Kompletny zastój. Jak powrócić do pisania?

1
No i jest problem. Musze pisac, chce pisac, ale kiedy tylko widze klawiature (ew. papier i dlugopis) nie potrafie napisac jednego, poprawnego zdania + uciekaja wszystkie pomysly. Po dlugiej przerwie, spowodowanej znalezieniem tego wewnetrzenego FUJ w pisarstwie i pisaniu, chce do tego wrocic, ale nie umiem. Macie jakies sposoby? Moze podpowiedzi? Rady? Cokolwiek? Sprawa wazna i powazna zarazem!

2
Trafiłaś w trudny czas u mnie,gdyż mam podobnie.Niby mam kilka pomysłów,jak i w głowie tak i na papierze,ale nie potrafię\nie chcę ich przelać na papier\monitor.Poprostu narosła we mnie taka mała nie chęć.Sam chętnie usłyszałbym jakąs radę na to.Bo wiecznie nie będę cierpiał na brak czasu i wreszcie trzeba będzie coś napisać,spełnić swoje marzenia związane z pisaniem.Póki co pozostaje walczyć z sobą samym,rozbijając ścianę niechęci złapania za pióro i użycia go w sposób,do którego zostało stworzone.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

3
Weber, chyba tylko Ty mnie rozumiesz. To jest wlasnie to, co i mnie trapi od kilku miesiecy. Musze sie z tego wyrwac, tylko nie wiem jak.

4
Nie tylko wy (coś mi się widzi, że nasze literackie forum przeżywa jakiś kryzys), ja mam już wszystko: konstrukcje fabuły, mapkę, bohaterów, wszystko! ale jak siadam do pisania, okazuje się, że po prostu nie umiem pisać. nic. ani jednego - sensownego - zdania. Jakby coś we mnie się zamknęło. Jakbym nie umiała przelać myśłi na papier. wszystko wydaje mi się bez sensu, brak płynności tekstu rzuca się w oczy, a ja rzucam się po domu. (zaznaczam, że moje ostatnie opowiadanie to tekst sprzed (prawie) roku - ten o wampirach...)



wydaje mi się, że pomógłby mi wyjazd - tygodniowy, może dwutygodniowy - zmiana otoczenia, ale brak kasy, brak czasu ehhh... muszę znaleźć lepszy sposób...
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

5
Myslę, że spora część naszego forum przeżyła takie coś. Ja niestety również tak miałem, strasznie denerwujące bo jeśli już coś napiszesz, choć te kilka zdań, to i tak nic ci się nie podoba. Trwało to od połowy zeszłorocznych wakacji. Jakieś resztki z tego jeszcze mam. Na początku tylko czekałem aż samo przejdzie, a potem stwierdziłem, że muszę się po prostu zmusić.

7
Drodzy Przyjaciele.



Z waszym problemem też się spotkałem i nie tylko chodzi tu o mnie. Miałem przyjemność pomóc już kilku osobom z ich brakiem natchnienia/chęci/siły czy jak by tego nie nazwał.

Jedną z takich osób była nasza wspólna koleżanka Martttyna (mam nadzieję słoneczko, że nie masz mi za złe, że o tym publicznie wspominam). Udało mi się jej pomóc. Nie wiem jak jej teraz idzie, bo dawno z nią nie rozmawiałem (nad czym wielce ubolewam), ale prawda jest taka, że wtedy udało mi się ją dźwignąć z dołka.

Myślę więc, że może i wam uda mi się pomóc.

Wpadłem na pewien pomysł. Znacie takie sytuacje, gdy nagle wola walki, czy natchnienie, przychodzi niewiadomo jak i skąd? Niby magicznie. Jakby nagle ktoś was naładował energią.

Spróbuję w was wywołać taki efekt.

Będzie wam potrzebna jakaś książka. Najlepiej nie za długa (zależy nam przecież na czasie) i koniecznie dobra (tak żebyście mogli dostrzec ogrom jej zalet). Ważne jest żebyście potrafili poczuć jej piękno, dostrzec talent autora. Musicie sobie uświadomić, że jesteście w stanie to wszystko ogarnąć i że nie każdy człowiek jest do tego zdolny. Bo zgodzicie się ze mną, że sama znajomość liter i umiejętność łączenia ich w wyrazy to jeszcze nie jest "czytanie". A przynajmniej nie takie, za jakie my to uważamy.

Musicie więc odnaleźć to, co czyni was lepszymi w tej dziedzinie od innych ludzi. Kiedy już wam się to uda, będziecie musieli zrobić coś jeszcze.

Będziecie musieli cofnąć się w czasie. Niektórzy z was bardzo daleko. Musicie cofnąć się w czasie do momentu, gdy jako małe pacholęta zaczynaliście dopiero marzyć o pisaniu. Kiedy szczytem waszych możliwości było zaledwie wymyślanie historyjek, a marzenia sięgały gwiazd.

Musicie poczuć to, co wtedy. Ogrom tamtych pragnień musi na nowo zagościć w waszych sercach.

Może właśnie dzięki temu zdołacie odnaleźć świeżość i nowe siły do dalszych starań w spełnianiu marzeń.

Niektórzy z was mogą odnaleźć to wcześniej (np. przy czytaniu tego postu) inni później. Możliwe, że ta metoda okaże się dla niektórych z was nieskuteczna. Jeśli jednak do tego dojdzie to pamiętajcie, że na starego Foo możecie liczyć.



