohater chyba tego nie widział, więc jak mógł to opisać?

Jeszcze te rozmowy Petera z Mariusem. Nie przesadziłeś trochę? Jak mógł bohater zapisać ich tak długi dialog? Przecież dyktafonem nie nagrał :)

Wróć do „Strefa Pisarzy”