Bratnie dusze [miniaturka obyczajowo-filozoficzna]

1
wwwJak dobrze znów znaleźć się w swoim własnym azylu, z dala od wielkomiejskiego zgiełku, wścibskich ludzi i problemów życia codziennego. Jak dobrze znów znaleźć się w ruinach małego kościółka na przedmieściach i móc napawać się bezcennymi chwilami spokoju i samotności. To miejsce miało dla mnie szczególne znaczenie. Było moją kryjówką, moim prywatnym sanktuarium. Miejscem, w którym mogłam się wyciszyć i kontemplować ważne sprawy. Uwielbiałam godzinami wędrować po tych ruinach i wodzić palcami po zimnych, kamiennych ścianach. Zawsze zdawało mi się, że pod wpływem dotyku ściany te do mnie mówią, szepczą mi tajemnice świata i nucą najpiękniejsze melodie. Dzięki temu łatwo się odprężałam i zapominałam o swoich zmartwieniach, dając się porwać fantazji.
Jednak tego dnia ruiny kościoła przestały być moją świątynią ciszy. Odkryłam, iż nie jestem sama.
wwwJak co dzień powtarzałam swój rytuał, krążąc wokół ruin i rozmyślając o sensie życia, gdy nagle usłyszałam jakiś hałas; zupełnie jakby coś osuwało się po leżącym wewnątrz stosie gruzu. Weszłam do środka przez sporą dziurę w jednej ze ścian i rozejrzałam się, a kiedy zobaczyłam źródło tego hałasu, serce aż mi się ścisnęło w piersi.
wwwNa stercie gruzu siedział z podkulonymi nogami młody chłopak o delikatnej urodzie, niewiele starszy ode mnie. Miał na sobie elegancką marynarkę. Jego długie, złociste włosy spływały kaskadą na szczupłe ramiona, a piękne, błękitne oczy wyrażały niezgłębiony smutek. A obok niego leżał ogromny bukiet czerwonych róż i malutkie, zamszowe pudełeczko – czyżby jakaś dziewczyna odrzuciła jego oświadczyny, łamiąc mu w ten sposób serce?
www – Hej – zawołałam, zbliżając się do niego. – To moja kryjówka. Kim jesteś i co tutaj robisz?
wwwNa dźwięk mojego głosu gwałtownie odwrócił głowę i dopiero teraz mnie zauważył.
www– Oj, wybacz. Nie wiedziałem, że ktoś tu jest…
wwwPowoli i niezdarnie zaczął się dźwigać. Nie chciałam intruzów w mojej samotni, ale nagle zapragnęłam, żeby on tu został.
www– Nie, nie idź. – Wdrapałam się na górę gruzu i usiadłam obok niego. – Nie chcę cię wyganiać, ale po prostu zaskoczyło mnie to, że nie jestem tu sama. A więc? – spytałam. – Odpowiesz na moje pytanie?
wwwMilczał przez dłuższą chwilę. Poruszał wargami, jakby chciał coś powiedzieć, jednak nie wydobywał się z nich żaden dźwięk. Dopiero po chwili zaczął cicho mówić, wciąż wpatrując się w przestrzeń.
www– Samuel. Mam na imię Samuel. I przyszedłem tutaj, aby zakończyć swój nędzny żywot.
wwwNie wiedziałam, o co mu chodzi, lecz nagle to dostrzegłam – w jednej ręce trzymał nóż, a z obu jego nadgarstków płynęła ciemnoczerwona krew. Działając pod wpływem impulsu, odebrałam mu nóż, zdjęłam z szyi apaszkę, rozerwałam ją na dwie części i owinęłam nimi jego nadgarstki. Potem Samuel ukrył twarz w dłoniach, a ja spytałam:
www– Zranione serce?
wwwUsłyszałam jego cichy płacz i uznałam to za odpowiedź twierdzącą.
