żyj Krótko, Umieraj Szczęśliwie.

1
*Odzyskała przytomność, odruchowo chciała przetrzeć oczy, lecz poczuła, że nie może podnieść ręki. Oczy otwierała powoli, czuła ból w całym ciele. Leżała na boku, ręce miała związane i ulożone na plecach. Nogi przewiązane były grubym sznurem, tak aby uniemożliwić jej ucieczkę. Czuła smak krwi, najwyrażniej miała rozciętą wargę, gdyż czuła, że czerwony płyn wydobywa się z ust. Jej blond włosy rozrzucone były we wszystkie strony, wilgotne i brudne kleiły jej się do twarzy. Pot na ciele miejscami zlewał się z krwią, która wydobywala się z ran utworzonych przez ciasno związany sznur na rękach i kostkach. W jej niebieskich oczach dostrzec można było przerażenie i zdziwienie. Co tu robiła? Co się stało? Nie pamiętała nic od momentu kiedy opuściła mieszkanie. Próbała sobie przypomnieć co robiła. Przygotowywała się do wyjścia na zakupy. Zrobiła szybki makijaż, wypiła szklanke soku, chwyciła klucze i wyszła z mieszkania. Następne co odnajdowała jej pamięć to pobudka w ciemnym pomieszczeniu, skrępowane ręce i nogi oraz strach jakiego nigdy nie czuła.

*Pomieszczene wydawało się nie duże, tak przynajmniej sądziła Maya, ale była na wpół przytomna i jej analiza otoczenia nie mogła być do końca prawidłowa. Próbowała się unieść. Pierwsza próba skończyła się fiaskiem, związane ręce uniemożliwiały jakiekolwiek podparcie się, zreszta zdążyła zauważyć, że nie ma się na czym podeprzeć. Nogi miała jak z waty, sznur na poniżej łydek był zawiązany bardzo mocno i każdy ruch tylko pogłębiał ranę przy kostkach. Kolejne próby powstania także nie pomogły. Dziewczyna się poddała, czekała aż ktoś ją znajdzie. Ale czy ktoś tu trafi? Maya nie zauważyła nawet kiedy łzy jej pociekły po policzkach, a jej błękitne oczy znikły pod powierzchnią łez. W głowie pojawiały się jej obrazy bliskich osób, rodzice, brat i chłopak Mark, rok starszy od niej. Zawsze taki kochany, czuła się przy nim zawsze bezpieczna i potrzebna, oddała by wszystko by się teraz w niego wtulić.

*Nie wiedziała ile już tu była, ale doszła do wniosku, że około 2 godzin odkąd odzyskała przytomność. Na przeciwko niej znajdowały się drzwi. Teraz gdy już przyzwyczaiła się do ciemności, określiła, że znajdowała się w jakiejś piwnicy, było to prostokątne pomieszczenie, drzwi znajdowały się na krótszym boku tego prostokąta. Maya leżała przy drugiej, krótkiej ścianie. Początkowo kiedy doszła do siebie próbowała wzywać pomocy, szybko przekonała się, że to nie ma sensu. Powoli zaczęła się uspokojać. Teraz po około dwóch godzinach za drzwiami uszłyszała jakieś ruchy. Zastanawiała się czy próbować zawołać, ale było to zbędne, w tym momencie ktoś zaczął się szarpać z kłodką za drzwiami. Dziewczyna skuliła się, wiedziała, że to jej oprawca. Drzwi się otworzyły, z zewnątrz wpadło trochę światła, ktoś wsunął się do pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi. Przez chwilę panowała cisza, osobnik się nie poruszał, wyglądał tak jakby się wpatrywał w Mayę. Dziewczyna, która przyzwyczaiła się do mroku widziala sylwetkę człowieka dostatecznie wyraźnie, aby określić, że jest to mężczyzna średniego wzrostu, z długą szyją i krótkimi włosami. Miał na sobie jakieś luźne ubrania. Tylko tyle Maya mogła spostrzec w mroku. Długo się nie musiała zastanawiać czy ma rację, po chwili zapaliło się swiatło. Oczy dziewczyny zmęczone mrokiem odruchowo się zamknęły i dopiero w kolejnych sekundach Maya otwierała je powoli. Początkowo, wszystko widziała przez mgłę, dopiero po minucie otoczenie zaczęło nabierac kształtów. Jej wzrok padł na oprawcę, on także wpatrywał się w nią. Miała rację, chłopak średniego wzrostu z długą szyją i krótkimi włosami, ubrany jak typowy chłopak z dobrej rodziny - jeansy, niebieski T-shirt z napisem "My Love, My Life" i czarne adidasy. Jedno ją tylko bardzo zaskoczyło.

