Latest post of the previous page:
Pewnie, że filozofię, bo przecież idealną przesłanką do tego stwierdzenia jest to, że użyłem w poście nazwiska Karola Marksa. Napisze o mercedesie- "On studiuje samochodykę!". Napiszę- boli mnie w jamie ustnej, czyżby zapalenie dziąsła?- "To dentysta! Idealnie wpisuje się w stereotyp". Polishbrt to, polishbrt tamto, polishbrt gra w tetrisa, polishbrt nie ceni Wajdy, bla, bla, bla. Załóżcie sobie temat w hyde parku i tam umieszczajcie uwagi dotyczące polishbrt. Bo gdziekolwiek się wypowiem na temat, zaczyna się dyskusja nie na temat. Aha, piękny avatar Pani Łasico. I proszę moderatora o wyrozumiałość. To mój ostatni offtop.62
Jak myślisz, dlaczego?polishbritpoper pisze:Bo gdziekolwiek się wypowiem na temat, zaczyna się dyskusja nie na temat.

63
Czasem nie trzeba bawić się w szukanie nazwisk w cudzych postach. Wystarczy popatrzeć w jaki typ szczekacza się wpasowuje. Ich jest tylko kilka.
Seks i przemoc.
...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
64
podsumujemy?
1) Przyszedł kolejny człowiek który twierdził że zostanie cool wydawcą i rozwali "system nędzy i wyzysku". Na widok rozbuchanego ego naszej bandy zwiał...
2) Sądzę, że to co pisał zasadniczo jest prawdą - da się wydrukować książki po 2,5 zł/szt. Tylko że wydrukować potrafi każdy. nawet obecni tu 13-15-17 latkowie gdyby dysponowali kasą (i zdolnością do czynności cywilno-prawnych) mogliby iść do Opolgrafu z maszynopisem i plikiem 75 tysiączków zł by po powiedzmy 14 dniach odebrać te 3-5 ton wydrukowanych książek. (ciekawe ile to będzie w metrach sześciennych - tzn czy zmieszczą się w garażu czy nie).
3) Wydaje mi się że przy całym swoim zapale nie przewidział że trzeba to jeszcze rozdystrybuować. A poza dystrybucją trzeba te 30 tyś jeszcze sprzedać. Sorry - książki wydaje się po to aby je sprzedać...
4) przyjmijmy że stanął na uszach natłukł 30 tyś szt, wrzucił do księgarni omijając hurtownię i książka na ladzie kosztuje dajmy na to 12 zł. Sprzeda się? Sorry - wątpię. Potrzebowałby w stajni NAZWISK. Niestety niewielu jest w kraju pisarzy którzy są w stanie uzyskać taki sprzedany nakład.
5) Jatki (tzw "tania książka") pełne są książek po 5-8-10-12 zł. I co? I nic. Żadna z pozycji które poszły do ludu w tej cenie nie odbiła się od dna i nie stała bestselerem. Żaden z autorów których książki tam trafiły nie zdobył tą drogą uznania ani pozycji. Cena nie jest kluczem do panowania nas rynkiem.
6) wracając do agentów literackich - nie sądzę by zagraniczniakom w ogóle chciało się "oceniać" książkę zaprezentowaną im po polsku. Minimalną szansę na sukces ma ktoś kto przedstawi amerykańcom konspekt, list motywacyjny, tłumaczenie dzieła na język agenta, podkładkę w postaci wyników sprzedaży w kilku krajach naszego regionu. Cudów nie ma.
7) Powtórzę: M.Kandel tłumacz Lema, facet dzięki któremu amerykańce zarobili kilka milionów zielonych nie zdołał ich zainteresować niczym innym z naszego regionu.
jeszcze jedno - psychologia... Polaków jest 38 milionów. Amerykańców 308.
Nakład rzędu 40 tyś w Polsce to nakład może nie ogromny ale bardzo poważny. Oznacza że książkę kupiło ok 1 promila populacji. Dla amerykańskiego wydawcy ta liczba to kpina. On nie wie gdzie jest Polska, ani nie wie ile mamy ludzi.
9) Daleki jestem od teorii spiskowych ale popatrzcie ilu polskich twórców znają Amerykanie. Trzej najważniejsi: St.Lem - polski Żyd
R.Polański - polski Żyd 
J.Kosiński - polski Żyd
- nie jestem antysemitą - po prostu wśród przedstawicieli tej nacji jest większa solidarność i samopomoc... Na którą my nie możemy niestety liczyć. Poza tym ci Trzej byli już naprawdę nieźli zanim tę pomoc otrzymali.
Conrad-Korzeniowski i F.A.Ossendowski to jakby nie ta epoka.
1) Przyszedł kolejny człowiek który twierdził że zostanie cool wydawcą i rozwali "system nędzy i wyzysku". Na widok rozbuchanego ego naszej bandy zwiał...
2) Sądzę, że to co pisał zasadniczo jest prawdą - da się wydrukować książki po 2,5 zł/szt. Tylko że wydrukować potrafi każdy. nawet obecni tu 13-15-17 latkowie gdyby dysponowali kasą (i zdolnością do czynności cywilno-prawnych) mogliby iść do Opolgrafu z maszynopisem i plikiem 75 tysiączków zł by po powiedzmy 14 dniach odebrać te 3-5 ton wydrukowanych książek. (ciekawe ile to będzie w metrach sześciennych - tzn czy zmieszczą się w garażu czy nie).
3) Wydaje mi się że przy całym swoim zapale nie przewidział że trzeba to jeszcze rozdystrybuować. A poza dystrybucją trzeba te 30 tyś jeszcze sprzedać. Sorry - książki wydaje się po to aby je sprzedać...
4) przyjmijmy że stanął na uszach natłukł 30 tyś szt, wrzucił do księgarni omijając hurtownię i książka na ladzie kosztuje dajmy na to 12 zł. Sprzeda się? Sorry - wątpię. Potrzebowałby w stajni NAZWISK. Niestety niewielu jest w kraju pisarzy którzy są w stanie uzyskać taki sprzedany nakład.
5) Jatki (tzw "tania książka") pełne są książek po 5-8-10-12 zł. I co? I nic. Żadna z pozycji które poszły do ludu w tej cenie nie odbiła się od dna i nie stała bestselerem. Żaden z autorów których książki tam trafiły nie zdobył tą drogą uznania ani pozycji. Cena nie jest kluczem do panowania nas rynkiem.
6) wracając do agentów literackich - nie sądzę by zagraniczniakom w ogóle chciało się "oceniać" książkę zaprezentowaną im po polsku. Minimalną szansę na sukces ma ktoś kto przedstawi amerykańcom konspekt, list motywacyjny, tłumaczenie dzieła na język agenta, podkładkę w postaci wyników sprzedaży w kilku krajach naszego regionu. Cudów nie ma.
7) Powtórzę: M.Kandel tłumacz Lema, facet dzięki któremu amerykańce zarobili kilka milionów zielonych nie zdołał ich zainteresować niczym innym z naszego regionu.

