bohaterki

1
czy lubicie w powieściach kobiety silne czy uległe? i co to znaczy silna kobiety np w fantasy? biegająca z nożem w zębach i mieczem w dłoni Amazonka, kastrująca samców chcących ją dopaść?
czy lepiej się czyta historię w roli głównej z mężczyzną czy kobietą? (większość to jednak mężczyźni, nawet jeśli wśród bohaterów są fajne postacie kobiece).
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

2
Ja lubię królowe, kapłanki i czarownice. Kobiety silne, czyli takie, które nie muszą biegać z nożem w zębach, bo mają od tego niewolników, albo po prostu znają lepsze sposoby na osiągnięcie swoich celów. Lubię bohaterki bezkompromisowe, które potrafią zagrać każdą kartą, jak Kleopatra, co zawinęła się w dywan. I takie, które potrafią być współczujące, gdy chcą. Takie jak Yennefer z tego opowiadania (zapomniałam tytuł) o wyprawie na smoka. Miała tam własny cel i własne metody jego realizacji. A także własne uczucia związane z całą sytuacją.
Niespecjalnie podobają mi się kobiety - wojowniczki i faceci - magowie. Bo zwykle twórca takiej postaci udaje, że nie widzi, że jest ona androgyniczna. A jest, i przymykanie oczu w obliczu tego faktu jest rodzajem fałszu. Natomiast bardzo wiarygodny w takiej roli wydaje mi się syberyjski czy indiański szaman, który swej androgyniczności nie ukrywa.
Generalnie płeć głównej postaci jest mi obojętna, nie mam żadnych problemów z identyfikowaniem się z bohaterem - mężczyzną, chociaż wiem, że mężczyzna miewa czasem zupełnie inne reakcje niż kobieta i co innego uważa za ważne. Ale ja lubię mężczyzn, więc w pełni akceptuję tę inność.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Re: bohaterki

3
zuzanna pisze:czy lubicie w powieściach kobiety silne czy uległe? [...]
Źle stawiasz pytanie. Sednem jest to, co chcesz powiedzieć, dopiero do tego powinnaś określić cechy postaci, tak myślę.
Zobacz: u Le Guin kobiety są silne, ale nie w sposób, w jaki ty je definiujesz. Nie latają z mieczem, a jednak - ponieważ u niej w tle przemyka feminizm - są silniejsze od mężczyzn. Rozumiesz?

Z kolei conaniczek nie brakuje, ale która z nich zapada w pamięć? U Kaya są fajne kobiety, ale taka Dianora też nie jest od miecza - a w sumie w "Tiganie" to ona najbardziej zapada w pamięć...

Bo z tym lubieniem to ryzykowna sprawa :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

4
Cóż... Faktycznie, pytanie zadane w trochę nieodpowiedni sposób.

Ze swojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że w książkach fantastycznych lubię praktycznie każdą postać kobiecą i czyta mi się je dobrze niezależnie od tego, czy głównym bohaterem jest mężczyzna czy kobieta.
Jeżeli zaś chodzi o to, co sama piszę, mam taki uporczywy problem, że np. jak mam główną bohaterkę, to nie umiem ukazać czytelnikowi jej osobowości, co zaś udaje mi się z bohaterkami drugoplanowymi. Dziwne to to jest jakieś... -.-
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

5
Myślałam, że nie ma głupich pytań a są tylko... eh, eh. :)
Niespecjalnie podobają mi się kobiety - wojowniczki i faceci - magowie. Bo zwykle twórca takiej postaci udaje, że nie widzi, że jest ona androgyniczna. A jest, i przymykanie oczu w obliczu tego faktu jest rodzajem fałszu.
Thana - tu mnie zaskoczyłaś (ale w sensie, że odkryłaś mi coś, czego nie dostrzegałam), faktycznie z tą androgynicznością...
Zobacz: u Le Guin kobiety są silne, ale nie w sposób, w jaki ty je definiujesz.
Hola, misiu, ja nie definiuję, ja pytam.
a jednak - ponieważ u niej w tle przemyka feminizm - są silniejsze od mężczyzn. Rozumiesz?
Nie rozumiem ale widzę, że Ty też nie. Feminizm nie znaczy, że kobiety są silniejsze od mężczyzn. Tak samo jak siła nie równa się nieuległości (a słabość uległości) - chociaż tak właśnie, zaczepnie napisałam na początek.
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

Re: bohaterki

7
zuzanna pisze: czy lubicie w powieściach kobiety silne czy uległe? i co to znaczy silna kobiety np w fantasy? biegająca z nożem w zębach i mieczem w dłoni Amazonka, kastrująca samców chcących ją dopaść?
Mmm. Silne, zdecydowanie. Ale silne w swej kobiecości ;) Kobieta ma pozostać kobietą. Niechaj sobie podrzyna gardła bez skrupułów, a w walce plunięciem powala trzech mężczyzn. Ale, na bogów, niech jej idzie gorzej kiedy ma "gorsze dni" i potrafi się popłakać, bo złamał się jej ulubiony miecz.