- Mark! Skąd wiedzialeś, że tu jestem? Ty chyba nie... - ostatnie słowa wypowiedziała niemal bezgłośnie.

- Nie bój się kochanie, wszystko będzie dobrze - odpowiedział jej szeptem.

*Przyglądała mu się uważnie. Dlaczego jej to zrobił? Chciała zadać mu to pytanie, ale żadne słowa nie mogły jej się wydobyć z ust. On także jej się przyglądał. Co on teraz myśli? Dlaczego to robi? Maya nie mogła uspokoić swoich myśli ale też nie potrafiła go zapytać, nie mogła się odezwać. Po kilku minutach Mark wstał i podszedł do niej.

- Kocham Cię bardzo, będziesz szczęśliwa, obiecuję - powiedział i rozwiązał jej ręce oraz kostki.

Odwrócił się od niej i zrzucił buty. Patrzyła na niego, ale nie mogła się podnieść. On znów nachylił się nad nią i rozpiął jej bluzkę. Chciała uciekać, ale jednocześnie nie mogła.

Przecież to mój chłopak – myślała – nie zrobi mi krzywdy. Mark zacząl sciągać z niej spodnie, ostatni ruch był mocny i zdecydowany, zerwał z niej spodnie, majtki i buty. Delikatnie sciągnął z niej rozpiętą już bluzkę. Maya była zdezorientowana, nie wiedziała co robić. Tymczasem chłopak zrzucił z siebie koszulkę, następnie trzymając za coś z tyłu zrzucił spodnie, nie miał po spodem majtek. Rzucił najpierw jakiś przedmiot, który wylądował na koszulce, a nastepnie spodnie. Podszedł do niej i się nachylił.

- Dam Ci tyle szczęścia ile jestem w stanie - powiedział i pieszcząc jej sutki palcami, wsunął swój język do jej ust. Nie broniła się. Dzięsięc minut później wszedł w nią.

*Po okołu czterdziestu minutach skończyli. Mark podniósł się i podszedł do swojej kupki ubrań, ona się delikatnie uniosła. Już się nie bała, popatrzyła na niego kiedy stał tyłem.

- Kocham Cię - powiedziała.

Odrzucił spodnie z owego przedmiotu i zapytał:

- Pójdziesz za mną wszędzie?

- Tak - odpowiedziała bez zastanowienia.

- Więc chodźmy - rzucił.

- Gdzie? - Maya miała zdziwioną minę, o co mu znowu chodzi?

- Jesteś szczęsliwa?

- Oczywiście.

Podniósł przedmiot na wysokość głowy.

- żyj krótko, umieraj szczęśliwe - powiedzial i strzelił, ciało dziewczyny uderzyło o ścianę, po czym osunęło się powoli na ziemię. Mark jeszcze chwilę przyglądał się swojej ukochanej, następnie pistolet skierował w swoją głowę.

- Idę kochanie - wyszeptał. Dał się szłyszeć drugi strzał.



Takie o to opowiadanie spłodziłem, mam nadzieje, że się spodoba.

2
Pomysł: 3-



Nie podobał mi się. Zbyt banalny, zbyt typowy i zbyt nielogiczny. Takich historii było już tysiąc. Poza tym kompletnie rozśmieszył mnie fakt, że dziewczyna jest ranna, obolała, prawdopodobnie wygłodzona, a mimo to kocha się ze swoim chłopakiem, który ją tu spętał. Bez sensu. I jeszcze gdy Mark wchodzi, to ta kuli się mimo, że jest mocno związana i wcześniej nie mogła się ruszać. A tytułowe zdanie mi się podoba, tylko że kojarzy mi się Bondem.



Styl: 3+



Nie jest najgorzej, ale nie jest też super. Ogólnie średni jak dla mnie, wydaje mi się, że wymaga pielęgnacji i ćwiczeń. Jak narazie jest jakoś bezpłciowo i nijak.





