31

Latest post of the previous page:

ale ja rozumiem, co naturszczyk mówi, przez niego przemawia pragmatyzm:)
w tym sensie ma rację - maila mozna bardzo latwo zmanipulować i nie zdziwilbym się sądowi, gdyby nie chcial takiego dowodu uznać.
i moze, gdyby od tego zależało zycie, to cosby się dało załatwić, ale w tej sytuacji nie warto nawet próbowac imho.
pozdr.
jacQ

32
Revis- mail nie jest dowodem, że pismo dotarło do nadawcy i w tym jest cały problem. Zauważ, że wysyłka każdego listu poleconego polega na nadaniu:
- numeru przesyłki
- rejestracji na poczcie wysyłki
- rejestracji dotarcia do poczty właściwej adresatowi
- potwierdzenie odbioru przez adresata

Tu żaden sąd nie ma żadnych wątpliwości, ale już na przykład informacja jednej ze stron ze jakieś pismo wysłał (przy zaprzeczeniu drugiej, że ją otrzymał) , nie jest dla sądu dowodem, chyba że jest w stanie to udowodnić. Ogólnie masz racje w sprawie umowy ustnej (mailowej) ale to się sprawdza, gdy obie strony są zgodne. Kłopoty się zaczynają jak każda z nich upiera się, że były inne ustalenia.

Tony - odpowiem wprost. Nie licz na solidarność autorów, tam gdzie w rachubę wchodzą pieniądze (nawet tak małe. jakie dostają autorzy) tam każdy gra dla siebie.
A teraz niech mi udowodnią, że się mylę... ha ha ha

33
przede wszystkim jest postęp, ze się zaczyna o tym głosno mówić.
metody są różne, ale liczą się tylko te skuteczne.
sąd taką metodą się nie wydaje, bo w najlepszym razie odzyskam swoje mizerne pieniązki.
i nie w tym problem, że ich nie dostaję (choć niewielkie i tak by się przydały), tylko w tym, jak traktowani są autorzy. jakie metody wykorzystuje się, by tyc szmatławych, marudzących pisarczyków zglanowac.
nie wiem, ale wydaje mi się, że tak nie powinno byc.
j

34
http://www.facebook.com/fabryka?v=app_2373072738&ref=nf

tu jest profil Fabryki na FB i 'dyskusja' na poruszony w tym wątku temat. "Dyskusja" dlatego, że oprócz mojego pytania nie pojawiła się żadna odpowiedź Fabryki. Symptomatyczne?

W kwestiach PR sprawa wygląda tak, że czasem można ignorować negatywne czynniki, lecz gdy spirala zaczyna się nakręcać trudno jest ją zatrzymać. Jeśli Autorzy zrobią trochę więcej szumu łatwiej im będzie wyegzekwować to, co się im należy bez uciekania się do ostateczności, czyli bez sądu. Uważam, że gra warta jest świeczki - zarówno z punktu widzenia Autorów, którzy mają problemy z FS jak i dla następnych, którzy mogą się z tym problemem spotkać.

35
Maladrill pisze:Uważam, że gra warta jest świeczki - zarówno z punktu widzenia Autorów, którzy mają problemy z FS jak i dla następnych, którzy mogą się z tym problemem spotkać.
Tak. Bo jak czytam, że największe wydawnioctwo, które teoretycznie powinno być najbardziej fachowym, robi takie przewały, to ręce opadają i się pisać odechciewa ;(
Leniwiec Literacki
Hikikomori

36
Zgadzam się, że sąd to ostateczność i całą sytuację należy nagłośnić aby inni Wydawcy zdali sobie sprawę, że autorzy nie dadzą się oszukać.
Jednocześnie wracam do znajomości umów wydawniczych jakie podpisujemy, większość z nas po prostu je podpisuje nie wnikając w jej kształt i brzmienie. Często jest to wykorzystywane przez drugą stronę i z tym ten należy skończyć, choć znam także takich autorów którzy podpiszą wszystko i nawet będę pisać za darmo aby tylko ktoś wydał jego książkę.

38
Andrzej Pilipiuk pisze:może wniosę stąd ze należy szukać wydawcy ze swojego miasta - by w razie czego było blisko wpaść z awanturą?
W sumie się dziwię, mając ogromny dorobek pisarski, wyrobione nazwisko, tylko piszesz. Może warto zastanowić sie nad swoim szyldem i założyć własne wydawnictwo. Szczególnie, że i tak sporo czasu poświecasz na pomaganie nowicjuszom, debiutantom. Wydaje mi sie, że taka jest kolej rzeczy.
skazany na potępienie...

39
Andrzej - mam lepsze wyjście - założyć własne wydawnictwo, choć to jednak złodziej czasu. Z drugiej strony nikt nie da ci takiej stawki jak ty sam i zamiast 8- 12 % możesz mieć 15 - 18%, zachowujesz 100% własności praw a w przypadku sprzedaży praw na tłumaczenie nie musisz się z nikim dzielić (teraz 40/60 lub 50/50 autor-wydawca).
Prawda jest taka, że 90 % wydawców i tak nic nie robi aby zapewnić ci reklamę, więc poza tym, że trzeba mieć trochę własnych pieniędzy na początek nic nie stoi na przeszkodzie.
Kłopot jest tylko z jednym - własnymi pieniędzmi, gdyby nie to wszystkie swoje książki wydawałbym u siebie.

