Z pamiętnika zielonego, misia żelka

1
Ta historia przyśniła mi się wczoraj i jest to dopiero początek. Odrazu przepraszam za ewentualne blędy


Z pamiętnika zielonego, misia żelka


Mam na imię Henio, jestem zielonym, jabłkowym misiem żelkiem z nadgryzionym uchem i mieszkam przy ulicy Czerwonego Lukru 2/13. Jako przedstawiciel międzynarodowego komitetu słodyczy jestem ściśle związany z cukrową polityką i prawem. W naszym świecie prawo jest najprostszym i najpopularniejszym kierunkiem studiów, trwają one jeden dzień, a egzamin składa się z pytania; Co robisz gdy ktoś zrobi cokolwiek złego? Odpowiedz: wsadza się go do plastikowego opakowania i wysyła do ludzkiego sklepu.
Tak to jedyna zasada w naszym kraju; gdy jesteś niegrzeczny pakują cię do torebki i lądujesz na półce w supermarkecie średniej klasy.
Za to stereotypy pełnią ważną funkcję w cukierkowym świecie. Przykład? Wszystkie różowe landrynki są głupie, a praliny są lepsze od innych bo mają pistacjowe nadzienie. Przez tego typu przekonania ostatnio nie zostałem wpuszczony do restauracji, bo misie żelki to podobno fleje. Jednak najgorzej mają malinowe babeczki, dla których budowane są osobne zakłady pracy i autobusy. Nie wolno im także, nie wiem z jakiego powodu, jeść cukru w kostkach w kształcie serduszek.
Jak już mówiłem, pracuję w międzynarodowym komitecie słodkości, w którego skład wchodzą przedstawiciele wszystkich rodzajów słodyczy(oprócz cukrowych laseczek, bo one wyemigrowały na północ w poszukiwaniu Świętego Mikołaja, którego uważają za swojego boga i stwórcę). Komitet zajmuje się utrzymywaniem pokoju między słodyczami i gaszenie buntów malinowych babeczek, domagających się takich samych praw jak u innych słodkości.
Właśnie w tym celu jechałem swoim żelkowatym samochodzie, babeczki zalały wodą część dworu kostek cukrowych, który rozpuścił się w mgnieniu oka. Trzeba coś z tym szybko zrobić, zanim dojdzie do poważnych zamieszek. Budynek komitetu wykonany był zrobiony z karmelu, przez co zebrania obywały się tylko w zimę, bo w lato obawiano się roztopienia i zawalenia konstrukcji.
-Cześć, Benny!- krzyknąłem na widok swojego przyjaciela-Jak ci minęło lato?
Benny był czekoladowym dropsem w czerwonym lukrze.
-Witaj Henio!- odpowiedział
Ponieważ żaden z nas nie był rozmowny, właśnie na tym skończyła się nasza rozmowa. Weszliśmy do sali obrad spóźnieni i szybko zaleliśmy swoje miejsca. Swoje przemówienie właśnie rozpoczynał, aktualny przewodniczący komitetu, piszinger o smaku toffi, Bob.
- Tak dalej być nie może! Babeczki przegięły, musimy coś z nimi zrobić! Jakieś pomysły? –
Odezwał się ekler Deve:
-Wyślijmy je w paczkach po dwadzieścia do supermarketu na przedmieściach-
-Nie, niech ktoś z nimi porozmawia-odpowiedziała kremówka Zenia znana ze swojego łagodnego usposobienia. Wszyscy wiedzieli, że Bob jest zakochany w niej po uszy, także sprawa była już przesądzona.
-Dobrze, tylko jak znajdziemy kogoś do tego zadnia?- zapytał przewodniczący rady.
Wtedy odezwała się uzależniona od hazardu czekoladowa moneta:
-Urządźmy losowanie!-
Ponieważ nikt nie miał lepszego pomysłu tak też się stało. Na sale obrad wjechała wielka maszyna losująca, nie wiem dlaczego, ale jeśli cokolwiek jest potrzebne komitetowi, od razu pojawia się na sali. Gdybyśmy powiedzieli że do obrad niezbędna jest wielka lampa lawowa, jestem pewien, że zaraz by się gdzieś znalazła.
Są rzeczy na niebie i na ziemi, o których nie śniło się naszym filozofom.

2
Mi się podoba klimat. Fajnie obdarzyłeś słodycze charakterem i ich przymiotami. Tekst się czytało lekko.
Nie rozumiem tylko, dlaczego nie prowadzili obrad w tym karmelowym pałacu latem. Powiedziałeś że bali się, że sie rozpuści. Tak wiec latem nikt tam nie przebywał, ludzie tylko obserwowali, czy sie rozpuści czy nie? A może zawijali go jakąś folia aluminową na lato, że nie przepuszczała ciepła?
No i w sumie jest na plus. Podobało mi się samo zakończenie. taka fajna ciekawostka tego słodkiego świata i podoba mi sie pomysł, żeby złe słodycze wysyłać do naszego świata.
na pewno nie o to ci chodziło, ale tekst byłby świetną kampanią, że cukier to zło:)
Pozdrawiam

3
Witaj!

Podzielam opinię przedmówcy. Do fabuły nie mam zastrzeżeń - zaczyna się, przynajmniej takie odniosłem wrażenie, niezwykle prosto, ale też "niebanannie", jak powiedzała Maria Wafel w "Rysiu".

Słuchaj dalej - musisz nauczyć się poprawnie zapisywać dialogi (mam na myśli stronę graficzną). Robisz to tak:
Paint pisze:-Dobrze, tylko jak znajdziemy kogoś do tego zadnia?- zapytał przewodniczący rady.
Stosuj SPACJĘ:

- Dobrze, tylko jak znajdziemy kogoś do tego zadania? - zapytał przewodniczący rady.