[ Dodano: Wto 09 Mar, 2010 ]
A co do kruszynek, także silne - przy czym ta siła powinna przejawiać się w psychice.

8
Nie lubię ani silnych, ani uległych.

Takie są po prostu nudne.

Preferuję te oryginalne, które zaskakują swoją osobowością. Które wciskają czytelnika w fotel samymi przemyśleniami.

9
Vialix pisze:Preferuję te oryginalne, które zaskakują swoją osobowością. Które wciskają czytelnika w fotel samymi przemyśleniami.
A to znaczy...?

:)

10
androgynicznością...
noż ile razy można popełnić ten sam błąd? xd


co do tematu - oczywiście, że wolę bohaterki oryginalne. i bohaterów takoż. płeć nie ma tu żadnego znaczenia. różnica jest taka, że postaci trzeba przedstawiać inaczej w zależności od płci, ale ogólna zasada brzmi: bohater ma zapadać w pamięć. ma być barwny, oryginalny.
no, ale jeśli chcesz rozpatrywać różne postaci kobiecie: nie rób jakichś herod-bab, nie zapominaj, że kobieta to kobieta, różni się od mężczyzny, bywa kapryśna i lubi się wygadać. jak stworzysz bohaterkę zupełnie inną, strasznie niekobiecą - to musisz się dobrze zastanowić, po co ci taka postać. czy naprawdę będzie zapadać w pamięć? a może jednak lepiej pisać o mężczyźnie? skoro potrzebujesz postaci kobiecej, to z tej kobiecości jej nie ograbiaj. ;o
zwięzłość jest siostrą talentu.

11
Serena pisze:
Vialix pisze:Preferuję te oryginalne, które zaskakują swoją osobowością. Które wciskają czytelnika w fotel samymi przemyśleniami.
A to znaczy...?

:)
Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Ma mnie po prostu zaczarować. W jaki sposób? Nie mam pojęcia... tak jakoś...

12
Gdy poznaje bohaterkę powieści to stykam się z pewnym schematem: oto z niepewnej, młodej dziewczyny/nki poprzez szereg przygód i zdarzeń dojrzewa na naszych oczach dzielna "baba", której zalety charakteru nie zostałyby odkryte gdyby nie taki czy owaki rozwój akcji. Oczywiście sztuką jest utrzymać czytelnika w ciągłej niepewności o jej los, sprawić aby "wszedł w jej skórę" ale, myślę, że nie da się uniknąć budowania podobnego rozwoju postaci. Nawet w jakimś minimalnym stopniu. Choćby z krótką puentą, przemyśleniem na końcu, odmiennym od tego "wyjściowego" z jakim poznaliśmy bohaterkę, bohatera.

Co do bohaterów, to zauważyłam, że ostatnio łatwiej mi się wkłada w ich głowy rózne swoje przemyślenia. Po co? Ja wiem, może tak jest przez odwieczne dopatrywanie się u mężczyzn wrażliwości, czegoś co choć trochę stanowiłoby pewne porozumienie między nimi a płcią przeciwną? Odmienną płaszczyzną w której by sie rozumieli, byłoby, hm, dążenie do celu po trupach i za wszelką cenę? Choć wydaje mi się, że kobiety potrafią być ostatecznie bardziej bezwzględne. Faceci dadzą sobie parę razy po pysku i idą na piwo. Kobiety raczej do ostatniego złamanego paznokcia :P Są chyba bardziej zawistne.

Takie kontrasty są zresztą ciekawe. Drobne z wyglądu dziewczątko, a w środku przyszła morderczyni całych rodzin z osiedla. Albo pan prezes wielkiej firmy, twardy negocjator płaczący na filmach bolywoodzkich w kinie.

13
Wolę bohaterów niż bohaterki. Tak się składa, że czuję pociąg do męskiej części populacji i jakoś miło mi się czyta o jej przedstawicielach. ;) Jeśli bohater ma to coś, to nawet jak fabuła kuleje, czytam książkę dalej - dla niego.

