
O, cny autobusie z linii D
o Tobie właśnie śpiewać chcę,
o Twej urodzie, pięknie i uroku
i mogę tak do samego zmroku.
Na przystanek zajeżdżasz cichutko,
a tam ludzi wcale nie malutko.
Twa karminowo-złota karoseria z daleka lśni
a mnie z radości całe serce drży,
bo mogę znów wsiąść do Ciebie
i tak mi dobrze, jak nie byłoby w niebie.
Choć wewnątrz gniew, tłok i ścisk:
glanem w kolano, łokciem w pysk,
,,to moje miejsce, ja tu siedziałem!”,
,,ja zaś od godziny na przystanku stałem!”,
pomimo przepychanek i wrzasku
ja tu mogę trwać już od brzasku.
Bo cóż piękniejszego nad Twój ryk silnika,
nad klekot sprzętu, dzwonek guzika
przystanku na żądanie, nad fotele obdarte,
nad drzwi nieszczelnie zwarte?
Tyś jest chlubą miast, Tyś naszym ratunkiem,
dla ucznia, staruszki, flejtucha z trunkiem,
Ty wozisz nas dzielnie od łasku do Pabianic,
a mimo to nikt nie dziękuje Ci za nic.
O, cny autobusie z linii D,
Tobie dziś dziękować chcę,
za Twoją codzienną pracę,
dzięki której czasu nie tracę.