Latest post of the previous page:
idiotycznePreissenberg pisze:przepisywanie zdań tyle razy ile się da aby wbić sobie ich konstrukcję i słownictwo do głowy.
Co o tym sądzisz? Skuteczne?
sam sobie odpowiedziałeś: "jeśli".Zodiak pisze:Witaj, Andrzeju. Zastanawia mnie ta wtórność pomysłów. Czy to coś złego? Jeśli tamat jest fajnie ujęty, to i brak oryginalności nie przeszkadza, bo opowieść wciąga.
Oczywiście. Wykuj się na blachę 1000 doskonałych zdań i żonglując nimi buduj potem tekstyPreissenberg pisze:Andrzeju, skomentuj pomysł / metodę na "naukę pisania" - przepisywanie zdań tyle razy ile się da aby wbić sobie ich konstrukcję i słownictwo do głowy.
Jakiegoś artykułu z Wyborczej albo czegoś takiego, oczywiście...Andrzej Pilipiuk pisze:jakiego tekstu?
Eeee... znam wielu tłumaczy, żaden nie ćwiczy w taki sposób. Jak dla mnie bezsensowne zajęcie - lepiej ciągle pochłaniać nowe teksty niż wałkować w kółko stare i "genialne". Czytanie ponoć rozwija.Sir Wolf pisze:Wielu tłumaczy ćwiczy w ten sposób. Ale czy to działa - nie wiem, nie próbowałem nigdy.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.
Dziwnych waćpan tłumaczy znasz, dziwnych a wielce osobliwych... I co, są dobrzy w tym co robią? Ja tak po prawdzie siedzę właśnie w tłumaczeniach prawniczych i owszem, trzeba strasznie dużo formułek znać - ale uczenie się ich na pamięć mija się z celem, czasami przecież występują pewnie niebezpieczne modyfikacje...Sir Wolf pisze:A ja znam takich, co tak ćwiczą. Inna sprawa, że robią to głównie w celu opanowania nie tyle konstrukcji zdań, co raczej charakterystycznych zwrotów (na przykład: treść wyroku sądowego).