Los Komaros

1
Witam, oddaję to do oceny i proszę o ostrą jak sos tabasko wlany do oka krytykę.
Pozdrawiam

WWWW pustym pokoju, na parapecie, siedział przygarbiony komara. Wyglądał dość posępnie, wpatrując się w swoje odnóża. Na dźwięk cichego kliknięcia podniósł wzrok, ale wyraz zadumy na jego twarzy nie zniknął nawet na sekundę. Spojrzał na zegarek, który wskazał dziesiątą. Zorientował się, że to on był źródłem dźwięku, więc spuścił głowę i powtórnie wlepił ślepia w kończyny.
Czemu oni mnie tak nie lubią? – pomyślał. Przecież ja nic nie zrobiłem. Wstał i krzyknął z rozpaczą:
- Dlaczego?! Dlaczego?! – powtórzył po krótkiej przerwie, a jego twarz przybrała rozżalony wygląd.
- Zamknij się, bo mi obiad płoszysz – rzucił zgryźliwie pająk siedzący w rogu.
- Głupi pająk. Nic nie rozumie – szepnął owad pod nosem.
WWWZapadła cisza. Komar znów usiadł, a na jego twarzy pojawiła się głęboka zaduma. Dopiero szczęk zamku wyrwał go z tego stanu. Rozejrzał się nerwowo. Kątem oka zauważył chowającego się pająka. Nie zastanawiając się za długo wzbił się w powietrze i podfrunął do sufitu. Drzwi się otworzyły, do domu wszedł wysoki mężczyzna, jego czarne włosy powiewały na skutek przeciągu. Zamknął drzwi i odłożył reklamówkę z zakupami. Komar usiadł na żyrandolu obserwując go bacznie. Człowiek ziewnął i po zdjęciu butów runął na łóżko. Owad przeleciał na szafę, a gdy usłyszał chrapanie pewnie podleciał do reklamówki z zakupami.
- Mięso – warknął komar z oburzeniem. – Egoiści! Chcecie mnie zabić, bo karmię się waszą krwią! A sami zabijacie zwierzęta dla swoich korzyści! Ja przynajmniej was nie zabijamy! – krzyczał oburzony owad.
- No przynajmniej jak nie przenosisz malarii, febry, czy czego tam jeszcze – wtrąciła wesoło mucha, przelatująca opodal.
- Ehh… Zamknij się – rzucił komar zirytowany i ciągnął swój wywód. – Mówicie, że wkurza was moje bzyczenie?
Owad podleciał do śpiącego człowieka i usiadł na jego brzuchu.
- Elektrownie też bzyczą! I jakoś ich nie zabijacie, lodówki bzyczą, muchy także, a jakoś tylko mnie chcecie zabić…
- Wuwuzele też bzyczą, widzisz, nie tylko ciebie chcą zabić – wtrącił mały żuczek.
- Ale to co innego – warknął komar i zmierzył żuka gniewnym spojrzeniem. – Głupi żuk – dodał pod nosem.
– Ja tak żyje! Zrozumcie to wreszcie! Zobaczcie ile dobrego dla was robię, przed ukąszeniem, znieczulam wasze… PLASK!
Wielka ręka zmiażdżyła komara.
- Pieprzony komar, chciał mnie ugryźć! – powiedział człowiek i strzepał komara na ziemie.
Kończyna owada lekko drgnęła, cały zalał się krwią i ostatnimi siłami wymamrotał:
- My… chce… chcemy tylko żyć…

2
Pominę te wszystkie literówki, przecinki etc. Jeszcze mnie za to zjedzą.
Ale postaram się pomóc w jakikolwiek możliwy sposób.
March-man pisze:Czemu oni mnie tak nie lubią? – pomyślał. Przecież ja nic nie zrobiłem. Wstał i krzyknął z rozpaczą:
Przypatrz się jak to poprawnie zapisać.

- Czemu oni mnie tak nie lubią? – pomyślał. - Przecież ja nic nie zrobiłem.

