12
autor: Naturszczyk
Pisarz
Navajero ponieważ debiutowałem na początku lat osiemdziesiątych a kontakt z Wydawnictwami mam od końca siedemdziesiątych, to pamiętam tamtych wydawców i mogę z pełną odpowiedzialnością, że wtedy była większa współpraca redaktora z Autorem - co wcale nie znaczy, że było łatwiej o debiut. O, nie! Osobiście musiałem przepisywać swoją pierwszą książkę z pięć razy. bo zawsze okazywało się, że można to jeszcze zrobić lepiej (wtedy nie było komputerów) Ale redaktor siedział ze mną nad tekstem i cały czas męczył mnie - wszystko jest już prawie dobrze, ale musisz jeszcze popracować nad tym lub tutaj.
Dzisiaj większość "Wydawców" (specjalnie wstawiłem ich w cudzysłów) chce mieć tak zwanego gotowca. który co prawda wymaga redakcji ale jeśli jest trochę więcej pracy lub redakcja ma trochę inne spojrzenie na opisaną historię, to od razu ją odwala. W ten sposób WL straciło książkę mojego znajomego, którą następnie wydał WAB w dużym nakładzie i sporo na tym zarobił. Według mnie, jeśli mówimy o przyjaznym Wydawcy to jeśli dostrzega w przysłanym tekście jakiś potencjał, to powinien takiego Autora zatrzymać dla siebie, proponując pracę nad tekstem.
W dzisiejszych czasach, gdy Wydawcy są zawaleni propozycjami, może im nie zależeć, ale mogą stracić dobrego Autora, tylko dlatego, że nie chciało im się pracować z debiutantem. Oczywiście nikt się nie musi ze mną zgadzać, ale z tego co wiem, pani Kalicińska zanim wysłała swój tekst na konkurs do Zysku, wcześniej proponowała go innym wydawcom i nikt nie był zainteresowany. Gdy zaczęła bić rekordy sprzedaży, jeden z dyrektorów stracił pracę (sorry, dostał lepszą propozycję) a wydawcy przypomnieli sobie jej adres, ale było już za późno.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz