136

Latest post of the previous page:

Naturszczyk pisze:Andrzej - po prostu nie zgadzam się z twoimi poglądami na temat szkoły i nauczycieli. Nie wiem dlaczego wszystkich wrzucasz do jednego worka i krzyczysz, że wszyscy są źli i trzeba ich wybić.
nie twierdzę że należy ich wszystkich wybić.
Wybić należy jednośtki. Może 5% mpoże 10% belferstwa.

Twierdzę jedynie że moje doświadczenia wskazują iż należy na wszystkich uważać.
sród nich są psychopaci a niestemy ustawy zmuszają nas do powierzania mi dzieci.

Dostałem wczoraj meilem zdjęcie naszego dziedzica Aurelego Poletyłły.
Z pozru normalny facet. A zamordował dwu ludzi, w tym jednego zatłukl krzesłem.
To samo tyczy tej pani wychowawczyni, która nie rozumie swojej roli wobec dziecka z problemami.. Prawda jest taka, że po prostu mieliście pecha bo trafiliście na głupców, którzy w każdym zawodzie się trafiają.
selekcja negatywna tkwąca korzeniami w instrukcjach z 1947 roku sprawia że do tego zawodu trafia masa ludzi ktorzy nie powinnni sie tam znaleźć.

Szykany i poniżenia spotkały mnie w 3 różnych szkołach ze strony nauczyceli bardzo róznych przedmiotów. po zmianie podstawówki oceny mi się przetasowały.
Prawda jest taka, że Autorzy też w swoim gronie mają takie potwory,
jacek sobota nie jet pisarzem.
Andrzej skoro obok mnie już piąty kierowca uderzył w drzewo, czy to oznacza, że kierowcy są debilami którym należy odebrać prawo do kierowania samochodami.
moze droga źle oznakowana?

może szkoła to rodzaj źle oznakowanej drogi na której normalni ludzie z czasem wykolejają się stając nierogacizną?

137
to teraz ja dla rozluźnienia atmosfery. Mój syn właśnie wrócił z wycieczki do oddalonego o 30 km kina. Jako że wyjazd był po trzeciej godzinie lekcyjnej zabierali podręczniki na dwie pierwsze lekcje. I jak wspomniałam na początku wrócił tyle, że bez zeszytów, bez książek i bez butów na zmiane. Wszysto zostało w autokarze, a pani kazała mu powtórzyć rodzicom, że mają zajezdni poszukać
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

138
iska36 pisze:Wszystko zostało w autokarze, a pani kazała mu powtórzyć rodzicom, że mają zajezdni poszukać
Pfff... Ja pier... nie mogę, to już ludzie gorszych problemów nie mają? -.- Niech sami ruszą tyłki, jak tacy mądrzy, lenie patentowane...
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

141
Temat jak na razie mnie nie dotyczy, najpierw muszę skończyć gimnazjum, później liceum, technikum, zawodową... Ja tak planuję swoją przyszłość - marzę o tym, by w przyszłości zająć się reżyserką (i scenopisarstwem). Praca z pewnością dochodowa, ale z tego co wiem, to najpierw trzeba ukończyć jedne studia, by móc pójść do filmówki, prawda? Czasami odnoszę wrażenie, że filmówka nie uczyni mnie utalentowanym, oryginalnym twórcą. Więc zaplanowałem wszystko inaczej. Po gimnazjum planuję udać się do technikum leśnego (będę miał blisko), a następnie na studia w tym kierunku. Jeżeli odniosę sukces zarówno w pisarstwie, jak i w wyuczonym zawodzie, to w przyszłości będę leśnikiem-twórcą. Zawsze jakaś przyszłość, prawda? Moi rodzice są nauczycielami, podobnie jak dziadkowie i wujek... Wolałbym omijać ten zawód jak najszerszym łukiem.

142
minojek pisze:filmówka nie uczyni mnie utalentowanym
Utalentowanym na pewno nie.
minojek pisze:Wolałbym omijać ten zawód jak najszerszym łukiem.
He, he. Nie musisz być, jak inni. Presja może cię takim uczynić, wszystko w twojej głowie.

143
minojek pisze: Ja tak planuję swoją przyszłość - marzę o tym, by w przyszłości zająć się reżyserką (i scenopisarstwem). Praca z pewnością dochodowa, ale z tego co wiem, to najpierw trzeba ukończyć jedne studia, by móc pójść do filmówki, prawda? Czasami odnoszę wrażenie, że filmówka nie uczyni mnie utalentowanym, oryginalnym twórcą.
ok. Wielu jest powołanych ale niewielu wybranych.
Pisałem o tym.