Nie lubię bohaterek, które zachowują się jak krowy niebiańskie, jęczą, nie mogą się zdecydować, cierpią ale kochają, cuda wianki odprawiają dla ukochanego mężczyzny, a swoją godność mieszają z błotem. Nie lubię też stereotypów: kobietka - rozchichotany rudowłosy urwis, kobieta jako nagroda dla bohatera, kobieta - penelopa itd. Lubię jak bohaterki są inteligentne i niezależne, ale mają też wady. No i jakaś głębia psychologiczna by się przydała, ale to już niezależnie od płci. ;)
A tristeza tem sempre uma esperança
De um dia não ser mais triste não

14
oczywiście, że wolę bohaterki oryginalne.
no tak, ale to dt obu płci, ale czy rzeczywiście oryginalne, czy jednak klisze? Oryginalny, czy jederman, człowiek taki jak my w niezwykłych okolicznościach? Na czym ma polegać ta oryginalność? Oryginałem jest detektyw grający na skrzypcach czy detektyw, całkowicie unieruchomiony (okno na podwórze, kolekcjoner kości) a może detektyw, który jest tylko/aż wścibską starszą panią?
z niepewnej, młodej dziewczyny/nki poprzez szereg przygód i zdarzeń dojrzewa na naszych oczach dzielna "baba", której zalety charakteru nie zostałyby odkryte gdyby nie taki czy owaki rozwój akcji
j.w. historie to w dużej części opowieści o dorastaniu, o zmianie. Na czym polega różnica między dorastaniem kobiety a dorastaniem mężczyzny? Czy nie ma różnicy i w gotowej powieści można tylko zmienić imię i kilka szczegółów (zamiast: I Hans poszedł się odlać na i Heidi poszła zmienić tampon).
Nie lubię bohaterek, które zachowują się jak krowy niebiańskie, jęczą, nie mogą się zdecydować, cierpią ale kochają, cuda wianki odprawiają dla ukochanego mężczyzny, a swoją godność mieszają z błotem. Nie lubię też stereotypów
Wanda, nie chciała Niemca i rzuciła się do Wisły - była dzielna czy zrobiła tylko to, co mogła jako kobieta? A jeśli byłaby facetem (a Niemiec bardzo złą Heidi) może postąpiłaby inaczej? Ale jak? Może by walczyła? Może nie chciałaby stawiać biernego opowru, ale wziąć sprawy w swoje ręce? A może powinna za niego jednak wyjść za mąż i "dać mu szkołę"? Między królewną Śnieżką a Złą Królową jest dużo miejsca na różne zachowania kobiet, ale czy my jako Czytelnicy nie cenzurujemy postaci, oczekując, że będą: miłe ale waleczne, dzielne ale nie herod-baby, naturalne, ale młode, smukłe i piękne, odważne i wytrzymałe ale wrażliwe i czułe, trzymające emocje na wodzy ale nie zimne - inaczej ich po prostu nie polubimy?

[ Dodano: Sro 10 Mar, 2010 ]
Tzn, czy nie stawiamy kobietom - bohaterkom - większych wymagań niż mężczyznom - bohaterom?
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

15
zuzanna pisze:Na czym polega różnica między dorastaniem kobiety a dorastaniem mężczyzny?
Tutaj wsiadasz na jednego z ulubionych koników antropologów kultury, czyli na kucyka o imieniu "Inicjacja". Bywały, owszem, w pojedynczych społeczeństwach plemiennych inicjacje kobiet (czasem tak drastyczne, jak wycinanie łechtaczki i inne draństwa), wynikające zresztą z całkiem innych powodów, niż inicjacje męskie. Natomiast inicjacje mężczyzn odbywały się prawie wszędzie. A podstawowe powody były dwa i to będzie część odpowiedzi na Twoje pytanie.

Po pierwsze: przemiana dziewczynki w kobietę objawia się widocznym i wystarczająco mocno nacechowanym symbolicznie znakiem - krwią.
U mężczyzny przemiana odbywa się niedostrzegalnie, dlatego trzeba ją w sposób rytualny potwierdzić.
Za kobietę "dorasta" i ukazuje ten fakt natura. Mężczyzna musi to udowodnić czynem (także odpowiednio "mocnym" w sferze symbolicznej).
Po drugie (i moim zdaniem ważniejsze): zarówno chłopiec, jak i dziewczynka, jako dzieci wychowują się w rodzinie, czyli w świecie rządzonym przez kobiety. Dziewczyna, stając się kobietą, nadal w tym świecie pozostaje, natomiast chłopiec, stając się mężczyzną, musi z tym światem zerwać, odejść. Bardzo wyraźnie to widać w rytuałach inicjacyjnych rdzennych mieszkańców Australii.
My jesteśmy "cywilizowani' i nie mamy rytuałów inicjacyjnych dla chłopców. Śmiem przypuszczać, że wiele problemów mężczyzn z własną tożsamością wynika właśnie stąd. Dla mamusi on wciąż jest chłopcem, dla żony często też (co jest, moim zdaniem, koszmarnie toksyczne). Społeczeństwo daje mu strasznie mało możliwości, żeby mógł udowodnić, że jest mężczyzną, nie dzieckiem. Bo on musi odejść od kobiety (matki) jako chłopiec, żeby mógł wrócić już do innej kobiety (żony) jako mężczyzna. A zanim wróci, musi się dowiedzieć (od innych mężczyzn), co to znaczy być mężczyzną i sam sobie udowodnić, że nim jest.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron