17
Właśnie o wspomnianym fragmencie jedno z wydawnictw autorowi odpisało, że studium wiedzy nad charakterem człowieka i jego losami spowodowanymi takim czy innym przypadkowym lub nie zrządzeniem, nie jest powieścią z gatunku obyczajowych.
Idea wysyłania fragmentów jest dla mnie kretyńska. Ci ludzie nie mają pojęcia o czym jest książka i wydają sąd na jej temat na podstawie kilku procent całości. Pamiętam jak kumpel wysłał książkę do FS (którą zazwyczaj tu chwaliłem), jeden z sześciu rozdziałów i ogólny koncept całości, a wśród zarzutów Pani Doroty znalazł się, ten, że rzecz jest fabularnie niewiarygodna logicznie. No, jak się czyta środek książki, to mało co może być logiczne, zwłaszcza gdy związki przyczynowo-skutkowe siedzą trochę dalej niż stronę wcześniej
[teraz chyba ta rzecz trafiła do Niech się wyda - zobaczymy].

Z drugiej strony - jeśli w takiej książce studium nad charakterem człowieka jest okraszone szczątkową albo zgoła żadną fabułą - cóż, wtedy się nawet nie dziwię. Oni przecież chcą zarabiać, a ludzie zazwyczaj najpierw czytują historię i (jeśli są dobre) dopiero potem podniecają się ich życiowością, nie odwrotnie.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

18
Pewnie masz racje ale zauważ, że to wydawnictwa każa sobie przysylac próki tekstu przewaznie 30% całosci. Nie wiem czy mogli na podstawie tej czesci orzec brak związku przyczynowo- skutkowego. Ja wiem tylko, że przeczytalam calosć i dla mnie twor bardzo dobrze napisany, nie zarzuciłabym mu braku fabuły bo akcja toczy sie dośc wartko. Wiadomo jakies tam drobne potkniecia byly ale czasem takie rzeczy zdarzają się najlepszym. dla mnie szczerze mówiąc lepszy efekt niż moj, a jednak odrzucili z tego co wiem Wydawnictwo Otwarte tez odwalilo.
Kurcze namowie kolegę może wstawi fragment na forum, zobaczycie sami, rzecz godna polecenia. Momentami plakac sie chce- a ja raczej twarda jestem - momentami smialam sie do rozpuku.
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

19
TadekM pisze:
Idea wysyłania fragmentów jest dla mnie kretyńska. Ci ludzie nie mają pojęcia o czym jest książka i wydają sąd na jej temat na podstawie kilku procent całości.
khm... szczerze? Są teksty w których wystrczy przeczytać jedną stronę by wiedzieć ze autor powinien zając się czymś innym. Czymkolwiek inym. Stanowią okołó 90% tego co dotaję pocztą.
No, jak się czyta środek książki, to mało co może być logiczne, zwłaszcza gdy związki przyczynowo-skutkowe siedzą trochę dalej niż stronę wcześniej
otworzyłem kiedyś pewien scenariusz, otworzyłem w środku i od razu wiedzialem że autorka jest z logiką i sensem totalnie na bakier...

21
Andrzej, ale jeśli będę miał pecha otworzyć np."Norweskie..." na niewłaściwej stronie, to mogę dojść do tego samego wniosku :oops: :wink: i odłożyć ją na półkę, aby później obchodzić szerokim kołem wszystkie kolejne książki tego autora. Oczywiście, ze stratą dla siebie...
Strona lub dwie skądś wyrwane nie stanowią podstawy do wyciągnięcia takich wniosków. Co innego jeśli sprawdzamy tekst w kilku miejscach, wtedy się z tobą zgodzę. Choć z drugiej strony, rzeczywiście czasami wystarcza przeczytanie kilku linijek aby odłożyć książkę z niesmakiem na półkę, choć inni byli książką zachwyceni. Nie uogólniajmy, ja zawsze wysyłam do wydawcy cały tekst, choćby on prosił o fragment. Skrót piszę wtedy gdy Wydawca chce w zarysach poznać coś nad czym jeszcze pracuję, ale jeśli skończyłem pewien etap pracy (np. napisałem, przejrzałem i stwierdziłem, że powieść jest na tym etapie skończona) zainteresowanemu Wydawcy wysyłam całość. Jest to także dodatkowy test dla Wydawcy, jeśli redaktor nie jest w stanie doczytać go do końca, to znaczy że książka nie jest gotowa i powinienem nad nią jeszcze popracować. On wie, o czym i jak piszę, więc może mi także od razu powiedzieć: Sorry, ale to nas nie interesuje lub OK, ale chcę abyś jeszcze nad tym popracował.
Żaden fragment i skrót według mnie tego nie załatwi. Z tym, że ja nie lubię działać i rozmawiać o czymś, co jeszcze nie jest gotowe - choćby w dużym zarysie i tzw.pierwszym pisaniu.