Masa dzieciaków pisze. Jeden na kilku wysyła.
10% ma szanse na debiut. z nich może 10% wyda kiedyś książkę.

Czyli: 1% łebków którzy proboją pisać i gdzieś coś wysłali kiedyś opublikuje tomik opowiadań lub powieść.

Wyda i... Stoi na początku drogi.
Dla wielu z Was wydanie opowiadania to daleki cel.
Dla wielu debiutantów pierwsza książka to szklana góra najacząca na horyzoncie.
A dopiero ze szczytu widać ze to początek łańcucha szczytów.

Przypuszczam że z filmami może być podobnie.
Do tego trzeba być pewnie jeszcze lepszym by przebić się przez sitwy.

Ale nie czekaj na maturę i zdawanie do filmówki.
Zdobądź kilka scenariuszy (były publikowane, pogrzeb na Allegro)
Sa też podręczniki - tylko nie wiem ile warte...

spróbuj rozpisać własny - opowiedzieć obrazami jakąś historię.
wkreć się na statystę do jakiegoś filmu - zobaczysz to trochę od kuchni.

Kup dobrą kamerę (wydatek rzędu 4-5 tyś zł) zbierz sobie ekipę i zacznij od filmów amatorskich. www.plan9.art.pl ;)
Czegoś się nauczysz zdobędziesz pierwsze doświadczenia. Może poślesz na jakiś konkurs.

*

Zdobycie sensownego zawodu - a w dziejszych czasach kilku zawodów - to podstawa.
Bo z filmem wyjdzie albo nie wyjdzie. A leśnicy będą potrzebni zawsze.

144
nie należy czekać na dyplom polonistyki by zacząć pisać.

wygrywają ci którzy do roboty w przyszłym zawodzie załapali się jeszcze w liceum.
Karierę robią lekarze którzy nie czekali na dyplom tylko jeszcze przed maturą szyli z weterynarzami pocharatane psy lub jako wolontariusze zapieprzali w domach opieki i hospicjach.

dziennikarzami zostają nie absolwenci dziennikarstwa tylko ludzie którzy w gimzajum lub liceum zaczęli pisać do gazet.

145
Panie Pilipiuk, zdaję sobie sprawę z tego, że niewielu, jak Pan to określił - jest wybranych. Z pewnością ciężko jest się wybić. Ale nie wspomnieliśmy o jednym - nastawieniu >obserwatorów<. Mam tu na myśli przede wszystkim rodziców, tak wiele przecież od nich należy. Moi wiedzą, że piszę (że uczę się dobrze pisać) i nie mają nic przeciwko, polecają mi wysyłać prace na konkursy itd., itd. Jednak są i tacy rodzice, którzy szukają dla dziecka >sensownego zawodu<. Pisanie zapewne jest sensowną robotą, ale nie zawsze dochodową, racja?

146
minojek pisze: Pisanie zapewne jest sensowną robotą, ale nie zawsze dochodową, racja?
jest jak każda robota.
jeden będzie tyrał latami i nic nie osiągnie.
Inny zmarnuje talent, bo pokona go lenistwo
jeszcze inny będzie sobie powolutku budował karierę.
A ktoś czasem może mieć odrobinę szczescia i skoczy od razu wysoko.

tzn. trzeba walczyć, trzeba się namęczyć, trzeba przez dziesięć lat mozlnie budować karierę.

stolarz też zdobywa renomę i stlych klientów.
i szewc.

Śluarz narzędziowy wysokiej klasy też biedy nie klepie.
Dobra ekipa budowlańców ma zlecenia na rok z góry.

trzeba zbudować pozycję.
Kilka dobrych par oficerek.
kilka dobrych książek
kilka kultowych filmów.

i leci.

Trzeba przekroczyć pewną masę krtyczną. moment kiedy liczba klientów, czytelników, widzów, zelceniodawców będzie na tyle duża że zaczną się wzajemnie informować że warto przecztac, obejrzeć, posluchać, kupić...

a potem cóż - ciężej pracjesz więcej zyskujesz.
wyjmiesz tyle ile włożysz. skoczysz tak wysoko na ile masz siły.

to nie jest zła praca.
mi bardzo odpowiada.
zamierzam się na niej dorobić willi i jachtu ;)

tyko jeszcze mi się nie udało.

to może być zupełne normalny spoób na życie.
albo prawie normalny. albo i droga do kariery.

filmy? tu się nie znam. Niewiele ogladam. ale pewnie jest podbnie. trzeba na początek nakręcić kilka kultowych i kilka przyzwoitych... Zaczyna się pewnie od etiud potem kręci coś dłuższego.

