Cały temat pracy brzmi "Między dżunglą a rajską plażą. Jak żyć we współczesnym świecie". Wysłałem ją na konkurs i jestem ciekawy co o niej napiszecie. Dodam, że praca mogła mieć maksymalnie sześć tysięcy znaków (moja ma ponad pięć tysięcy).
*****
Sklep wielobranożowy „Dżungla” znano w całym mieście z tego, iż można było tam kupić praktycznie wszystko. John wiedział o tym.
- Dzień dobry – przywitał się z promieniującym uśmiechem.
- Dzień dobry – sprzedawczyni nie odwzajemniła uśmiechu, nie wiadomo czy to z powodu złego samopoczucia czy po prostu nie polubiła Johna.
- Czy mogę prosić o butelkę benzyny? - spytał, drapiąc się po głowie.
- Tak – kobieta odpowiedziała z miną zawodowego zabójcy.
- A więc poproszę... i gdyby mogła pani dorzucić jeszcze kawałek materiału i zapałki byłbym niezmiernie wdzięczny.
- Chce pan koktajl Mołotowa, tak? - spytała bez ogródek.
John nie wiedział co odpowiedzieć.
- To znaczy niezupeł....
- W zestawie będzie taniej o dziesięć procent – nie pozwoliła mu dokończyć.
- W jakim zestawie?
- Butelka z benzyną, dwa kawałki materiału notabene bardzo dobrej jakości bawełenka – mówiła coraz bardziej rozmarzonym głosem kobieta – do tego zapalniczka i awaryjnie zapałeczki, a wszystko to w cenie... nie zgadnie pan... 39.99. Podać?
- Poproszę.
John wyszedł ze sklepu z zakupami w foliowej siatce. Jak zwykle pochłonęły go rozmyślania o praktycznie wszystkim... ale innym „wszystkim” niż można było kupić w „Dżungli”...
[Nie jest łatwo być superbohaterem. Codzienna walka ze złem i zezwierzęceniem ludzkości zaczyna mnie męczyć. Czy ich nie interesuje nic więcej oprócz pozbywania się własnych lęków i gromadzenia coraz większej ilości materii, wiedzy, miłości i opalenizny... Wszyscy boją się śmierci. żałosne. Odwracają się do niej plecami całe życie a potem, gdy przychodzi dziwią się, że widzą ją pierwszy raz. Uciekają , mając ciągle nadzieję, że uda im się zostawić ją daleko w tyle, ale ona jest zawsze przed nimi. Jest przed nimi, ale oni tego nie dostrzegają i myślą, że są nieśmiertelni. Popadają w pułapkę przyszłości, zapominając o tym, że istnieje tylko „tu i teraz”. Uczą się, żeby w przyszłości zostać dobrymi lekarzami i prawnikami, odkładają pieniądze żeby za parę lat kupić dom i samochód, ale co mają teraz? Nic? Dlaczego oni nie mogą zrozumieć, że każde „teraz” jest niepowtarzalne?! Chcecie wyjechać na Karaiby? Jedźcie, albo róbcie wszystko, żeby pojechać jeżeli jest to dla was naprawdę ważne! Boże! Jak ja nie lubię myślenia typu: „Teraz trochę się pomęczę, pracując za biurkiem i marnując własne istnienie, ale za to jak pójdę na emeryturę... to będzie życie. Pojadę w końcu na Karaiby.” A wtedy będziesz miał 65 lat i nic ci się już nie będzie chciało. Będziesz żałował, że nie robiłeś tego co chciałeś, gdy byłeś młodszy. I zaczniesz żyć przeszłością, znowu zapominając, że istnieje tylko „tu i teraz”. Stracisz całe życie na przyszłość i przeszłość, na łożu śmierci mając pretensje do rodziców, którzy cie spłodzili i zmusili do cierpienia. Chociaż z drugiej strony, powiedziałbym im o teorii „tu i teraz” to uznaliby, że mogą robić cokolwiek im się podoba, niezależnie od tego czy będzie to dobre czy złe. A przecież w każdym „tu i teraz” są odpowiedzialni za wszystko co robią. Za to czy jest to dobre. Ale ani Daleilama, ani Jan Paweł II, ani pani pogodynka, ani mama nie powie im czy postępują dobrze czy źle. Muszą sami to wiedzieć.]
Był już niedaleko celu swojej wędrówki. Zza drzew wyłaniało się solarium „Rajska plaża”. Pięści same mu się zacisnęły. Nie znosił tego miejsca.
[Wchodzą do tego urządzenia jak do piekarnika. Może w poprzednim wcieleniu byli piekącymi się kurczakami. Nie mogą zaakceptować swojego wyglądu, ale dlaczego? Pewnie boją się. Nie chcą się wyróżniać w żaden sposób. Wszyscy wolą być tacy sami. Nie pozwolę na to. Sprowadzę ich na dobrą ścieżkę.]
Wszedł po schodach, po czym pchnął drzwi do „Rajskiej plaży”.
- Szanowni państwo, proszę o natychmiastowe opuszczenie lokalu, ponieważ mam zamiar zaraz zniszczyć to siedlisko zła, a nie chcę nikomu zrobić krzywdy – mówił John wyjmując z foliowej siatki swój koktajl.
Początkowo nikt z obecnych w solarium nie widział co się dzieje. Kasjerka, ochroniarz i parę klientek – wszyscy stanęli nieruchomo zapewne zastanawiając się nad zaistniałą sytuacją. Po chwili, gdy ich mózgi przetrawiły wszystkie informacje ze strachem w oczach opuścili budynek, prosząc Johna, aby nie robił im krzywdy. Ten się tylko uśmiechnął.
Wyjął z siatki zestaw. Do otwartej butelki z benzyną włożył kawałki materiału. Sięgnął po zapalniczkę. Podstawił ją pod materiał. Pokręcił metalowym kółeczkiem. Nie działała. [Cholera.] Miał na szczęście jeszcze zapałki. Odpalił pierwszą i szybko podpalił lont. Udało się. Poszedł w kierunku drzwi trzymając zapalony już koktajl Mołotowa. Chciał rzucić, lecz w tym momencie materiał zgasł. [Jasny szlag. Wiedziałem, że nie powinienem kupować zestawu. Chwila. Co ty gadasz John?! Nie żyj przeszłością. Uda ci się.] Lont był już bardzo krótki i mocno nasiąkł benzyną. John nie zwracał na to uwagi. Odpalił zapałkę a nią końcówkę materiału. Wyrzucił butelkę z całej siły próbując w tym samym momencie wybiec ze sklepu ale ta wybuchła jakieś dwa metry od niego, gdy była jeszcze w powietrzu. [Jest tylko „tu i teraz”.] Ogień pochłonął jego, jego duszę i jego myśli, ale misja została wykonana. Siedlisko zła przestało istnieć... tu i teraz.
Między dżunglą a rajską plażą.
1„Wszyscy siedzimy
w rynsztokach, ale niektórzy
z nas patrzą w gwiazdy.”
Oscar Wilde
w rynsztokach, ale niektórzy
z nas patrzą w gwiazdy.”
Oscar Wilde