16

Latest post of the previous page:

zuzanna napisał/a:
Wulgarność o której pisałam nie polega na tym, że oni używają słów na k*** na p*** i na ch***. To jest ten rodzaj prostactwa, braku empatii, braku szacunku do siebie, do innych, jakieś takie żarciki, które nie śmieszą...
To chyba nie jest wulgarność.
1/ Wulgarność – no, cóż. Nie wiem, jaka jest Twoja definicja wulgarności i już tam nie chcę wchodzić w dalsze dyskusje, bo nie chcę pogłębiać Twojego poczucia skrzywdzenia przeze mnie ale zerknij, łaskawco, tu: http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=wulgarne
1. «ordynarny i nieprzyzwoity»
2. «pozbawiony subtelności, smaku»
3. «nadmiernie uproszczony, spłycony»
Myślę, że byłaś od początku uprzedzona do tekstu i troszkę szukasz dziury w całym.
Moim zdaniem, może nieudolnie, próbowałam Ci pokazać to na zacytowanych przykładach. Jeśli uważasz, że kierowało mną uprzedzenie i szukam dziury w całym – nie będę się kłócić. Co prawda pochlebiasz sobie stwierdzeniem, że jestem do Ciebie uprzedzona. Jeśli zacznę być uprzedzona, to na pewno to odczujesz w moich komentarzach do Twoich tekstów. Lub, możesz zażyczyć sobie, żebym ich nie komentowała - napraszać się nie będę :D

2/
Twierdzisz, że pewne rzeczy nie są warte opisywania. Mam wrażenie, że gdyby tak podejść do sprawy, to myślę, że powinniśmy przestać pisać fantastykę, horror i wiele innych gatunków, bo to też nie jest dla większości warte opisywania.
Warto pisać takie teksty, które są dobre. Nie warto pisać rzeczy złych. Nie podpieraj się jakimiś dziwnymi konstrukcjami o pisaniu fantastyki czy horroru, bo nie napisałeś ani jednego ani drugiego i nie zostałeś za to skrytykowany, że uprawiasz zły gatunek (choć twierdzę jednocześnie, że napisałeś tekst w nurcie słabej prozy gazetowej pt smutna jest moja historia).

3/
Nie podobało Ci się - Twoje prawo. Moim prawem jest nie uznać Twoich argumentów przeciw temu opowiadaniu.
A dziękuję, łaskawco, i za to. Zdaje Ci się zupełnie błędnie, że mnie interesuje, czy przyjmiesz moje argumenty czy ich nie przyjmiesz. Mnie to nie obchodzi, pardon moi, jeśli Cię to obraża. Piszę swoją opinię, nie znając Ciebie i - co ważniejsze- nawet jeśli nieudolne i indolentne są te uwagi, to szczere. Co z tym zrobisz – czy coś w ogóle, czy nic – jest zupełnie nie moją sprawą.

Nie rozśmieszaj mnie tylko, proszę, skargami: oj, boś się uprzedził/a do tego tekstu. Buuu… szukasz dziury w całym, buuu…

Napisz coś, co mnie wryje w podłogę, to pogadamy. Zmiażdż mnie siłą talentu. Walcz, co masz do stracenia?
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

17
Wulgarny prostacki, trywialny, ordynarny, nieakceptowany, ze względu na niezgodność z zasadami kultury bycia, nieprzyzwoity” (Słownik Współczesnego Języka Polskiego)

Odnosi się to do zachowań zmierzających w kierunku społecznie nieakceptowalnym. Tu tego nie było. A SJP trudno nazwać skarbnicą wiedzy.

Myślę, że zakończymy tą dyskusję, bo idzie w złym kierunku. Prostacka, prymitywna, więc według Ciebie - po prostu wulgarna. Poza tym offtop.
Dariusz S. Jasiński

18
Tak, szkoda, że jako WERYFIKATOR nie umiesz przyjmować krytyki.

Znaczek zobowiązuje.
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

19
Autor uznał najwyraźniej, że nie będzie się kopał z koniem. Ja mam akurat koński nastrój, więc trochę powierzgam. ;)

Galopujesz, Zuzanno, z tymi zarzutami, jakbyś miała klapki na oczach. Autor ma nie opisywać wulgarnych ludzi, bo Ty ich nie lubisz? Bo jak są wulgarni, to co? Nieprawdziwi? Nie istnieją tacy na tym "najpiękniejszym" ze światów?

Jak się Tobie bohaterowie nie podobają, to tekst jest a priori zły? Nie, nie jest zły. W żadnym miejscu tego nie udowodniłaś, pokazałaś tylko, że opisane postacie są paskudne. Są. I są też prawdziwe.

To, co tu zostało opisane, to jest małomiasteczkowa wersja "Niebezpiecznych związków". To nie jest opowiadanie o miłości. To jest opowiadanie o karykaturze miłości. Wszyscy tu są bezwzględnymi graczami - te drobne gesty, które podkreśliłaś, one pokazują tylko, że właśnie miłości tu nie ma. I ja doskonale pamiętam ze swojej młodości takie środowiska, takie gry.
Na szczęście, niektórzy potem z tego wyrastają, dojrzewają do prawdziwej miłości. Niektórzy nie.


Warto zwrócić uwagę na tytuł. W tej karykaturze miłości, w tej, jak to nazwałaś, wulgarności przyjdzie na świat dziecko. W całym tym towarzystwie to właśnie dziecko będzie jedyną rzeczywiście kochającą istotą. I żal tego dziecka. Tak jak żal wielu prawdziwych dzieci, których od początku nikt nie chciał - były tylko kartami w grze. Mam ochotę, jak jakiś totalitarny MOPS, wyszarpać te dzieci z tych rodzin. Ale wiadomo, że to bez sensu. Trzeba pogodzić się ze swoją bezradnością. Tak jest. Tak po prostu jest.

I nie mów mi, że nie można o tym pisać, że nie można pisać o glistowato-karaluszych ludzkich zachowaniach. Bo jest to element świata, taki sam, jak inne. Można ewentualnie nie czytać. Ja, na przykład, niektórych tekstów nie czytam. Nawet jeśli są dobre... ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

20
Jej piękne, zielone oczy, wpatrzone w jakiś nieokreślony punkt za oknem, przepełnione były smutkiem i niepewnością.
O przecinkach. Zobacz, że wydzieliłeś coś, co nie powinno zostać wydzielone - ponieważ gdybyś usunął wtrącenie, powstaję błąd składni. Dlatego w takich miejscach nie stawiasz przecinka.
Jej piękne, zielone oczy, wpatrzone w jakiś nieokreślony punkt za oknem, przepełnione były smutkiem i niepewnością.
skoro siedziała, to dlaczego oczy były? Pisz w jednym czasie:
Jej piękne, zielone oczy, wpatrzone w jakiś nieokreślony punkt za oknem, przepełniał smutek i niepewność.
Właśnie przed chwilą minęło południe. Skierowała wzrok na drzwi wejściowe, przez które właśnie w tym momencie wszedł wysoki,
Zdajesz sobie sprawę, że powtarzasz tę informację? Bo to jest dokładnie tem moment, w którym spojrzała... nie inny, nie wcześniej i nie później.
Na twarzy dziewczyny przez chwilę pojawił się nikły uśmiech.
Pojawił się na chwilę lub zagościł uśmiech lub pojawił się chwilowo lub też pojawił się, tylko na chwilę, uśmiech...
- Chyba tak – odparła na ostatnie z nich. – Siadaj – wskazała na krzesło.
Kropka. Wskazała.
Muszę je przepłukać – to mówiąc mrugnął do niej okiem.
szyk przestawny. mówiąc to, mrugnął do niej okiem.
Chłopak podszedł do baru i zamówił butelkę piwa z lodówki.
jakoś tak okrężnie piszesz. A nie lepiej:
Chłopak podszedł do baru i zamówił butelkę zimnego piwa.
Dziewczyna odprowadziła go wzrokiem. Jego obecność nieodmiennie wprowadzała w dobry nastrój. Nawet teraz poczuła się lepiej. Rzeczywiście byli przyjaciółmi, zawsze mogła na nim polegać i nigdy się nie zawiodła. Ufała mu, mimo tego, iż wiedziała też, że z jego strony było to coś więcej, niż tylko przyjaźń. Kochał , nie miała co do tego wątpliwości. Nigdy nie czuła się jednak z tego powodu choćby zmieszana, nie dał jej ku temu powodu.
Bijesz rekord zaimków. Akapit powyżej (tak - to powinien być nowy akapit) jest potraktowany jak poligon - pełno w nim dziur i nic nie kwitnie. Trzeba by go zaorać... i zacząć od nowa.
Najlepszym jakiego mogłabym kiedykolwiek mieć. Tym bardziej, że ty wolałbyś, żebym została w Łodzi. Chyba się nie mylę? – spytała, znów poważniejąc.
akcentujesz tylko w ten nudny (po tej ilości) sposób. To jest miejsce na wrzucenie emocji, wskazanie stanu bohaterki. Iskry pomiędzy tym dwojgiem. Opisz, jaki miała wyraz twarzy - to trudne, ale właśnie w ten sposób budujesz scenę, być może najważniejszą dla tekstu.
- Leć. Nie ma problemu – odparł beznamiętnie.
I ponownie to samo. Tylko tyle?
- Leć. Nie ma problemu – wyrzucił pospiesznie.
Zamiast spojrzeć w jej oczy, łypał na blat, pragnąc zapaść się pod ziemię, zniknąć. Może wolał, aby ona już znikła. Nigdy nie sądził, że będzie tak cierpieć.


Dobry ten tekst. Moc przekazu tkwi w postaciach, w dialogach. Doskonale są poprowadzone - w naturalny sposób z dobrym tempem. Natomiast wciąż brakuje tu emocji płynących z narracji. Narrator powinien czasami coś dorzucić mocnego, coś co nakreśli zachowania bohaterów: ich smutek, żal, rozterki. W dialogu tego nie ma (i słusznie) ale ten ciężar powinien spocząć na barkach opowiadającego. Intryga zawiązana na końcu jest świetnie zamaskowana - i jest tu drugie dno, które nakazuje spojrzeć na Tomka w innym świetle. Ładny tekst, taki leniwy nieco, kameralny i spokojny - ale mocny jednocześnie. Podobało mi się.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

21
Dzięki Thana i Marti. Żeby nie było wątpliwości. Wiem, że sposób, w jaki to napisałem może budzić wątpliwości. To mój pierwszy tekst po długiej przerwie i wiedziałem, że błędów narobiłem w nim co niemiara. Marti, mamika6, czy ewik33 wytknęli je i za to bardzo dziękuję. Na swoją obronę napiszę tylko, że pisałem to starając się zdążyć na konkurs (w którym przepadłem), a musiałem w dwa tygodnie dopisać jeszcze jeden kawałek. Ucierpiała na tym redakcja. Może kilka błędów jeszcze bym wyłapał, ale na większość otworzyły mi się oczy dopiero po Waszych uwagach.
Zamieszczając to opowiadanko oczekiwałem właśnie takiej pomocy i zakładałem, że temat niespecjalnie się spodoba (choć nie sądziłem, że przeczytam, że nie powinienem tego pisać), a zostanę totalnie zjechany za stronę techniczną (i tak byliście łaskawi).
Thana napisała to, co chciałem oddać. Dostrzegła to, o czym nie chciałem głośno mówić. O podmiotowości dziecka. Było tylko kartą w grze.
Marti - narracja leży, emocje ograniczone do minimum... Wiem. Jednak boję się, że jak zacznę poprawić nie uda mi się utrzymać tajemnicy do końca.

Dzięki za miłe słowa. I krytykę - konkretną i solidną.
Dariusz S. Jasiński

22
Jesteście trochę niesprawiedliwi względem Zuzanny.

Były byki? Okej, wytknięte, każdy się może mylić, sprostowane. Nie podobało jej się, powiedziała. Nie jest powiedziane, że Autor pisze wyłącznie pod nią, i owszem. Ale wyraziła swe zdanie. DjAs powinien powiedzieć, spoko, masz rację, spoko, tu racji nie masz.

I było by wszystko.

Jakoś DjAs prowadzący spam z Zuzanną nie dostał ostrzeżenia ;-P to jak to tak? Poza tym, w innym przypadku pewnie nie byłoby nawet sprawy.

Jak wszyscy, to wszyscy, wina leży po środku ;-] Więc co to za specjalne traktowanie?!
Thana pisze:To nie jest opowiadanie o miłości. To jest opowiadanie o karykaturze miłości.
Karykaturze? Ja bym powiedział, że była to raczej opowieść o pewnym egoizmie.
djas pisze:Wulgarny prostacki, trywialny, ordynarny, nieakceptowany, ze względu na niezgodność z zasadami kultury bycia, nieprzyzwoity”
Owszem, trochę ją poniosło. Owszem, jako stary użytkownik nie powinna sobie tak "folgować"

Wszyscy jednak popełniamy błędy ;-]

Widzisz, DjAs, zamiast przestać się kłócić, ciągnąłeś dalej dyskusję. Jakoby jesteś prowodyrem tego wszystkiego.

Poza tym, jako starszy wiekiem, winieneś ustąpić i powiedzieć spoko, dajmy se po mordzie a potem buzi na zgodę. Wszystko. Tymczasem ja to odbieram tak.

DjAs napisał, Zuzanna skrytykowała, ktoś DjAsa bronił, DjAs również się bronił, ripostował śmiało, jak leci. Po czym? Przyszło co do czego, wszyscy są cacy, karamy tylko jedną osobę. Skrytykowała? Skrytykowała. Po co było dalej ciągnąć temat? Przecież nie napisała 5 postów pod rząd z jakimiś wyrzutami, ktoś jednak coraz to bardziej ją do tego podjudzał.

Nie widzę więc podstaw, by dawać jednemu użytkownikowi warna. Albo wszyscy, albo nikt. Odpowiedzialność zbiorowa. :]

Powiedziała, że jej się nie podoba. Bo mogłoby to być opisane lepi. Jak ja napisałem swoje początkujące opowiadanie, to Mamika nie zostawiła na mnie suchej nitki, ale widziałem masę błędów, które sam popełniłem. Czy ktoś z tego powodu, że ktoś mi powiedział: słabo piszę; dostał warna?!

No nie. Więc, ludzie, macie lat po 30 czy po 3?

To nie jest piaskownica. Więc co roztrząsacie problem tam, gdzie go nie ma.

Skrytykowała, zweryfikowała, poppełniła błąd, wystarczyło powiedzieć: ej! Nie masz racji.

Proste. A nie od razu jak jeden mąż stawać w obronei forumowicza.

Ja jednak uważam, że rację ma Zuzanna, aczkolwiek mogła se dać trochę siana, co by zluzować. :]

:-P jeśli dostała Warna za spam, to też chcę poczuć się solidarny!

Spam Spam Spam!
Precz z komuną
I w ogóle, to żądam uwolnienia mięsa konserwowego, ot co! Bagatelizujmy, bo tylko tak powinniśmy wszyscy na to reagować ;_D
"Poszukiwacze potłuczonego fajansu"

23
PanDemonIum pisze::-P jeśli dostała Warna za spam, to też chcę poczuć się solidarny!

Spam Spam Spam!
Precz z komuną
I w ogóle, to żądam uwolnienia mięsa konserwowego, ot co! Bagatelizujmy, bo tylko tak powinniśmy wszyscy na to reagować ;_D
Nie wydurniaj się, bo widać wyraźnie, że nie wiesz, za które konkretnie posty dostała ostrzeżenie.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”