"Prawie zgodnie z planem" [obyczaj]

1
-Pierwsza miłość? Pfi! Cóż za bzdura! Ja chcę, żeby to była moja jedyna miłość, rozumie pan? Jedna- jedyna, nie chcę ani drugiej, ani trzeciej, ani dziesiątej. Dlaczego pierwsza miłość nie może być tą prawdziwą? Ach, tylko proszę mi nie mówić, że wszyscy na początku sądzimy że tak, to właśnie to, a potem rozumiemy, że jednak nie! Nasłyszałam się już o tym sporo, aż nazbyt dużo! I wiem, proszę pana, wiem doskonale, że nie ma pan zamiaru zmienić zdania! Ale niech pan tylko spróbuje mnie przekonać. No, proszę. A właśnie! Bo tak naprawdę wie pan, że to niemożliwe! Bo to ja mam rację! Ale wie pan co? Nie wiem co pan tu robi. Panu się nie chce ze mną gadać, ani troszeczkę. Och, zapomniałam, pieniądze! Czyż to nie jest tak, że teraz każdy żyje dla pieniędzy? Cóż jest warta moja kretyńska pierwsza miłość w porównaniu do tej sumy, która leży w pana kieszeni… Nie tej, prawej. Ojciec jest leworęczny więc włożył do prawej… No, proszę tak na mnie nie patrzeć! Myśli pan, że jest pan pierwszy? Ach, cóż za naiwność! Było tu przed panem już kilku. Zdaje się, że na osiemnastym straciłam rachubę. Dziwi się pan? Ja nie. Mój ojciec myśli, że wszystko załatwi za pomocą pieniędzy. Oczywiście jest całkiem dużo chętnych na zawartość jego portfela. Na przykład pan! No, dlaczego pan tak na mnie patrzy? Myśli pan, że skoro jestem młoda, nic nie rozumiem? Jeśli pan chce, mogę panu opowiedzieć bajkę. Chce pan? Będzie krótka. Żył sobie pewien pan, który nic nie umiał. Nie wiadomo jak spędził dzieciństwo, ale zapewne biegając z kolegami po dworze i niezbyt się przykładając do nauki. Kiedy już miał piękną żonę, której tak naprawdę nie kochał, oraz dwójkę dzieci, którzy go irytowali, zdał sobie sprawę, że nie chce dłużej siedzieć w domu i musi się czymś zająć. Tylko co by tu znaleźć, żeby nic nie robić i dostawać pieniądze? Dużo pieniędzy, by móc sobie kupić samochód! No co? Oczywiście, najłatwiej jest nazwać się psychologiem. Cóż za bzdura! Ach, przepraszam, to nie bzdura, to całe pańskie życie. Hm, obraził się pan? Nie szkodzi, ja i tak wiem swoje. Przyglądając się z okna tym wszystkim ludziom, dla których nie ma nic ważniejszego od pieniędzy, nauczyłam się wielu rzeczy, wie pan? Zachowam moją pierwszą miłość, panu na złość! Będzie to moja jedyna miłość, na całe życie! I wie pan, co będę robić? Pisać książki! Teraz się pan śmieje, a za kilka lat będzie pan stał w kolejce po moje dzieła! A teraz proszę już iść. Niech panu będzie wstyd za pana marne życie! I proszę już tu nie wracać!

-Dzień dobry, jestem psychologiem, przyszłam do pani córki. Podobno przeżyła właśnie pierwszą miłość. Płatność z góry, droga pani…

Re: "Prawie zgodnie z planem" [obyczaj]

2
Mrówkojadek pisze:Cóż za bzdura!
Nie jestem pewien, ale ta wypowiedź należy raczej do psychologa. Jeżeli mam rację, to co ona robi wpleciona do monologu zakochanej?

Przeczytałem, ale z wielkim trudem. Może to wina mojego wieku, że nie podoba mi się zbyt długi monolog. Po prostu ciężko się czyta. Wolałbym przerywanie tak długiej paplaniny o miłości opisami odczuć np. psychologa. Choćby tak: "Spojrzał na małolatę czułym wzrokiem, wiedząc, że poprzewracało jej się w głowie". Poza tym po
-
robi się spację.

Mam nadzieję, że pomogłem.

4
Kiedy już miał piękną żonę, której tak naprawdę nie kochał, oraz dwójkę dzieci, którzy go irytowali,
które

Ten monolog, mimo ekspresji jest nieuzasadniony w żaden sposób, ponieważ tam wyraźnie coś się dzieje, dochodzi do interakcji pomiędzy kobietą a odbiorcą, a ponieważ zachodzi wspomniana reakcja (jej słowa są przerywane, co dobitnie na to wskazuje), to gdzieś powinna pojawić się druga strona tej rozmowy. Czyli, w pewnym momencie trzeba (zgodnie z tym, co się dzieje) ukazać faceta. Poza tym, psycholog pobiera opłaty po seansie, nie przed (wcześniej jedynie wspomina o stawkach, czasem unika tego tematu aż do końca). Samo zaś zakończenie jest wyrwane z kontekstu i na siłę doklejone do monologu. Nie podobało mi się, poza tą energią w bohaterce, ale sam jej wywód jest lichy i mało logiczny, a przerywniki, niby reakcje na "druga osobę", tylko wynaturzają całą scenę.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

6
Nasłyszałam się już o tym sporo
Kolokwializm, bardzo brzydko się tu prezentuje.
biegając z kolegami po dworze
Kolejny kolokwializm, jest jak drzazga w tekście (i chyba funkcjonuje tylko regionalnie? Na śląsku na pewno).
dwójkę dzieci, którzy go irytowali,
Zła odmiana wyrazu – te dzieci, które.



Ależ bohaterka poleciała monologiem...
Do końca nie wiem, czy to urojona rozmowa w jej głowie, czy może zwraca się do czytelnika, do mnie?
Poza kilkoma fajnymi zwrotami, jak choćby ten:
sumy, która leży w pana kieszeni… Nie tej, prawej. Ojciec jest leworęczny więc włożył do prawej…
tekst jest tylko krzykiem rozgoryczonej 'nastki', nic poza tym i gdyby nie ostatnie zdanie, nawet nie wiedziałabym o co chodzi. Miłość zajmuje tutaj raptem sześć linijek, a reszta to narzekanie na to, że inni byli cwańsi i mają się lepiej – tak ogólnikowo mówiąc.
Nie lubię szufladkowania i etykietek. Jeśli już takowe w utworze są, muszą pełnić jakąś rolę i ja chcę tę rolę poznać. Powielanie stereotypów w tym tekście nie ma głębszego znaczenia, dlatego w dużej mierze mi się nie podobało.
Na ewentualne uwagi o warsztat tekst jest za krótki i nie pokazuje zbyt dużo z umiejętności autora, ponad to, że potrafi używać słów.
Całość niestety kojarzy mi się z biciem piany. Brak puenty i żadne refleksje mnie nie naszły po przeczytaniu.

eM
Cierpliwości, nawet trawa z czasem zamienia się w mleko.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”