Schematyczność: 2



Ekhm... nieszczęśliwa miłość zakończona zabójstwem i samobójstwem? Innowacyjnie. :P



Błędy: 2+


Długo się nie musiała zastanawiać czy ma rację
strasznie niezgrabne zdanie... nie lepiej 'nie musiała się długo zastanawiać, czy ma rację' ? Poza tym błąd interpunkcyjny


Zawsze taki kochany, czuła się przy nim zawsze bezpieczna
błąd powtórzeniowy


czerwony płyn
jakieś takie kiepskie określenie krwi


nie duże
razem


sznur na poniżej łydek
bez 'na'


Maya nie zauważyła nawet kiedy łzy jej pociekły
bez tego 'jej', wiadomo przecież, że chodzi o Mayę


Nie wiedziała ile już tu była, ale doszła do wniosku, że około 2 godzin odkąd odzyskała przytomność.
pierwsza część zdania jest niepotrzebna


Maya miała zdziwioną minę, o co mu znowu chodzi?
myśli bohaterów wypadałoby oznaczać cudzysłowiem lub kursywą



Poza tym duża ilość błędów interpunkcyjnych.



Ocena ogólna: 3-



Temat oklepany, styl średni, dużo błędów, pewne nielogiczności. ćwicz. Póki co jestem na... sam nie wiem. Pomiędzy 'nie' i małym 'tak'.



Pozdrawiam.

Dodane po 3 minutach:

Poprawka: 'jej' przy cieknących łzach powinno być, tylko że zgrabniej by było po czasowniku
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

3
Oczywiście wezmę pod uwagę wszystkie uwagi. Styl także będę pielęgnować. No cóż, każdy jakoś zaczyna. Myślę, że następne opowiadania będą lepsze.



Pozdrawiam.
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

4
Po prostu ćwicz i będzie co raz lepiej. Ogółem masz potencjał. życzę Ci, żeby były co raz 'lepsiejsze'. :)
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

5
Zacznę od początku,bo tak jest najłatwiej.

Tak więc,gdybyś troche ubarwił pomysł jakimiś nagłymi zwrotami akcji,wspomnieniami,cała historia była by lepsza,a tak jest nijaka jak napisał Patren.Ale nie jest źle.Trochę musisz popracować nad myślami bohaterów-tzn.wczuć się bardziej w ich strach,ból,w ogóle uczucia,a będzie naprawdę ok.

Po co te znaczki "*"na początku nowego akapitu?

-"ciało dziewczyny uderzyło o ścianę"-No to musiała być strzelba kaliber 12,czyli popularnie zwany shotgun lub obrzyn,bo pistolet nie zrobiłby czegoś takiego.Troszkę popracuj nad realizmem.

Błędy?No jest ich dosyć dużo,ale z każdym nastepnym tekstem będzie ich mniej-każdy tak zaczynał-po prostu czytaj po kilka razy tekst przed wklejeniem go tutaj,no i sprawdź go w wordzie.

To by było na tyle mojej roli w tym temacie-czekam na następny tekst i jestem na....malutkie tak,jako forma akredytacji-bo wierzę w ciebie.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

6
"ciało dziewczyny uderzyło o ścianę"-No to musiała być strzelba kaliber 12,czyli popularnie zwany shotgun lub obrzyn,bo pistolet nie zrobiłby czegoś takiego.Troszkę popracuj nad realizmem.


Dziewczyna stała przy samej ścianie, choć oczywiście powinienem to jakoś zaznaczyć.



Pozdrawiam.
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

7
weber pisze:
-"ciało dziewczyny uderzyło o ścianę"-No to musiała być strzelba kaliber 12,czyli popularnie zwany shotgun lub obrzyn,bo pistolet nie zrobiłby czegoś takiego.Troszkę popracuj nad realizmem.
żADNA broń palna nie odrzuca ciała do tyłu, gdy się strzeli - udowodnione przez Pogromców Mitów (Discovery, pn.-pt. 19: 00), no chyba że bazooka albo panzerfaust (czy jak to tam). ;) Po śmiertelnym trafieniu ciało pada na ziemię jak kukła, więc wszelkie efekty ,,odrzucania" to wymysł Hollywood. To tak tylko w ramach sprostowania. ;)



Opowiadanie przeczytam, jak znajdę chwilkę czasu. Pozdrawiam. :)

Dodane po 2 minutach:

O Boże, nie umiem czytać. T_T Nie wiem co prawda, co to jest obrzyn, ale zaznaczyłeś, Weber, że pistolet nie zrobiłby czegoś takiego. Wybacz. ;)
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי

8
Szczerze mowiąc nie miałem pojęcia. Wydawało mi się, że chociaż trochę strzał z pistoletu może odrzucic ofiare. Jakże człowiek się może mylić ;)



Pozdrawiam,

Hansu
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”