Okazało się jednak, że wiekowy twórca oryginalnych postaci był bardzo niezadowolony z mojego tekstu. Napisał mi, żeby nie robił kariery czyimś kosztem i że wszedłem na drogę przestępstwa.
Jak to jest prawnie? No bo przecież są opowiadania, gdzie używa się postaci z literatury, bez zgody twórcy. Gdzieś może pojawić się Kloss, gdzieś Sandman, gdzieś indziej detektyw Marlowe.
Poza prawnym aspektem, co myślicie osobiście?
Jako potencjalny pisarz, który chce wydać książkę, zrewidowałem ostatnio pogląd na prawa autorskie

Co jednak z zakazem odwoływania się do znanych postaci z literatury, czy filmu? Czy nie jest to naciągnięcie praw autorskich za daleko, do granic absurdu?
Powiedzmy, że Lovecraft by żył - czy uważasz, Andrzej, że byłoby normalne, że Wędrowyczowi nie wolno by było znaleźć w studni Cthulhu?