www– Czy zastanawiałaś się kiedyś nad tym? Jak to jest, gdy nie możesz być z osobą, która jest ci przeznaczona?
wwwWpatrywałam się w swoje dłonie. Nie znałam tego chłopaka, ale rozumiałam jego ból i sama poczułam przemożną potrzebę wygadania się, zrzucenia z siebie tego ciężaru.
www– Owszem. I wiem, jak to jest. Już tyle razy przeżyłam miłosny zawód, iż doszłam do wniosku, że kierowanie się wyłącznie sercem jest dużym i kosztownym błędem. Postanowiłam wykreślić miłość ze swojego życia i już nigdy się nie zakochać.
wwwSamuel wyraźnie się uspokoił i spojrzał na mnie lśniącymi od łez oczami. Posłałam mu blady uśmiech i zaproponowałam:
www– Chodź. Przejdźmy się na spacer.
wwwOpuściliśmy ruiny i ruszyliśmy wolno wzdłuż opustoszałej szosy. Wkoło cisza i spokój, przerywane jedynie melodyjnym ćwierkaniem ptaków.
www – Więc to dlatego chciałeś się zabić? – spytałam, wpatrując się w czyste, błękitne niebo.
www – Nic nie rozumiesz. Była moją pierwszą prawdziwą miłością. – Samuel pokręcił głową. – Skoczyłbym za nią w ogień. Tak bardzo ją kochałem. A ona mnie zdradziła. Odrzuciła. Przez nią moje życie straciło sens.
wwwDoskonale go rozumiałam, ponieważ sama czułam się podobnie. Nie byłam jednak aż tak zdesperowana, żeby ze sobą skończyć, i doszłam do wniosku, że ten chłopak też nie powinien tak postępować.
wwwPołożyłam rękę na jego ramieniu.
www – Widocznie trafiłeś na nieodpowiednią osobę. Los na pewno jeszcze się do ciebie uśmiechnie, i to nie raz, ani nie dwa. Uwierz mi na słowo, niespełniona miłość to nie powód, aby zaraz kończyć swoje życie. Bóg nie obdarzył cię nim na daremno. Życie to Jego najcudowniejszy dar. A miłość… Miłość przychodzi i odchodzi, Samuelu.
wwwWędrowaliśmy przed siebie i rozmawialiśmy tak przez długie godziny, aż w końcu doszliśmy na niewielką, ukwieconą polankę. Zapadł już zmrok. Położyliśmy się na trawie i oglądaliśmy migoczące na niebie gwiazdy, nad którymi górował pękaty księżyc – oko Boga.
wwwW pewnej chwili wskazałam palcem jedną z gwiazd.
www– Widzisz ją, Samuelu? Widzisz, jak mocno świeci? Pomyśl jakieś życzenie.
wwwZamknął oczy.
www– Chciałbym znaleźć swoją ukochaną. Wiem, że ona gdzieś jest. Że błąka się samotnie po tym świecie i czeka na mnie.
wwwUśmiechnęłam się. Nie wiem dlaczego, ale czułam, że łączy mnie z tym chłopakiem jakaś więź.
www– Być może ona jest bliżej niż myślisz, Samuelu…
wwwNiespodziewanie jego dłoń dotknęła mojej, a nasze palce się splotły.
www– Och, Annabell… Może to zabrzmi dziwnie, ale czułem od samego początku, że to ty jesteś mi przeznaczona. Że jesteś moją bratnią duszą. Czułem to od chwili, gdy ujrzałem cię w ruinach.
wwwSerce załomotało mi w piersi.
www– Ja też to czułam, Samuelu…
wwwUniósł się na łokciach, ujął moją twarz w dłonie i obdarzył delikatnym pocałunkiem. Wreszcie byłam naprawdę szczęśliwa.
wwwA gwiazdy świeciły wysoko nad nami i nuciły cicho słodką nocną pieśń.
Ostatnio zmieniony sob 07 lip 2012, 03:46 przez Serena, łącznie zmieniany 4 razy.
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

2
Ojej. To może zacznę od szczegółów.
To miejsce miało dla mnie szczególne znaczenie. Było moją kryjówką, moim prywatnym sanktuarium. Miejscem, w którym mogłam się wyciszyć i kontemplować ważne sprawy.
Powtórzenie. Ponadto w dwóch pierwszych akapitach z pięć razy pojawia się słowo "ruiny". Wypadałoby je czymś zastąpić.
Na stercie gruzu siedział z podkulonymi nogami młody chłopak o delikatnej urodzie, niewiele starszy ode mnie. Miał na sobie elegancką marynarkę. Jego długie, złociste włosy spływały kaskadą na szczupłe ramiona, a piękne, błękitne oczy wyrażały niezgłębiony smutek. A obok niego leżał ogromny bukiet czerwonych róż
A kiedy to przeczytałam, to mi się z gardła wyrwał mimowolny jęk. Ja też takiego Samuela chcę! *sob, sob*
nagle to dostrzegłam – w jednej ręce trzymał nóż, a z obu jego nadgarstków płynęła ciemnoczerwona krew.
No, jestem nieprzekonana co do tego "nagle" - noże i cieknąca obficie krew to rzeczy, które raczej rzucają się w oczy, prawda? Znaczy, półmrok i w ogóle, ale myślę, że to nie tłumaczy braku spostrzegawczości Twojej bohaterki.
księżyc - oko Boga
Ładnie! Ja kiedyś słyszałam porównanie księżyca w nowiu do paznokcia Pana Boga. Widać księżyc jest wielofunkcyjny. ;)

A ogólnie, cóż... Sentymentalnie i nierealistycznie. Znaczy, dialogi są cukierkowe, a historia nie trzyma się kupy. Na przykład: ta krew tak po prostu przestała mu lecieć i w ogóle nie było mu słabo? No i bez problemu uznał, że bohaterka będzie jego nową ukochaną, kiedy za tę poprzednią dziewczynę prawie dał się zabić? (znaczy, prawie umarł. za mało śpię ostatnio).
Nie twierdzę, że to źle - taka cukierkowość i naiwność - ale po prostu tego nie kupuję. Można zrobić takie naiwne miłosne historyjki bardzo dobrze, aż człowiek zapomni o realnym świecie (przykładem koreańskie dramy, na przykład Boys Before Flowers), ale tutaj te niedopasowane, nielogiczne elementy aż mnie raziły po oczach i zamiast się wczuwać w romantyczny nastrój z boskim, wrażliwym blondynem, skupiałam się na nieprawidłowościach świata przedstawionego i sytuacji.
Za to mogę Ci powiedzieć, że jak to dopracujesz, to będziesz miała szerokie grono wiernych czytelniczek, ze mną włącznie. Aaaach, bycie singlem to taki wymagający stan.
"Asymilacja i dysymilacja. CO2, H2O,
i światło, światło, światło,
przemiana materii w materię, wzrost i dojrzewanie
w płaskim dysku falującej Galaktyki."

Julia Fiedorczuk "Ramię Oriona"

3
kamiennych ścianach. Zawsze zdawało mi się, że pod wpływem dotyku ściany te do mnie mówią
Weszłam do środka przez sporą dziurę w jednej ze ścian
Phi, co to za ruina. Porządna nie powinna mieć w ogóle tej ściany.
serce aż mi się ścisnęło w piersi
Zadziwiające ale serce rzadko ściska się poza klatka piersiową.
młody chłopak o delikatnej urodzie, niewiele starszy ode mnie
Jedno albo drugie, dwa na raz nie mają sensu istnienia.
Jego długie, złociste włosy spływały kaskadą na szczupłe ramiona
Usuń ,,długie". Jak będą spływać kaskadą to czytelnik domyśli się, że takie są.
Działając pod wpływem impulsu, odebrałam mu nóż, zdjęłam z szyi apaszkę, rozerwałam ją na dwie części i owinęłam nimi jego nadgarstki
A on nawet tego nie zauważył i nie zaprotestował.
Zrób eksperyment. Kup apaszkę i spróbuj ją przerwać- ciężko? Jeśli tak, to dodaj, że bohaterka pomogła sobie przy tym nożem.

