WWW- Czemu się tak smuci?
WWW- Nie wiem. Przypomina mi tego chłopca, który wieki temu szukał w tym sadzie swej lubej.
WWW- Kiedy to było?
WWW- Zaraz po tym, jak zasadziliśmy to drzewko, Madziu... - Spojrzał na nią, znów czując te okropne uczucie niemocy.
WWW- Tak? - chciałaby pogładzić go teraz po policzku.
WWW- Pamiętasz nasz pierwszy owoc? - Paweł widział obraz najszczęśliwszych miesięcy.
WWW- To było najsmaczniejsze jabłko w moim krótkim życiu. Kocie, jak mogłabym je zapomnieć? - westchnęła rozmarzona.
WWWPo chwili ciszy zacytował starego poetę:
WWW- Nie mogę cię dotknąć. Nie mogę cię przytulić. Nie mogę cię pocałować. Nie mogę nic zrobić... Tylko wciąż mogę cię kochać.
WWWUśmiechnęła się, lecz z trudem powstrzymywała płacz.
WWW- Dziś jesteś wyjątkowo czuły.
WWW- Tyle lat, a ja nadal kocham cię równie mocno, jak w dniu, w którym cię poznałem.
WWW- Coś, co daje owoc, nie może tak po prostu popaść w nicość. Kocham jabłonie...
WWW- Tylko jabłonie? - puścił do niej oko, jak pamiętnego dnia, gdy o brzasku szedł malowniczą uliczką do miasta, a ona pojawiła się na balkonie niedużego domu niczym piękny sen wieńczący upojną noc. Długie, złote włosy dziewczyny powiewały na letnim wietrze, a nagie ramiona lśniły w blasku wschodzącego słońca. Gdy go zobaczyła, pospiesznie zakryła piersi. Paweł uśmiechnął się i puścił jej oko. W panice potknęła się i wypadła przez barierkę, wprost w jego ramiona. Nie mógł pozwolić, by taki skarb tak łatwo się z nich wydostał...
WWWDwie smugi błękitnej mgły poszybowały w niebo. Lecieli, nucąc starą piosnkę:
„Nie żyje ona, nie żyję ja,
Lecz nasze drzewo nadal trwa.”
Lecz nasze drzewo nadal trwa.”