Lojalność Autora wobec Wydawcy

1
No, właśnie. Czy, na jakich zasadach i czy w Polsce jest to sensowne?
Na Zachodzie - mimo, że większość spraw przechodzi tam przez agenta literackiego,- w większości umów są odpowiednie &. Trzy kolejne propozycje Autor musi przedstawić najpierw najpierw "swojemu Wydawcy" i dopiero gdy ich warunki będą niesatysfakcjonujące Autora, może on podpisać umowę z innym Wydawcą, pod warunkiem, że jego warunki będą lepsze od "naszego". Z tym, że zwyczajowy pierwszy propozycję otrzymuje "nasz W", a dopiero później rozsyłamy ją do innych ( aby było wszystko jasne, nie czekając na odpowiedź pierwszego. Nie podpisujemy jednak umowy z nowym, dopóki nie poznamy decyzji "naszego". To oczywiście wielki skrót, ale mniej więcej na tym jest to oparte.

2
W Polsce nie chodzi o robienie łaski wydawcy - a przynajmniej nie tylko. Wydając pierwszą książkę u konkretnego wydawcy, autor otrzymuje pewien procent od sprzedaży. Generalną zasadą jest, że z każdą następną pozycją ten procent rośnie, do ok. 20% ceny wydawniczej ( wyżej już nie :)). Zmieniając wydawcę autor musi liczyć się z tym, że zacznie od nowa, tzn. od minimalnej, a przynajmniej niższej niż u poprzedniego wydawcy stawki. Tak więc niespecjalnie mu się taka zmiana opłaca. Chyba, że "nowy", oferuje np. dużo lepszy pakiet marketingowy, co - perspektywicznie - wychodzi autorowi na plus.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

3
mi się wydaje, że lojalność jest tak jakby naturalna... zwłaszcza, jeśli obydwie strony są w porządku wobec siebie.
w ogóle ludzie mają to zakodowane gdzieś w głębi. jeśli trafią na dobrego fryzjera, albo mechanika i są zadowoleni z usług, to potem starają się jeździć/chodzić do niego, zamiast znowu zmieniać. stają się stałymi klientami. więc czemu z wydawcą i autorem miałoby być inaczej?
It's not easy, but it is simple.

4
No właśnie, ale jeśli autor nie jest zadowolony ze współpracy? A jednocześnie czuje wdzięczność, bo wydawca zaryzykował, dał początkującemu pisarzowi szansę, kiedy nikt inny nie chciał? I teraz, kiedy okazało się, że książka sprzedała się dobrze, ci inni zwracają się do niego z lepszymi warunkami, ma się od pierwszego wydawcy odwrócić?
To taki dylemat moralny.

5
U nas sytuacja jest odrobinę niezdrowa o tyle, że w związku pisarz-wydawnictwo prawie zawsze jedna strona ma pozycję zdecydowanie dominującą (wyjątki są, bo nikt mi nie powie, że wydawca może pomiatać na przykład Pilipiukiem).

Jest to więc lojalność wymuszona - to o czym mówi Navajero. Nie będąc na szczycie bestsellerów w nowym wydawnictwie dostaniesz gorszą kasę.

Nie ukrywam, że dla mnie taka idea lojalności jest chora. Bowiem, że zwykłych pisarzy robi się niekiedy ghostwriterów, mimo że wydających pod swoim nazwiskiem. Śpieszę tłumaczyć - niektórzy literaci zaczynają pisać książki na zamówienie wydawcy. Lewandowski wspominał o tym swego czasu - o ile pamiętam cały cykl jego kryminałów jest efektem "prośby" wydawnictwa). To nie jest oczywiście takie złe, niektórzy mogą chcieć tak pisać. Gorzej, gdy praktycznie nie mogą się spierać. Bo na wolność moze pozwolić sobie kilka osób w tym kraju.

Również ograniczenia gatunkowe są mocno irytujące. Wiadomo, ze kryminał lepiej wypromuje W.A.B., fantastykę Fabryka Słów(darujmy na razie dyskusję nad ich problemami) a główny nurt Znak, Muza albo literackie. Ale przecież absurdem wydaje się, żeby jeden autor wydawał we wszystkich tych wydawnictwach.
No a jednak, logicznie rzecz biorąc, to wydawałoby się naturalne.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

6
mamika6 pisze:No właśnie, ale jeśli autor nie jest zadowolony ze współpracy? A jednocześnie czuje wdzięczność, bo wydawca zaryzykował, dał początkującemu pisarzowi szansę, kiedy nikt inny nie chciał? I teraz, kiedy okazało się, że książka sprzedała się dobrze, ci inni zwracają się do niego z lepszymi warunkami, ma się od pierwszego wydawcy odwrócić?
To taki dylemat moralny.
ja bym nie miała skrupułów. jeśli wydawca byłby w stosunku do mnie nie w porządku, czemu miałabym być lojalna? na to też trzeba sobie zasłużyć..
TadekM pisze:Nie ukrywam, że dla mnie taka idea lojalności jest chora. Bowiem, że zwykłych pisarzy robi się niekiedy ghostwriterów, mimo że wydających pod swoim nazwiskiem.
ja bym to nazwała zależnością.

a z drugiej strony, ilu autorów pisze powieści zaliczające się do tak różnych nurtów, żeby wydawał w trzech albo czterech wydawnictwach? wydaje mi się, że także wśród pisarzy jest pewna "specjalizacja". co nie znaczy, że nie można spróbować czegoś innego.
It's not easy, but it is simple.