22
Operowanie fragmentami jest ryzykowne, ja w rozmowach z wydawcami też tego unikam.

Zresztą,, fragmenty... Eco gdzieś napisał, że pierwsza setka stron "Imienia róży" pełni rolę filtra. Ma odrzucić tych, którzy oczekują wartkiej akcji i nie umieją wejść przez średniowieczne drzwi. No i fakt - później powieść zmienia swój charakter, nadal jest bardzo rozbudowana i wielowątkowa, jednak akcja się pojawia :) zatem gdyby wyrabiać sobie zdanie na tej podstawie, hm... Inną książkę by się zobaczyło.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

23
Naturszczyk pisze:Andrzej, ale jeśli będę miał pecha otworzyć np."Norweskie..." na niewłaściwej stronie, to mogę dojść do tego samego wniosku :oops: :wink: i odłożyć ją na półkę,
problem z Norweskim Dziennikiem jest taki że 90% czytelników ma z tą książką kłopoty...

25
[quote="Andrzej Pilipiuk"]

khm... szczerze? Są teksty w których wystarczy przeczytać jedną stronę by wiedzieć ze autor powinien zając się czymś innym. Czymkolwiek innym. Stanowią około 90% tego co dostaję pocztą.

[quote]


Brutalne z tą skrzynką, ale moim zdaniem to właśnie świadczy, że wysyłanie fragmentów ma sens. To nie jest tak, że po 2 rozdziałach czy nawet stronach, ktoś stwierdzi: ,,Bierzemy tego debiutanta" (fajnie by było). Fragment ma pokazać czy człowiek nie jest totalnym grafomanem nie potrafiącym sklecić poprawnie jednego zdania. Jak potrafi, to zechcą całość, żeby się upewnić czy warto. A jak nie, to nie. I nie ma co się łudzić, że jak ktoś nie wyśle całości, to go nie docenią. Jak pierwsze strony się nie spodobają, to przecież dalej nikt nie będzie czytał i tak nie dojdzie do setnej strony. Szkoda drzew.

26
Tylko po co tracić czas na dodatkowe: Jesteśmy wstępnie zainteresowani, prosimy o przesłanie całości... i kolejne trzy miesiące czekania.
Potencjalny wydawca dostaje "całość" (z możliwością dodatkowej pracy) i wie, czy jest tym zainteresowany. Jeśli nie, odrzuca do kosza po przeczytaniu połowy pierwszej strony, jeśli coś go zainteresuje, będzie czytał dalej. A zawsze istnieje ryzyko, że cały tekst trafi do innego Redaktora, który będzie akurat w złym humorze i od razu uwali całą dotychczasową pracę. Każdy niech robi co chce i jak mu pasuje - Ja wysyłam całość... wiedząc z góry, że dopóki nie otrzymam z drukarni szczotek, to nie mam powodu do zadowolenia.
Jeden z moim znajomych, miał przypadek, że w pewnym otwartym na debiutantów Wydawnictwie, redaktor oceniający był zachwycony przesłanym fragmentem i napisał oszałamiającą recenzję wewnętrzna, ba, prawie zapowiadającą, że oto mają przed sobą książkę która będzie takim samym klasykiem jak Lalka lub Ogniem i Mieciem :lol: Równie dobre recenzje były po przesłaniu całości i rozmowy były już na tyle zaawansowane, że ustalano datę premiery i prowizję dla autora, ale wtedy główny prezes Wydawnictwa wziął maszynopis do domu i następnego dnia powiedział: Nie wydajemy, bo NIE... i nie było dalszej dyskusji.
Dlatego jeśli nie masz szczęścia. to nie pomoże Ci żaden fragment lub całość. Rób swoja i nie przejmuj się drobiazgami.