Są też inne rozwiązania.
Tu - na forum - jest gdzieś odpowiedni wątek. Rozglądnij się.
March-man pisze:Wstał i krzyknął z rozpaczą:
- Dlaczego?! Dlaczego?! – powtórzył po krótkiej przerwie, a jego twarz przybrała rozżalony wygląd.
To krzyczy, czy powtarza po krótkiej przerwie?
Albo inaczej: co krzyczy, a co jest dalszą częścią monologu?
March-man pisze:Drzwi się otworzyły, do domu wszedł wysoki mężczyzna, jego czarne włosy powiewały na skutek przeciągu. Zamknął drzwi i odłożył reklamówkę z zakupami. Komar usiadł na żyrandolu obserwując go bacznie. Człowiek ziewnął i po zdjęciu butów runął na łóżko. Owad przeleciał na szafę, a gdy usłyszał chrapanie pewnie podleciał do reklamówki z zakupami.
Mógłbyś pod to podkleić komara/pająka - cokolwiek. Pomyśl, na co można wpaść łącząc owada z podmuchami wiatru.
March-man pisze:Człowiek ziewnął i po zdjęciu butów runął na łóżko.
Skupię się jednak na tych przecinkach, a raczej na wydzielaniu poszczególnych części zdania. Podrzędna od nadrzędnej. Albo odwrotnie.

Człowiek ziewnął i, po zdjęciu butów, runął na łóżko.
March-man pisze:Ja przynajmniej was nie zabijamy! – krzyczał oburzony owad.
Ten komar w rzeczy samej jest baśniowy...
March-man pisze:- Dlaczego?! Dlaczego?! – powtórzył po krótkiej przerwie, a jego twarz przybrała rozżalony wygląd.
- Zamknij się, bo mi obiad płoszysz – rzucił zgryźliwie pająk siedzący w rogu.
- Głupi pająk. Nic nie rozumie – szepnął owad pod nosem.
- No przynajmniej jak nie przenosisz malarii, febry, czy czego tam jeszcze – wtrąciła wesoło mucha, przelatująca opodal.
- Ehh… Zamknij się – rzucił komar zirytowany i ciągnął swój wywód. – Mówicie, że wkurza was moje bzyczenie?
Owad podleciał do śpiącego człowieka i usiadł na jego brzuchu.
- Elektrownie też bzyczą! I jakoś ich nie zabijacie, lodówki bzyczą, muchy także, a jakoś tylko mnie chcecie zabić…
- Wuwuzele też bzyczą, widzisz, nie tylko ciebie chcą zabić – wtrącił mały żuczek.
Kto? co? gdzie? z jakim nastawieniem? Zupełnie tak, jak gdyby nie można było wyciągnąć czegoś więcej - nastawić się na szersze nakreślenie emocji bohaterów, zapominając o streszczaniu do jednego, dwóch czasem trzech wyrazów.


Dobra, to to jednak jest miniaturka, w dodatku z puentą.
Za dużo prostoty - zupełnie tak, jakbym czytał tekst dla dziecka na dobranoc. Pokomplikuj trochę, przynajmniej spróbuj.

3
Dzięki, te myśli to mój błąd, miałem je dobrze, tylko gdy kopiowałem z Worda, zapomniałem, że kursywa się nie kopiuje.
A co do tej prostoty, to jak to można bardziej zagmatwać?
Pozdrawiam.

4
A co do tej prostoty, to jak to można bardziej zagmatwać?
Nie pisz, ze Mietek zamiatał miotła, tylko pokaż to w taki sposób, by czytelnik domyślił się, że drewno jest stare, by poczuł jego zapach, by dostrzegł fruwające drobinki kurzu, wzbijane przy okazji każdego wymachu etc.

5
a mnie się podoba, jest zabawne i lekkie. książki się z tego nie da zrobić, ale może żyć jako anegdota. myślałeś już, żeby napisać coś poważniejszego? warto spróbować. jeszcze jedno: mam wrażenie, że napisałeś to szybko, w 10 minut i od razu tu wrzuciłeś. nie sprawdziłeś, nie przeczytałeś jeszcze raz. a to źle: za dużo literówek i błędów w stylu:

Ja przynajmniej was nie zabijamy!
http://gryzipiorek.blogspot.com/

6
No... i nawet puenta jest. Jako taka ale jest :P. Lekkie, zabawne i denerwujące (z powodu błędów wyżynających oczy). Szepnął, rzucił, powiedział - nie lubię tego w zbyt dużych ilościach. Jak dla mnie mucha mogła "bzyknąć" co mi osobiście pasowałoby do tonu w jakim została napisana miniaturka.