Nakład rzędu 40 tyś w Polsce to nakład może nie ogromny ale bardzo poważny. Oznacza że książkę kupiło ok 1 promila populacji. Dla amerykańskiego wydawcy ta liczba to kpina. On nie wie gdzie jest Polska, ani nie wie ile mamy ludzi.
9) Daleki jestem od teorii spiskowych ale popatrzcie ilu polskich twórców znają Amerykanie. Trzej najważniejsi: St.Lem - polski Żyd


J.Kosiński - polski Żyd

Conrad-Korzeniowski i F.A.Ossendowski to jakby nie ta epoka.
65
Amerykanie znają bardzo dobrze np. Janusza Głowackiego, który żydem nie jest. I racja, że bardziej dramaturgiem ale jednak.
[ Dodano: Sob 10 Lip, 2010 ]
A nie zauważyłem, Polański. Czyli wrzucamy do dużego worka. To dodam jeszcze Idziaka i Rybczyńskiego, Sasnala też znają. A w Szwecji wydają Witkowskiego. Szwecja to nie Ameryka? Może.
[ Dodano: Sob 10 Lip, 2010 ]
A nie zauważyłem, Polański. Czyli wrzucamy do dużego worka. To dodam jeszcze Idziaka i Rybczyńskiego, Sasnala też znają. A w Szwecji wydają Witkowskiego. Szwecja to nie Ameryka? Może.
67
dobre pytanie.Preissenberg pisze:To Lem Żydem też był?
Pochodził z rodziny silnie zasymilowanej.
Wyznania był ateistyczno-agnostycznego

Jidysz na co dzień nie używał
Do synagogi nie chodził.
w zasadzie zostało Mu tylko pochodzenie - ergo: zapewne bardziej uważał się za Polaka niż ja...

e, nie demonizujmy - żyją tu i tam to i tu i tam robią kariery.O kurde, czego to człowiek się dowiedział. Żyd tu, Żyd tam...
Jest ich stosunkowo niewielu = to i znają się często osobiście.
Od średniowiecza zbierali bęcki więc mają nieomal genetycznie uwarunkowaną solidarność i i współpracę. Polska jest krajem nienormalnym - wolnym świecie dziedziczy się firmy i zawody...
A w rankingu najlepiej wykształconych mniejszości narodowych są w Polsce daleko za Ormianami.