Ps. Wierzę, że uda wam się powrócić na pole ukochanej bitwy.



Pozdrawiam.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)

8
Manta pisze:że muszę się po prostu zmusić.



I to pomoglo? Po jakim czasie pisanie znow zaczelo Ci sprawiac przyjemnosc?
Niezupelnie, pomagalo jedynie czesciowo. Przeszlo mi gdzies... hmm po 3-4 miesiącach dzieki natchnieniu. Znow poczulem, ze chce pisac, chwycilem zeszyt i dlugopis i spedzilem tak pol nocy ;d Byl to taki impuls zupelnie nie wiem czym spowodowany, pojawil sie w mej glowie pomysl i juz. Mam nadzieje, ze pomysl gott-foo pomoze :)

9
Dobrze powiedziane, gott-foo. :D



Późno już i spać mi się chce, więc będę się strszczać. Gdy sama miałam okres braku chęci do pisania, znalazłam sobie zajęcie, które nie do końca było odprężające, ale pomogło, bo polegało na żmudnym wykonywaniu w nieskończoność tych samych czynności, mianowicie... plotłam kolczugę. :) Gdy powtarzałam w kółko te same ruchy zdawało się, że to będzie tak trwało bez końca. I nagle zdałam sobie sprawę, że przecież wszystko zalezy ode mnie, mogę skończyć w każdej chwili, ale mogę także wszystko zmienić albo zacząć od nowa... i wtedy znów wrócilam do pisania, bo ma większe pole do popisu, a z kolczugą jest tak, że wszystkie kółka i kombinerki są takie same. ;)



Pomogło. :)
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי

10
Hmm... ja mam trochę prostrzy sposób :D Jak mam niechęć do pisania, biorę się za rysowanie :P Jestem totalna noga z plastyki, więc po paru minutach tracę do tego ochotę. Człowiek znów zauważa, że pisanie to ciekawa sprawa :D Nie wiem jak u innych, mnie to pomaga
Obrazek



Wolnym jest się tylko wtedy, gdy nic nie ma się do stracenia...

11
Velatieren twój sposób jest genialny.

Ja tez jestem noga z rysowania i wierzę, że gdybym tylko spróbował (właściwie wystarczy pomysleć o rysowaniu) to od razu zachciałoby mi się pisać.

Bomba.



Pozdrawiam.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)

12
Kochany stary Foo, jak zwykle się rozgadał. Apropo twojej pomocy mi. U mnie było inaczej cierpiałam na brak pomysłu, a rzucało mnie żeby pisać. A jak tylko coś napisałam to telepało mnie. że to badziewie, że do niczego... podetrzeć tym nawet się nie warto. Taka mała depresja i barak pomysłu miałam...



a jak jest teraz...hmm...
Serce, które kocha, jest zawsze młode.

Przysłowie Greckie

13
Szczerze,to twoja metoda Foo cos we mnie ruszyla,ale nie na tyle mocno zeby zaczac dzialac.Metoda Velatierena tez nie bedzie skutkowala na mnie,gdyz calkiem dobrze rysuje(rysowalem,bo dawno tego nie robilem-moze kiedys sie pochwale moimi starymi pracami jak wroce do polski).Tak naprawde poskutkowalo na mnie co innego.Otoz odleglosc od domu,przyjaciol,spraw codziennych,rzeklbym nawet zwyklych.W samotnosci zycie plynie inaczej,ale teraz odczuwam samotnosc totalna i musze ja jakosc stlamsic.Mam teraz przynajmniej czas by odnalezc w sobie sily do wielu rzeczy,ktorych sie obawialem.Gdy czlowiek "wejdzie"w swoje jestestwo,zrozumie,ze moze zrobic wszystko.Ja to wiem i tego sie wlasnie boje.Koncze te dywagacje,bo juz zaczynam sie motac,ale kiedys do tego powroce.



Mam juz nawet pomysl,co prawda troche zapozyczony z opowiadania,autora,ktorego nazwiska nie pamietam teraz,ale chce problem tam zawarty ukazac z innej strony.



Jak tylko je skoncze i znajde na tyle czasu to je przepisze-chociaz to chyba dopiero w Polsce,bo brak polskich znakow mnie wykonczy i zniszczy nastroj opowiadania.Jezeli sie uda to wroce do pisania ciosem jak Muhamed Ali,jak nie to bedzie to cios w stylu przedszkolaka.



Pozdro i powrotu do pisania.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

15
A kimże my jesteśmy jeśli nie amatorami?



To co mnie naprwdę kręci w tym wszystkim to fakt, że niewiele jeszcze umiem. Ważne jest dla mnie to, że moge starać się o nowe doświadczenia. Uwielbiam smak kolejnych sukcesów.

Gdybym był profesjonalistą, zostałoby mi tylko nudne zarabianie na tym. świadomość, że każda twoja książka odniesie jakiś sukces odbiera całą radość z tegoż sukcesu. Jako amator nie mam takiej pewności. I to jest najpiekniejsze. Ten dreszczyk. I zachwyt, że jednak się udało zadowolić czytelnika.



Pozdrówki.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)

Wróć do „Kreatorium”

cron