1531

Latest post of the previous page:

Nie. Word liczy również wyrazy i właśnie o nie mi chodzi.
A jeżeli chodzi o znaki, to bez spacji jest ich około 2 mln...
Wiem, że z tego wychodzi straszna cegła, dla porównania książka Kinga "To" ma właśnie około tylu słów. No ale wtedy mówimy o znanym pisarzu. Choć czytałam, że i w jego przypadku tak długie książki bardzo skracano.
Stąd moje pytanie.

1532
Teoretycznie szansa zawsze jest. W praktyce jednak wydawca uzna to za zbyt duże ryzyko (trzeba wziąć pod uwagę, że przy takiej ilości tekstu koszt druku rośnie wykładniczo), chyba że będzie to powieść naprawdę wybitna, coś, co zrobi karierę na miarę Littella czy choćby Dukajowego "Lodu". Bo jeśli będzie można to reklamować jako superhipermegawybitny debiut, liczyć na przychylne recenzje, może jakąś dotację z ministerstwa, to któryś wydawca może uznać, że warto spróbować. W przeciwnym razie nie widzę szans.

Jesteś tą autorką?
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

1533
Astellas pisze:Czy nieznany autor ma szansę wydać swój tekst jeżeli ma on około 400 tys. słów i jest to bynajmniej pierwszy tom?
Jeśli autor jest całkowicie nieznany - IMO żadnych szans. Jeżeli pokazał się z dobrej strony drukując parę tekstów w czasopismach - czemu nie? Wtedy objętość nie jest problemem, po prostu podzieli się całość na dwie - trzy cześci. Tyle, że czytelnicy muszą wiedzieć kogo kupują, prezentacja umiejętności w czasopismach - obowiązkowa...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

1534
Zgadza się. Na razie brakuje mi do 400 tys. 80 tys. słów, ale przypuszczam, że do zawiązania końca pierwszego tomu tyle będzie właśnie potrzebne. Zakończę to w wakacje i wtedy zaczną się miesiące pełne stresów o odpowiedź z wydawnictw.
W pewnym momencie mnie samą przeraziła ilość tekstu a dokładnie gdy już przekroczyłam 120 tys.
Jeżeli nie przyjmie się teraz, to nic straconego. Jestem trochę nierozgarnięta, więc nie dociera do mnie, że może nawet całe moje życie nie starczy na osiągnięcie czegoś. W sytuacji absolutnej, dobijającej odmowy, będę próbować dalej debiutować powieścią normalnych rozmiarów.

1535
Astellas pisze:Nie. Word liczy również wyrazy i właśnie o nie mi chodzi.
A jeżeli chodzi o znaki, to bez spacji jest ich około 2 mln...
Czyli, jak rozumiem, pierwszy tom ma mieć ze 2,5 miliona znaków ze spacjami. A calość - załóżmy trzy tomy - 7,5 miliona.

Zapomnij. Najpierw dwie dobre powieści-solówki, dopiero wtedy ktoś poważnie spojrzy na takie coś. Bo nawet ten pierwszy tom Fabryka wydałaby w 2-3 częściach, czyli co- taka teoretyczna trylogia w ośmiu częściach? Nie wierzę. Szkoda teraz czasu na to.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

1536
Astellas pisze:Zgadza się. Na razie brakuje mi do 400 tys. 80 tys. słów, ale przypuszczam, że do zawiązania końca pierwszego tomu tyle będzie właśnie potrzebne. Zakończę to w wakacje i wtedy zaczną się miesiące pełne stresów o odpowiedź z wydawnictw.
W pewnym momencie mnie samą przeraziła ilość tekstu a dokładnie gdy już przekroczyłam 120 tys.
Jeżeli nie przyjmie się teraz, to nic straconego. Jestem trochę nierozgarnięta, więc nie dociera do mnie, że może nawet całe moje życie nie starczy na osiągnięcie czegoś. W sytuacji absolutnej, dobijającej odmowy, będę próbować dalej debiutować powieścią normalnych rozmiarów.
A jaki gatunek? Wyślij mi pierwsze dwa rozdziały przez PW. Dowiesz się, czy piszesz wystarczająco ciekawie, aby przeciętny czytelnik miał ochotę czytać dalej. ;)

1537
A skąd wiesz, że twoje preferencje pokrywają się z preferencjami ogółu? ;)
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

1538
Sir Wolf pisze:A skąd wiesz, że twoje preferencje pokrywają się z preferencjami ogółu? ;)
Nie daję żadnej pewności, że moje preferencje pokrywają się z preferencjami kogokolwiek. :P Ale pomóc można.

Chociaż... skoro powieść ma dwa i pół miliona znaków, kilka osób na pewno już ją czytało, więc autorka wie co robi.

1539
Problem w tym, że autorka sama nie jest tego pewna, że wie co robi :P. Po swoim przykładzie zrozumiałam, że ilość tekstu wcale nie daje jakiejś większej pewności co do własnych umiejętności. Kiedy siadam do pisania mam to samo uczucie co rok temu, co poprzedniego dnia, czyli takie, że coś w tym wszystkim schrzaniłam albo zaraz to zrobię.
Dziękuje Vialix za propozycję i to bardzo. Skorzystam Twojej z niej z chęcią i przerażeniem jednocześnie. Jednak im więcej poznam opinii tym lepiej.