Ja z całości wyniosłem morał na moim osobistym poziomie intelektualnym:
"Nie pier*** tylko spier*****."
Przepraszam, ale po prostu odrazu mi się to rzuciło.

[ Dodano: Nie 11 Lip, 2010 ]
A niech to, zagwiazdkowało. Chyba coś spaprałem. Pardon, bo to wygląda jeszcze gorzej niż normalne przekleństwo.

7
UnNorm pisze:No... i nawet puenta jest. Jako taka ale jest :P. Lekkie, zabawne i denerwujące (z powodu błędów wyżynających oczy). Szepnął, rzucił, powiedział - nie lubię tego w zbyt dużych ilościach. Jak dla mnie mucha mogła "bzyknąć" co mi osobiście pasowałoby do tonu w jakim została napisana miniaturka.

Ja z całości wyniosłem morał na moim osobistym poziomie intelektualnym:
"Nie pier*** tylko spier*****."
Przepraszam, ale po prostu odrazu mi się to rzuciło.

[ Dodano: Nie 11 Lip, 2010 ]
A niech to, zagwiazdkowało. Chyba coś spaprałem. Pardon, bo to wygląda jeszcze gorzej niż normalne przekleństwo.
No pisałem to szybko ;)
Nic poważnego jeszcze nie próbowałem, przymierzam się, ale nie wiem, co to ma być, dużo czytałem fantasy, ale ciężko się je piszę i nie chcę się porywać.

8
March-man pisze: Dopiero szczęk zamku wyrwał
Budowla szczękała? Chodziło raczej o zamek w drzwiach, więc zamka.
March-man pisze:jego czarne włosy powiewały na skutek przeciągu.
Po pierwsze w skutek czegoś, po drugie: powiewać to może chorągiewka na wietrze. Przeciąg ma to do siebie, że przy otwarciu drzwi, wieje raz a porządnie, więc włosy mogły zostać szarpnięte przez przeciąg, zmierzwione, ale nie powiewać.
March-man pisze: strzepał komara na ziemie
A tego nie skomentuję, bo... bo nie. Napiszę tylko, że powinno być: strzepnął.


Oj widać, że tekst pisany na kolanie. Ale komar to chyba miał klapki na oczach, bo w całym opisie nie wspominasz o mnogości owadów w pomieszczeniu, a tu żuczek wyskakuje i muszka. Mogłeś zrobić z tego całkiem ciekawą anegdotę, gdybyś poświęcił tekstowi chociaż pięć minut po napisaniu. Wzmianka o bzyczących elektrowniach i lodówkach fajna, dodałabym jeszcze żarówki. Te to potrafią wydawać dźwięki...

Wiesz, jestem przeczulona na punkcie buczenia i bzyczenia, więc u mnie komar jest od razu przegrany, ale tekst położyłeś ty sam, autorze. Postaraj się lepiej następnym razem, co?

Pozdrawiam,
eM
Cierpliwości, nawet trawa z czasem zamienia się w mleko.

9
Nie ukrywam, że liczba literówek i głupich błędów, które wychwyciłaby jedna korekta, ostro mnie zdenerwowała. Na przyszłość, zanim wrzucisz coś, co ktoś ma oceniać, to PRZECZYTAJ to ze dwa razy i popraw błędy!

A teraz do rzeczy.
Styl jest strasznie toporny. Opisujesz każdy krok, każdą czynność, każde zdanie. To sprawia, że czytelnik nie ma miejsca na oddech, odrobinę własnej wyobraźni.
Nikiedy w dziwny sposób dobierasz słowa, zbitki wyrazowe - co nieco wcześniej łapali Joe i malika, więc nie będę powtarzać.

Było też parę fajnych zdań. O, chociażby ta wymiana:
- Elektrownie też bzyczą! I jakoś ich nie zabijacie, lodówki bzyczą, muchy także, a jakoś tylko mnie chcecie zabić…
- Wuwuzele też bzyczą, widzisz, nie tylko ciebie chcą zabić – wtrącił mały żuczek.
Humorystycznie ok. Nic wielkiego, ale jakiś tam uśmiech przywołało na moją twarz. Tekst byłby fajny, gdybyś dopracował go językowo.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”