Poza tym jest okej.

Re: Z pamiętnika zielonego, misia żelka

4
Komitet zajmuje się utrzymywaniem pokoju między słodyczami i gaszenie buntów malinowych babeczek, domagających się takich samych praw jak u innych słodkości.
gaszeniem
Właśnie w tym celu jechałem [1]swoim żelkowatym samochodzie, [2]babeczki zalały wodą część dworu kostek cukrowych, który rozpuścił się w mgnieniu oka.
[1] – Zaimek wyrzuciłabym. Ponadto zjadłeś literkę "w":

jechałem w swoim żelkowatym samochodzie

Chociaż ja napisałabym raczej:

jechałem żelkowatym samochodem

[2] - Tutaj rozpoczęłabym nowe zdanie.
Trzeba coś z tym szybko zrobić, zanim dojdzie do poważnych zamieszek.
Zdanie to lepiej napisać w czasie przeszłym, skoro całą narrację prowadzisz w czasie przeszłym.
Budynek komitetu [1]wykonany był zrobiony z karmelu, przez co zebrania [2]obywały się tylko [3]w zimę, bo [4]w lato obawiano się roztopienia i zawalenia konstrukcji.
[1] – Albo: wykonany był, albo: zrobiony był.
[2] - odbywały
[3] – w zimie albo zimą
[4] – latem.
-Cześć, Benny!- krzyknąłem na widok swojego przyjaciela-Jak ci minęło lato?
Usunęłabym zaimki.

Benny [1]był czekoladowym dropsem w czerwonym lukrze.
-Witaj Henio!- odpowiedział [2]
Ponieważ żaden z nas nie był [3]rozmowny, [4]właśnie na tym skończyła się [5]nasza rozmowa.
[1], [3] – Powtórzenia.
[2] – Kropka.
[4] – Usunęłabym.
[5] – Bez tego zaimka można się obejść.
Weszliśmy do sali obrad spóźnieni i szybko zaleliśmy swoje miejsca.
znaleźliśmy
[1]Swoje przemówienie właśnie rozpoczynał[2], aktualny przewodniczący komitetu, [3]piszinger o smaku toffi, Bob.
Zdanie strasznie zgrzyta.
[1] – Zaimek wyrzucić.
[2] – Usunęłabym przecinek oraz „aktualny”.
[3] – Zmieniłabym kolejność: Bob – piszinger o smaku toffi.

- Tak dalej być nie może! Babeczki przegięły, musimy coś z nimi zrobić! Jakieś pomysły?
-Wyślijmy je w paczkach po dwadzieścia do supermarketu na przedmieściach-
-Urządźmy losowanie!-
Tutaj na końcu kwestii dialogowych pozostawiłeś jakieś tajemnicze "ogony".
Wszyscy wiedzieli, że Bob jest zakochany w niej po uszy, także sprawa była już przesądzona.
Czy nie chodziło aby o tak że?
Na [1]sale obrad wjechała wielka maszyna losująca,[2] nie wiem dlaczego, ale jeśli cokolwiek jest potrzebne komitetowi, od razu pojawia się na sali.
[1] – salę
[2] – Tutaj rozpoczęłabym nowe zdanie.

Chyba spieszno Ci było wrzucić tekst do weryfikacji, skoro umknęły niedociągnięcia typu: „wykonany był zrobiony z karmelu”, czy "zaleliśmy swoje miejsca". Poza drobnymi (ale rażącymi) technicznymi wpadkami, jak zjedzona literka, zbędny zaimek, brak spacji w kwestiach dialogowych, niezidentyfikowane pozostałości na końcu dialogów, brakujący przecinek czy kropka itp., tekst jest napisany dość sprawnie, łatwo się go czyta. Cukrowy świat ze swymi bohaterami jest wspaniałą okazją do ukazania ludzkich cech charakteru, relacji, zachowań, co świetnie robisz. Historia podoba mi się, jednak proponowałabym poprawić zakończenie, całość bowiem urywa się nagle, sprawia mały zawód, brak tu mocnego akcentu. Przynajmniej takie było moje odczucie podczas lektury.
Poza tym tekst i pomysł podobały mi się.
„Pewne kawałki nieba przykuwają naszą uwagę na zawsze” - Ramon Jose Sender

5
To jeszcze nie koniec. Mam zamiar wrzucić kolejną częszć.
Są rzeczy na niebie i na ziemi, o których nie śniło się naszym filozofom.

6
Paint pisze:Odrazu przepraszam za ewentualne blędy
Nie przepraszaj, tylko je poprawiaj! I to od samego początku - od razu!
Paint pisze:pytania;
dwukropek, a nie średnik
Paint pisze:jechałem swoim żelkowatym samochodzie,
samochodem
Paint pisze:rozmowny, właśnie na tym skończyła się nasza rozmowa.
powtórzenie

I już koniec? Tak lampą? Nie, nie można tak...
Świat sam w sobie - fajny, ale w tym króciutkim opowiadanku zarzuciłaś mnie tak wielką ilością informacji, że nie dałem rady tego przetrawić i całkiem się pogubiłem.
Pomysł fajny, wykonanie słabiutkie. Piszesz trochę za swobodnie i przez to niewiele można odczytać. Do tego zrobiłaś za dużo błędów, które już ewik wytknęła.
Nie podobało mi się. Ode mnie mierny - podnoszę za pomysł.
Dariusz S. Jasiński
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”