16

Latest post of the previous page:

Zawsze lubiłam wiedzieć więcej na temat rzeczy, które mi sie podobały. Tak było z obrazem Gustava Klimta "Pocałunek". Nie dziwne więc, że wzięłam do ręki książkę Elizabeth Hickey. Co prawda przebrnęłam przez dosyć płaskie romansidło tylko po to, by poczytać o genezie powstania obrazu, jedno za to utknęło mi w głowie.

Był to własnie opis pierwszego stosunku głównej bohaterki z artystą. Nie przytoczę fragmentu, jednak w swojej refleksji bohaterka wspomina o " rozpłachtaniu przez zimną rybę" :P

Miałam dziś dobry dzień, wybrałam się więc po lekturę do empiku. Sięgnęłam po numer SFFiH, otworzyłam jak leci a taaam;

"Lenka kołysała się nad Tomkiem. Oparła się dłońmi o jego tors, między jej ramionami wesoło bujały się piersi o bladych sutkach. Oczy miała dzikie. Nagle jej plecy wgięły się w łuk, zadrżała. Tomek naprężył nogi i rozlał się w Lence."

Konkretne, do rzeczy i całkiem przyjemne, co? ;) Myślę sobie kto, ach kto jest autorem, no i proszę, pan Łukasz Orbitowski :)

Cóż, przez większość mniej lub bardziej fantastycznych czytadeł sceny erotyczne jakoś mniej przykuwały moją uwagę. Owszem, stanowiły ciekawy dodatek do konkretnych historii. Były jak oczyszczenie z napiętej atmosfery pomiędzy dwójką bohaterów i, co ciekawe, po nich zazwyczaj następowała kulminacyjna scena akcji oraz zakończenie. Tak więc gdy trafiam na scenę erotyczną, to zdaję sobie sprawę, że koniec książki jest bliski :mrgreen:

Koleżanka z pracy z kolei polubiła by wszelką fantastykę, byle było to konkretne, różowe zabarwienie. " Boże, muszę mieć kolejny tom Sagi o Ludziach Lodu, będą się tam bzykać jak króliki." :P
http://society6.com/annapietrawska

17
Zith pisze:Konkretne, do rzeczy i całkiem przyjemne, co?
Cienkie według mnie. Zbyt konkretne i zbyt dosłowne. Ale ja dobrego, subtelnego kawałka jeszcze w literaturze nie widziałem. I mocnych też nie. Chyba wybiorę się na głębsze łowy. Po książki, znaczy się...

20
Moim zdaniem sporo zależy od okoliczności, fabułki i samych bohaterów. Czasami wystarczy te święte "został do śniadania", ale jeśli napięcie między dwojgiem narasta przez połowę opowieści, takie "został do śniadania" może rozczarować.

Najfajniejsze scenki dane mi było przeczytać w literaturze typowo dla pań przeznaczonej, np. u Nory Roberts. A może dlatego tak mi się wydaje, bo czytając to miałam lat naście i ciężko powiedzieć, czy teraz tak samo by mi się podobały.

Najmocniejsze były Skiroławki Mistrza Nienackiego. I chyba najlepsze. Ale tu nie będę obiektywna, chyba jedyny pisarz, którego nie chcę i nie potrafię krytykować.

Najobrzydliwsza - u Anne Rice w powieści "Posiadłość Blackwood". O ile sama powieść trzyma poziom, klimatyczna, ciekawa, czytliwa, to jedna scena po prostu przyprawia o mdłości.

Wkurzające - a tak ostatnio w polskich czytadłach czy to Komudy, czy Dukaja - jeszcze raz padnie słowo rodzynek, to książka poleci za okno :P
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

21
Rodzynek. <słucha furkotu latających książek>

W kwestii wątków erotycznych - ja sam ich unikam jak ognia, zawsze mam wrażenie, że narażam się co najmniej na śmieszność. Napiszę jeśli będę musiał - do tej pory tworzyłem jedynie w gatunku fantasy/horror (powiedzmy) i nie były mi do szczęścia potrzebne.

Osobiście jestem zdania, że w większości przypadków da się wątki erotyczne pominąć - podobnie jak nie opisuje się tego jak bohater czesze sobie włosy czy wypróżnia się (o ile nie jest to czesanie wyczesane i istotne dla fabuły, podobnie z wypróżnianiem). Moim zdaniem wystarczy zaznaczyć obecność życia erotycznego bohatera/bohaterki, bez zagłębiania się w szczegóły... Po co zaznaczać? Żeby nie okazało się, że bohater jest pozbawionym niższych uczuć i instynktów ideałem w ludzkiej skórze.

A propos wypróżniania się, takie luźne przemyślenie - ktoś nieobeznany z fizjologią ludzką mógłby sobie, na podstawie literatury, wyrobić zdanie, że ludzie mieli doskonały metabolizm i nigdy nie musieli wydalać. Szczególnie silne tendencje do Metabolizmu Idealnego mają bohaterowie heroic fantasy. A już w grach RPG to postacie graczy w ogóle nigdy nie wychodzą za potrzebą - a jak wyjdą to MG zwykle to perfidnie wykorzystuje i już nie wracają.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

22
A żebyś wiedział. U mnie właśnie chłopaki oglądają film "Król Skorpion" i któryś palnął, jak to "zajebiste były czasy".
I o tym samym pomyślałam - nie mieli ani mydła, ani wucetów, wystarczy, żeby współczesnego człowieka doprowadzić do frustracji. Że o antyperspirantach nie wspomnę :P Ale to offtop chyba :P
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

24
Graham Masterton = zero pruderii. Nie chodzi tutaj nawet o śmiałość - sceny erotyczne w jego książkach są trochę chore, np. w "Zemście Manitou", gdzie kobietę w nocy gwałci jej własna kołdra, w "Wyklętym", gdzie bohaterowi "robi dobrze" duch jego żony, czy w "Geniuszu", gdzie znowuż kobieta sama sobie "robi dobrze". A wszystko to opisane w najmniejszych szczegółach.

[ Dodano: Wto 23 Lut, 2010 ]
W tym ostatnim dziwne jest to, że kobieta leży na dywanie, złożona na pół, z nogami nad głową, omal się przy tym nie łamiąc i "mówi po francusku".
Jak sami widzicie, dobrze zapamiętałam i owe sceny i dzięki nim książki, więc tutaj Masterton wygrał. Tylko nie wiem, czy sama chciałabym, żeby ktoś zapamiętał moją książkę, dzięki takim scenom. Chyba wolałabym, żeby to było jednak coś innego.

25
Mamika - widzę, że ty także lubisz Mastertona :) Przyłączam się do twojego zdania na temat scen erotycznych w jego powieściach.
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”