1540
Mnie zastanawia jedno - na rynku anglosaskim książki puchną z roku na rok - czytelnicy nie sięgają po rzeczy mniejsze niż 600 str. drobnego tekstu. A u nas książeczki coraz cieńsze, nie ma szans żeby dłużej niż dzień czytać. Wyjątek Grzędowicz - też dzień czytania, ale z innych względów:-) - reszta "fabrycznej" stajni pisze broszurki :-(

Z racji tej polityki przestałem kupować Oko jelenia - szlag mnie trafia jak mi się czytanie kończy ledwie do niego usiądę. Poczekam aż będzie cały cykl i wtedy kupię.

Z taką polityką wydawcy doprowadzą do tego, że będę wszystko czytał w Empiku, a kupie tylko rzeczy naprawdę dobre.

Oczywiście nie chodzi mi o 1000 str ględzenia, bo i takie rzeczy się zdarzają. Robin Hobb po dwóch bardzo dobrych trylogiach napisała trzecią(strasznie słabą). W ostatniej książce na przeszło 500 stronach nie dzieje się za wiele, natomiast bohaterowie mają tak bogate życie wewnętrzne i tyle retrospekcji, że można zwariować. Można oczywiście napchać książkę watą, ale tylko odrobinę... Do tego trzeba mieć jednak dużo ciekawych pomysłów.

1541
Maladrill, może to zależy od szybkości czytania? Im społeczeństwo wolniej czyta, tym cieńsze książki w naturze występują ;-) Ile zajmuje Ci przeczytanie trzystustronicowej książki?

I pytanie do Andrzeja (jeśli już było, to przepraszam): jak szybko czytasz?

1542
L_J pisze: Ile zajmuje Ci przeczytanie trzystustronicowej książki?
myslę, ze to mocno zalezy od ilości czasu, jaki dziennie mozesz poświęcić na lekturę.

cieszę się, ze do pracy metrem jeżdżę, inaczje byłoby krucho, bo w sumie ile można w toalecie siedzieć, zanim się rodzina wścieknie :?

hmm, nad warszawą burza.
paskudna.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

1543
@ LJ - tak jak mówi rava - w zależności od czasu. Wstaję rano i czytam w wannie i przy śniadaniu, chyba że zaśpię:-) potem w tramwaju w drodze do pracy i podczas obiadu. Potem znów w tramwaju jak wracam. Potem czytam już tylko dla przyjemności zerkając znad książki w komputer. Tym sposobem 300 str to max 3 dni. Jak jest weekend to całą przeczytam, ostatniego Pana lodowego ogrodu (jakieś 500 str) jak zacząłem czytać popołudniu to skończyłem nad ranem.

Po angielsku czytam trochę wolniej więc książki podchodzące pod 1000 str starczają mi na 1-2 tygodnie. Książki w Anglii kosztują przy obecnym kursie funta prawie tyle samo co w Polsce, poza tym jest mocno rozwinięty rynek second hand, gdzie ceny z dostawą są niższe o połowe. Gdyby nie to,że mój brat wrócił z zagranicy i nie ma mi kto przywozić zamówień, pewnie czytałbym tylko po angielsku - bo taniej...

1544
Astellas pisze:Nie. Word liczy również wyrazy i właśnie o nie mi chodzi.
A jeżeli chodzi o znaki, to bez spacji jest ich około 2 mln...
w Polsce nikt nie podaje objętości w słowach - to stosują niemal wyłacznie amerykańce.

mam być szczery czy miły?
no dobra bedę szczery ale tak żeby nie dowalić ;)

ujmę to tak: moja przecietna ksiązka to ok 500 tyś znaków. Wychodzi na to że masz w ręce cegłę ok 1200 stron. Sorry - jeśli jstes debiutantem nie masz z tym szans.
Niemal najmniejszych.

Jesli znajdziesz samobójcę który Ci to wyda, niemal nikt tego nie kupi. Sprzedaż będzie śladowa i po roku książka pójdzie na przemiał albo do jatek.

Wyjście?
Potnij na cztery tomy.

wiecej rad napiszę jutro.

1545
Astellas pisze: Po swoim przykładzie zrozumiałam, że ilość tekstu wcale nie daje jakiejś większej pewności co do własnych umiejętności.
hmm... ujmę to tak - zaazwyczaj jak ktoś napisze 1000 ston to pisze lepiej niż na początku - ale nie jest to regułą

1546
ok. rady? w zasadzie już słyszałeś.

1) puść kilka - kilkanaście opowiadań. Daj sobie na to dwa lata. Zdobądź markę. Wyrób nazwisko.

2) w tym czasie napsiz dwie - trzy - cztery powieści - moga być powiazane tematycznie z tą cegłą - będzizesz miał gotową amunicję do ostrzału pozycji przeciwnika.

3) wydaj te powieści. Np. 3 (kolejny rok - dwa)

4) w 2014-tym za nimi pchnij główny taran - "cegłę" pociętą na cykl 4 tomowy.

5) sukces dobij kolejnymi pojedynczymi powieściami z cyklu.

Proste?
Wykonać.

Wróć do „Strefa Pisarzy”