1)Końcówka jest mdła jak niektóre latynoskie telenowele.
2)Dziewczyna go rzuciła, nie ma wiary w dobro na świecie i od razu idzie do innej raczej ,,mahne chanse"
3)No i ciągłe powtórzenia ,,ruin"

4
(...) nad którymi górował pękaty księżyc – oko Boga.
Ładne. :)

Ale piszę o tym dlatego, że chciałem zacząć czymś pozytywnym. Poza tym...
Miejscem, w którym mogłam się wyciszyć i kontemplować ważne sprawy.
Jak co dzień powtarzałam swój rytuał, krążąc wokół ruin i rozmyślając o sensie życia
Jejku, a czemu ona nie może myśleć o serialu, który ostatnio oglądała albo o tym, że dawno nie jadła zupy pomidorowej? Całe opowiadanie jest takie jak te dwa zdania: pompatyczne. W taki zły sposób. Wszystko jest wzniosłe, nierealne, przerysowane... Brakuje w tym życia. Podczas pierwszego akapitu jeszcze wierzyłem w ten świat, ale potem... już zupełnie nie.
– Hej – zawołałam, zbliżając się do niego. – To moja kryjówka. Kim jesteś i co tutaj robisz?
No naprawdę? Zaczęłabyś tak dialog z człowiekiem, którego przypadkowo spotkałaś w ruinach kościoła? Kamaaan...

Nie jestem pewien, czy chciałaś wszystko utrzymywać w nierealnym, cukierkowo-baśniowym klimacie, ale, tak czy inaczej, nie wyszło dobrze. Tekst jest zbyt nierealny i zbyt cukierkowy. Odnośnie dialogów - słuchaj ludzi. Słuchaj jak rozmawiają, jakich słów używają, jakiego szyku w zdaniach, jakie mają wtręty. Potem staraj się to przenosić do swoich tekstów. Musisz wykształcić w sobie zmysł obserwatora. Spójrz na rozmowę Samuela i Annabell: naprawdę widzisz taką rozmowę w rzeczywistości? Mam nadzieję, że nie.

Jeśli nie uwierzę w to, jak rozmawiają, nie uwierzę w nich, jeśli nie uwierzę w nich, to nie uwierzę w nic, a jeśli nie uwierzę w nic, to historia mnie w żaden sposób nie ruszy. Będzie dla mnie zlepkiem sztucznych, genetycznie modyfikowanych scen.

To nie dotyczy tylko dialogów, ale ogólnie postaci. Ta akcja z nożem i krwią, o której mówili moi poprzednicy. Fakt, że koleś, który godzinę temu próbował popełnić samobójstwo z powodu utraty jakiejś kobiety, nagle zakochuje się w innej, którą poznał ową godzinę temu. Nie klei się to wszystko, po prostu. Te postacie to nie prawdziwi ludzie, tyko jakieś kukiełki robiące wszystko tak, jak każe Narrator. A powinno być na odwrót: to Narrator robi tak, jak każą postacie.

Stylistycznie byłoby dobrze, gdyby każdego akapitu nie spowijała ta mgiełka pompatyczności, która zamienia wszystko w drewno. Odsączyć wzniosłość i wyszedłby niezły język (pomijając dialogi). Polecam wymyślać więcej takich ciekawych, ruszających wyobraźnię metafor jak "księżyc - oko Boga", to naprawdę wzbogaca tekst.

Rzekłem. Powodzenia w pisaniu i pozdrawiam. :)
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”