27
rutalne z tą skrzynką, ale moim zdaniem to właśnie świadczy, że wysyłanie fragmentów ma sens. To nie jest tak, że po 2 rozdziałach czy nawet stronach, ktoś stwierdzi: ,,Bierzemy tego debiutanta" (fajnie by było). Fragment ma pokazać czy człowiek nie jest totalnym grafomanem nie potrafiącym sklecić poprawnie jednego zdania. Jak potrafi, to zechcą całość, żeby się upewnić czy warto. A jak nie, to nie. I nie ma co się łudzić, że jak ktoś nie wyśle całości, to go nie docenią. Jak pierwsze strony się nie spodobają, to przecież dalej nikt nie będzie czytał i tak nie dojdzie do setnej strony. Szkoda drzew.
Ano właśnie. "Szkoda drzew" to jedyny argument przeciw wysyłaniu całości (jeśli jakimś cudem traktujesz go poważnie to spytaj znajomego w urzędzie ile ryz papieru zużywają tygodniowo, odechce ci się ocalania natury).
Masz całość - po jednej stronie też możesz ocenić, czy to gówno.
Znów zgadzam się z Naturszczykiem, co do tego, że w przypadku akceptacji fragmenty niepotrzebnie wydłużaują procedurę.
Dalej.
Niby wychodzi się z założenia, że prośba o fragment pozwoli wyciągnąc od autora creme de la creme książki. Otóż niekoniecznie. Raz, że to co dla autora będzie najlepsze, redaktorowi moze wydac sie najslabsze (a majac tylko fragment nie zdola tego pogladu zrewidowac), dwa że najbardziej dopracowane, "epickie" momenty to zwykle te, na które pracuje się przez kawał książki (budując psychologię postaci, relacje, akcję itd.). Ocenianie tego bez tych wszystkich rzeczy jest nie tylko nie fair wobec autora. Jest zwyczajnie głupie (przykład Eco jest tu dobry).
Pojawia sie pytanie czy pisarz ma umiec pisac, czy ma umiec przeprowadzic kampanie reklamowa swojego tekstu by przekonac redaktora.

[ Dodano: Sro 03 Mar, 2010 ]
O, mam przykład. Jest tu sporo fanów Kinga.
Wyobraźcie sobie, że jesteście redaktorami i dostajecie fragmenty dwóch książek:
Sklepik z Marzeniami i Zielona Mila.

W pierwszej dostajecie finał - jakiś dziwny, pogmatwany gościu niczy święty Mikołaj odlatuje w dal nad ulicą i rozwalonym miasteczkiem.
W drugiej coś ze środka - dajmy na to moment w który wielki, czarny więzień łapie strażnika za jaja, a potem wypluwa z siebie kłebowisko czarnych owadów.

Ile te fragmenty mówią o powieściach?
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

28
Stefan Darda w swoim dziale chyba napisał, że przesłał całość - mailem. I poszło. Chyba wypróbuje.

A w Fabryce słów jak patrzyłam niedawno to mieli jakiś limit ile można wysłać. W każdym razie nie całość. Wydawcy są nieobliczalni, nigdy nie wiadomo co może się sprawdzić.

29
to fakt z fragmentami jest jak z nadziewanym ciastkiem ktoś lubi środek a kto inny całą resztę. Po za tym to trochę mam wrażenie, że ocena debiutantów, a raczej próbek ich twórczości jest zależna od gustów redaktorów a nie koniecznie od zapotrzebowania na rynku czytelniczym.
Miałam kiedyś takiego redaktora w naszej - swego czasu - wojewódzkiej gazecie, który zdania nie potrafił poprawnie wypowiedzieć, nie daj Bóg napisać za to każdego potrafił zdołować swoimi mądrościami na temat poprawnej pisowni. Pamiętam zdjął nawet z ramówki cykl artykułów mojego kolegi i dopiero jak czytelnicy się upomnieli o swoją ulubioną rubrykę facet poszedł po rozum do głowy i zawzięcie szukał autora. Niestety okazało się, że tamten od trzech miesięcy pisywał już dla kogoś innego.
W wydawnictwach pewnie jest identycznie. Gość coś tam przeczyta uzna, że nuda nie zagłębiając się w szczegóły i nie pomysli nawet, że sam może być totalnym bezguściem. Jasne, że nie zawsze ale pewnie coś w tym jest
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

30
Naprawdę nie wiem jaki jest sens tej dyskusji. Grupa wsparcia dla odrzuconych przez wydawnictwa autorów? Nie szkoda Wam czasu na takie pierdoły? Odrzuciło Cię jakieś wydawnictwo? Być może trafiłaś na kiepskiego redaktora. Odrzuciło dwa - trzy? Znaczy nie umiesz pisać, albo jeszcze nie ten poziom. Bo dobre teksty weźmie każde wydawnictwo, nie oszukujmy się - oni nie robią nikomu łaski, oni na tym zarabiają. IMO lepiej poświęcić czas na pisanie/ doskonalenie warsztatu niż na jałowe narzekania. Albo uświadomić sobie, że ten biznes nie jest dla mnie... Sorry za bolszewicką szczerość, ale to naprawdę nie jest tak, że każdy pisać może...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

31
Ja nie rozumiem twojego oburzenia i nie o moje pisanie chodzi. Hmm moją akurat przyjęli, więc wybacz nie zrozumiałeś chyba. Dlaczego nie można podyskutować? Ciekawe Tobie nie zdarzylo sie, że ktoś odwalił coś co ewidentnie wydawało Ci sie dobrym i godnym polecenia? Nie masz obok siebie ludzi, którzy też piszą?
Sorry ale nie rozumiem Twojego rozdrażnienia.
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”