147
minojek pisze:. Jednak są i tacy rodzice, którzy szukają dla dziecka >sensownego zawodu<
Jaki sens ma szukanie dla dziecka zawodu? To ono będzie pracowało nie rodzice. Dziękuje Bogu ,że moi dają mi wolną rękę. W wyborze szkoły,zawodu ,zajęcia. Kiedyś rodziców już nie będzie, a my dalej mielibyśmy czuć do nich urazę za to że źle pokierowali naszym życiem. W moim przypadku, pretensje będę miał najwyżej do siebie. Minojek-powodzenia życzę z ta filmówką ;]
Oko w oko- http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=8041
Zweryfikujesz??

148
Polska "filmówka" to klika ogromna. Tak ogromna, że szkoda o tym pisać. Jeśli myślisz, że zostaniesz reżyserem - marzysz. Choć, to akurat dobrze. Wybacz, że psuję twoje wyobrażenia, ale reżyser w 99% wypadków w Polsce jest popychadłem, wykonującym polecenia Sponsorów - bo to oni tworzą Polską scenę filmową. Pracowałem 8 miesięcy w TVP i RTL7, doraźnie wykonywałem zlecenia dla niemieckiego oddziału regionalnego. Reżyserowałem (tak to zwał), byłem operatorem bety. Dostałem się tam, bo - jak mi powiedziano - wykonałem rewelacyjne zdjęcia do filmu amatorskiego. Fakt - nie były złe (oceniam z perspektywy czasu), lecz to, co poznałem podczas pracy zniechęciło mnie do reżyserki, do kręcenia i do telewizji polskiej w ogóle. Zaryzykuję stwierdzeniem, że nie ma w Polsce reżyserów - są popychadła. Ta garstka, która wykonała dzieła "Wybitne", wychwalane na wszelkiego rodzaju konkursach filmowych (nota bane - organizowanych przez tych, co te filmy produkują) to jedyni, mający po prostu jaja, by coś ukręcić i zapewne są też jedynymi, którzy mogą to ukręcić. Dla potwierdzenia swoich tez - wystarczy spojrzeć na stan polskiej kinematografii i poziom produkcji - połowa z tego, co się robi (mówię o filmach ambitnych) mogła by być dużo, dużo lepsza, gdyby reżyserom dać wolną rękę i dać im... reżyserować.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

149
94Przemek pisze:
Jaki sens ma szukanie dla dziecka zawodu? To ono będzie pracowało nie rodzice. Dziękuje Bogu ,że moi dają mi wolną rękę.
i tak i nie. jak patrzę na niektóre przypadki to widzę że rodzice dali zbyt wiele swobody...

150
ujmę to tak: nasze filmy pokazują potworną słabość i miałkość intelektualną naszych tfu-rców.

Patrząc historycznie: wszyscy reżyserzy to "ofiary" komuny. Komuna im nie dawała, nie pozawalała etc. I literatom tż nie dawała i nie pozwalała.

ok. Tylko gdzie te scenariusze? gdzie te powieści pisane nocami i chowane w szufladach?

Zero...
A przepraszam. Jedna powieść wuyjrzała z szuflady. "Norweski Dziennik" mojego autorstwa ;) gdzie komuchów się szatkuje jak kapustę. Ale jak to pisałem miałem 13-15 lat. I niewiele umiałem. A uznani i cenieni nie napisali do szuflad nic.

Potem 20 lat postkomuny. I co? i Nic. Znikli smutni z ulicy Mysiej, znikli "nieznani sprawcy" można nakręcić wszystko i o opowiedziec o wszystkim. I co? I nic.

a przepraszam jeden film - "Katyń" Wajdy. Kpiny...

151
A ja napiszę coś niepopularnego, śmiać mi się chce jak dziś słyszę naszych polskich artystów, którzy tak wielkich robią z siebie bojowników o wolność i demokrację. Te wszystkie wspomnienia o komunie, jak to oni, o przepraszam, ONI walczyli o wolność słowa. Jak pięknie dziś mówią o swoich tekstach z tamtych lat, jakie to ambitne były i jak wiele ukrytych mądrości przemycali w swojej twórczości.
taka wspaniała moda
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”