7
A co zrobić, gdy autor ma kilka powieści w szufladzie i wie, że wydawca z którym współpracuje jest zainteresowany wydaniem jednej książki w roku. Ma czekać z innymi, czy wziąć je pod pachę i zacząć pukać do innych.
Nie rozumiem, co ma wydanie pierwszej książki do lojalności? W końcu nie zrobił tego dla pięknych oczu, ale dlatego że stwierdził, że może na tym zarobić. Pamiętacie jeszcze jakie debiutant otrzymuje propozycję? Jeśli książka sprzedawała się słabo, to rzeczywiście mógł na niej zarobić mniej niż się spodziewał, ale równie dobrze mogło być zupełnie inaczej. A jakoś nie słyszałem, aby Wydawca sam z siebie przyznał jakąś premię. ( Z tym, że może gadałem z nie tymi Wydawcami.. hi hi hi) A co z takim samym postępowaniem ze strony Wydawcy? Czy tylko mnie obowiązuje lojalność?
Czy lojalnością nie jest sam fakt zaproponowania mu wydania naszej kolejnej książki? Skoro teraz zaproponuje nam dobre warunki, to tylko głupi będzie szukał czegoś nowego? Ale ile znacie takich przypadków?

8
robaczek pisze: ja bym nie miała skrupułów. jeśli wydawca byłby w stosunku do mnie nie w porządku, czemu miałabym być lojalna? na to też trzeba sobie zasłużyć..
Całkowita prawda. Jednak najpierw próbowałabym wynegocjować lepsze warunki u pierwszego wydawcy. Albo się poprawi, albo do widzenia. Tym sposobem decyzję o moim "odejściu", czy "pozostaniu" podjąłby sam niecny wydawca. Jego wybór. I tu się chyba też kryje ta lojalność. Ktoś dał ci szansę, a po sukcesie, w razie kłopotów, należy dać także szansę drugiej stronie.

Ps. Życzę Wam wszystkim, żebyście mieli kiedyś takie dylematy :)

9
ja nie znam, sama też nigdy nic nie wydałam.
za to jeśli chodzi o te kilka gotowych powieści, nie chciałabym ich wydać "na raz". po pierwsze, mniej bym wtedy zarobiła, bo nie miałabym wyrobionego nazwiska, a po drugie czytelnicy musieliby czekać, aż znowu coś na piszę i po nagłej obfitości nastąpiłaby susza...
imo wydawnictwo, które inwestuje w powieść debiutanta, wyciąga "pomocną" dłoń, więc wypadałoby się odwdzięczyć... chyba :P
It's not easy, but it is simple.

10
Naturszczyk - zgadzam się w zupełności.
Cała ta dyskusja pokazuje, że wszyscy traktują wydanie jako nagrodę (ba, są i tacy co nawet za to płacą), co niestety nie pomaga w dbaniu o własne interesy. Wydawca to też przecież nie Święty Mikołaj.
Właściwy stosunek - dwa podmioty, które chcą wspólnie wydać książke i zarobić na niej trochę kasy spotyka się rzadko.

A co do debiutów - słynna jest historia Krajewskiego, który za pierwszą książkę dostał 1500 zł. Śmierć w Breslau sprzedała się naprawdę nieźle, a wątpię, żeby ktoś zrobił coś więcej niż pogłaskał Marka go po głowie.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

11
mamika6 pisze: Całkowita prawda. Jednak najpierw próbowałabym wynegocjować lepsze warunki u pierwszego wydawcy. Albo się poprawi, albo do widzenia. Tym sposobem decyzję o moim "odejściu", czy "pozostaniu" podjąłby sam niecny wydawca. Jego wybór.
bardzo sprytne posunięcie :D
I tu się chyba też kryje ta lojalność. Ktoś dał ci szansę, a po sukcesie, w razie kłopotów, należy dać także szansę drugiej stronie.
mniej więcej to samo miałam na myśli, mówiąc o lojalności względem wydawcy, który jest ok. :)
It's not easy, but it is simple.

12
Naturszczyk pisze: Nie rozumiem, co ma wydanie pierwszej książki do lojalności?
Zapytaj pierwszego lepszego pisarza, który przez 5-8-10 lat rozsyłał po wydawnictwach teksty i wciąż otrzymywał odpowiedzi odmowne, albo ich wcale nie otrzymywał. Zapytaj, czy był taki pewny siebie, kiedy wreszcie po tych wszystkich próbach znalazł w skrzynce list z pozytywną odpowiedzią. Zapytaj się co czuł.

13
Zapytaj pierwszego lepszego pisarza, który przez 5-8-10 lat rozsyłał po wydawnictwach teksty i wciąż otrzymywał odpowiedzi odmowne, albo ich wcale nie otrzymywał. Zapytaj, czy był taki pewny siebie, kiedy wreszcie po tych wszystkich próbach znalazł w skrzynce list z pozytywną odpowiedzią. Zapytaj się co czuł.
Więc Twoim zdaniem powinien czuć się jak dziwka, którą wreszcie ktoś z litości przygarnął?
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

14
nie. sądzę, że chodzi tu o uczucie wdzięczności, docenienia.
Pan Andrzej gdzieś pisał, że gdy odniósł sukces, to ci, którzy wypinali się na niego, kiedy rozsyłał swoje teksty, nagle ustawili się w kolejce.
"nagle" stwierdzili, że chcą wydawać akurat tego pisarza. trochę to nie fair, zarówno do wydawcy debiutanta, jak i do samego autora.
It's not easy, but it is simple.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron