2
moffiss pisze:Ale, to ja będę w nim mieszkać, a nie ten owłosiony i spasiony od piwa mężczyzna.
Ad. 1.1. Nie zaczyna się zdania od "ale". Jest to niepoprawne.

Ad. 1.2. Przecinki stawia się przed spójnikami, a nie po nich.

Ad. 1.3. nie za bardzo pasuje mi zwrot "spasiony od piwa"... wg mnie lepiej pasowałoby "owłosiony, o ewidentnym piwnym brzuszku mężczyzna".
moffiss pisze:Przez otwarte okno słyszałam zalotne szczebiotanie ptaków.
"Szczebiotanie"? Mi za bardzo nie pasuje to do dźwięków wydawane przez ptaki... ćwierkanie? śpiewanie? Oczywiście, ale szczebiotanie?

Osobiście podoba mi się to opowiadanie... Ma w sobie to coś. Dla mnie jest bardzo ciekawe i wciągające. Nic nie wiem o głównej bohaterce, ale to mi nie przeszkadza... choć fajniej byłoby, gdyby się coś dowiedziano o niej. Fabuła za to jest bardzo ciekawa.

3
Tousuke pisze:Ad. 1.1. Nie zaczyna się zdania od "ale". Jest to niepoprawne.
W podstawówce. Ale my nie jesteśmy podstawówką. Tutaj użycie "ale" na początku zdania jest w pełni uzasadnione.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

4
Sir Wolf pisze:
Tousuke pisze:Ad. 1.1. Nie zaczyna się zdania od "ale". Jest to niepoprawne.
W podstawówce. Ale my nie jesteśmy podstawówką. Tutaj użycie "ale" na początku zdania jest w pełni uzasadnione.
przepraszam, ale w jakim sensie w pełni uzasadnione? rozumiem, jakby było w dialogu (i tak jest :D), ale w narracji? mógłbyś mi to wyjaśnić, ja dalej przystaję przy swoim

5
Źle rozumujesz. Nie ma błędu, dopóki nie wykaże się jego obecności. Ty zaś stwierdzasz, że zaczynanie zdania od "ale" to błąd. Taka zasada nie istnieje. Zgoda, nie znamionuje to najwyższych pisarskich lotów, jednakże powtarzam: nie jest błędem, jeśli ma logiczne uzasadnienie. A ma. I moim zdaniem doskonale pasuje do stylu narracji.

W ramach peesu: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=7843
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

6
Bardzo dziękuję za uwagi. Chciałem zapytać czy udało mi się oddać kobiecy klimat? Przyznaje, że wcześniej nie próbowałem "kobiecej" narracji.
skazany na potępienie...

7
Dla mnie to nie jest miniatura. Zaczyna się fajnie, fajne opisane zafascynowanie domem, realistyczna scena z tym paplaniem agenta - stwierdziłem, że będzie dobrze. Ale się przeliczyłem. Środek rozciągnięty nie wiadomo po co. W ogóle nie ma nic wspólnego z akcją. Spokojnie mogłeś napisać, że dostała klucze, usiadła w pustym, prawie pustym mieszkaniu (niech ma na czym siąść, np. na krześle) i zobaczyła lustro. Dodać do tego jeszcze jakiś telefon, który ją zdenerwował i miniatura z niecałej strony zamknie się w jej połowie.
Koniec bez puenty. Taka otwarta kompozycja - nieminaturowa. Dalej można ciągnąć i ciągnąć. Wydaje się, że to dopiero początek opowieści. Może nawet fajniej. A tu... koniec.
A gdzie w tym wszystkim groteska? Zastanawiam się, czy to Ty nie znasz gatunków, czy ja?
No i język mało plastyczny. Wydaje mi się, że tylko w jeden sposób potrafisz porównywać. W dodatku nudny:
USUNIĘTE
Wszystko jest takie "jakby", takie "jakieś", takie "jak"... Mam wrażenie, że ona sama nie wie, jakie to wszystko jest.
Ja natomiast wiem:
jest nijakie.
Ostatnio zmieniony wt 18 maja 2010, 14:29 przez Revis, łącznie zmieniany 1 raz.
Piotr Sender

http://www.piotrsender.pl

8
Pokłóciłam sie z nimi, co ich obchodzi moje życie osobiste?
Oj, za krótko, za! Wprowadzasz jakiś detal - w zasadzie, nie jakiś, ale ważny detal. Mający wpływ na postępowanie, zachowanie bohaterki - ale urywasz go, nie nakreślasz, tylko rzucasz nim, ot tak - żeby był. Dlaczego nie rozwinąć tego wątku, dodać jakiejś informacji o rozmowach. Dlaczego z nimi się pokłóciła? Sądzę, że w pewnym aspekcie podkreśliłoby to charakter bohaterki.
Przez otwarte okno słyszałam zalotne szczebiotanie ptaków.
A tutaj jest już bardzo prosto. I przyjaciółki szczebioczą dla ciebie i ptaki. Rozwiń język, wprowadź różnice. Pokaż je.
- Dzień dobry! Pani Anna Szumielska? – stojący mężczyzna wylegitymował się.
Od nowej linijki.

Za szybko. Zdecydowanie za szybko potraktowałeś temat. Skoki w czasie nic nie mówią. Bohaterka przewija się raczej, niż istnieje w tekście. Brakło tu emocji - nie dlatego, że ich nie ma, lecz dlatego, że pognałeś do zakończenia. Po co? Przecież one w kontekście prezentowanego tekstu nic, ale to nic nie mówi. Brakło tu opisu domu, tego ogrodu, i samego lustra - bohaterka wyraźnie jest nimi urzeczona, ale to, że tak mówi wcale nie trafia do mnie - nie wiem, co ją urzekło. Nie widzę tego i nie rozumiem przez to. Nie podobało mi się.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”