40
Naturszczyk pisze:Kłopot jest tylko z jednym - własnymi pieniędzmi, gdyby nie to wszystkie swoje książki wydawałbym u siebie.
W jego przypadku nie ma znaczenia. Pieniądze mozna pozyskać na start-up. Możliwości jest naprawdę wiele. Raczej problem tkwi w skali przedsięwzięcia. Czy tylko własne ksiązki, czy nie?
skazany na potępienie...

41
Naturszczyk pisze:Z drugiej strony nikt nie da ci takiej stawki jak ty sam i zamiast 8- 12 % możesz mieć 15 - 18%
Ok. 20% to normalna stawka niedebiutanta. We wszystkich "normalnych" wydawnictwach. Nawet debiutant nie dostaje raczej poniżej 10%. Chyba, że wydawnictwo jest ... specyficzne.

moffiss - Kosik przecież takie założył. Daj mu Panie Boże sukcesów i pieniędzy, ale wątpię, aby zrobił konkurencję nie tylko FS, ale choćby takiej Runie...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

43
Navajero pisze: moffiss - Kosik przecież takie założył. Daj mu Panie Boże sukcesów i pieniędzy, ale wątpię, aby zrobił konkurencję nie tylko FS, ale choćby takiej Runie...

Rynek SF będzie ewoluował. Wg mnie istnienie tej chorej sytuacji (dominacja FS pulpy) nie jest mozliwe w dłuższej perspektywie czasu.
skazany na potępienie...

44
Navajero pisze:Kosik przecież takie założył. Daj mu Panie Boże sukcesów i pieniędzy, ale wątpię, aby zrobił konkurencję nie tylko FS, ale choćby takiej Runie...
Fabryce to na pewno nie, przynajmniej tak to wygląda. Natomiast czy nie zagrozi Runie? To rzecz do zastanowienia. W ubiegłym roku Powergraph wydał kilka książek z fantastyki, powiedzmy, cztery? Na ten rok zapowiada dziesięć? A ile książek wydaje rocznie Runa? Myślę, że właśnie tyle. Na razie pewnie różnica tkwi w doborze nazwisk - w Runie są bardziej znani pisarze. Jednak Powergraph ma mocnego (wybacz, Rafale) konia pociągowego w postaci Kosika. Ja zatem nie lekceważyłbym P., stawiam na to, że za rok to może być równie silne (lub słabe, zależy, jak na to spoglądać) wydawnictwo co Runa.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

45
moffiss pisze:Rynek SF będzie ewoluował. Wg mnie istnienie tej chorej sytuacji (dominacja FS pulpy) nie jest mozliwe w dłuższej perspektywie czasu.
Zawsze i wszędzie literatura popularna - ja nie każdą książkę z tego nurtu nazwałbym "pulpą" - dominuje. Bo takie są potrzeby czytelników i to niekoniecznie tych najmniej inteligentnych. Dlatego nie uważam, aby akurat FS była tu czemuś winna, czy też sytuacja była "nienormalna". Czytając rozmaite opinie na temat owej "pulpy" - nie tylko spod znaku FS - konstatowałem wielokrotnie, że recenzent/ czytelnik, wielu rzeczy nie zrozumiał: pojęć, odniesień, aluzji. Bo zabrakło mu erudycji i wiedzy. A zatem ocenił tylko to co mógł ocenić - zewnętrzną warstwę tesktu, tę rozywkową. Zresztą nie jest to tylko "wina" internetowych opiniodawców, także poważni profesorowie zaklasyfikowali np. pewne teksty Lema jako lekturę bodajże gimnazjalną. Tymczasem te opowiadania ( "Bajki robotów", "Cyberiada") w swojej rozrywkowej warstwie nie są niczym szczególnym, znaczenia nabierają dopiero kiedy przeczyta je ktoś o pewnej wiedzy. Bo autor użył terminów z zakresu wyższej matematyki, cybernetyki, dosłodził to wieloma aluzjami historycznymi które jednakowoż zrozumiałe są tylko na pewnym poziomie. Na pewno ponadgimnazjalnym.

Wracając do tematu - osobiście nie przewiduję spadku pozycji FS w najbliższym czasie, choć trudno tu prorokować na dłuższy okres, z wielu względów ( ale bardziej rynkowych niż literackich).
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

46
Nawajero - owe twoje procenty to zapewne wyjściowa od cen brutto )sprzedaży książek przez wydawcę dla hurtowni, lub bezpośrednio do księgarni), więc licząc od ceny netto (wydrukowanej na książce) daje to moje 10 - 5 %.
Zresztą z tym uważać, bo wydawca w każdej chwili może powiedzieć, że wobec braku zainteresowania daną książką, przecenili jej cenę hurtową o 50 % i w efekcie autor otrzyma owe 10-20% okrojone o połowę. - znam takie przypadki i nie są one odosobnione.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wydawnictwa”

cron